Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2012

Dystans całkowity:1255.64 km (w terenie 328.10 km; 26.13%)
Czas w ruchu:52:47
Średnia prędkość:23.60 km/h
Maksymalna prędkość:62.10 km/h
Maks. tętno maksymalne:188 (94 %)
Maks. tętno średnie:161 (80 %)
Suma kalorii:3684 kcal
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:52.32 km i 2h 17m
Więcej statystyk

Leniwie do Magdy

Poniedziałek, 30 kwietnia 2012 | dodano: 01.05.2012 | Rower:Trek SLR | temp 28.0˚ dst31.45/0.00km w01:10h avg26.96kmh vmax46.20kmh HR /

Rano lenistwo, przydało się:) Po południu pomogłem koledze zmienić łańcuch w jego Meridzie i doprowadzić napęd do stanu używalności. Po tych zabiegach wybrałem się w końcu do Magdy. W zasadzie mało przyjemnie się jechało, bo temperatura była zdecydowanie za wysoka.. Wieczorkiem wspólne lenistwo na polance przy Lesie Kabackim:)


Kategoria 000-050, Trek

Wieczorkiem do pracy

Niedziela, 29 kwietnia 2012 | dodano: 29.04.2012 | Rower:Trek SLR | temp 20.0˚ dst24.92/0.00km w00:55h avg27.19kmh vmax56.30kmh HR /

Wczoraj udało się w końcu naprawić Treka - wymiana zerwanej linki i pancerzy. Po regulacji Ultegra działa rewelacyjnie!

Po powrocie z treningu w KPN szybka kąpiel, gotowanie i zjedzenie obiadu, kilka kwadransów odpoczynku i znów wskakuję w lycrę. Trzeba jechać do weekendowej pracy. Do Bronisz całkiem żwawo, ale nadal jest gorąco. Powrót po 20 przy zachodzącym słońcu i całkiem przyjemnej już temperaturze.

Dobrze jest mieć dwa rowery i buty na zmianę:)


Kategoria 000-050, Trek

Upalny trening w KPN

Niedziela, 29 kwietnia 2012 | dodano: 29.04.2012 | Rower:Giant XTC | temp 26.0˚ dst92.61/51.60km w04:12h avg22.05kmh vmax37.80kmh HR 146/188

Weekend bez maratonu, a więc spotykamy się w KPN. Umawiamy się w Roztoce o 10. Ruszam zupełnie bez nastawienia na jazdę, lekko wczorajszy po parapetówie brata. Wiatr jednak pomaga i w Zaborowie jestem szybko. Krótki zakupy i jadę na szlak.
Tuż przed wjazdem do lasu, na polance w Zaborówku nieomal wkręcam w szprychy ogon bażanta, ucieka w ostatniej chwili, zagapił się, a ja go zupełnie nie widziałem. W Roztoce jestem kwadrans przed czasem, więc korzystam i odpoczywam pod sosną nad kanałem:) Powoli wracam do siebie, najwidoczniej wypociłem już co trzeba.

Jest wcześnie a już robi się gorąco. Przed 10 przyjeżdża Damian, a chwilę później Jarek, Paweł i Robert. Ruszamy w stronę Granicy przez Karpaty. Z Granicy jedziemy zielonym po singlu aż do góry św. Teresy. Zatrzymujemy się tylko pod Dębem Powstańców.

Po drodze szlak przecina małe stadko dzików - było chyba 8 sztuk. Magda powinna żałować, że jednak nie pojechała z nami:) Podjazd na górę, kawałek super singlem, zjazd i dalej do niebieskiego, Borowa Góra i wypadamy na asfalty do Farmułek Brochowskich.

Kilka km asfaltami i znów na szlaku, tym razem czerwonym do Dębu Kobendzy. Krótki postój i decydujemy, że jedziemy do Górek do sklepu i dalej zielonym do Roztoki, omijamy dziś signla po wydmach. Sklep w Górkach zamknięty.. Bukłak pusty, w brzuchu kiszki grają. Okazuje się, że najbliższy sklep jest kilkaset metrów dalej, super! Zatrzymujemy się na dłużej, zimne picie, lody, sielanka. Po kilku minutach dojeżdża ekipa Welodromu, starzy znajomi. Okazuje się, że na zielonym jest niezłe błotko, dlatego zmieniamy plany i jedziemy wspólnie na singla po wydmach. Spora grupka się zrobiła.

Część wybiera wariant asfaltem. Jadę singla. Damian rzucił wczoraj wyzwanie ustanawiając czas przejazdu na poziomie 13:03 od początku singla do ZHP. Nie jestem świeży, ale postanawiam zorientować się, na jaki czas mnie stać. Jadę jednak jak pierdoła, w kilku miejscach tracę w sumie kilkanaście sekund. Przy ZHP zatrzymuję stoper i jest 13:10. Jednocześnie Damian pobił swój wczorajszy czas o blisko minutę. Jest nad czym popracować:) Singiel niezmiennie kapitalny, za każdym razem daje mnóstwo radochy z jazdy.

Przy ZHP żegnamy się z Welodromem i jedziemy swoje. Robert i Paweł asfaltami do Łomianek, a my z Damianem i Jarkiem szutrówką i asfaltem do Roztoki. W barze spotykamy ekipę Legionu i Jarka S. Pogadaliśmy kila minut, lody, picie zimne i czas się zbierać. Jarek jedzie w swoją drogę, a my z Damianem próbujemy asfaltami do Łubca, gdzie odbijam w stronę Zaborowa. Po drodze nieomal potrąciłem wiewiórkę, coś te zwierzaki nie bardzo dziś kontaktują, może to kwestia upału?

Z Zaborowa pod wiatr do domu, niby powoli, ale tętno wysoko. Wyszedł bardzo fajny trening. Niestety pogoda dała popalić, upał. Źle znoszę takie temperatury.


Kategoria 050-100, KPN, Teren, W towarzystwie, XTC

Na tartę do Podkowy Leśnej

Sobota, 28 kwietnia 2012 | dodano: 29.04.2012 | Rower:Giant XTC | temp 25.0˚ dst51.12/7.50km w02:21h avg21.75kmh vmax39.10kmh HR /

Rano pucowanie rowerów, w pokoju stoją w tej chwili dwa + gościnnie trzeci Magdy.

Mieliśmy pojeździć po KPN, ale okazało się, że Magda musi jechać do domu przed wieczorną imprezą, dlatego zmieniliśmy plany. Jedziemy do Podkowy Leśnej. Po drodze w Brwinowie odwiedziliśmy sklep. Kilka drobiazgów kupiłem, przede wszystkim linkę do Treka, kupiona wczoraj w X na Krasińskiego okazała się nie pasować..

Dalej do Podkowy Leśnej. Skoro już tu jesteśmy, to odwiedziliśmy cukiernię Duet.

Wjeżdżamy do lasu i jedziemy w kierunku Granicy, a następnie do Suchego lasu.


Kładka na szlaku

Jedna z wielu ścieżek w Podkowiańskich lasach
W Suchym Lesie wyjeżdżamy z lasu i jedziemy przez Sokołów do Puchał. Krótki odpoczynek i lody dla ochłody. Dalej Magda pojechała do siebie przez Falenty, a ja ruszyłem w stronę domu przez Pęcice i Pruszków.
Kolejny piękny i bardzo ciepły dzień:)


Kategoria 050-100, W towarzystwie, XTC

Powrót do domu przez Forty Bema

Piątek, 27 kwietnia 2012 | dodano: 29.04.2012 | Rower: | temp 24.0˚ dst49.26/7.00km w02:22h avg20.81kmh vmax43.50kmh HR /

Do Warszawy pociągiem, z dw. Zachodniego do pracy rowerkiem. Wyszedłem o 16. Podskoczyłem do sklepu na Krasińskiego po linkę i pancerz do Treka. Skasowali za linkę i 80cm pancerza oraz 4 plastikowe końcówki 29pln.. Nigdy więcej nie odwiedzę tego sklepu. Później podjechałem na budowę przy Powązkowskiej.
Po zrobieniu swojego podjechałem na Forty Bema. To świetne miejsce na odrobinę mocniejszego treningu. Muszę tu częściej przyjeżdżać. Pokręciłem się pół godzinki, bo Magda zadzwoniła, że jest już gotowa i mogę jechać w jej stronę. Także zaliczyłem tylko kilka rundek.

Spotkaliśmy się przy Banach. Strasznie gorąco, więc ratujemy się zimnym piciem. Jedziemy Włodarzewską do Alei Jerozolimskich i dalej przez Włochy i Ursus do Piastowa, Pruszkowa i prosto do domku. Pogoda letnia!


Kategoria 000-050, W towarzystwie, XTC

Słodki czwartek kolarski

Czwartek, 26 kwietnia 2012 | dodano: 26.04.2012 | Rower:Trek SLR | temp 24.0˚ dst115.66/0.00km w04:31h avg25.61kmh vmax46.90kmh HR /

Czwartek, czyli tradycyjnie mam więcej czasu w związku z wolnym w pracy z racji zajęć na uczelni. Do dw. Zachodniego jadę pociągiem, za późno wstałem, lenistwo. Z Zachodniego na Wydział rowerem, ale to się nie liczy, bo raptem 2km.

Wychodzę o 12 i idę z koleżanką na obiad, kilka chwil później dojeżdża Magda. Magda po drodze z domu zdążyła zaliczyć kilka rund na Agrykoli - czyżby trening przed Złotym Stokiem? Kilka godzin wcześniej dostałem od niej smsa z panem na dzisiaj. Właściwie to nie zdziwiłem się, w planach dwie cukiernie;) Jedziemy na Pole Mokotowskie, gdzie montujemy u Magdy w rowerze moje siodło od Treka - Selle Italia SLR. Kilka prób i udało się ustawić, miejmy nadzieję, odpowiednio.

Jedziemy na Ursynów. Takie zamulanie po mieście, częściowo po ścieżkach rowerowych. Jadę Trekiem, czyli oszukuję;) Po wczorajszym centrowaniu koła to trochę ryzykowne, ale wygląda na to, że zrobił to jak trzeba. Nie mam jednak zapasu dętki, wczoraj wieczorem założona dętka po centrowaniu wybuchła..

Słońce wysoko na niebie, mocno dziś grzeje. Uzupełniamy bidony wodą i ruszamy do Góry Kalwarii. Jedziemy wioskami nad Wisłą. Momentami mocno pod wiatr. Docieramy w końcu do GK, mam już ochotę coś zjeść. Magda kupiła dwie pyszne tarty:)

Dalej ruszamy w stronę Złotokłosu, w planach mamy odwiedzić tamtejszą cukiernię:) chociaż Magda uparcie twierdzi, że nie chciała tam jechać na ciastka, tylko ot tak po prostu. Kłamczuch:) Jedziemy na zachód, więc wiatr już nie przeszkadza, a momentami wręcz pomaga. Asfalt szybko się kończy i jedziemy lasem. W zasadzie nie jest źle, droga jest twarda, ale jak tylko robi się piaszczyście, zaczyna się zabawa:)

Chwalę się kolorowymi skarpetkami Nordhorn

Wyjeżdżamy w końcu na asfalty, dojeżdżamy do Piskórki i uzupełniamy płyny. Jest naprawdę upalnie! Dalej lądujemy w Łosiu. Jest tam fajna knajpka, trzeba kiedyś odwiedzić z "łosiami" z KPN:)

Z Łosia jest już bliziutko do Złotokłosu. Cały czas jedziemy szybko, bo wiatr pomaga. Zaskakuje mnie Magda, bo zupełnie nie widać po niej zmęczenia, a ma już w nogach blisko 100km. Cafe Ross w Złotokłosie to chyba nasza ulubiona cukiernia. Zjadamy spore kawałki ciacha, uzupełniamy płyny. Wieje, w cieniu robi się chłodno, wiadomo, człowiek mokry.

Jedziemy znaną nam dobrze trasą przez Głosków do Lesznowoli. Przez całą dzisiejszą trasę nie brakowało odcinków równiutkiego asfaltu przez las. Po takich drogach jedzie się naprawdę przyjemnie, chociaż nadal nie przekonałem się do asfaltowego nabijania kilometrów. Wolę las!

W Lesznowoli odbijamy na Falenty. Po kilku kilometrach w Laszczkach (co za nazwa) rozdzielamy się. Po Magdzie zupełnie nie widać zmęczenia. Cały czas trzyma tempo, kiedy ja wożę się na cienkich gumach. Zrobiła dziś życiowy dystans. Odbijam do Falent, dalej jadę przez Puchały, Michałowice i Warszawę do Piastowa. Kolejna cukiernia? Przejeżdżam obok, ale jest zamknięte, inaczej pewnie bym się zatrzymał;) Nie nie wystarczy już słodkiego. Jadę dalej z bocznym wiatrem przez Pruszków do domu. W Domaniewie, a więc zaledwie 5km do domu strzeliła linka w prawej manetce. Zostaje mi przełożenie 38-11 lub 53-11.. Dobrze, że nie wcześniej. No i pojawiła się pierwsza kolarska opalenizna:)
Magda wpadła na pomysł, żeby częściej robić takie słodkie czwartki kolarskie - mi pasuje.


Kategoria 100-?, Trek, W towarzystwie

Naprawa koła w Treku

Środa, 25 kwietnia 2012 | dodano: 25.04.2012 | Rower:Giant XTC | temp 16.0˚ dst33.15/0.00km w01:21h avg24.56kmh vmax33.10kmh HR /

Pociągiem do dw. Zachodniego i dalej rowerem do pracy. Powrót przez Powązkowską i krótka wizyta u Grześka M. na Bemowie. Dalej pod wiatr, ale było całkiem ciepło.

Po powrocie do domu wziąłem się za naprawdę koła. W zeszłym tygodniu puścił nypel w tylnym kole w Treku. Pożyczyłem klucz, wymieniłem nypel i wziąłem się za centrowanie. Wyszło nieźle, szczególnie, że robiłem to po raz pierwszy:)


Kategoria 000-050, XTC

Nareszcie naprawdę ciepło!

Wtorek, 24 kwietnia 2012 | dodano: 24.04.2012 | Rower:Giant XTC | temp 18.0˚ dst54.18/0.00km w02:01h avg26.87kmh vmax55.00kmh HR /

Wyjazd do pracy 6:40. Jadę ścigantem, ponieważ w tylnym kole szosówki brakuje jednej szprychy po ostatniej jeździe. Lekko pod wiatr, do tego dosyć ciepło od rana, bo 7*. W Ożarowie musiałem się rozbierać.

Powrót przez Powązkowską, później przez Radiową do Lazurowej i dalej standardową trasą. Po drodze postój w Ożarowie po ciastka dla Magdy;) Naprawdę ciepło, żałowałem, że nie wziąłem letnich rękawiczek..


Kategoria 050-100, XTC

AZS MTB Cup - WAT, Warszawa, rozgrzewka

Niedziela, 22 kwietnia 2012 | dodano: 25.04.2012 | Rower:Giant XTC | temp 20.0˚ dst10.00/8.00km wh avgkmh vmax0.00kmh HR /


Kategoria 000-050, W towarzystwie, XTC

AZS MTB Cup - WAT, Warszawa

Niedziela, 22 kwietnia 2012 | dodano: 25.04.2012 | Rower:Giant XTC | temp 20.0˚ dst22.50/20.00km w01:10h avg19.29kmh vmax38.70kmh HR /

Pierwsza runda cyklu AZS MTB Cup, tradycyjnie w Warszawie. Tym razem jednak, nie tak jak co roku na Fortach Bema, na terenie WAT. Trasę znam, byłem tu kilka razy w ciągu ostatnich miesięcy. Jest płasko, ale jednocześnie wąsko i sporo miejsc, w których można sporo stracić.

Na Bemowo jedziemy z Magdą dosyć wcześnie. Załatwiamy formalności w biurze zawodów. Spora kolejka. Rozmawiamy z Kasią Laskowską, zeszłoroczną triumfatorką wśród kobiet. Ciekawy jestem jak w rywalizacji z nią wypadnie Magda.

Rozgrzewamy się krótko na trasie, Magda mimo to nie czuje się pewnie. Mówiąc szczerze, to ona po prostu panikuje;) Jestem jednak pewny, że sobie poradzi. Na trasie kilka niespodzianek - nocne opady deszczu zostawiły po sobie ślad. Na łące, na której zlokalizowana jest strefa bufetowa jest spora kałuża, ale najwięcej problemów na pewno sprawi błoto między hopkami.

Końcówka wyścigu dzieci i dziewczyny ustawiają się w końcu do startu. Poznajemy się z Agnieszką Pawelec z Plannji. Na starcie jest Weronika Rybarczyk - murowana faworytka. Buziak na "powodzenia" i jadę na trasę dopingować dziewczyny.

Dziewczyny jadą sześć rund, około 4,5km każda. Minutę przed dziewczynami startują juniorzy. Weronika od początku narzuca mocne tempo, pozostałe dziewczyny gubią się na wąskich odcinkach, wystarczy, że jedna zejdzie z roweru i robi się zator. Na pierwszej rundzie Magda jest daleko, około 15 pozycji. Zagapiła się na starcie. Po dwóch rundach jest już 7 zaraz za Kasią. Na trzeciej rundzie Kasi już nie ma - okazuje się później, że złapała snake'a. Błotne odcinki dają w kość dziewczynom. Magda jedzie na 6 pozycji i utrzymuje ją do mety, a co ważniejsze nie dostała dubla od Weroniki. Tylko jednej dziewczynie za Magdą udało się nie dostać dubla, czyli na dobrą sprawę wyścig ukończyło 7 zawodniczek. Magda na mecie zachwycona! Gratuluję jej i jestem naprawdę dumny, bo radziła sobie świetnie na trasie.

Szybko przekazuję niepotrzebne na wyścigu rzeczy i robię mini-rozgrzewkę. Już wiem, że początek będzie bolał. Spotykam Escamilo, fajnie, pojedziemy razem na pomarańczowo:) Ruszamy. Początek rozbieg wokół stadionu - na starcie jest jednak 70 zawodników i na dobrą sprawę przydałaby się rozbiegówka kilka km. Wpadamy więc w zwartej grupce na wąską trasę. Pierwsze odcinki z buta, czołówka odjeżdża. Tak wygląda praktycznie cała pierwsza runda.. Jestem załamany, jak fatalnie ludzie sobie radzą. Zaciskam zęby i staram się przedzierać do przodu.
Na trasie nie jest lekko, dwie belki na podjazdach, spore dziury w kałużach i gęste błoto. Trzeba się napracować, żeby wszystko jechać. Na plecach czuję oddech Kamila, w końcu po dwóch rundach wyprzedza i odjeżdża. Staram się trzymać go w zasięgu wzroku. Jadę jednak słabo, za krótko się rozgrzewałem.. Trzecią rundę jadę już swoje i wszystko przejeżdżam bez problemu. Błotko oblepia cały rower, śmierdzi niemiłosiernie, ale trasa mi się podoba. Teraz do mnie dociera, że w stosunku do tej na Fortach Bema jest trudna. Technicznie wymaga skupienia, na Fortach liczyła się tylko mocna łydka, poza jednym zjazdem.

Magda i Kasia dopingują mnie na trasie, dzięki! Mijam Kamila, który złapał gumę, szkoda:( Jadę dalej swoje, stawka się rozciągnęła, ale cały czas tasujemy się z innymi zawodnikami. Pod koniec czwartej rundy zawodnik z tyłu krzyczy, żebyśmy podkręcili tempo, bo czołówka się zbliża. No tak, dubel oznacza zdjęcie z trasy. Mijamy metę, zaczynamy piątą rundę z ośmiu zaplanowanych. Na pierwszej sekcji hopek wyprzedzają mnie Karol Michalski i Paweł Baranek. Kicha. Szybko, szkoda, bo zaczęło mi się dobrze jechać. Do końca rundy uciekam zawodnikowi z tyłu i jednocześnie staram się dojść kolejnego. Na ostatniej prostej na trawie wyraźnie zwolnił i decyduję, że spróbuję. Wyprzedzam i zmierzam do mety, okazało się jednak, że na kresce jestem drugi;)
Cały w błocie ledwo łapię oddech. Pierwsze wrażenie negatywne. Jestem zły, że dostałem dubla tak szybko. Gdybam, że to przez zatory na początku, ale nie oszukujmy się, tak dużo, żeby dojechać do szóstej rundy, nie straciłem. Ważniejszy był brak porządnej rozgrzewki. Dopiero po kilku kwadransach, już na spokojnie policzyłem sobie, że różnica w tempie względem czołówki była na podobnym poziomie jak na maratonach. Zaliczyłem jednak świetny trening.
Na zawodach zostajemy do dekoracji, Magda wchodzi na podium trzykrotnie: 3 miejsce w elicie, 3 miejsce w klasyfikacji AZS, 1 miejce w Akademickich Mistrzostwach Warszawy. Szczęśliwa i z torbą pełną nagród.

Czuję się niedojechany. Wolę jednak dłuższe dystanse. Ból w nogach czuję dopiero nazajutrz. XC, nawet na płaskiej i w sumie banalnej trasie obala jakiekolwiek, choćby nie wiem jak małe, podstawy pewności siebie. Człowiek widzi, jaki jest słaby, kiedy czołówka mija go ze świeżością:) No cóż, cenne doświadczenie. Nie mogę się doczekać startu na AMP w Przesiece:)

37/70 Open
20/35 Elita
27/51 AZS
Ciekawostka: 15 zawodników przede mną jechało bez licencji PZKOL

Organizacyjnie bez najmniejszych zastrzeżeń. Inni organizatorzy powinni uczyć się od Grześka. Oznaczenie trasy i samo wyciśnięcie tak ciekawej rundy z tego terenu. Zabrakło tylko ciepłego posiłku na mecie, ale przy wpisowym na poziomie 20pln, a do tego w pakiecie dostałem skarpetki i żel, nie ma co narzekać. Był catering, można było kupić. Polecam kolejne edycje!


Kategoria 000-050, Imprezy / Wyścigi, W towarzystwie, XTC