Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2013

Dystans całkowity:951.77 km (w terenie 115.70 km; 12.16%)
Czas w ruchu:69:57
Średnia prędkość:13.80 km/h
Maksymalna prędkość:54.40 km/h
Suma podjazdów:3147 m
Maks. tętno maksymalne:189 (94 %)
Maks. tętno średnie:186 (93 %)
Suma kalorii:21127 kcal
Liczba aktywności:23
Średnio na aktywność:43.26 km i 3h 02m
Więcej statystyk

Przedmaratonowy rozjazd z Magdą

Wtorek, 30 kwietnia 2013 | dodano: 04.05.2013 | Rower:Mbike Ultimate Carbon | temp 15.0˚ dst17.25/0.00km w00:55h avg18.82kmh vmax43.80kmh HR /

Jutro maraton w Murowanej Goślinie, a więc dzisiaj po pracy spokojnie tylko godzinka z kilkoma sprintami. Pojechaliśmy z Magdą do Błonia, pokręciliśmy się i wróciliśmy:)
/2536608


Kategoria 000-050, Mbike, W towarzystwie

Regeneracja..

Poniedziałek, 29 kwietnia 2013 | dodano: 29.04.2013 | Rower:Trek SLR | temp 16.0˚ dst20.63/0.00km w00:48h avg25.79kmh vmax34.70kmh HR /

Regeneracyjne 3 kwadranse. Podrzuciłem widelec dla Łukasza do Brwinowa. Przy okazji podjechałem do chłopaków po żele i takie cudo;)

W serwisie spotkałem też Romka:) Fajna pogoda, idealna dla mnie, nie za ciepło, w sam raz na krótko.
/2536608


Kategoria 000-050, Trek

Wiosenny deszcz i trochę błotka w KPN z Magdą

Niedziela, 28 kwietnia 2013 | dodano: 29.04.2013 | Rower:Mbike Ultimate Carbon | temp 9.0˚ dst46.36/26.70km w02:26h avg19.05kmh vmax39.20kmh HR 132/167

Pogoda już w sobotę popołudniu się popsuła. Szkoda, bo zaplanowaliśmy z Magdą podjechać pod BD i pokręcić z Robertem i być może innymi. Cały ranek pada - dopiero popołudniu na chwilę przestało - wykorzystaliśmy ten moment i wyszliśmy.

W drodze do lasu ciemne chmury nie zachęcają do oddalania się od domu..

Magda początkowo nie była zbyt przekonana do kręcenie w takiej pogodzie, ale szybko zmieniła zdanie - w lesie było znacznie cieplej, nie wiało. Robi się zielono, wiosna:)

W Roztoce nikogo znajomego nie było. W zasadzie to nikogo nie było. Zrobiliśmy pętelkę po roztoczańskiej wydmie - idealne miejsce na XC.. z dwoma sztywnymi podjazdami.

Powrót przez górki Damian i singlem do Leszna. Rozpogodziło się i nawet słońce wyszło:) Nie wierzcie w prognozy pogody;)

Żeby nie walić asfaltami, z Leszna szlakiem do Zaborowa. Ogólnie w lesie sporo wody, miejscami konkretnie przysysa, ale tragedii nie ma. Na asfalcie ten trening byłby naprawdę wymuszony, a tak było naprawdę przyjemnie:)

/2536608


Kategoria 000-050, KPN, Mbike, Teren, W towarzystwie

Nowe siodło w Treku..

Sobota, 27 kwietnia 2013 | dodano: 27.04.2013 | Rower:Trek SLR | temp 20.0˚ dst40.80/0.00km w01:21h avg30.22kmh vmax47.20kmh HR 156/176

Sobotni, mocny trening na pętli brwinowskiej. Fajna pogoda, bo ciepło, ale bez upału, chmury, nawet na jednym kółku jechałem w lekkim deszczu.

Cały tydzień robiłem treningi na Treku na "nowym" siodle - obdartym SLRze. Zasada jest taka - im mocniejszy trening, tym mniej czasu na zastanawianie się, czy siodło jest wygodne;) Tak serio, to wymaga małych udoskonaleń, ale na szosę jest ok:)

/2536608


Kategoria 000-050, Trek

Po co góralowi szosa?

Czwartek, 25 kwietnia 2013 | dodano: 25.04.2013 | Rower:Trek SLR | temp 18.0˚ dst47.94/0.00km w01:38h avg29.35kmh vmax38.90kmh HR 143/163

Po co góralowi szosa? Sam nie jestem oczywiście mocnym zawodnikiem, a nawet biorąc pod uwagę poprawkę na mój poziom sportowy, mam stosunkowo mało siły. Dlatego też nie lubię jeździć siłowo, staram się nadrabiać ekonomiką jazdy, głową i wytrzymałością (nad czym też ciągle muszę pracować). Mimo to ciężko byłoby mi zrobić dzisiejszy trening, gdyby nie sprzyjający wiatr (w twarz) i przełożenie 53-11. No ale gór u nas nie ma..
Trening ciężki, czuć go nie tylko w nogach, ale i w pośladkach i plecach, ale podobno "dobrze wchodzi" :)
/2536608


Kategoria 000-050, Trek

Spotkanie ze znajomymi z Welodromu

Środa, 24 kwietnia 2013 | dodano: 25.04.2013 | Rower:Trek SLR | temp 17.0˚ dst47.03/0.00km w01:58h avg23.91kmh vmax51.90kmh HR 133/165

Trening po pracy, szybko opuszczam nasze "kochane" miasto. Po drodze mały incydent z policją - panowie chcieli mnie ukarać mandatem za przejechanie na przejściu dla pieszych. Ciekawe tylko jak miałem się włączyć do ruchu stojąc na chodniku? Szkoda słów..

Po wyjechaniu miękkie kręcenie przez Izabelin i Lipków. Po drodze spotkałem znajomych z Welodromu - Renatę i Bartka. Razem spokojnie kręcąc dojechaliśmy do Borzęcina i dalej do Umiastowa. Odłączyłem. Czas zacząć właściwy trening - 10 sprintów. Od razu poczułem, że ostatni posiłek wrzuciłem na ruszt dobre dwie godziny wcześniej.. Zachodni wiatr pomógł robić mocne sprinty. W Wąsach nawróciłem, ale sprinty z wiatrem nie są bezpieczne, za szybko ;)
/2536608


Kategoria 000-050, Trek, W towarzystwie

Rozjazd..

Wtorek, 23 kwietnia 2013 | dodano: 25.04.2013 | Rower:Trek SLR | temp 18.0˚ dst39.03/0.00km w01:30h avg26.02kmh vmax40.60kmh HR 131/168

Dzisiaj, po dniu odpoczynku po maratonie, krótki i lekki trening. Właściwie to można powiedzieć, że rozjazd. Z pracy wróciłem komunikacją, zjadłem obiad i dopiero wyszedłem pokręcić. Pogoda fajna, ale jednak za ciepło się ubrałem. Co ciekawe, w nogach zupełnie nie czułem niedzielnego maratonu - kolejny dowód na to, że nogi pozwoliłyby jechac mocno, zabrakło jedynie paliwa.. Dokręcając przez Umiastów spotkałem Romka i razem rozmawiając spokojnym tempem wróciliśmy na nasze tereny:)
/2536608


Kategoria 000-050, Trek

MTB Cross Maraton - Daleszyce - rozgrzewka

Niedziela, 21 kwietnia 2013 | dodano: 25.04.2013 | Rower:Mbike Ultimate Carbon | temp 15.0˚ dst10.28/0.00km w30:00h avg0.34kmh vmax41.30kmh HR 136/ 18

/2536608


Kategoria 000-050, Mbike, W towarzystwie

MTB Cross Maraton - Daleszyce

Niedziela, 21 kwietnia 2013 | dodano: 25.04.2013 | Rower:Mbike Ultimate Carbon | temp 16.0˚ dst69.96/50.00km w04:35h avg15.26kmh vmax54.40kmh HR 155/184

Maraton w Daleszycach - początek ścigania w tym sezonie, dzień, na który długo czekałem. Na miejsce jedziemy z Magdą i Pawłem - jesteśmy po 9. Start zaplanowano na godz. 10:30 - czyli mamy spory zapas. Pamiętam jednak wpadkę organizacyjną sprzed dwóch lat i opóźnienie startu o ok. 2h. Tym razem formalności w biurze zawodów załatwiliśmy bardzo szybko. Przebieramy się, montujemy numery na kierownice, wypychamy kieszenie żelami i można robić rozgrzewkę.

W miasteczku jest sporo ludzi, frekwencja bardzo wysoka. Nie ma się co dziwić, pierwszy maraton w górach w tym sezonie, ładna pogoda, ciekawie zapowiadająca się trasa. Sporo znajomych, za dużo by wymieniać:) Robimy z Pawłem solidną rozgrzewkę, przed startem zrzucam z siebie jeszcze długie spodnie i bluzę. Stajemy w sektorze, blisko końca. Do chwili startu gadamy z Bartkiem i Kasią, która wyjątkowo w tym sezonie wybrała krótszy dystans.

Start spokojnym tempem, przy blisko 150 osobach jest tłok. Samochód prowadzący nabiera tempa i peleton się nieco rozciąga, ale chyba mógł jechać szybciej. Po asfaltowym początku, kiedy staram się trzymać koło Pawła, wjeżdżamy w teren, szybko zaczyna się robić lekko w górę, tempo spada. Mija mnie Damian i trzymam koło. Na pierwszych podjazdach jest dobre tempo, nawet bardzo dobre. Pierwsze zjazdy w tym sezonie, nie czuję się pewnie, szczególnie, że ścieżka jest pełna zeszłorocznych liści, pod którymi skrywają się nieliczne luźne kamienie. Jakoś idzie. Znowu podjazdy i zjazdy. Pamiętam z edycji sprzed dwóch lat, że po pierwszym odcinku w terenie jest sporo młucenia po szutrach. Wjeżdżamy na szutry, łapię koło Pawła. No to sobie odpocznę, byle się utrzymać. Bardzo szybko jednak odbijamy z powrotem w las, a to niespodzianka. Teren nabiera charakteru. Podjazdy momentami robią się sztywniejsze, zaliczamy świetny odcinek po grani. Do rozjazdu Master/Fan obaj z Pawłem jesteśmy zachwyceni trasą, jest naprawdę świetnie, interwałowo i wymagająco. Miejscami jest trochę błota, ale nie ma tragedii. Jeden z takich odcinków wykorzystałem, uruchomił mi się mój szósty zmysł i łyknąłem 8 osób na odcinku 50 metrów ;)

W głowie wmawiam sobie, że jest dobrze, byle utrzymać tempo, a może uda się dojść mocniejszych kolegów z teamu. Zupełnie zapomniałem o piątkowej chorobie. Staram się pilnować jedzenia i picia. W bukłaku mam mocny izotonik, dosypałem BCAA. Mimo to z każdym kilometrem mam coraz większą ochotę na wodę. Przed pierwszym bufetem tracę nieco dystansu do Pawła. Obsługa jak przystało na świętokrzyski cykl, jest bardzo miła i profesjonalna, wielkie brawa! Za bufetem asfalty, pamiętam ten odcinek. Przede mną jakieś 100 m Kasia z Murapol Twomark - spróbuję podgonić. Szybko jednak to mnie doganiają inni zawodnicy, łapię koło Michała z Planji. Dosłownie ledwie trzymam tempo kolegów i już na kolejnym podjeździe zostaję. Czyżbym opadał z sił? Dość nagle zaczynam odczuwać pragnienie, na wszelki wypadek łykam żelkę..

Kolejne kilometry są ciężkie. Jazda w otwartej przestrzeni, pomimo, że głównie w górę i w dół, to jednak lekka nie była. Wiatr zrobił swoje. Gubię koło kolejnych zawodników. Mija mnie też Ania z Murapola. Chwilę jedziemy razem, ale opadam z sił. Tętno w porywach skacze powyżej 150bpm.. Nie jest dobrze.. Na szczęście trasa na tym etapie jest dość szybka, więc kilometry mijają. Na podjazdach jednak jest słabo, przez coraz większy dół energetyczny również technicznie zaczynam być noga. Najgorzej jest chyba na błotnistym sztywnym podjeździe, gdzie zsiadam z roweru. Pamiętam, że dwa lata temu było podobnie, ale wtedy miałem moc w nogach na cały dystans. Zaczynam rozmyślać, że ten start w kontekście piątkowych problemów ze zdrowiem to był na pewno dobry i rozsądny wybór. Może lepiej byłoby pojechać Fan, albo ogólnie odpuścić? Na trasie jest więcej błota, miejscami trzeba się nagimanstykować, ale to w parze z interwałowy profilem sprawia, że cały czas coś się dzieje:)

W międzyczasie dojeżdżam do osławionego Zamczyska. Po męczącej wspinaczce czas na nagrodę - miodny singielek wśród drzew i kamieni. Kamienie jednak są mniejsze niż jest zapamiętałem, a sama ścieżka dużo łatwiejsza;) Tylko podjazd pod krzyż z buta, ale tu chyba tylko nieliczni wjechali, dalej nie zmieściłem się też między dwa młode drzewka. Sam zjazd świetny, godny golonkowych maratonów:) tylko krótszy;) Nastrój nieco się poprawił, ale nadal jestem słaby, chociaż takie odcinki zawsze działają na mnie motywująco. W bukłaku już pustki, a ja marzę jedynie o kubeczku zimnej wody. Za chwilę będzie bufet.

Do bufetu prowadziły szybkie asfalty z bardzo niebezpiecznymi zjazdami - to przed piasek na zakrętach. Dlatego wolę karkołomne zjazdy po telewizorach;) Nareszcie bufet. Opijam się i zajadam bananami. Pomyślałem, że brakuje arbuza:) Ruszam, do mety niedaleko, jakoś to będzie. Po drodze mocny podjazd po polu i w las. Doszedł mnie Lucjan i jedziemy razem, chociaż znowu mam doła. Totalnie się odwodniłem bo tętno jestem w stanie wykręcić zaledwie ok. 140.. Mocno interwałowy odcinek po lesie i ostatnie zjazdy. Poznaję końcówkę, wiem, że do mety dzielą mnie ostatnie szybkie i płaskie kilometry. Motywuję się do mocniejszej jazdy. Tuż przed zjechaniem na asfalt mijam Lucjana - dopadły go kurcze. Po wyjechaniu na asfalt podzieliłem jego los - na szczęście tylko jedna noga i jakoś udaje się rozkręcić. Do samych Daleszyc jadę sam, ale na plecach czuję oddech dwóch zawodników. Na ostatnim delikatnym podjeździe do rynku dochodzą mnie. Czaję się za ich plecami i na przed ostatnim zakręcie na rynku wyskakuję i finiszuję..

Słowem podsumowania: jestem załamany. Długo nie mogę dojść do siebie. Nie tak to miało wyglądać. Niestety i stety mam na co zwalić. Półtorej doby bez jedzenie i odwodnienie związane z zatruciem zrobiły swoje. Ciągle więc nie wiem, ile warte były zimowe przygotowania, sezon się dla mnie jeszcze nie zaczął. Rewanż w Murowanej Goślinie już za półtora tygodnia. Jeśli chodzi o trasę to należą się organizatorom słowa uznania - z trasy ciekawe zrobili wymagającą i po prostu, nie boję się użyć tego słowa, świetną!

1 Open 3:09:39 Marek Galiński
2 Open / 1 M2 3:11:56 Radek Rękawek
76 Open / 36 M2 4:35:03 ktone

Rating 68.7/69.8

/2536608


Kategoria 050-100, Imprezy / Wyścigi, Mbike, Teren

Przedmaratonowy rozjazd

Sobota, 20 kwietnia 2013 | dodano: 22.04.2013 | Rower:Mbike Ultimate Carbon | temp 12.0˚ dst18.61/5.00km w01:01h avg18.30kmh vmax43.90kmh HR 114/160

W ramach przedmaratonowego rozjazdu wracałem z weekendowej pracy z Magdą. Po drodze kilka krótkich sprintów. Dokrętka pośród okolicznych upraw.. Ledwo żywy, cały piątek bowiem chorowałem. Zatrucie pokarmowe. Źle to wróży przed jutrzejszym startem. Zamiast ładować organizm węglami.. Pierwszy posiłek od czwartku wieczorem zjadłem dopiero w sobotę przed południem.. Mimo to nastrój dobry, bo czuję się już rano.
/2536608


Kategoria 000-050, W towarzystwie