Czerwiec, 2013
Dystans całkowity: | 1004.46 km (w terenie 233.00 km; 23.20%) |
Czas w ruchu: | 48:36 |
Średnia prędkość: | 20.02 km/h |
Maksymalna prędkość: | 64.20 km/h |
Suma podjazdów: | 11545 m |
Maks. tętno maksymalne: | 185 (92 %) |
Maks. tętno średnie: | 161 (80 %) |
Suma kalorii: | 26951 kcal |
Liczba aktywności: | 28 |
Średnio na aktywność: | 35.87 km i 1h 48m |
Więcej statystyk |
Kręcenie z Magdą
Niedziela, 30 czerwca 2013 | dodano: 30.06.2013 | Rower:Trek SLR | temp ˚
dst79.88/0.00km
w03:00h avg26.63kmh
vmax44.60kmh HR 129/162
Pogoda dzisiaj nieco nas z Magdą zniechęciła - deszcz, mocny wiatr i niska temperatura. Oboje się jednak zmotywowaliśmy i umówiliśmy się na wspólne kręcenie. Plan jest prosty - Magda jedzie do siebie, wskakuje na rower i spotykamy się gdzieś pomiędzy Kabatami i Magdalenką. Ruszam ok. 13 - przestało padać, ale nadal mocno wieje i jest chłodno.
Wiatr sprzyja i szybko jestem w Nadarzynie, dalej ekspresowo przez Magdalenkę i Lesznowolę. Przy stacji PKP Jeziorki zastanawiam się, dlaczego jeszcze się nie spotkaliśmy - rzut okiem na telefon - padła bateria.. Dojechałem do Puławskiej i dopiero na stacji benzynowej udaje mi się pożyczyć telefon i zdzwonić z Magdą - okazało się, że pojechaliśmy innymi drogami. Tym razem umawiamy się już konkretnie i za kwadrans spotykamy się w Zgorzale.
Teraz już razem jedziemy przez Raszyn do Ursusa, gdzie zatrzymujemy się w Pizzeri na ul. Spisaka. Po solidnym obiedzie niechętnie ruszamy do domu. Oboje najedliśmy się pod korek - krew odpłynęła do żołądka i kręcenie nogami było ostatnią czynnością, na którą mieliśmy ochotę. Jakoś jednak udało się dojechać do domu, po drodze tylko wstąpiliśmy w Ożarowie do cukierni po ciastka do kawy, które wsunęliśmy w domu oglądając końcówkę II etapu TdF.
Weekend wolny od maratonu, ale nie oznacza to wolnego od ścigania - wczoraj wieczorem pościgaliśmy się ze znajomymi na torze go-kartowym na warszawskim Okęciu. Udało się poprawić rekord o ponad pół sekundy - wykręciłem czas 59:56:)
/2536608
Kategoria 050-100, Trek, W towarzystwie
Tempówki siłowe i bociany trzy
Sobota, 29 czerwca 2013 | dodano: 30.06.2013 | Rower:Trek SLR | temp ˚
dst51.00/0.00km
w01:39h avg30.91kmh
vmax38.20kmh HR 149/172
Plan na dzisiaj - tempówki na niskiej kadencji. Nie lubię, ciężko mi to wychodzi.. Dzisiaj jednak od samego początku bez problemu wkręciłem się na obroty i naprawdę dobrze kręciłem. Pojechałem w kierunku Kampinosu, krótki postój pod bocianim gniazdem - w środku siedziały trzy maluchy, ale strasznie płochliwe:)
/2536608
Kategoria 050-100, Trek
Spokojny powrót z pracy
Piątek, 28 czerwca 2013 | dodano: 30.06.2013 | Rower:Trek SLR | temp ˚
dst25.61/0.00km
w01:02h avg24.78kmh
vmax32.10kmh HR 117/135
Bardzo spokojny powrót z pracy. Udało się rano dotrzeć o 7, a więc mogłem wyjść kilka minut po 15 - całe szczęście, bo miałem napięty plan na wieczór i powrót do domu rowerem to była jedyna możliwość pokręcenia dzisiaj. Na szczęście bez przygód:)
/2536608
Kategoria 000-050, Trek
Orientalny obiad i wydłużony powrót do domu
Czwartek, 27 czerwca 2013 | dodano: 30.06.2013 | Rower:Trek SLR | temp ˚
dst52.86/0.00km
w02:04h avg25.58kmh
vmax48.10kmh HR 123/157
Dzisiaj trening w ramach powrotu do domu. Najpierw zagubiłem się na Żoliborzu, ale w końcu trafiłem do miejsca, w którym zjadłem obiad - całkiem znośny bar orientalny. Dalej nieco wydłużoną drogą przez Milanówek do domu, po drodze tylko zostawiłem w domu plecak. Fajny trening, dobrze mi się wkręciło:) Po ostatnich opadach poziom wody w Rokitnicy bardzo wysoki - strach pomyśleć co się dzieje w Puszczy..
/2536608
Kategoria 050-100, Trek
Kochani kierowcy..
Środa, 26 czerwca 2013 | dodano: 30.06.2013 | Rower:Trek SLR | temp ˚
dst44.86/0.00km
w01:47h avg25.16kmh
vmax45.20kmh HR 131/164
Dzisiaj trening znowu po pracy. Pętelka przez Brwinów i Pruszków. Pogoda nie rozpieszcza - chłodno i lekko mży.. Niestety znowu trafiłem na mistrza kierowcy, który wyprzedzając na milimetry, choć miał dużo miejsca, zahaczył mnie - 5 cm bliżej i leżałbym pod kołami. Dogoniłem gościa i naprawdę ledwo powstrzymałem się od wyciągnięcia go z samochodu, a sam kierowca? "Jeździ się chodnikiem".. Świetny powód, żeby kogoś zabić..
Na koniec treningu 10 sprintów - bolało..
/2536608
Kategoria 000-050, Trek
Luźny trening przy zachodzącym słońcu..
Wtorek, 25 czerwca 2013 | dodano: 30.06.2013 | Rower:Trek SLR | temp ˚
dst42.09/0.00km
w01:29h avg28.38kmh
vmax40.50kmh HR 136/162
Po niedzielnym maratonie reanimacji wymaga tylne koło - wyrwany nypel, nie wiem jeszcze, czy obręcz nadaje się jeszcze do użytku..
Trening po pracy, wieczorkiem, końcówka przy pięknie rozświetlonym niebie zachodzącym słońcem.
/2536608
Kategoria 000-050, Trek
MTB Cross Maraton - Suchedniów rozgrzewka
Niedziela, 23 czerwca 2013 | dodano: 30.06.2013 | Rower:Mbike Ultimate Carbon | temp ˚
dst2.96/0.00km
w00:13h avg13.66kmh
vmax42.20kmh HR 123/160
/2536608
Kategoria 000-050, Mbike
MTB Cross Maraton - Suchedniów
Niedziela, 23 czerwca 2013 | dodano: 30.06.2013 | Rower:Mbike Ultimate Carbon | temp ˚
dst78.23/60.00km
w05:09h avg15.19kmh
vmax50.30kmh HR 157/185
Kolejna edycja cyklu MTB Cross Maraton - tym razem w Suchedniowie. Pamiętam, jak przed dwoma laty trasa dała mi ostro w kość. W tym roku trasa ma być zdecydowanie krótsza, bardziej skondensowana, a ostatnie opady sprawiły, że na pewno nie będzie lekko. Przed startem jednak nie mam kompletnie nastawienia na ściganie, chyba trochę zabrakło odpoczynku po tygodniu i przede wszystkim długiej piątkowej nocy. No ale jedziemy na wyścig - będziemy się ścigać. Rano pogoda kompletnie nie zachęca do ruszania się z domu - burza, ulewa, zimno, ale jedziemy. Oboje z Magdą jesteśmy dobrej myśli.
Jesteśmy na miejscu około godzinę przed startem. Pogoda się poprawiła, niebo zachmurzone, ale robi się cieplej i przede wszystkim nie pada. Przygotowanie rowerów, przebieranie, itd. W międzyczasie spotykamy znajomych z teamu. Długo się zbieramy, ale w końcu ruszamy na rozgrzewkę. Zaliczamy ostatnie kilometry trasy z Magdą, Arturem i Pawłem. Końcówka jest fajna - prowadzi szybkim singlem, jest piaszczysty zjazd na mostek - trzeba uważać przed finishem.. Stajemy w sektorze. O dziwo nie przysługuje Pawłowi i mi sektor, co jest dziwne, bo do sektora wchodzi Zdzichu i Michał. No nic, frekwencja nie jest duża, na pewno pozycja na starcie nie zadecyduje o wyniku. Obok staje Damian, są też dziewczyny z Murapola - Kasia i Ania.
Ruszamy! Początek asfaltem, szybko zjazd na szutry. Tempo bardzo mocne. Trochą kałuż na początku, później szutry i trochę bruków. Próbuję łapać koło, ale kolejni zawodnicy mi uciekają. Tętno szybko skacze na ponad 180 uderzeń, a mimo to tracę dystans do kolejnych zawodników. Na łagodnych, szybkich podjazdach nieco nadrabiam, ale mimo to czuję, że to nie jest mój dzień. Żałuję, że nie zrobiłem porządnej rozgrzewki - za każdym razem ten sam błąd.. Po około 13 km charakterystycznych raczej dla Mazovii, w końcu wjeżdżamy w teren. Pierwszy podjazd i nadrabiam jakieś 10 pozycji. Jest wąsko - gdyby nie to, byłoby jeszcze lepiej. Już po tym krótkim odcinku wiem, że dziasiaj będę się świetnie bawił w błotku, którego na trasie na pewno będzie sporo:) Pierwsze zjazdy w błotku, ślisko, ale mam z tego niezły fun:) Na płaskim odcinku sporo błota - dochodzę Zdzicha, przed sobą widzę Michała. Na kolejnym podjeździe zaciąga mi napęd i muszę zejść.. jestem zły jak cholera, czy to oznacza maraton bez młynka? Wyprzedzam Marka - również z problemami z napędem. Na kolejnych podjazdach nie ryzykuję i przepycham ze środkowej tarczy. Dochodzę Michała tuż przed zjazdem z Kamienia Michniowskiego - charakterystyczny punkt tej trasy, który będziemy pokonywać dzisiaj trzykrotnie. Michał mnie puścił - dzięki - zjazd z Kamienia to dwa uskoki, wypłaszczenie i krótki zjazd po kamieniach. Jest mokro i drugi uskok odpuszczam, ale wiem, że jest spokojnie do zjechania. Końcówka zjazdu fajna, dalej flow na szybkim odcinku, krótki podjazd i bardzo śliski zjazd do szutrówki, na której jest bufet.
Analizowałem przed startem mapę i wiem, że teraz czeka nas odcinek po łąkach i przez wsie. Na podjazdach nie jest najlepiej - nie czuję się najlepiej, ale tragedii nie ma. Najdłuższy podjazd po trawie pokonał mnie - część z buta. Pogoda się poprawia - zaczynam odczuwać coraz wyższą temperaturę. Kolejne kilometry prowadzą to górę, to w dół przez wsie - głównie szutrówki i asfalt. Dojeżdżam do drugiego bufetu. Za bufetem wjeżdżamy w las i od razu zaczynamy wspinaczkę na Pasmo Klonowskie. Ścieżka nie jest stroma, ale nawierzchnia to czyste błoto;) Przede mną młody zawodnik z Gatta słabo sobie radzi i mocno mnie blokuje. Kilka próśb o przepuszczenie pozostaje bez echa, a ja w międzyczasie wkręcam sporą gałąź w koło.. W końcu wypłaszczenie, fajny odcinek z kilkoma technicznymi elementami, trochę błota i w końcu świetny techniczny zjazd:) To co lubię, choć po pobycie w Karpaczu jest mi mało;) Zjazd kończy się ostrą nawrotką i błotnistym podjazdem. Dalej jest mocny podjazd trawersujący zacieniony stok - jest sporo mokrych liści, ziemia jest miękka. Mija mnie zawodnik JBG2 - prowadzący na dystansie Fan. Końcówka podjazdu z buta. Krótki odcinek w siodle i znowu za ostro w górę na jechanie. Krótki zjazdy, dwa przejazdy przez wodę, błoto i korzenie. W końcu dojeżdżam na szczyt Bukowej Góry, z której zjeżdżam kolejnym technicznym szlakiem. Fajny odcinek, ale szybko się kończy. Dochodzę zawodnika w stroju Lang Team. Interwałowy odcinek siedzę mu na kole, w końcu dojeżdżamy do trawiastego zjazdu i opuszczamy Pasmo Klonowskie - bardzo fajny odcinek, już nie mogę się doczekać drugiej pętli:)
Przed nami znowu szutrowy dojazd do Kamienia Michniowskiego. Dominują szybkie szutry, zjazdy nie są wymagające. Po niespełna 20 minutach znowu jesteśmy w terenie. Fajny błotnisty podjazd z kamienistym uskokiem i jesteśmy na odcinku do Kamienia Michniowskiego. Zawodnik z Lang Team robi mi miejsce i zjeżdżam cały zjazd. Niestety na wypłaszczeniu tylne koło mi ucieka ze skarpy i muszę się podeprzeć -eh, na szczęście będzie jeszcze trzecia próba:) Do bufetu dojeżdżam dobrym tempem - mija mnie tylko zawodnicy ścigający się o 3 miejsce na dystansie Fan. Bufet.
Zaczynam drugą pętlę. Na szczycie chyba drugiego podjazdu za bufetem dostrzegam, że strzałka jest przewieszona i łatwo przestrzelić skręt w prawo na trawiasty zjazd. Pamiętam to miejsce z pierwszej pętli, ale zastanawiam się, ilu zawodników pomyli trasę i czy w efekcie stracą, czy wręcz przeciwnie - skrócą sobie trasę. Powoli przychylam się do drugiej opcji - nie mogę bowiem dostrzec nikogo przed sobą, nawet na długich prostych. Tempo siada, motywacja ucieka - czuję się w pewnym momencie, jakby mnie ktoś oszukać.. Podjazd na trawie robię już w żenująco niskim tempie, ale na szczycie motywuję się do jazdy i przyspieszam. W końcu dojeżdżam do bufetu - pytam, czy ktoś jeszcze w ogóle jedzie - tak, jakąś minutę temu ktoś jechał. No to gonię!
Błotnisty podjazd robię swoim tempem, tym razem nikt mnie nie blokuje. Na końcówce dochodzę Damiana, który gorzej ode mnie radzi sobie w błocie. Staram się uciekać. Na technicznym zjeździe jadę chyba zbyt asekuracyjnie, bo na końcowej nawrotce w błocie Damian mnie dochodzi, dogryzając, że doszedł mnie na zjeździe:) Na podjeździe puszczam go, jest mocniejszy, ale na kolejnych kilometrach wyprzedzam. Trawersujący podjazd robię w większym stopniu z buta. Nieco już osłabłem, pogoda jest bezlitosna - robi się cieplej, wychodzi słońce i robi się parno. W międzyczasie łapią mnie kurcze przywodzicieli - to coś nowego, boli, ale można jechać. Szybko puszcza. Zjazd z Bukowej Góry ponownie super, zjazd po łące i szutrowy łącznik. Dochodzę tuż przed wjechanie do lasu zawodnika Virtual Bike, mnie z kolei dochodzie inny zawodnik, który wcześniej walczył z defektem. W las wjeżdżamy we trzech. Do Kamienia Michniowskiego dojeżdżam jako drugi, tym razem zjeżdżam całość bez problemu - zawodnik po defekcie wraca się pod górę - nie zjechał i chce poprawić:) Doskonale go rozumiem:) Dobre tempo do bufetu. Do mety jakieś 6-7 km. Na singla wjeżdżamy we trzech z Virtual Bike i jeszcze jednym zawodnikiem, którego wyprzedziłem na zjeździe z Kamienia. Jadę trzeci. Tempo jest mocne, a trasa świetna. Płaska, ale kręta, pełna błotnych pułapek, korzeni - wymaga uwagi. Ciężko jest jechać na kole, bo nie widać trasy, nieco odpuszczam. Niestety na końcówce popełniam dwa błędy - przekombinowałem i wybrałem zły tor jazdy. Zawodnicy nieco mi uciekli.. Na ostatnim piaszczystym zjeździe do mostku mijam zawodnika Virtual Bike - niestety zaliczył glebę i do mety dokręca spacerkiem. Trzeci z naszej grupki niezagrożony wjeżdża na metę przede mną.
Meta. Chwilę za mną wjeżdża Ania Sadowska, później Damian i kilka minut później Paweł. Spotykam Magdę, która jest bardzo zadowolona z jazdy i oczywiście z wyniku - 2 miejsce open! Ja również jestem zadowolony, bo mimo stosunkowo słabej jazdy pod górę, to świetnie się bawiłem na technicznych odcinkach, a agresywana jazda w błocie pozwoliła mi nadrobić trochę czasu nad mocniejszymi zawodnikami. Trzeba jednak przyznać, że gdyby nie warunki pogodowe odpowiedzialne za masę błota na trasie - byłoby bardzo szybko i trasa nie przypadłaby mi do gustu. Zdziwiłem się mocno widząc na Garminie sumę przewyższeń na poziomie 1850m - zupełnie miałem wrażenia na trasie. że tak dużo się wspinaliśmy:) Start trzeba uznać za udany, stosunkowo dobry wynik.
1 Open Zacharski Szymon 4:12:55
3 Open / 1 M2 Pomarański Kamil 4:13:01
27 Open / 17 M2 ktone 5:09:59
Rating 81.6/81.8
/2536608
Kategoria 050-100, Imprezy / Wyścigi, Mbike, Teren, W towarzystwie
Sobotni chillout..
Sobota, 22 czerwca 2013 | dodano: 25.06.2013 | Rower:Mbike Ultimate Carbon | temp ˚
dst14.63/0.00km
w00:54h avg16.26kmh
vmax22.50kmh HR /
Przedmaratonowy chillout z Magdą po chodnikach. Nawet opaski do pulsu nie założyłem.. Rower po wymianie łożysk, nasmarowaniu i wyczyszczeniu jest jak nowy - gotowy do jutrzejszego startu na błotnistej trasie:)
/2536608
Kategoria 000-050, Mbike, W towarzystwie
Sprinty w deszczu..
Piątek, 21 czerwca 2013 | dodano: 27.06.2013 | Rower:Trek SLR | temp ˚
dst48.11/0.00km
w01:48h avg26.73kmh
vmax44.60kmh HR 129/169
Trening od razu po wyjściu z pracy - wieczorkiem plany. Pogoda mimo złych prognoz znośna, chociaż chłodnie niż przez cały tydzień. Dobre kręcenie. W Lesznie nawrotka, pogoda nieco się popsuła - zbliża się deszcz.
Na odcinku między Zaborówkiem i Zaborowem z naprzeciwka jedzie sznur samochodów. Jeden próbuje wyprzedzać, ale widząc mnie, cofa się, czego nie wytrzymał mistrz kierownicy w pseudosportowym gracie, nie muszę wspominać na jakich blachach.. Skończyło się na tym, że wybrałem zjazd w krzaki z kontrolowanym upadkiem - lepsze to niż zderzenie czołowe. Kierowca miał pecha, bo akurat piłem, a że bidon był prawie pełny, to mistrza czeka wymiana szyby..
Z Zaborowa do domu. Zacząłem robić sprinty, ale po 5 złapała mnie ściana deszczu.. dość przygód na dzisiaj, zawijam się do domu..
/2536608
Kategoria 000-050, Trek