050-100
Dystans całkowity: | 23053.96 km (w terenie 9635.46 km; 41.80%) |
Czas w ruchu: | 1152:47 |
Średnia prędkość: | 19.93 km/h |
Maksymalna prędkość: | 73.90 km/h |
Suma podjazdów: | 58147 m |
Maks. tętno maksymalne: | 207 (104 %) |
Maks. tętno średnie: | 170 (85 %) |
Suma kalorii: | 207621 kcal |
Liczba aktywności: | 333 |
Średnio na aktywność: | 69.23 km i 3h 28m |
Więcej statystyk |
Dziurawy Furious Fred
Środa, 11 kwietnia 2012 | dodano: 11.04.2012 | Rower:Giant XTC | temp 15.0˚
dst64.66/5.00km
w02:33h avg25.36kmh
vmax62.10kmh HR /
Szykuje się długi dzień. Do Warszawy jadę pociągiem, wyjazd 5:40.. Z Zachodniego jadę do biura rowerem. Miasto puste, super! Wychodzę z biura po 10 i jadę w kierunku wydziału. Po drodze szybka wizyta na budowie przy Powązkowskiej. Jazda przez miasto z "elektrycznym gwizdkiem" nie jest prosta;)
Po wizycie u promotora, pora jechać do domu. Postanowiłem sobie tą drogę nieco wydłużyć. Już wcześniej umówiłem się z Magdą. Spotykamy się na Polu Mokotowskim. Jedziemy na Racławicką na obiad. Po drodze mijamy się z Marią. Po napełnieniu żołądków jedziemy na Ursynów. Chcę obejrzeć i przymierzyć buty.
Później jedziemy do Magdy, na KEN mijamy Izę, która uśmiecha się do nas:) Uzupełniam bidon izotonikiem i ruszam do domu. Jadę przez Las Kabacki. Tuż po wyjeździe na ulicę Pelikanów orientuję się, że brakuje powietrza w tylnym kole. Rzut okiem i okazuje się, że maleńki kawałek szkła wbił się w oponę. Oczywiście nie mam zapasu... Mam szczęście, bo najbliższy sklep jest... 100 m dalej:) Kupuję dętkę i sprawnie zmieniam, ale w sklepie jestem jeszcze pół godziny, które spędzam na rozmowie z pracownikami. Bardzo miła obsługa!
W końcu ruszam. Jadę przez Dawidy, Raszyn, Michałowice, Reguły, Pruszków i Domaniew. Bez przygód, z wiatrem, więc jedzie się lekko. W Płochocinie, dwa kilometry od domu mijam się z gościem z Legionu. Co on tutaj robił?
Kategoria 050-100, XTC
Świąteczne spotkanie w KPN
Poniedziałek, 9 kwietnia 2012 | dodano: 11.04.2012 | Rower:Giant XTC | temp 4.0˚
dst57.18/48.00km
w03:05h avg18.54kmh
vmax44.50kmh HR /
Od dawna planowałem jak spędzić Święteczne dni. Oczywiście na rowerze. Plany jednak szlag trafił, przeziębiłem się i z każdym dniem czułem się coraz gorzej. Pogoda również nie poprawiała sytuacji. Na weekend w prognozach temperatura w okolicach 0* i śnieg.. Sobotę i niedzielę odpuściłem. W poniedziałek czułem się już lepiej. Umówiliśmy się na teamowy trening w KPN, na który miało dołączyć kilku znajomych.
Jedziemy z Magdą na miejsce zbiórki, tradycyjnie u [url=http://dmk77.bikestats.plDamiana[/url. Jesteśmy przed 9, chwilę po nas dojeżdżają Iza i Kamil. Ruszamy w stronę Leszna, gdzie umówiliśmy się z Michałem. Chwila na serwis rowerów;)
Jest zimno, ale słoneczko grzeje i z każdą minutą robi się coraz przyjemniej. Jedziemy do Roztoki, gdzie umówliśmy się z ekipą z Warszawy. Jedziemy przez Debły.
Spotykamy się na szlaku do Wierszy. Jest Jarek, Gustaw, Robert S., Paweł L., Robert S. i kolega Gustawa. Zrobiła się całkiem spora grupka, chociaż nie widać tego na zdjęciu;)
Decydujemy się obrać kierunek Górki! Jedziemy czerwonym, "skrótem" przez wydmy i żółtym do Dąbrowy. Dalej asfalt i w górkach wskakujemy na singla. Kiepsko mi się jedzie po chorobie, nie czuję roweru, kilka razy ucieka. W Dąbrowie przy sklepie Damian odłącza od nas, a my kontynuujemy jazdę po wydmie. Ile razy już pisałem, że bardzo lubię ten szlak? ;) W tym roku wyjątkowo często tu jeżdżę, ale nie mam nic przeciwko;)
Z Dąbrowy jedziemy asfaltem do Roztoki, gdzie zaplanwoaliśmy dłuższy postój. Człowiek jednak szybko stygnie, wystarczy chwila i robi się nieprzyjemnie zimno. Decydujemy odbić z Magdą, Izą i Kamilem w stronę Marianowa, do samochodów. Po raz kolejny pokonujemy górki na czerwonym, skrót i dalej zielonym do czerwonego. Odbijamy na chwilę do Zamczyska.
Kolejno zjeżdżamy Karpaty i okołołubieckie ścieżki w poszukiwaniu drogi do Marianowa. W końcu się udało:) Wyszło krócej niż planowałem, mogliśmy po prostu dojechać z Magdą rowerami, a nie angażować samochód. Mimo to było przyjemnie, chociaż w tak dużej i nierównej grupie ciężko jechać razem i w efekcie co chwilę się rwie.
Szkoda, że Święta przechorowałem:(
Kategoria 050-100, KPN, Teren, W towarzystwie, XTC
Do pracy z Damianem. Powrót opóźniony, a więc sam.
Wtorek, 3 kwietnia 2012 | dodano: 03.04.2012 | Rower:Trek SLR | temp 12.0˚
dst56.00/0.00km
w02:04h avg27.10kmh
vmax40.00kmh HR /
Wczoraj umówiłem się na dojazd do pracy z Damianem. Mamy się spotkać o 6:30 w Pilaszkowie. Niestety rano mam małą awarię w akwarium i moje wyjście przeciąga się kilka minut. W Pilaszkowie jestem jednak tylko kilka minut później. Z Damianem jedziemy spokojnie i gadamy. Chłodno, ale wiatr jest słaby i wieje raczej w tyłek, więc jest ok. Rozstajemy się przy S8, wstępnie umawiamy się na powrót. Wiem jednak, że może być ciężko, bo mam w planach wizytę na budowie..
Z budowy wychodzę dopiero kilka minut przed 17. Do domu jadę więc sam. Pogoda o dziwo sprzyja, wiatr nie przeszkadza.
Kategoria 050-100, Trek
Merida Mazovia MTB - Otwock
Niedziela, 1 kwietnia 2012 | dodano: 03.04.2012 | Rower:Giant XTC | temp 4.0˚
dst67.10/65.00km
w03:05h avg21.76kmh
vmax43.00kmh HR /
Pierwszy maraton z cyklu Mazovii, tradycyjnie w Otwocku. Od kilku dni meteorolodzy straszą niskimi temperaturami, deszczem, a nawet śniegiem. Pierwszy maraton zawsze gromadzi na starcie rekordową frekwencję. W Otwocku jesteśmy z Magdą wcześnie. Spotykamy się z Pawłem, przebieramy się i odbieramy numery od Michała. Spotykamy kolegów z teamu i wielu znajomych, zbyt wielu by wymieniać;) Ruszamy na rozgrzewkę z Magdą, Gregorem i Pawłem. Zimno, bardzo zimno. Zastanawiam się, czy nie ubrałem się zbyt cienko - koszulka, rękawki, kamizelka i druga koszulka na wierzch. Stajemy w sektorze, startujemy z Pawłem z II. Jest pełno ludzi, tłok, jak to w Otwocku;) Tuż przed startem zaczyna sypać śniegiem..
Ruszamy. Tradycyjnie rozbiegówka asfaltem i szutrówkami. O dziwo jadę całkiem dobrze, jak nie ja. Cały czas przesuwam się do przodu. Po kilku km formuje się spora grupka. Jedziemy z Pawłem L. z Plannji, wzajemnie się motywując. Obok jest też Michał W. z HP. Długi rozjazd, to dobrze, stawka się rozcięgnęła. Pierwszy piach, z daleka widzę zamieszanie, ryzykuję i jadę mniej popularnym wariantem. Niestetyto był zły wybór, zatrzymuję się, muszę przepychać rower i omijać maruderów. Inni w tym czasie mkną mocnym tempem ścieżką obok. Widzę mijających mnie Gregora i Pawła. Kurcze, a było już tak dobrze. Gapiostwo..
Kilka kolejnych km to szutrówki, kilka singli, zaczyna się formować grupka, z którą jadę przez kolejne km. Jest kilka górek, sporo singli. Pierwszy bufetm mijam. Dostrzegam, że cały czas jadę z gościem w czarno-zielonym stroju z kamerką na kasku. Jadę równo, ale brakuje mocy. Do tego, co mnie irytuje, popełniam sporo błędów. Kilka razy źle wybieram tor jazdy. Jakoś nie mogę się skupić. Zastanawiam się, czy jest szansa dogonienia Pawła i Gregora, a może Zdzicha, który startuje z II sektora? Drugi bufet, łapię żel i śmigam dalej. Trasa pomimo słabej pogody w ostatnich dniach jest sucha, tylko kilka miejsc z błotkiem i kilka kałuż. Wyprzedzam Michała Osucha na wąskim singlu, coś tam wpadło w przerzutkę, ale zmieliłem;)
Dojeżdżamy do rozjazdu. Dwie godziny bez kwadransu. Z grupki, w której jadę, około 6-7 osób, tylko gość z kamerką i ja odbijamy na giga. Kilka chwil później doganiamy Piotra Całkę. Proponuję współpracować i dzięki temu podgonić kolejnych zawodników. Doganiamy w sumie kilka osób, m. in. zawodniczkę HP-Sferis. Jedziemy dalej, Piotrek został, jedziemy z gościem z kamerką. Na odcinku poprowadzonym po signlach wijących się po otwockich wydmach zaczyna sypać śnieg. Okulary momentalnie parują i muszę je zdjąć. Na zjazdach nic nie widzę, muszę mocno zwalniać, bo nic nie widzę. Na prostych nie jest lepiej, jedną ręką osłaniam oczy przed śniegiem. Kilka minut później świeci już śłońce;) Na moment tracę nico dystans do zawodnika przede mną, ale ostatecznie łapię koło, doganiamy jeszcze trzech zawodników, m.in. Darka Lasote z Velmaru. Rok temu też z nim walczyłem na trasie Otwockiego maratonu:) Jedziemy w 5-6osobowej grupce przez kolejne km. Ostatni bufet, powerade. Odczuwam już typowy dla mnie głód. Żele dają energię, ale w brzuchu pusto. Ostatnie wydmy, doganiamy jeszcze dwóch zawodników. Zmieniamy się na prowadzeniu, więc jest szybko. Na ostatnim km wychodzę atakuję, doganiam jeszcze jednego zawodnika i przed wyjazdem na asfalt wydaje mi się, że będzie dobrze. Tuż przed asfaltem jednak jeden ze współtowarzyszy atakuje i na stadion wpadam jako drugi z naszej grupki. Sił starcza już tylko na obronienie tej pozycji przed atakującymi z tyłu zawodnikami
Na mecie czekają już Gregor i Paweł. Spotykam też Magdę. Zadowolona z wyniku, już przebrana, najedzona. Spotykam też Damiana, znów niezadowolony;) Podobno makaron dobry. Zwijam się więc do samochodu, przebieram, uzupełniam płyny i ruszam na bufet. Ciasta już nie ma, zamiast makaronu dostaję grochówkę.. Mimo to nie zrażam się. Najważniejsze, że bufety na trasie były dobrze zaopatrzone, trasa dobrze oznakowana i co ważniejsze ciekawa. W połączeniu ze zmienną aurą, mieliśmy naprawdę ciekawy maraton. Żałuję, że dałem plamy na pierwszej większej piaskownicy. Kto wie, może powalczyłbym z Pawłem i Gregorem. Mimo to było ok. Plecy nie dokuczały, nie miałem też problemów ze skurczami. Wskaźnik podobny do zeszłorocznego, ale w tym roku Radek Rękawek dojechał do mety 6minut po zwycięzcy, W. Halejaku.
1. W. Halejak 2:33:22
29. Romek 3:00:12
33. Zdzichu 3:02:23
35. Michał W. 3:02:46
36. Gustaw 3:04:16
37. Gregor 3:04:24
39. ktone 3:05:42
67. Michał 3:17:50
92. Jarek W. 3:26:20
Z teamu najlepiej pojechał Romek, ale bardzo dobrze pojechał Zdzichu - straciłem do niego blisko 3 minuty. To sporo, ciężko będzie go dogonić w kolejnych maratonach, no ale najważniejsze, to gonić króliczka;)
Kategoria 050-100, Imprezy / Wyścigi, Teren, W towarzystwie, XTC
Do pracy i powrót przez Powązkowską
Środa, 28 marca 2012 | dodano: 02.04.2012 | Rower:Trek SLR | temp 16.0˚
dst52.56/0.00km
w02:07h avg24.83kmh
vmax40.10kmh HR /
Dziś już normalnie do pracy, rowerem:) Całkiem przyjemnie, lekko. Powrót inną trasą. Podjechałem służbowo na budowę przy Powązkowskiej. Właściwie to taka sama droga, ale Powązkowską i Maczka kiepsko mi się jechało. Wolę wariant przez Broniewskiego. W Ożarowie podjechałem do cukierni Cafe Ciacho:)
Kategoria 050-100, Trek
Kolejna udana niedziela w KPN!
Niedziela, 25 marca 2012 | dodano: 25.03.2012 | Rower:Giant XTC | temp 12.0˚
dst90.63/55.10km
w04:40h avg19.42kmh
vmax46.60kmh HR /
Częśc teamu w rozjazdach, umawiamy się więc bliżej Warszawy, w Lipkowie, z nadzieją, że więcej osób dołączy. Wyjeżdżamy z Magdą po 9, do Ożarowa mamy z wiatrem, więc mimo niskiej temperatury (około 5*), nie jest najgorzej. Dalej do Lipkowa mamy już lekko pod wiatr i jest naprawdę nieprzyjemnie. Nie na taką pogodę się przygotowaliśmy. W Lipkowie zbroimy się w sklepie w serniczek, i w tym momencie mijają nas Renata i Bartek. chwilę później dzwoni Marek, żebyśmy poczekali na niego kilka minut. Ostatecznie jest nas pięć osób. Miało być więcej, ale zmiana czasu na letni, a więc krótsza noc i kiepska pogoda zniechęciły pozostałe osoby. Szkoda.
Ruszamy niebieskim w stronę Małego Truskawia. Krótki odcinek z błotem, ale poza tym w lesie sucho. Nic dziwnego, w końcu od dawna już nie padało. Mijamy Zaborów Leśny, kawałek żółtym i skrótem do Ławskiej. Dalej zielonym do Roztoki. Robimy postój przy barze, pijemy kawkę i zjadamy z Magdą serniczek z Lipkowa. Pyszny. No ale od dziś koniec z ciastkami, za dużo dobrego;) Dalej jedziemy zielonym w stronę Sosny Powstańców. Na szlaku mało błota, ale niezmiennie ładnie. Lubię ten szlak, szczególnia singla w drugiej jego części. Dojeżdzmay do Sosny Powstańców. W tym roku jeszcze nie fotografowana;)
Podejmujemy decyzję, że zamiast wracać do Roztoki czerwonym przez Karpaty, jedziemy na górki. Obawiam się o Magdę, bo nie wiem jaką ma wytrzymałość. Okazuje sie, że niepotrzebnie, w tym roku jest świetnie przygotowana do sezonu i do końca dnia trzyma tempo:) Wjeżdżamy na ścieżkę po wydmach. Okazuje się, że wśród naszej piątki, tylko Bartek i ja znamy tą część KPN. Dziewczyny i Marek oczywiście slyszeli o górkach i uśmiechem na twarzach wjeżdżają na singla.
Magda
Marek
i Renata
Szlak oczywiście wszystkich zachwycił, nie mogło być inaczej:)
Kilka zjazdów wystraszyło dziewczyny, ale kilka innych, też wymagających, zjechały
Przy PTTK zjeżdżamy na chwilkę do sklepu, uzupełniamy zapasy energii i jedziemy dalej. Na końcu ścieżki wjeżdżamy na asfalty i prójemy do Roztoki. Przy parkingu spotykamy Tadka Trochana, ale nie gonimy go, tylko spokojnie jedziemy swoje. Wybieramy jego wariant między szlakami, czyli tzw pomarańczowy. Dalej troszkę improwizując docieramy do skrótu do Ławskiej, docieramy nim do zielonego. Krętą Drogą do czarnego i tym właśnie szlakiem do Truskawia. Sporo ludzi na szlaku, ale nie ma co się dziwić, pogoda zrobiła się piękna, wyszło słoneczko, temperatura skoczyła (licznik Bartka pokazywał 12-14*). W Truskawiu żegnam się z ekipą i ruszam w swoją stronę, czyli do Zaborowa. Górne Błota oczwyiście niezawdone, jest kilka miejsc bez szans na nieschodzenie z roweru, no chyba, że ktoś lubi brodzić w wodzie po osie. Na maratonie pewnie bym nie miał oporów;) Lubię ten szlak, tutaj zawsze jest bardzo ładnie. widać już przyrodę budzącą się po zimie.
Dalej do Zaborowa normalnie, całkiem sprawnie, wyjazd na asfalt i odetchnąłem z ulga. Wiatr się nie zmienił, a więc dziś jest ten dzień, kiedy wracam z lasu z wiatrem.
To nie zdarza się często:)
Świetny trening w miłym towarzystwie. Szkoda, że więcej osób, które planowały dołączyć, odpuściły. Może następnym razem. Wiosna w lesie jeszcze mało widoczna, ale pierwsze nieśmiałe kroki już ma za sobą.
Kategoria 050-100, KPN, Teren, W towarzystwie, XTC
Objazd trasy AZS MTB Cup w Warszawie
Sobota, 24 marca 2012 | dodano: 25.03.2012 | Rower:Giant XTC | temp 14.0˚
dst67.79/14.00km
w03:26h avg19.74kmh
vmax37.60kmh HR /
Pogoda od samego rana piękna. Słoneczko, temperatura rośnie do 18*. Dopiero po 12 uwinąłem się z obowiązkami, ruszamy z Magdą ok 13. Na początek jedziemy do mieszkania brata do Pruszkowa. Mieszkanie prawie gotowe, ładnie im wyszło. Szybko uciekawy i kierujemy się w stronę Warszawy, o 15 umówieni jesteśmy na objazd trasy pierwszej rundy AZS MTB Cup. Po drodze odwiedzamy cukiernię Olczaka w Piastowie:)
Z Piastowa dojeżdżamy do S8 i wykorzystujemy fakt, że gotowy odcinek do trasy Poznańskiej nie został jeszcze oddany i jedziemy:)
Dalej drogą dla ruchu lokalnego wzdłuż trasy i szybko jesteśmy przy WAT. Na objazd trasy ruszamy z przybyłym Mateuszem. Jedziemy fragmenty, które pamiętam z objazdu z jesieni. Po drodze spotykamy Bartka, a ze trzy kwadranse później Grześka. Robimy w sumie 4 kółka. Trasa zmieniła się w niewielkim stopniu w stosunku do wersji z końcówki zeszłego roku. Jest szybka, ale jednocześnie techniczna, mnóstwo hopek, ostrych zakrętów.
Trochę nam się zeszło na objeździe, więc zmieniamy z Magdą plany. Jedziemy do niej na Kabaty, a powrót przypada na pociąg, zrobiło się za późno, zimno, a nie mieliśmy lampek.
Kategoria 050-100, W towarzystwie, XTC
Uczelnia, AZS
Czwartek, 22 marca 2012 | dodano: 22.03.2012 | Rower: | temp 12.0˚
dst72.04/0.00km
w02:50h avg25.43kmh
vmax47.90kmh HR /
Wczoraj do późna siedziałem nad pisaniem pracy, dziś od rana to samo. Właściwie to zagapiłem się, że czas wychodzić z domu i w efekcie musiałem się nieźle napocić, żeby się wyrobić na 12 na uczelnię, ale udało się. Wiatr pchał mnie w kierunku Warszawy, a i trafiłem na "zieloną falę". Promotor o dziwo zadowolony, więc nie jest źle.
Po krótkiej wizycie na uczelni podjechałem na na Krakowskie przez Agrykole i to kilkukrotnie;) Na Krakowskim sprawy w AZSie, więc dalej jechałem z cieńszym portfelem;) Pojechałem na Żoliborz, skąd skierowałem się na Bielany, na obiad. Po zjedzeniu ruszyłem w kierunku domu, inną niż zwykle jednak drogą. Pojechałem Wólczyńską, Arkuszową i koło góry śmieci w kierunku Babic. Ostatni razem, kiedy tędy jechałem, droga była rozkopana. W tej chwili leża nowiutki asfalt, a obok jest piękna ścieżka rowerowa.
Nie lubię ścieżek, uważam, że to jest bardzo zły pomysł inwestować grube miliony w ścieżki z kostki, które po kilku miesiącach nadają się tylko do remontu. W tym jednak miejscu ścieżka jest bardzo potrzebna, ulica jest bowiem bardzo wąska, a ruch duży.
Z Babic jadę do Bronisz. Na Poznańskiej oczywiście korek. Fajna pogoda, ciepło i słonecznie, chociaż było kilka momentów, kiedy chmurzyło się i wtedy nie było przyjemnie, no ale byłem ubrany wiosennie:)
Kategoria 050-100, Trek
"Dlaczego rowerem jesteś szybciej?"
Środa, 21 marca 2012 | dodano: 21.03.2012 | Rower:Trek SLR | temp 10.0˚
dst56.76/0.00km
w02:06h avg27.03kmh
vmax56.60kmh HR /
Takie pytanie usłyszałem wczoraj w pracy. Odpowiedź jest prosta: wychodzę wcześniej z domu. Tak na wszelki wypadek, jeśli coś się stanie po drodze, mam zapas, żeby się nie spóźnić. Proste.
Dziś rano pogoda dobra, pochmurno, ale cieplej bo aż 8*C. Jadę z wiatrem w plecy, więc jest szybko. Krótki kawałek jadę za tirem 50kmh, ale szybko reflektuję się, to jest cholernie niebezpieczne.. Na Broniewskiego czuję miękko pod tyłkiem... znów guma! Wymieniam dętkę na przystanku. Napompowana dziurawa dętka daje mi do myślenia: widać szereg mikrodziurek od strony obręczy. Wygląda na to, że taśma pokrywająca otwory na nyple nie zabezpiecza dętki nabitej do 8atmosfer.. Wymieniam i podjeżdżam do pracy, nadal przed czasem. Nie spodziewałem się, że ten zapas wykorzystam już dzisiaj..
Wychodzę kilka minut po 16. 15*C, słońce, więc jadę na krótko. Jadę standardowo, przy Broniewskiego, róg Reymonta podjeżdżam do sklepu. Kupuję dętkę, zjadam obiad w pobliskim barze. Przez okno widzę przejeżdżającą Che. Ruszam w stronę domu. Wiatr dmucha, momentami wyrywa kierownicę z rąk, i buja całym rowerem. Na Poznańskiej spory korek, więc spokojnie sobie dojeżdżam.
W weekend dostałem od Magdy naklejkę z pingwinami z Madagaskaru na Treka. Czyli Szeregowy, Kowalski, Rico i Skipper jeżdża ze mną:)
Kategoria 050-100, Trek
Dziurawa szosówka..
Czwartek, 15 marca 2012 | dodano: 15.03.2012 | Rower:Trek SLR | temp 5.0˚
dst65.77/0.00km
w02:50h avg23.21kmh
vmax53.30kmh HR /
Czwartek, dzień na uczelni. Wyjeżdżam o 7:45. Słońce zachęca, ale jest zimno, około 0*. Szybko marzną mi stopy i dłonie - jazda w takiej temperaturze w cienkich rękawiczkach i bez ochraniaczy na butach to średni pomysł. Jadę powoli, jak to rano.
Z uczelni wychodzę 12:30. Umówiliśmy się z Magdą przy Polu Mokotowskim. Ruszamy na Powiśle, do cukierni Olczaka. Zakupione eklerki znikają w okolicach parku przy Rozbrat. Pycha:) Dalej kierunek Ursynów i sklep Plus na Zamiany. Po kilku minutach spędzonych na rozmowach z miłą panią zza lady (polecam!), ruszamy, każdy w swoją stronę. Jazda z plecakiem wypchanym po brzegi komputerem, ładowarką i ciuchami, nie jest przyjemna;) Jadę przez Służew, Włochy, Ursus, Piastów i Pruszków. W Domaniewie czuję, że na dziurach jest miękko - podejrzane. Przyczyna jest prosta - brak powietrza. Zapasu nie mam, dętki również. 4km od domu.. Muszę dzwonić do brata.
Kategoria 050-100, Trek