050-100
Dystans całkowity: | 23053.96 km (w terenie 9635.46 km; 41.80%) |
Czas w ruchu: | 1152:47 |
Średnia prędkość: | 19.93 km/h |
Maksymalna prędkość: | 73.90 km/h |
Suma podjazdów: | 58147 m |
Maks. tętno maksymalne: | 207 (104 %) |
Maks. tętno średnie: | 170 (85 %) |
Suma kalorii: | 207621 kcal |
Liczba aktywności: | 333 |
Średnio na aktywność: | 69.23 km i 3h 28m |
Więcej statystyk |
Pod wiatr..
Sobota, 5 marca 2011 | dodano: 05.03.2011 | Rower:Kross A6 | temp 1.0˚
dst50.38/0.00km
w01:57h avg25.84kmh
vmax0.00kmh HR 140/157
Pogoda się popsuła, niebo zachmurzone, ale temperatura nadal powyżej zera. Wybieram kierunek na zachód, pod wiatr, czyli stary dobry Szymanów:) Wieje naprawdę mocno, miejscami jadę 18kmh. Nawrotka po 1:07 i zupełnie inna jazda, brakuje przełożeń :) Tylko dwie godzinki, a strasznie zmarzły mi ręce.
Pierwszy tysiąc w tym roku, byłoby szybciej, gdybym nie miał trenażera ;)
Kategoria 050-100, Kross A6
Kolejny piękny dzień!
Piątek, 4 marca 2011 | dodano: 04.03.2011 | Rower:Giant XTC | temp 4.0˚
dst63.29/35.30km
w03:07h avg20.31kmh
vmax56.80kmh HR 144/184
Miałem dziś jeździć po szosie, żeby oszczędzić sobie mycia roweru po leśnym błocie. Nic z tego, pogoda wspaniała, las obowiązkowy:) 4* i słoneczko, lekki wiatr. Ruszyłem po 12. Z Zaborowa skrótem do Łubca i w stronę Górek Damiana. Pokręciłem się po kilka przecinkach. Odkryłem nową, dość długą i bardzo ciekawą drogę. W dzisiejszych warunkach przynajmniej 4 podjazdy z młynka i jeden ostry zjazd - niestety w tereny podmokłe - moim zdaniem w drugą stronę nie da rady, nie do podjechania. W ogóle ciężko dziś podjeżdżać, a ja z lenistwa nie zamontowałem na tył RoRo i na każdym podjeździe walczyłem o przyczepność. Wróciłem tą drogą, dalej znów kilka przecinek z wydmami. Po drodze spotkałem dwa łosie, chwilę później jeszcze jednego samotnika. Łoś:)
© ktone
Dojechałem do Roztoki i zrobiłem sobie krótką przerwę na gruszkę:) Usiadłem w słoneczku i czuć było wiosnę! Ruszyłem przecinką Trochana, goniłem przez kawałek kolejne dwa łosie - leniwce biegają sobie szlakiem;p Dojechałem do Ławskiej i odbiłem na zielony w kierunku Roztoki. Z Roztoki do Łubca. Słoneczko kieruje się leniwie ku lini horyzontu i daje piękne efekty w lesie. Klimat nie do opisania, to po prostu trzeba zobaczyć! Niestety zdjęcie nie oddaje nawet w najmniejszym stopniu "chwili".Słoneczny dzień w KPN
© ktone
Zrobiłem sobie przerwę na kilka ciastek. Z Łubca znowu bocznymi drogami dobiłem w końcu do niebieskiego i dalej szlakiem do Leszna. Do domku już asfaltami, bo kończył mi się czas. Czuć wiosnę:) Mimo, że wróciłem cały w błocie, o rowerze już nie wspomnę, to na 100% warto było. W lesie jest pięknie!
Kategoria 050-100, KPN, Teren, XTC
Spacer po śnieżnym KPN
Sobota, 19 lutego 2011 | dodano: 19.02.2011 | Rower:Giant XTC | temp -2.0˚
dst50.55/29.60km
w02:52h avg17.63kmh
vmax31.90kmh HR 137/171
Przez noc napadało sporo śniegu, ale nie byłem przekonany, czy to wystarczy na biegówki i wybrałem rower. Długo się zbierałem i wyjechałem dopiero o 13. Miałem jechać do Podkowy pokręcić się godzinkę-dwie po lesie i wrócić. Wyjechałem z domu i po trzech kilometrach zorientowałem się, że jadę w stronę KPN - ups;) No to jedziemy. Do lasu wjeżdżam w Zaborowie i ku mojemu zdziwieniu jest masa śniegu. Naprawdę nie przypuszczałem, że aż tyle napadało. Nie jest lekko jechać, szczególnie po wydeptanych odcinkach i zamarzniętych koleinach. Kieruję się w stronę Roztoki. Przed Ławską spuszczam powietrze z obu kół - od teraz jest zdecydowanie lepiej, Rocket Ron ma niesamowitą przyczepność. Niestety tylko na przednim kole mam tą oponę - z tyłu myszkuje sfatygowany już Racing Ralph. Nawet najmniejszy podjazd to walka o przyczepność;) Cały czas powoli prószy śnieg, w lesie jest niesamowicie cicho i spokojnie, wspaniały klimat.Droga do Ławskiej
© ktone
Dojeżdżam sprawnie do Roztoki i wjeżdżam na czerwony. Pierwszą górkę objeżdżam bokiem, dalej już dałem radę. W Łubcu robię postój i jem dwa banany. Dalej żółtym w stronę Leszna, jedzie mi się świetnie, dawno już nie miałem takiej radochy:) W międzyczasie opad się nasila i zanim dojechałem do Leszna śnieg pada już konkretnie. Odbijam jeszcze na krótką rundkę niebieskim - dalej przecinką w stronę Julinka i znowu singlem do Leszna. Gdzieś w KPN
© ktone
Przekraczam szosę i dalej lasem w stronę Zaborowa. Zaczyna się robić coraz bardziej zimowo, szlak na tym odcinku jest "dziewiczy" - to dobrze, bo najlepiej mi się dziś jedzie po świeżym śniegu. W Zaborówku wyjeżdżam na asfalt i jadę prosto do domu przez Radzików i Kopytów. Drogi pokryte są warstwą śniegu, cały czas sypie - jutro narty?
Dawno już nie miałem takiej frajdy z jazdy rowerem - jazda po śniegu jest kapitalna, przy okazji to świetny trening kontroli roweru;) Dochodzą do tego doznania estetyczne - las w takich warunkach jest piękny.
Kategoria 050-100, KPN, Teren, XTC
Nadarzyńskie lasy z Sajkorem
Czwartek, 10 lutego 2011 | dodano: 10.02.2011 | Rower:Giant XTC | temp 1.0˚
dst54.52/30.30km
w02:43h avg20.07kmh
vmax40.10kmh HR 146/173
Umówiłem się z Sajkorem na wypad do lasu, po krótkich konsultacjach zdecydowaliśmy się na Lasy Nadarzyńskie, co niestety nie było dobrym wyborem, ale o tym później. Pogoda piękna, wiosenna, zero wiatru, czyste niebo, promienie słońca silnie grzeją do tego temperatura na poziomie jednej kreski powyżej zera - bajka! Ruszamy przed 14. Do Podkowy Leśnej jedziemy wariantem "terenowym", czyli przez Kołowin, Krosna i tu zaskoczenie - ta polna wiecznie dziurawa droga została wyasfaltowana! W Biskupicach wyjeżdżamy na asfalt i próbujemy do Podkowy przez Brwinów.
Do lasy wjeżdżamy przy czerwonym szlaku i witają nas świetne i co przede wszystkim trzeba podkreślić - suche ścieżki! Dojeżdżamy do jedynego podjazdu w tym lesie, Sajkor robi sobie bufet, a ja atakuję wydmę od każdej możliwej strony - temperatura przy gruncie jest niska, więc zazwyczaj piaszczyste zbocze wydmy jest twarde. Jedziemy dalej bez szczególnego planu, od tak, pokręcić się po ścieżkach. Nawet gdybym chciał, to nie potrafiłbym odtworzyć dzisiejszej trasy;) Kawałek za Strzeniówką ścieżki są rozkopane przez konie, jedzie się po tym fatalnie, praktycznie cały las na wschód od Strzeniówki tak wygląda. Sporo jadę siłowo, z blatu, tak w ramach treningu siły, ale taka jazda jest dla mnie tak nienaturalna.. Niestety napęd strzela, choć miałem nadzieję, że łańcuch szybko się ułoży, ale pod koniec wypadu było już lepiej. Robimy dłuższy postój przy wycince drzew, w ruch poszły kanapki - nic nie wziąłem do jedzenia, a sklep daleko, na szczęście kolega poratował - dzięki!Nadarzyńskie lasy
© ktone
Robi się późno, czas wracać. Teraz już nie kręcimy, nie zatrzymujemy się, nie kombinujemy, prosto do Podkowy. Wyjazd na asfalt i korzystamy z lekkiego, ale jednak wiatru w plecy:) Pędzimy sobie 32-34 przez Podkowę, kiedy podjeżdża do nas lokalny biker - chwilę gadamy i umawiamy się na wspólne kręcenie, zostawia nas przy Rondzie w Brwinowie. Do domku wracamy przez Kotowice, Milęcin i Rokitno przy pięknym zachodzie słońca.
Świetny wypad, pogoda bomba, jazda w terenie daje masę frajdy, a warunki są teraz w lesie świetne, tylko miejscami kałuże zmuszają do szukania drogi przez krzaki;) Żałuję tylko, że nie pojechaliśmy do KPN - tam ścieżki nie są tak rozkopane przez konie - okolice Granicy pod tym względem nie nadają się na rower kiedy ujemne temperatury utwardzają grunt.
Kategoria 050-100, Teren, W towarzystwie, XTC
Żabia Wola z Sajkorem
Poniedziałek, 7 lutego 2011 | dodano: 07.02.2011 | Rower:Kross A6 | temp 7.0˚
dst52.95/0.00km
w02:17h avg23.19kmh
vmax51.20kmh HR 128/162
Umówiłem się z Sajkorem na kręcenie, chciał zrobić 50km - Żabia Wola to idealny kierunek. Ruszyliśmy normalną trasą przez Rokitno, wiał silny zachodni wiatr. Dalej Czubin, Milęcin, Milanówek, Grodzisk i prosto do Żabiej Woli. Krótki postój przy sklepie i powrót tą samą trasą, z jedną różnicą - z Milanówka odbiliśmy na Żuków, obok budowy autostrady. W Żukowie wypadł mi bidon, okazało się, że wypad razem z koszykiem, który po prostu odpadł od ramy:D Żuków nocą
© ktone
Sajkor w nie najlepszej formie, no ale to jego pierwsze kilometry od jesieni. W domu byłem po 18. Chłodno, mimo całkiem wysokiej temperatury (6-7*),a może tempo za spokojne, na co wskazuje puls.
Kategoria 050-100, Kross A6, W towarzystwie
Hartowanie wiatrem
Piątek, 4 lutego 2011 | dodano: 04.02.2011 | Rower:Kross A6 | temp 2.0˚
dst57.80/0.00km
w02:12h avg26.27kmh
vmax44.60kmh HR 143/164
Zaplanowałem sobie na dziś kręcenie rano, wyjechałem kilka minut po 10, czyli idealnie według planu:) Mocny zachodni wiatr, więc kierunek podobnie jak wczoraj, na Błonie. Dziś wieje sporo mocniej, ale nie pada, a nawet słońce przebija się przez chmury. Z Błonia w kierunku Szymanowa przez Bożą Wolę. Wiatr zaczął powoli zmieniać kierunek z zachodniego, na południowo-zachodni, do tego przybierał na sile, momentami na otwartej przestrzeni wiało tak mocno, że ciężko mi było utrzymać prędkość 18kmh. Najgorsze były ostatnie dwa kilometry przed Szymanowem. Momentami zwątpiłem i chciałem zawracać... W Szymanowie (a może to już Elżbietów) odbijam na północ, w kierunku Teresina, wiatr wieje w tyłek i momentalnie zaczynam poprawiać średnią. Mijam Teresin, robi mi się zimno w dłonie. Zatrzymuję się przy sklepie w Paprotni uzupełnić płyny, kupiłem banana i baton i szybko ruszam w dalszą drogę. Przecinam trasę na Poznań i jadę w kierunku Kampinosu. W Podkampinosie odbijam na Leszno drogą, którą trzy tygodnie temu pokazał mi Damian. Mijam kolejne wioski, po drodze chciałem zrobić śmieszne zdjęcie, ale okazało się, że baterie w aparacie puste, a nie miałem ochoty zatrzymywać się, żeby wyciągnąć telefon - postój na środku pola przy takiej pogodzie nie należy do przyjemności, szczególnie, że zacząłem znowu marznąć. Fragment z Rochali do Błonia to prawdziwa męka - wiatr wiał tym razem prosto z południa, jechałem powoli, nie czułem dłoni. Z Błonia natomiast bardzo szybko przez Rokitno, udało się poprawić średnią o prawie 0,5kmh na odcinku 6km. Niby ciepło, ale przez silny wiatr strasznie zmarzłem, tzn dłonie. Było ciężko, ale cieszę się, że udało się pokręcić te dwie godzinki - dobry trening przede wszystkim charakteru, bo lekko pod wiatr nie było;)
Pół godziny po powrocie do domu zaczął sypać śnieg - dziś się udało;) Cieszy mnie natomiast, że po powrocie katar prawie całkowicie zniknął i czuję się o niebo lepiej niż rano przed wyjściem.
Kategoria 050-100, Kross A6
Wiosenna niedziela
Niedziela, 9 stycznia 2011 | dodano: 09.01.2011 | Rower:Kross A6 | temp 4.0˚
dst69.06/0.00km
w02:43h avg25.42kmh
vmax33.70kmh HR 145/170
Odwilż, deszcze, chlapa, śnieg znika w oczach - czas na rower:) Warunki super - mały wiatr, 4* do tego słoneczko. Ruszam na zachód. Jedzie mi się świetnie, puls bez problemu na poziomie 145-150 - na trenażerze to nie jest takie proste. Przed Szymanowem już wiem, że za ciepło się ubrałem, jestem cały mokry. Dojeżdżam do trasy na Grójec i jadę na południe, w międzyczasie łapie mnie krótki deszczyk. Krótki postój na przystanku, zjadam garść orzechów. Zamiast bidonu z piciem, wziąłem plecak i bukłak - to był dobry pomysł, dzięki temu picie jest ciepłe. Rękawiczki mokre, kurtka mokra - niedobrze. Powrót do Szymanowa i dalej tą samą drogą, tj Regów, Witanów (gdzie oczywiście stoję przed przejazdem kolejowym), Błonie. Wiosenna aura
© ktone
Wiatr zmienił kierunek i nabrał na sile, co w parze z mokrym ubraniem sprawia, że jazda nie jest najprzyjemniejsza - robi się chłodno. Z Błonia do domu wybieram dłuższą drogę przez Żukówkę, Milęcin, Czubin, Rokitno.
E2 + F1 (5x4minuty)
Jak na styczeń, to pogoda piękna, nie miałbym nic przeciwko, gdyby tak już zostało, mimo, że polubiłem narty;)
Podsumowanie tygodnia:
Czas: 12:08 (plan: 10:30)
Ilość treningów: 7 (1x rower, 1x biegówki, 2x siłownia, 1x basen, 2x trenażer)
Kategoria 050-100, Kross A6
Spalić karpia
Sobota, 25 grudnia 2010 | dodano: 25.12.2010 | Rower:Kross A6 | temp 0.0˚
dst81.04/0.00km
w03:33h avg22.83kmh
vmax0.00kmh HR 137/174
Spalić karpia i inne potrawy, które od wczoraj zjadam w nieprzyzwoitych ilościach:) Ostatni raz na rowerze byłem miesiąc temu! Pogoda ok, temperatura w okolicach 0, ruszam bez planu. Na początek do Leszna, po drodze strasznie marznę, zimny wiatr hula na polach. Dalej chciałem dojechać do Cybulic, zatrzymując się po drodze w Roztoce na herbatkę. Dojeżdżając do Roztoki miałem już naprawdę mocno przemarznięte dłonie - duża wilgotność powietrza potęguje uczucie zimna:( Podjeżdżam do baru - ups, zamknięte.Pusty parking w Roztoce
© ktone
Skapitulowałem i zawróciłem do domu. W domu rozgrzałem się gorącym rosołkiem, zmieniłem rękawice i ruszyłem dalej. Tym razem kierunek Błonie, dalej Boża Wola. Mimo, że jadę pod wiatr, jest zdecydowanie przyjemniej niż przed godziną. Powrót przez Milęcin i Czubin, dokręciłem jeszcze po okolicy kilka km, no ale do 4 godzin się nie udało;)
Szkoda, że pogoda jest jaka jest - za mało śniegu na narty (których i tak jeszcze nie mam), ciut za chłodno na jazdę szosami(wiatr), a zdecydowanie nie czas na jazdę rowerem po lesie. Ja już jednak wolę, jak okolica jest zasypana śniegiem - narty zawsze można wypożyczyć:)
Zastanawiam się, w jaki sposób wytrzymywałem w poprzednie zimy długie treningi w mróz? Może to brak rowerowych treningów na świeżym powietrzu się mści?
Kategoria 050-100, Kross A6
Pierwszy zimowy trening:)
Sobota, 27 listopada 2010 | dodano: 28.11.2010 | Rower:Giant XTC | temp 0.0˚
dst83.40/55.20km
w04:42h avg17.74kmh
vmax38.70kmh HR 146/185
Na weekend umówiłem się z Damianem na wspólny lekki trening w KPN. Prognozy nie pozostawiały złudzeń - o ile w sobotę ma być sucho, tak od niedzieli można liczyć na śnieg, umówiliśmy się zatem na sobotę. Rano zadeklarował się jeszcze Jarek.
Umówiliśmy się w Lesznie, niby niedaleko, temperatura około 0*, ale te kilkanaście kilometrów naprawdę nie należało do przyjemności. Na miejsce zajechaliśmy dosłownie w tym samym momencie i ruszyliśmy spokojnie w stronę Wierszy przez Debły. W lesie bardzo przyjemne warunki, od razu zrobiło się cieplej. Debły zalane, na szczęście udało się przejść (prawie) suchą stopą. Dalej w stronę czerwonego, po drodze spotkaliśmy Jarka. Ruszyliśmy na górę Stano, niestety dzisiejsze próby podjechania nieudane, za ślisko. Jarek zaproponował, że poprowadzi nas jakimś nowym singlem - fajny interwałowy odcinek do Roztoki.
Posiedzieliśmy w barze kilka dłuższych chwil, po kawie, serniczku i kanapkach ruszyliśmy dalej. Odprowadziliśmy Jarka do Palmir (po drodze Damian miał mały wypadek). Teraz już we dwóch, postanowiliśmy zaliczyć Ławską Górę (tą prawdziwą). Jechaliśmy spontanicznie szukając nowych, nieznanych tras i to było naprawdę fajne:) Zanim jednak dojechaliśmy do Roztoki, opadłem z sił, skończyło się paliwo;) Damian na szczęście poratował mnie izotonikiem. Dojechaliśmy razem do Łubca, gdzie dostałem kolejną porcję izotonika (jeszcze raz dzięki!) i ruszyłem w stronę Zaborowa.
Powrót był ciężki. Zacząłem marznąć, zgłodniałem i marzyłem tylko o porządnym obiedzie:) Poza tym trening bardzo udany, niby miał być lekki, ale momentami tempo dawało w kość, do tego doszła trasa - wszyscy trzej szukaliśmy górek, których w KPN nie brakuje:)Zalane Debły
© DMK77
Podsumowanie tygodnia:
Czas: 9:58 (plan: 9:00)
Ilość treningów: 6 (1xbasen, 2xsiłownia, 2xbieganie, 1xrower)
Kategoria 050-100, KPN, W towarzystwie, XTC
KPN z Trochanem i chłopakami
Niedziela, 21 listopada 2010 | dodano: 21.11.2010 | Rower:Giant XTC | temp 7.0˚
dst82.42/45.00km
w04:12h avg19.62kmh
vmax45.30kmh HR 142/195
Miałem zrobić jakąś asfaltową rundę, ale zdecydowałem się dołączyć do Jarka i Krzyśka i pokręcić po KPN. Wstałem za późno i pojechałem od razu w stronę Roztoki - pogoda ponura, chłodno, w lesie niesamowicie mokro i ślisko. Jechałem spokojnie, lekko. Dojeżdżając do Roztoki próba zjechania z wydmy - udało się:) Poczekałem na chłopaków dosyć sporo czasu, pokręciłem się po okolicy. Ekipę prowadził kampinoska legenda - Tadek Trochan. Było w sumie 7 osób. Ruszyliśmy w stronę BD, momentami Tadek prowadził sobie tylko znanymi ścieżkami. Zatrzymaliśmy się przy sporym podjeździe - "nie do podjechania". Jarek podjął wyzwanie, dojechał do połowy, postanowiłem też spróbować i zabrakło dosłownie metra - tętno skoczyło na 195ud/min.. Dalej do BD już znajomymi szlakami. Posiedzieliśmy z Jarkiem i Krzychem w BD, właściwie to zasiedzieliśmy się, ale herbatka dobrze nam zrobiła. Ruszyłem leniwie w stronę pracy. Czułem głód i efekt był taki, że przy bardzo niewielkim tempie puls skakał jak szalony. Pierwsze co zrobiłem w pracy, to najadłem się:) Do domku już po ciemku, za to zdecydowanie szybciej i jakoś lekko - 25kmh przy tętnie poniżej 130.
To był bardzo udany dzień.
Szkoda, że wczoraj nie udało się dostać na siłownię - był zamknięta. Zabrakło troszkę do wyrobienia założonej ilości godzin, ale pierwotnie planowałem rozpocząć treningi dopiero od jutra, więc nie jest źle:)
Biorąc przykład z Damiana, podsumuję tydzień:
czas: 8:44 (plan: 9:00)
ilość treningów: 6 (rower x2, basen x1, siłownia x1, bieganie x2)
Kategoria 050-100, KPN, Teren, W towarzystwie, XTC