Merida Mazovia MTB - Otwock

Niedziela, 1 kwietnia 2012 | dodano: 03.04.2012 | Rower:Giant XTC | temp 4.0˚ dst67.10/65.00km w03:05h avg21.76kmh vmax43.00kmh HR /

Pierwszy maraton z cyklu Mazovii, tradycyjnie w Otwocku. Od kilku dni meteorolodzy straszą niskimi temperaturami, deszczem, a nawet śniegiem. Pierwszy maraton zawsze gromadzi na starcie rekordową frekwencję. W Otwocku jesteśmy z Magdą wcześnie. Spotykamy się z Pawłem, przebieramy się i odbieramy numery od Michała. Spotykamy kolegów z teamu i wielu znajomych, zbyt wielu by wymieniać;) Ruszamy na rozgrzewkę z Magdą, Gregorem i Pawłem. Zimno, bardzo zimno. Zastanawiam się, czy nie ubrałem się zbyt cienko - koszulka, rękawki, kamizelka i druga koszulka na wierzch. Stajemy w sektorze, startujemy z Pawłem z II. Jest pełno ludzi, tłok, jak to w Otwocku;) Tuż przed startem zaczyna sypać śniegiem..
Ruszamy. Tradycyjnie rozbiegówka asfaltem i szutrówkami. O dziwo jadę całkiem dobrze, jak nie ja. Cały czas przesuwam się do przodu. Po kilku km formuje się spora grupka. Jedziemy z Pawłem L. z Plannji, wzajemnie się motywując. Obok jest też Michał W. z HP. Długi rozjazd, to dobrze, stawka się rozcięgnęła. Pierwszy piach, z daleka widzę zamieszanie, ryzykuję i jadę mniej popularnym wariantem. Niestetyto był zły wybór, zatrzymuję się, muszę przepychać rower i omijać maruderów. Inni w tym czasie mkną mocnym tempem ścieżką obok. Widzę mijających mnie Gregora i Pawła. Kurcze, a było już tak dobrze. Gapiostwo..
Kilka kolejnych km to szutrówki, kilka singli, zaczyna się formować grupka, z którą jadę przez kolejne km. Jest kilka górek, sporo singli. Pierwszy bufetm mijam. Dostrzegam, że cały czas jadę z gościem w czarno-zielonym stroju z kamerką na kasku. Jadę równo, ale brakuje mocy. Do tego, co mnie irytuje, popełniam sporo błędów. Kilka razy źle wybieram tor jazdy. Jakoś nie mogę się skupić. Zastanawiam się, czy jest szansa dogonienia Pawła i Gregora, a może Zdzicha, który startuje z II sektora? Drugi bufet, łapię żel i śmigam dalej. Trasa pomimo słabej pogody w ostatnich dniach jest sucha, tylko kilka miejsc z błotkiem i kilka kałuż. Wyprzedzam Michała Osucha na wąskim singlu, coś tam wpadło w przerzutkę, ale zmieliłem;)

Dojeżdżamy do rozjazdu. Dwie godziny bez kwadransu. Z grupki, w której jadę, około 6-7 osób, tylko gość z kamerką i ja odbijamy na giga. Kilka chwil później doganiamy Piotra Całkę. Proponuję współpracować i dzięki temu podgonić kolejnych zawodników. Doganiamy w sumie kilka osób, m. in. zawodniczkę HP-Sferis. Jedziemy dalej, Piotrek został, jedziemy z gościem z kamerką. Na odcinku poprowadzonym po signlach wijących się po otwockich wydmach zaczyna sypać śnieg. Okulary momentalnie parują i muszę je zdjąć. Na zjazdach nic nie widzę, muszę mocno zwalniać, bo nic nie widzę. Na prostych nie jest lepiej, jedną ręką osłaniam oczy przed śniegiem. Kilka minut później świeci już śłońce;) Na moment tracę nico dystans do zawodnika przede mną, ale ostatecznie łapię koło, doganiamy jeszcze trzech zawodników, m.in. Darka Lasote z Velmaru. Rok temu też z nim walczyłem na trasie Otwockiego maratonu:) Jedziemy w 5-6osobowej grupce przez kolejne km. Ostatni bufet, powerade. Odczuwam już typowy dla mnie głód. Żele dają energię, ale w brzuchu pusto. Ostatnie wydmy, doganiamy jeszcze dwóch zawodników. Zmieniamy się na prowadzeniu, więc jest szybko. Na ostatnim km wychodzę atakuję, doganiam jeszcze jednego zawodnika i przed wyjazdem na asfalt wydaje mi się, że będzie dobrze. Tuż przed asfaltem jednak jeden ze współtowarzyszy atakuje i na stadion wpadam jako drugi z naszej grupki. Sił starcza już tylko na obronienie tej pozycji przed atakującymi z tyłu zawodnikami

Na mecie czekają już Gregor i Paweł. Spotykam też Magdę. Zadowolona z wyniku, już przebrana, najedzona. Spotykam też Damiana, znów niezadowolony;) Podobno makaron dobry. Zwijam się więc do samochodu, przebieram, uzupełniam płyny i ruszam na bufet. Ciasta już nie ma, zamiast makaronu dostaję grochówkę.. Mimo to nie zrażam się. Najważniejsze, że bufety na trasie były dobrze zaopatrzone, trasa dobrze oznakowana i co ważniejsze ciekawa. W połączeniu ze zmienną aurą, mieliśmy naprawdę ciekawy maraton. Żałuję, że dałem plamy na pierwszej większej piaskownicy. Kto wie, może powalczyłbym z Pawłem i Gregorem. Mimo to było ok. Plecy nie dokuczały, nie miałem też problemów ze skurczami. Wskaźnik podobny do zeszłorocznego, ale w tym roku Radek Rękawek dojechał do mety 6minut po zwycięzcy, W. Halejaku.

1. W. Halejak 2:33:22
29. Romek 3:00:12
33. Zdzichu 3:02:23
35. Michał W. 3:02:46
36. Gustaw 3:04:16
37. Gregor 3:04:24
39. ktone 3:05:42
67. Michał 3:17:50
92. Jarek W. 3:26:20

Z teamu najlepiej pojechał Romek, ale bardzo dobrze pojechał Zdzichu - straciłem do niego blisko 3 minuty. To sporo, ciężko będzie go dogonić w kolejnych maratonach, no ale najważniejsze, to gonić króliczka;)


Kategoria 050-100, Imprezy / Wyścigi, Teren, W towarzystwie, XTC


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa niobe
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]