Wpisy archiwalne w kategorii

W towarzystwie

Dystans całkowity:24266.98 km (w terenie 10790.19 km; 44.46%)
Czas w ruchu:1285:47
Średnia prędkość:18.94 km/h
Maksymalna prędkość:75.20 km/h
Suma podjazdów:56640 m
Maks. tętno maksymalne:207 (104 %)
Maks. tętno średnie:186 (93 %)
Suma kalorii:233181 kcal
Liczba aktywności:423
Średnio na aktywność:59.92 km i 3h 10m
Więcej statystyk

Rowerowy KPN

Niedziela, 17 listopada 2013 | dodano: 26.12.2013 | Rower:Giant XTC | temp ˚ dst29.46/22.00km w01:49h avg16.22kmh vmax40.10kmh HR 139/180

Ustawka RK - niestety znowu nie wyrobiliśmy się z Magdą i dojechaliśmy do Łubca, skąd na dwóch kółkach już do Roztoki.

Kierunek oczywiście Górki przez Karpaty..


http://www.endomondo.com/workouts/269861103/2536608">http://www.endomondo.com/workouts/269861103/2536608


Kategoria 000-050, KPN, Teren, W towarzystwie, XTC

KPN z Jerzym

Poniedziałek, 11 listopada 2013 | dodano: 18.11.2013 | Rower:Panek 29er | temp ˚ dst43.62/35.00km w02:14h avg19.53kmh vmax31.50kmh HR 141/178

Na świąteczny wypad do KPN ustawiliśmy się z Jerzym. Pogoda fajna, niestety czas nie ma dużo, starczyło tylko na krótką pętlę.. Na szlaku do Sosny Powstańców pojawiły się betonowe płyty, cywilizacja puka do drzwi..

Zrobiliśmy oczywiście singla po wydmach z Górek, niestety Garmin się zawiesił i przepadł mi dobry czas do malej rywalizacji na Stravie;)
Dobry wypad!

/2536608


Kategoria 000-050, 29er, KPN, Teren, W towarzystwie

R-KPN

Niedziela, 3 listopada 2013 | dodano: 18.11.2013 | Rower:Panek 29er | temp ˚ dst49.95/45.00km w02:47h avg17.95kmh vmax42.70kmh HR 147/185

Wspólny wypad z kolegami z R-K.. Momentami było mocno, ale szuranie po liściach sama przyjemność:)


Nie zabrakło oczywiście poszukiwania troszkę bardziej wymagających ścieżek..

..poza tymi doskonale wszystkim znanymi, był też czas na improwizowanie;)

Oby częściej!
/2536608
ilość przewyższeń imponująca, ale to jednak niestety pomyłka Garmina;)


Kategoria 000-050, 29er, KPN, Teren, W towarzystwie

Spacer w KPN z Magdą

Niedziela, 27 października 2013 | dodano: 04.11.2013 | Rower:Panek 29er | temp ˚ dst32.04/32.04km w02:01h avg15.89kmh vmax37.20kmh HR 131/181

W planach wspólne kręcenie z kolegami z rowerowykampinos.pl, ale zaspaliśmy z Magdą na zbiórkę. Pokręciliśmy bardzo spokojnie we dwoje.

Start z Truskawia - pełno ludzi, nic dziwnego, bo pogoda jak na końcówkę października świetna! Słoneczko świeciło!

Pokręciliśmy się trochę singlami po wydmach..


Zaliczyłem kolejne kilometry na nowym ścigancie - coraz lepiej się dogadujemy, chociaż wymaga kilka drobnych modyfikacji..

/2536608


Kategoria 29er, W towarzystwie, Teren, KPN, 000-050

Kolejny piękny weekend w KPN

Niedziela, 20 października 2013 | dodano: 04.11.2013 | Rower:Panek 29er | temp ˚ dst42.57/37.00km w02:26h avg17.49kmh vmax36.10kmh HR 131/180

Ustawka z kolegami z rowerowykampinos.pl, niestety zaspaliśmy z Magdą i dojechaliśmy autem do Łubca, skąd szybko na skróty dojechaliśmy do Roztoki..

..gdzie czekali na nas znajomi. Razem ruszyliśmy w stronę Warszawy, dawno nie jeździłem tych szlaków..

Dzisiaj nie tylko ja na nowym sprzęcie;)

Zebrało się nas sporo ludzi, ale na szczęście tempo nie było mocne, nie goniliśmy grupy Trochana, z którą ruszyliśmy z Roztoki


W Sierakowie rozdzieliliśmy się, my z Magdą ruszyliśmy w drogę powrotną do Łubca. Jesień zachwyca kolorami:)

Powrót skrótem przez Debły..

Przy leśniczówce trafiliśmy na galerię zdjęć kampinoskiej fauny, zdjęcia rewelacyjne, a Magda oczywiście zachwycona:)

/2536608


Kategoria W towarzystwie, Teren, KPN, 29er, 000-050

Ziemia chęcińska:)

Niedziela, 13 października 2013 | dodano: 04.11.2013 | Rower:Panek 29er | temp ˚ dst57.44/35.00km w02:28h avg23.29kmh vmax54.00kmh HR 139/181

Po wczorajszym zakupie, nie było lepszej okazji do przetestowania nowego sprzętu, jak skorzystać z propozycji Pawła - zaliczyć pętelkę w Świętokrzyskich. Wspólnie ustaliliśmy, że startujemy z Chęcin i robimy pętlę przez najciekawsze odcinki w okolicy - znam te tereny, mam do nich mega sentyment z czasów studenckich i tym chętniej pełniłem na wyjeździe funkcję przewodnika;)

Na początek Zamek w Chęcinach..

Zjazd do Chęcin bardzo ciekawy, Garmin pokazał 28%;)
Z Chęcin kierunek Pasmo Zelejowej. Zaliczamy fajny kamieniołom, niestety Paweł złapał gumę, wykorzystuję czas na sprawdzenie roweru na krótkim, ale fajnym zjeździe:)

Schodzimy do kamieniołomu, co nie jest proste..

..i jedziemy super singlem, a później już szerokim szlakiem do Jaskini Piekło

Zjazd w stronę Gałęzic fajny, miejscami sporo kamieni - fajnie!

Dalej szutrami do kamieniołomu w Gałęzicach - na studenckim kursie to miejsce zrobiło na wszystkich niesamowite wrażenie - podobnie było tym razem!

Dalej znowu szutrami docieramy w końcu na kolejny punkt dzisiejszej trasy - Miedziankę:)




Zaliczamy zjazd znany z maratonu w Nowinach, jest tam taki fajny odcinek, który ciężko zejść;)

Dalej szutrami i super leśnymi ścieżkami usianymi jesiennymi kolorami na Mielechowską
..po czym zaliczyliśmy kapitalny zjazd wąwozem, niestety ani zdjęć, ani filmu nie ma, ale miejsce naprawdę zacne! Następnie dojechaliśmy szutrami i asfaltami do Małogoszczu z nadzieją zjedzenia czegoś konkretnego, niestety skończyło się na drożdżówkach i coli w osiedlowym spożywczaku.. Główną trasą dojechaliśmy do Bocheńca, gdzie wskoczyliśmy na szlak na Czubatkę. Podjazd w 95% łatwy.

Szlak po grani super..

Natomiast zjazd po prostu rewelacja! W dwóch miejscach wycykałem..

Z Czubatki szutrami i asfaltami przez Bolmin na ostatnie dziś pasmo - Grzywy Korzeckowskie, doskonale mi znane z kursu studenckiego:)



Z Grzyw bokami dojechaliśmy na parking. Kapitalny wypad, świetne tereny, masa ciekawych miejsc, ładnych, technicznych i momentami wymagających szlaków, a to wszystko zaledwie 2 godziny jazdy z domu, oby częściej!
/2536608


Kategoria W towarzystwie, Teren, Góry, 29er, 050-100

MTB Cross Maraton - Kielce

Sobota, 5 października 2013 | dodano: 09.10.2013 | Rower:Mbike Ultimate Carbon | temp ˚ dst62.84/50.00km w04:06h avg15.33kmh vmax52.80kmh HR 162/183

O przygotowaniach do tego startu mogę napisać tylko tyle, że ich nie było. No cóż, ostatni start, trzeba mieć to już za sobą.. Trasa kieleckiego maratonu jednak cieszy się u mnie szczególną sympatią – ciekawa, interwałowa, pełna szybkich i krętych singli, do tego rejon Kielc po prostu lubię. Od kilku dni pogoda jest mocno jesienna – przymrozki o poranku i skąpe 10* w ciągu dnia – prognozy na maraton nie wróżą wyjątku, na pewno nie będzie gorąco. Wyjeżdżamy z Warszawy z Magdą, Łukaszem i Pawłem – na termometrze jakieś 2*.. Start maratonu połączono z odbywającymi się aktualnie w kieleckich halach EXPO targami rowerowymi – super pomysł, start z hali, odpada problem wychłodzenia w oczekiwaniu na start w sektorze, a po doturlaniu się do mety może uda się co nieco obejrzeć? Bardzo krótka rozgrzewka i do sektora, który ponownie mi przysługuje, pomimo fatalnego wyniku w Sobkowie.

Początek asfaltami za samochodem, tzw dojazdówka w teren – coś czego nie można uniknąć, tempo momentami zabójcze, prędkość powyżej 50kmh, nagle wjeżdżamy na dziurawą szutrówkę, za chwilę na łąki, szybko peleton się rozciąga. Nie szarżuję, muszę uważać na kolano, poza tym przede mną jakieś 4-4,5 h walki z górami, a że nie jestem w najlepszej formie, muszę się pilnować, nie przejmuję się, że Paweł i Michał uciekają. Po kilku kilometrach i pierwszej górce, na której zagotowałem się – na kolejnej trzeba zrobić postój na pozbycie się buffa i siku.. mija mnie masa osób.. Przed słynnymi torami mijam Pawła – guma, wielka szkoda:( Przejazd wzdłuż torów i odbicie do Pasma Zgórskiego – kultowego pasma wciśniętego między trasą S7 i linią kolejową, znanego doskonale z maratonu w Nowinach. Miód malina! Fajne, momentami naprawdę wymagające podjazdy i szybkie, techniczne zjazdy, pełne pułapek. Były dwie ostre ścianki – na pierwszej wyprzedziłem m.in. Krysię z MyBike. Później długo jechaliśmy razem aż do bufetu. Na bufecie, jak zwykle, świetna obsługa i miła niespodzianka – brzoskwinie, i to twarde, tak jak lubię! Moje tempo nie jest rewelacyjne, ale jadę równo, zjazdy robię dobrze, na podjazdach walczę, czuję się dobrze, ale zastanawiam się na ile czasu starczy paliwa?

Za bufetem długi podjazd (drugi już raz dzisiaj) na Zieloną, dalej Patrol i Trupień – kapitalne szlaki. Udaje mi się dojść Lucjana. Pętlę Master kończymy świetnym zjazdem z Trupienia, wjazd na nasyp kolejowy i słynna kołyska po tłuczniu – kilka kapci tutaj na pewno było.. Z kieleckiej czasówki sprzed dwóch lat pamiętam, że za wiaduktem czeka nas ostre podejście na Kolejową – dzisiaj jednak trasa odbija z nasypu w dół i Kolejową zdobywamy od innej strony – w sumie dobrze, że nie ma niepotrzebnego butowania. Dalej kapitalny szlak przez Biesak w dwóch miejscach jest za mocno i schodzę z roweru.. Las zachwyca jesiennymi kolorami, pogoda zrobiła się prawie letnia – strasznie żałuję, że nie ubrałem się tak, jak przez cały rok na trudne warunki, czyli jednak tylko krótkie spodenki, potówka i rękawki – zwyczajnie gotuję się na podjazdach. Drugi bufet i znowu moje ulubione brzoskwinie!

Wiem, że przede mną jeszcze jakieś półtorej do dwóch godzin walki z czasem. Rzut oka na Garmina – coś tu się nie zgadza, przewyższenia wskazują, że za chwilę wyjedziemy z terenu i czeka mnie dokrętka 20km do mety po płaskim? Niemożliwe, czyli będzie więcej niż 1200 w pionie.. Fajny podjazd pod Pierścienicę, mijam wyciąg i znowu w dół, zjazd bardzo szybki i stosunkowo łatwy, ale fajny! Kolejne kilometry mniej wymagające, ale ciągle góra-dół-góra-dół. Przed wyjazdem z lasu w Białogonie dochodzi mnie Marek Zając, który nadrabia po problemach z zakleszczonym łańcuchem. Wyraźnie zwalnia i siadam na kole. Jedziemy razem odcinek przez trasę 762 i po łąkach. Podjazd na Bruszną robię już sam – pamiętam tą górę z czasówki, ale robiliśmy ją w odwrotnym kierunku. Zjazd super – trochę kamieni, skałki. Dalej wyjazd na łąki i kapitalny odcinek przez Grabinę – super widoki, ciekawa trasa, teren ma potencjał na XC! W końcu wyjazd na płaską jak stół dojazdówkę do mety – trochę szutrami, trochę asfaltami. Na końcówce wyprzedza mnie i zostawia Wojtek z MyBike, na ostatnich kilkuset metrach zaczynam go dochodzić, ale ostateczny atak zostawiam sobie na ostatnią prostą – niestety za późno zorientowałem się, że meta jest zlokalizowana kilkaset metrów przed halą, z której startowaliśmy, nic to, wiele nie straciłem.

Moje wrażenia? Kapitalna trasa, poza nudnym i niebezpiecznym dojazdem do terenu, cały czas coś się dzieje. Podjazdy równe i techniczne, ostre i łagodne, trochę kamieni, sporo piachu, kolein, gliny. Chyba najlepsza trasa całego cyklu w tym roku. 1500 m w pionie pokonane w zasadzie na ok. 45 km trasy mówi samo za siebie. Wynik słaby – adekwatny jednak do mojej obecnej formy. Magda zadowolona z jazdy – ostatecznie w generalce wywalczyła 2 miejsce! Drużynowo dzisiaj pechowo – zarówno Ula, Paweł i Romek nie ukończyli zawodów i w efekcie dosłownie o włos przegraliśmy 3 miejsce w klasyfikacji generalnej, wielka szkoda.. Dekoracje sporo przeciągnęły się w czasie, ale było warto – pamiątkowa koszulka za 6 startów i fajne nagrody.

1 Open / 1 M2 Patryk Piasecki 3:03:08
54 Open / 21 M2 ktone 4:06:41

rating 74.2

Tegoroczna lina MTB Cross Maraton to mój pierwszy zaliczony w całość cykl – wystartowałem we wszystkich 8 edycjach. Rywalizację ukończyłem na 13 pozycji – za rok ten cykl na pewno moim głównym polem rywalizacji, oczywiście obok wyścigów etapowych. Teraz będzie dużo czas na planowanie – koniec sezonu 2013!
/2536608
Maraton w Kielcach był moim ostatnim na carbonowym ścigancie marki Mbike - w niedzielę po maratonie rower sprzedałem..


Kategoria xt1, W towarzystwie, Teren, Mbike, Imprezy / Wyścigi, Góry, 050-100

Tour de Kampinos

Niedziela, 29 września 2013 | dodano: 07.10.2013 | Rower:Trek SLR | temp ˚ dst136.26/0.00km w04:36h avg29.62kmh vmax43.50kmh HR 141/166

rowerowykampinos w składzie Robert z kumplem, Jarek, Kacper, Gustaw i ja ruszyliśmy na pętlę TdK. Pogoda bardzo słaba, ja do tego ubrałem się jak na zimę - mocne tempo przez pierwsze kilometry sprawiły, że zagotowałem się. Świetny wypad, oby częściej:)

Przeziębienie jednak nadal męczy, kolano już po półtorej godzinie jazdy bolało, nie jest dobrze.. Całe szczęście koniec sezonu już blisko:(
/2536608


Kategoria 100-?, KPN, Trek, W towarzystwie

Barania Góra

Niedziela, 22 września 2013 | dodano: 07.10.2013 | Rower:Mbike Ultimate Carbon | temp ˚ dst25.09/22.00km w02:19h avg10.83kmh vmax58.90kmh HR 133/165

Niedzielny rozjazd po maratonie jest świetną okazją do zdobycia wreszcie Baraniej Góry. Niech zdjęcia mówią za siebie - było kapitalnie, a na zjazd niebieskim szlakiem na pewno wrócę kiedyś z cięższym rowerem:)















/2536608


Kategoria 000-050, Góry, Mbike, Teren, W towarzystwie, xt1

Góry Sowie i Wałbrzyskie

Niedziela, 8 września 2013 | dodano: 18.09.2013 | Rower:Mbike Ultimate Carbon | temp ˚ dst61.37/45.00km w04:37h avg13.29kmh vmax70.70kmh HR 130/

Awaria samochodu Jarka trochę nam pokrzyżowała plany na przedłużony weekend – naprawa przeciągnie się przynajmniej do wtorku, kiedy to oboje z Magdą musimy wracać do pracy, czeka nas więc powrót pociągiem z Wałbrzycha. Nie zmienia to faktu, że mamy całą niedzielę :)

Jeszcze wieczorem opracowujemy wstępny plan – obowiązkowo Wielka Sowa i zjazd do Walimia, Rogowiec i może Andrzejówka, może nawet zjazd do Sokołowska. Dołączają do nas Albert i Łukasz. Ruszamy ok. 10, pogoda zapowiada się idealna, kierunek Głuszyca Górna.

Udaje mi się poprowadzić ekipę do zalanego kamieniołomu – piękne miejsce, w którym niegdyś miałem wykład i obiecałem sobie, że wrócę tu na rowerze..

Miejsce rzeczywiście niezwykle urokliwe..

Dalej kierunek Głuszyca, krótki postój przy stacji kolejowej, z której ciekawostka, kursuje nowoczesny szynobus do Wałbrzycha i Kłodzka

Ruszamy przez Głuszycę (krótkie zakupy), Kolce w Masyw Włodarza. Przejeżdżamy obok wielkiej atrakcji tego regionu – tzw. Podziemnego miasta Osówka

Dojazd asfaltami do Grządek

..i malowniczym szlakiem z widokiem na Masyw Wielkie Sowy do Sierpnicy


Zamiast forsować ostry podjazd na Sokół znany z maratonu w Głuszycy, zjeżdżamy do Rzeczki asfaltami, nie do końca jestem fanem tego wariantu – wytracać przewyższenia asfaltami, ale trzeba przyznać, że widoki przednie!

Dalej mam okazję zmierzyć się z podjazdem do schroniska pod Sokolicą, dobrze pamiętam ten podjazd z mojego pierwszego maratonu w górach, dokładnie 3 lata temu – wtedy podjazd butowałem. Dzisiaj spokojnie w siodle.

Chwilę szukam trawersu, którym zjeżdżaliśmy na maratonie do Sokolca, ale q końcu odpuszczam i jedziemy szlakiem w kierunku Sokolicy. Na szlaku sporo ludzi, a że nie brakuje kamieni, uskoków (w górę) i korzeni, to dopingują nas – dobrze, że nie jedziemy w dół;)

Trochę zjazdów też jest, dobrze, że ludzi mniej, od schroniska Sowa szybkim szlakiem dokręcamy na przeł. Kozie Siodło

Stąd już oczywiście doskonale znanym szlakiem po kamieniach na Wielką Sowę. Zadziwiające jak łatwo mi się podjeżdża – dopiero teraz widzę, jak olbrzymie znaczenie ma efekt zmęczenia na MTB Challenge, kiedy podczas V etapu przegrałem na tym podjeździe z kamieniami..


Na szczycie krótki postój :) Chwilę się wahamy, czy nie spróbować niebieskiego szlaku, szczególnie kiedy miejscowa bikerka zapytana o ten szlak odpowiada „jest niebezpiecznie”, ostatecznie jednak nie możemy zrezygnować ze zjazdu do Walimia znanym nam szlakiem żółtym:)

Początek szybki, choć wcale nie łatwy, momentami trochę za bardzo szalejemy z Albertem, na pewno tak jest zdaniem mijanych piechurów..

Sam zjazd z Małej Sowy, szczególnie początek, miodzio!

Nie ma czasu na robienie zdjęć. Druga część zjazdu to już mocna rąbanka i tu mój entuzjazm jest mniejszy, ale nadal jest ciężko = fajnie! Zjeżdżamy do Walimia i ląduejmy na obiedzie oczywiście w zajeździe u Huberta

Po obfitym obiedzie ruszamy podobnie jak na Challenge w kierunku Masywu Włodarza asfaltami do Grządek. Ostro pod górę..

W tle Mała Sowa..

Masyw Włodarza kojarzy mi się z szybkim przelotem szutrówkami, jadąc jednak ten odcinek na spokojnie, mocno doceniam zjazdy – owszem są szybkie, ale dają fun!


Przed Jedlińską Kopą opuszcza nas Albert – zjeżdża do Łomnicy i wraca do rodzinki. Zjazd do Głuszycy na Challenge puszczony jest wąską, ziemista ścieżką i staram się znaleźć ten szlak, niestety okazuje się, że przez prace leśne, ścieżka jest nieprzejezdna. Zjeżdżamy więc rowerowym. Rowerowy szlak w gminie Głuszyca nie oznacza bynajmniej nudnych szutrów – strefa MTB, jej twórcy wiedzą o co chodzi:) Zaliczamy kilka kilometrów szybkich singli, na których można poczuć, co to jest flow:) Nie ma czasu na zdjęcia z wyjątkiem punktu widokowego na dolinę Bystrzycy i Góry Suche..


Przejazd przez Głuszyce śladami MTB Challenge..

Z Głuszycy jedziemy przez Rybnicę w kierunku szlaku do ruin zamku Rogowiec. Szlak od początku jest stromy, ale większość da się wykręcić..

..końcówka jest to ostra wspinaczka. Do skalnych bram u podnóża Rogowca prowadzi wąski singielek, na którym trzeba mieć naprawdę mocne nerwy, żeby pokonać go w siodle..

Widok zarówno spod Skalnych Bram na Dolinę Bystrzycy i Góry Suche..

..jak i z ruin Zamku na Góry Wałbrzyskie, niesamowity.

Co ciekawe na sam szczyt Rogowca prowadzi szlak strefy MTB, a muszę przyznać, że nie odważyłbym się zjechać tą ścieżka. Pisałem już, że autorzy tras wiedzą o co chodzi? ;) Dalej nudnymi szutrami w kierunku Andrzejówki – nie udało mi się namówić reszty na wariant zdecydowanie ciekawszy, tzn przez Jeleniec..

W Andrzejówce spotykamy Alberta z rodzinką – Asią i małym Antkiem. Pijemy kawę, piwko, frytki i w drogę, dzień się powoli kończy i niestety musimy odpuścić zjazd do Sokołowska, podobnie szlak graniczny..

Szutrami docieramy na przełęcz..


..z której mamy co najmniej kilka wariantów powrotu do Łomnicy – wybieramy niebieski szlak Strefy MTB. Początek miodny – wąski singielek z kilkoma niewielkimi uskokami, szybko jednak się kończy i dalej prujemy szutrami, co nie znaczy, że nie jest fajnie. W końcu zjeżdżamy do Łomnicy..

Co mogę napisać? Piękna wycieczka:) Ogromnie żałuję, że ogranicza nas czas, ale z pewnością wrócimy jeszcze do Łomnicy i skorzystam z gościnności Justyny i Łukasza!
/2536608


Kategoria 050-100, Góry, Mbike, Teren, W towarzystwie, xt1