Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2011

Dystans całkowity:685.60 km (w terenie 290.42 km; 42.36%)
Czas w ruchu:32:41
Średnia prędkość:20.52 km/h
Maksymalna prędkość:56.40 km/h
Maks. tętno maksymalne:200 (100 %)
Maks. tętno średnie:157 (78 %)
Suma kalorii:5373 kcal
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:42.85 km i 2h 20m
Więcej statystyk

Welodrom w KPN

Niedziela, 25 września 2011 | dodano: 26.09.2011 | Rower:Giant XTC | temp 16.0˚ dst98.55/53.31km w05:05h avg19.39kmh vmax43.10kmh HR /

Kolejna weekendowa wycieczka, tym razem w końcu po KPN. Ustawka tradycyjnie pod BD - jedziemy z Magdą ode mnie rowerami - będzie szybciej niż pociągiem. Pierwsze kilometry - zimno, ale słoneczko grzeje i temperatura szybko rośnie. Pod BD jesteśmy 9:55. Jest sporo ludzi, w sumie około 15. Szybko okazuje się, że tak liczna grupa nie może jechać razem i w Pociesze decydujemy, że dzielimy się na dwie - szybszą i wycieczkową. Jadę z szybszą, a jak;) Po kilku km jednak zostaję i czekam na dziewczyny - nie mam ochoty dziś się ścigać, poza tym obiecałem Magdzie, że jeździmy razem.


Z Pociechy zielonym, dalej żółtym i z Wierszy czerwonym do Roztoki, gdzie czekali na nas koledzy z pierwszej grupy.
Początkowo mieliśmy z planach pojechać na Górki w Górkach, ale skończyło się na lodach i łapaniu słońca na polance;) Zgłodniałem i rzuciłem pomysł, żeby pojechać do Leszna na obiad i tak zrobiliśmy. Zjedliśmy w barze u Grażyny - ceny ok, a porcje ogromne - podoba mi się!
Ruszamy dalej, kierunek Zaborów. Po drodze drogę przebiega nam łoś - dokładnie w tym samym miejscu, w którym widzieliśmy kiedyś innego z Magdą - a może to ten sam;) W Zaborowie bez wahania odbijamy z powrotem do lasu i kierujemy się na bagienka:)

Powtarzam to ostatnio przy okazji każdego wpisu, ale las o tej porze roku jest piękny:) Jedziemy dalej skrótem do zielonego i zielonym, tzn obok zielonego, super ścieżkami, niestety obecne tu co roku wrzosy, tej jesieni są suche i bez koloru:(

Dojeżdżamy do Karczmiska i decydujemy z Bartkiem, że odbijamy czarnym do Truskawia - starczy na dziś lasu, dziewczyny i tak są dzielne, że nie marudziły;) W Truskawiu wszyscy ruszają asfaltami do Warszawy, a ja... lasem do domu. Przed bagienkami jednak odbijam ze szlaku i nieznaną mi dotychczas groblą przeprawiam się suchą stopą przez podzaborowskie bagna, z lasu wyjeżdżam w Mariewie. Powrót przez Zaborów.


Kategoria 050-100, KPN, Teren, W towarzystwie, XTC

Z Welodromem do Nieporętu

Sobota, 24 września 2011 | dodano: 26.09.2011 | Rower:Giant XTC | temp 18.0˚ dst91.70/51.50km w04:54h avg18.71kmh vmax39.70kmh HR /

Welodrom na forum skrzyknął się na leniwą wycieczkę do Nieporętu lasami przez Legionowo i Chotomów. W ostatniej chwili zdecydowałem, że dołączę. Ustawka pod Rurą - byłem na miejscu sporo za wcześnie. W końcu ruszyliśmy. Tempo niedzielne, trasa początkowo wałem, później znanymi z maratonów Mazovii lasami Chotomowskimi. W końcu dojechaliśmy do Nieporętu - postój na obiad (karkóweczka z grilla mmm).

Powrót standardową trasą wzdłuż Kanału Królewskiego, dalej przez Cargo, mostem Gdańskim i przez Powiśle na pociąg. Pogoda super, ale tempo męczące;)


Kategoria 050-100, Teren, W towarzystwie, XTC

Skrócony powrót z pracy przez KPN

Piątek, 23 września 2011 | dodano: 26.09.2011 | Rower:Giant XTC | temp 16.0˚ dst37.97/11.31km w01:33h avg24.50kmh vmax32.60kmh HR /

W planach powrót przez KPN, niestety musiałem skrócić trasę i z niebieskiego do Zaborowa Leśnego odbiłem na Budy i dalej przez Mariew asfaltami do Borzęcina. Szkoda, bo pogoda i warunki super!


Kategoria 000-050, KPN, Teren, XTC

Z pracy przez KPN z Damianem

Środa, 21 września 2011 | dodano: 22.09.2011 | Rower:Giant XTC | temp 20.0˚ dst56.60/26.00km w02:21h avg24.09kmh vmax44.70kmh HR /

Zaplanowałem sobie wyjazd do pracy rowerem i powrót przez KPN. Na powrót umówiłem się z Damianem. Do pracy niestety pociągiem, zaspałem zwyczajnie :( Powrót już na szczęście zgodnie z planem. Umówiliśmy się przy Powstańców róg Górczewskiej. Przez Bemowo, Łosiowe Błota i do Klaudyna. Dalej Izabelin, Lipków i niebieskim. Damian narzucił mocne dla mnie tempo i praktycznie przez większość czasu goniłem. Z niebieskiego odbicie skrótem do Ławskiej i dalej już jechaliśmy wolniej - bo ja prowadziłem;) Rozdzielamy się w Roztoce, Damian szybko jedzie do domu, a ja zaliczam jeszcze zjazd z wydmy po korzeniach. Po ostatnich suchych dniach zjazd jest jakby wyrównany i praktycznie nie sprawia żadnych problemów. Zastanawiałem się jak wracać i wybrał klasyczny wariant czyli Łubiec i do niebieskiego szlaku, dalej do Zaborówka i do domu z zachodzącym słońcem. Oby częściej!

Mieliśmy dziś piękny wrześniowy dzień, w lesie jesień coraz śmielej się zadomawia. Szkoda, że dzień coraz krótszy:( Zdjęć nie ma, bo najpierw nie było kiedy, a później telefon padł, a szkoda.


Kategoria 050-100, KPN, Teren, W towarzystwie, XTC

MTB Cross Maraton - Kielce

Niedziela, 18 września 2011 | dodano: 19.09.2011 | Rower:Giant XTC | temp 25.0˚ dst43.00/38.00km w02:43h avg15.83kmh vmax46.90kmh HR /

Kolejny, ostatni już w tym sezonie maraton z serii MTB Cross Maraton. Tym razem start w Kielcach, a sama forma maratonu niecodzienna - jazda indywidualna na czas. Dla mnie to coś nowego, nie wliczając krótkiej czasówki na AMP w Poznaniu, która bardzo mi się podobała. Taka forma rywalizacji teoretycznie wyklucza jazdę na kole, tłok i inne powszednie problemy, ma jednak jeden mankament - wyklucza bezpośrednią walkę na trasie.

Do Kielc jedziemy z Magdą, Januszem i Pawłem. Magda chce powalczyć dziś o awans w klasyfikacji generalnej - w zasięgu jest 4. miejsce. Przed wyjazdem okazało się, że zacisk sztycy pękł - Janusz poratował swoim. Na miejscu jesteśmy o 9:40, wizyta w biurze, przebieranie i na rozgrzewkę - ok. 11 mają być listy startowe. Spotykamy wielu znajomych - m.in. Izę, Łukasza, Michała W., Atlasa, Kacpra i wielu innych. Robimy rozgrzewkę na kilku pierwszych kilometrach trasy: jest płasko, dużo piachu i korzeni, zupełnie jak w podwarszawskich lasach. Mapa i profile tras nie pozostawiają jednak złudzeń, dalej będę góry - super! Organizatorzy zapowiadali ponad 1000m przewyższenia na zaledwie 41km dystansu Master. Ostatecznie listy startowej pojawiły się z półgodzinnym opóźnieniem. Mój start przypada na 12:30:30, Paweł startuje blisko pół godziny później, Magda jeszcze dalej. Starty obsunęły się o kolejne minuty.

Odliczanie sędziego i start. Początek jadę bardzo mocno, piach i korzenie szybko się kończą, wyprzedza mnie zawodnik startujący za mną, doganiam dwóch przede mną. Dojazd do trasy, przejście pod mostkiem i w góry. Pierwszy podjazd jest lekki, ale długi i wąski. Pierwsze zjazdy - nie jest dobrze, nie czuję roweru, nie pomaga za mocno nabite tylne koło, a może to po prostu brak wyjeżdżenia? Kolejny podjazd i zjazd ze Stokowej, tutaj trzeba było już nieco uważać. Podoba mi się:) Krótki asfaltowy łącznik i znów w lesie. Pierwszy mocny podjazd, sporo piachu, zawodnicy przede mną podprowadzają, ja nie mam wątpliwości, że jest do podjechania:) Chwilę później wyprzedzają mnie dwaj zawodnicy, jeden z nich stanie później na najwyższym stopniu podium M1.

Grzbietem niewysokiej góry kręcę, po prawej stronie widać kamieniołom Szczukowskie Górki, ładna okolica. Jedzie mi się dobrze, cały czas na dobrych obrotach, również rower czuję lepiej. Kolejne lekkiej podjazdy, zjazdy. Na jednym z podjazdów wyprzedza mnie zawodnik JBG2 - robi to bardzo szybko;) Krótki odcinek po łąkach, rzeczka, asfalt, szutry i kolejne podjazdy. Przewyższenia na trasie są bardzo skumulowane, nie ma długich wielokilometrowych podjazdów, pokonuję za to wiele krótkich, a nachylenie ich z każdym kilometrem trasy rośnie. Szybko dojeżdżam do pierwszego bufetu. Łykam dwa kubki, uzupełniam bidon i jem banany - jest gorąco, nie chcę się odwodnić.

Zaczynamy prawdziwe górskiej MTB w paśmie Zagórskim. Podjazdy robią dłuższe, ostrzejsze, mijam wielu zawodników. Zjazdy natomiast są strome, nie brakuje kamieni, szkoda, że są tak krótkie. Na jednym ze zjazdów przestrzelam zakręt, trasa odbijała w dość niepozorną ścieżkę. Na szczęście szybko się zorientowałem i straciłem tylko kilka sekund. Na kilku innych z kolei wyprzedzam wielu zawodników - te zjazdy dają wiele przyjemności, jednak muszę uważać, tył roweru tańczy przez zbyt wysokie ciśnienie. Z drugiej strony, więcej powietrza, to mniejsze ryzyko snake'a. Za ten odcinek wielkie brawa dla autorów trasy! W końcu dojeżdżam do drugiego bufetu.

Za bufetem kawałek wzdłuż torów po tłuczniu, o dziwo nikt nie złapał tu gumy. Zjazd w lewo i od razu pionowa ściana do wejścia. Nie byłoby nic trudnego w tym podejściu, gdyby nie głęboki piach. Momentami trzeba było wchodzić na raty - rower w górę, zaciskanie klamek i podejście. Dalej jest już lepiej, szybkie zjazdy i długie strome podjazdy/ podejścia. Na jednym ze zjazdów przestrzelam skręt w lewo o 90* w wąską ścieżkę. Szybko wracam i zaczynam podejście. Długie podejście... Kawałek dalej można jechać, mijam kolejne krótkie podjazdy i zjazdy przez grzbiet Biesak. W pewnym momencie przy próbie minięcia zawodnika z defektem łapie mnie mocny kurcz uda. Szybko puszcza, ale dalej jadę spokojnie. Bidon opóźniony, totalnie się wypompowałem na podejściach. Mija mnie Michał Wojciechowskie - jego jazda robi wrażenie! Zjazdam żel i siły wracją. Kolejne szybkie zjazdy, łagodne podjazdy, sporo piachu i kamyczków, na których niestety tył traci przyczepność. Rocket Rona trzeba traktować niskim ciśnieniem, wtedy sprawuje się zdecydowanie lepiej. Ostatni konkretny zjazd z Kamiennej - luźny piach i kamienie, adrenalina rośnie.

Zjazd jest krótki, ale mijam na nim 4 osoby. Co z tego, jeśli na podjazdach wyprzedza mnie znacznie więcej;) Ostatnie zjazdy do mety jadę z zawodnikiem w żółtym stroju. Prze większość czasu prowadzę, ale na ostatniej prostej przed wyjazdem na asfalt wyprzedza mnie i nie oddaje prowadzenia do mety, choć byłem blisko. Na mecie spotykam Janusza, przyjechał chwilę przede mną.

Trasa świetna. Tylko 43km, ale interwałowy charakter i mocne tempo nie pozwoliły się oszczędzać nawet przez chwilę. Fantastyczne tereny, zaledwie 180km od Warszawy. Kilkanaście minut po mnie na metę wpada Paweł, a kilka sekund po nim Magda. Magda zła - na 5km złapała kapcia, później ktoś w nią wjechał i całkowicie straciła motywację. 4 miejsce przepadło. Jemy, pijemy, myjemy się, mija sporo czasu, mimo to nie ma szans, a szybki powrót do domu - dekorację ostatecznie przeciągają się do 23. Ogromna wpadka organizacyjna. Dobrze, że miejsce przyjemne, a i pogoda dopisała. W domu jestem po 2.

Jechałem dobrze i poza kurczem na 5km przed metą, bez przygód. Mimo to wynik słaby, co nie jest dla mnie zaskoczeniem. Brak formy, dobrze, że sezon się kończy, będzie dużo czasu na szukanie przyczyn i wyciąganie wniosków. W przyszłym roku na pewno odwiedzę trasy w Górach Świętokrzyskich!

1./1.M2. Pierwocha Tomasz 2:07:05
4./4.M2. Wojecichowski Michał 2:11:36
9./3.M3 Dobrzyński Michał 2:18:41
13./1.M1 Ostachowski Piotr 2:25:05
37./21.M2 Wilk Paweł 2:40.01
45./6.M1 ktone 2:43:47
56/27.M2 Skalski Kacper 2:49:39
83./8.M4 Borowiec Janusz 3:05:45

Ps. znów przez przypadek skasowałem dane z pulsometru..


Kategoria 050-100, Imprezy / Wyścigi, Teren, W towarzystwie, XTC

MTB Cross Maraton - Kielce - rozgrzewka

Niedziela, 18 września 2011 | dodano: 19.09.2011 | Rower:Giant XTC | temp ˚ dst10.00/8.00km wh avgkmh vmax0.00kmh HR /


Kategoria 000-050, W towarzystwie, XTC

Forty Bema z Pawłem i Przemasem

Czwartek, 15 września 2011 | dodano: 17.09.2011 | Rower:Giant XTC | temp 18.0˚ dst32.62/10.00km w01:43h avg19.00kmh vmax42.60kmh HR /

Po pracy na Nowowiejską, odebrać przesyłkę od Krzycha i spotkać się z Pawłem - pojechaliśmy na Forty Bema na trening. Na miejscu chwilę tylko się pokręciliśmy i spotykamy Przemasa - gadaliśmy długo, szybko zrobiło się chłodno i jedyny ratunek to ostra jazda po bunkrach. Momentami było mocno, ale zjazd atakowany ostatnio w sobotę, pokonałem dopiero za trzecim czy czwartym razem. Powrót po ciemku do centrum i w pociąg z Magdą. Mało tego kręcenia wyszło :/


Kategoria 000-050, W towarzystwie, XTC

Kawka u Damiana

Wtorek, 13 września 2011 | dodano: 13.09.2011 | Rower:Giant XTC | temp 22.0˚ dst39.00/0.00km w01:22h avg28.54kmh vmax40.60kmh HR /

Już kilka dni temu zamówiłem izotonik, Damian się podłączyć do zamówienia, pozostało dostarczyć mu przesyłkę:) Wcześniej wróciłem z pracy, więc umówiliśmy się, że dołączę do Damiana wracającego do domu. Spotkaliśmy się w Pilaszkowie. Droga do Leszna była dla mnie ciężka. Jechaliśmy pod wiatr, ja na kole, mimo to było ciężko. Kawka, rozmowy i czas wracać. Wiatr nieco osłabł, więc było przyjemniej, szczególnie, że raczej pomagał, niż przeszkadzał:)


Kategoria 000-050, W towarzystwie, XTC

Praca

Niedziela, 11 września 2011 | dodano: 11.09.2011 | Rower:Giant XTC | temp 22.0˚ dst24.53/0.00km w00:54h avg27.26kmh vmax35.10kmh HR /

Dziś mimo pięknej pogody - 22*, naprawdę ciepłe powietrze i słoneczko - nie udało się pokręcić więcej, niż tylko do pracy. Mam nadzieję, że to nie ostatni tak ładny weekend w tym roku.

Po powrocie wymiana łożyska w suporcie - przyczyna trzasków, które na zeszłotygodniowym maratonie w Bielinach brałem za pęknięcie ramy. Ufff, 6pln i po kłopocie! Ale wcześniej mini-cegła, czyli po rowerze, krótki trening biegowy.


Kategoria 000-050, XTC

KPN i Fort Bema

Sobota, 10 września 2011 | dodano: 11.09.2011 | Rower:Giant XTC | temp 20.0˚ dst63.12/27.30km w02:50h avg22.28kmh vmax56.40kmh HR 144/184

Szybki wypad do KPN. Nie miałem zupełnie planu, jedyne co miałem w głowie to porządnie się zmęczyć. Ruszyłem do Zaborowa i niebieskim w stronę Zaborowa Leśnego. Tak tak, nie pomyliłem się, przez bagienka:)

Wody faktycznie dużo, ale widać, że przez ostatnie dni błotko zdążyło obeschnąć i poza kilkoma strumieniami, które ciężko jest przejść suchą nogą, to było całkiem znośnie.

Dalej Truskaw, Karczmisko i przez bunkier i bruk do Pociechy. Dalej znanym wszystkim singlem do Sierakowa, później podobnie szybką ścieżką na czarnym szlaku, odbicie na niebieski i wyjazd przy cmentarzu Północnym. Hmmm co tu robić? Fort Bema!
Wiele razy chciałem tu pojeździć, jest gdzie ćwiczyć ostre podjazdy i techniczne zjazdy, ale jakoś nigdy mi nie po drodze. Postanowiłem na sam początek zaatakować najtrudniejszy zjazd z zawodów XC, które jechałem w kwietniu. Zjazd jest krótki, ale są na nim dwa małe uskoki i na samym końcu korzeń, które lepiej ominąć. Od kwietnia doszły nowe utrudnienia w postaci wymytej przez wodę rynienki na środku i gałęzi akacji, które kaleczą ręce. Tego ostatniego doświadczyłem i z tego powodu pierwsza próba zjazdu nieudana.

Pokręciłem się więc po bunkrach, pokonując kolejne podjazdy i szybkie zjazdy i zaatakowałem drugi raz. Wcześniej jednak zrobiłem porządek na zjeździe - nie ma akacji:D
Po tym krótkim treningu na Fortach pojechałem w kierunku centrum, gdzie umówiłem się z Magdą. Po drodze zaliczyłem jeszcze dwa znane wszystkim podjazdy na Powiślu - Tamka i Oboźna. Jest nieźle.


Kategoria 050-100, KPN, Teren, XTC