Wpisy archiwalne w kategorii

W towarzystwie

Dystans całkowity:24266.98 km (w terenie 10790.19 km; 44.46%)
Czas w ruchu:1285:47
Średnia prędkość:18.94 km/h
Maksymalna prędkość:75.20 km/h
Suma podjazdów:56640 m
Maks. tętno maksymalne:207 (104 %)
Maks. tętno średnie:186 (93 %)
Suma kalorii:233181 kcal
Liczba aktywności:423
Średnio na aktywność:59.92 km i 3h 10m
Więcej statystyk

Teamowy trening w KPN

Niedziela, 26 lutego 2012 | dodano: 26.02.2012 | Rower:Giant XTC | temp 2.0˚ dst41.76/41.00km w02:35h avg16.17kmh vmax35.30kmh HR 141/178

Niedziela, ostatnio pogoda jest łaska, a wiec zaplanowaliśmy teamowy trening. Przez ostatnie dni sporo padało, do tego roztopy - chyba nie ma co się pchać do lasu. Zdecydowaliśmy się zrobić pętle wokół zachodniej części KPN, czyli skrócony Tour de Kampinos:)

W nocy padało, a rano przyszła śnieżyca..


Szybko jednak przeszło, a ja postanowiłem, że warto spróbować, Damian był zresztą tego samego zdania. Umówiliśmy się u Niego. Dojazd nie było łatwy, na drogach bardzo ślisko. Chwilę po mnie dojechał też Michał. Miało być nas więcej, ale ostatecznie ruszyliśmy we trzech i ruszyliśmy do lasu:) Po wjechaniu pod drzewa miła niespodzianka - jest stosunkowo twardo, a śnieg dodaje uroku widoczkom.

Jedziemy przez Łubiec, Karpaty i koło Zamczyska. Po drodze, przed Łubcem Damian testuje wodoodporność swoich butów - na szczęście buty zdały test wzorowo. Zza chmur wychodzi słoneczko, jest pięknie:)


Dojeżdżamy do Granicy i dalej do Dębu Powstańców, gdzie robimy postój. W zasadzie cała trasa, poza kilkoma kałużami, jest twarda, nie spodziewałem się tak dobrych warunków. W zasadzie spodziewałem się jednej wielkiej kałuży.


Powrót tą samą trasą, jedynie końcówka za Łubcem inaczej, mniejszymi ścieżkami na granicy błądzenia, ale przyjemnie. Tak jak cała jazda, było przyjemnie, a pogoda dopisała, jak zawsze:) Dobrze, że śnieg spadł, bo gdyby nie to, pewnie nabijalibyśmy kilometry na asfaltach.


Kategoria 000-050, KPN, Teren, W towarzystwie, XTC

Basen z Magdą

Piątek, 3 lutego 2012 | dodano: 05.02.2012 | Rower: | temp ˚ dst0.00/0.00km w00:30h avg0.00kmh vmax0.00kmh HR /

Wyskoczyliśmy z Magdą wieczorkiem na basen. Fajnie, bo pusto, wyszliśmy kilka minut przed zamknięciem.


Kategoria Inne sporty, W towarzystwie

XXIII Zimowy Triathlon Warszawski

Niedziela, 29 stycznia 2012 | dodano: 02.02.2012 | Rower:Giant XTC | temp -7.0˚ dst10.00/10.00km w00:27h avg22.22kmh vmax0.00kmh HR /

Triathlon Zimowy – zeszłoroczny start to całkiem miłej wspomnienie, dobra zabawa. Zdecydowałem się spróbować swoich sił również w tym roku i podobnie jak w ubiegłym, również tym razem wystartowałem w rywalizacji drużynowej na rowerze. Nasz team wystawił trzy drużyny: team 1 w składzie Romek, Sławek, Zdźich, team 2: Damian, Tomek, Michał i team 3 czyli Ula, Kamil i ja.

Na miejscu wielu znajomych, przy okazji poznaję kilka osób, m.in. Sławka z teamu Dość licznie stawiła się również moja stara drużyna – AGR Welodrom. Bardzo fajnie, że przez całą imprezę wspólnie się dopingowaliśmy:)

Start zaplanowano na 11:00. Po formalnościach w biurze zawodów pozostało mało czasu na zapoznanie się z trasą, która została w tym roku dosyć znacznie zmodyfikowana – pętla jest dłuższa, natomiast powtarzamy ją tylko 3 razy, w sumie część rowerowa uległa skróceniu. Trasa twarda, miejscami jest sporo kolein i lodu, ale będzie bardzo szybko.

W końcu biegacze ruszyli! Po kilku minutach pojawili się pierwsi zawodnicy, chwilę później pomarańczowi: Romek i tuż za nim Damian. Około pół minuty później dobiegła Ula. W międzyczasie zdążyłem porządnie zmarznąć.. Na lodzie sporo łyżwiarzy, ale Kamil szybko nadrabia pozycje – pojechał świetnie. Dostałem zmianę i ruszam na trasę jako pierwszy pomarańczowy, ogólnie na około 15 pozycji.

Na pierwszych zakrętach szybko wyprzedzam 2 osoby, ale chwilę później zagapiłem się i przestrzeliłem zakręt. Wyprzedzeni chwilę wcześniej zawodnicy z nieukrywaną satysfakcją mijają mnie, a ja mogę jedynie próbować ich gonić.. Szybko jednak się zapowietrzam, ruszyałem jakby nie patrzeć zupełnie bez rozgrzewki. Nie pomagają podwinięte ochraniacze na butach – musiał się wywinąć kiedy wracałem na trasę po przestrzeleniu. Mija mnie Michał, trzymam się jego koła. Przed metą popełnia błąd i pierwsze kółko kończę przed nim.

Niedługo to jednak trwa, znów przestrzelam ten sam zakręt, do tego gripy zupełnie nie trzymają się kierownicy i mało brakowało, a straciłbym zęby po kontakcie z mostkiem, a później z lodem pod kołami.. Troszkę nerwów mnie to kosztowało. Kończę drugie kółko chwilę po tym, jak wyprzedziłem zawodnika w koszulce Welodromu, ale zupełnie go nie znam.

Na trzeciej rundzie mija mnie Zdzichu, próbuję gonić, ale znów mam pecha – nie zdążyłem wyprzedzić dzieciaka na szerokim odcinku i musiałem kombinować na zwężeniu. No dobra, to jest wymówka, Zdźichu zdążył, mogłem jak on, jechać szybciej;) Na trzy zakręty przed metą mija mnie Fibro. Wygląda na to, że walka o ostateczną pozycję na mecie rozstrzygnie się na ostatniej prostej. Niestety Paweł przewraca się na przedostatnim zakręcie na dosyć śliskim i dziurawym odcinku. Później okazało się, że leżało tam więcej osób. Szkoda, bo powalczylibyśmy na mecie. Kreskę przekraczam zupełnie niezadowolony..

Sporo błędów, w samej jeździe jak i przygotowaniu do zawodów, a i forma nie ta. Pocieszam się, że jednak to nie był mój dystans, a brak rozgrzewki na pewno też nie był bez znaczenia.
Na mecie wymieniamy się wrażeniami i jemy ciepłą zupkę od Zdźicha, dzięki!

20 miejsce to głównie moja zasługa, powinno być co najmniej o cztery pozycje wyżej.

Po zakończeniu rywalizacji drużynowej zostaliśmy kibicować „naszym” i innym znajomym, którzy podjęli się startu indywidualnie. Z pomarańczowych wystartowali Magda i Kamil. Ostatecznie Kamil był 18 i 7 w kategorii, a Magda 5 i 4 w kategorii. Była zachwycona ze swojego startu:)
Powrót do domu z Sabiną, Marcelem i Damianem, dzięki! Bardzo miło spędzony dzień, sporo znajomych, pogoda dopisała, oby tylko forma poszła w górę:) Bardzo fajna sprawa w tej imprezie – doping kibiców. Krótka pętla pokonywana kilka razy sprawia, że w wielu miejscach słyszymy doping znajomych i nieznajomych, to miłe.


Kategoria 000-050, Imprezy / Wyścigi, XTC, W towarzystwie

Nowy team! Roztopy w KPN.

Niedziela, 22 stycznia 2012 | dodano: 23.01.2012 | Rower:Kross A6 | temp 3.0˚ dst42.60/31.00km w02:45h avg15.49kmh vmax0.00kmh HR /

Zacznę od informacji o zmianie teamu. W nadchodzącym sezonie będę startował w barwach drużyny PTU Eclipse Biketires.pl. Od początku zimy razem trenujemy i zawsze jest wesoło, znam większość członków drużyny i jestem przekonany, że zmiana dodatkowo zmotywuje mnie do treningów i pomorze w osiągnięciu coraz wyższego poziomu sportowego!

Nadziela, a więc tradycyjnie trening w KPN. Prognozy jednak nie są dobre. Przez cały tydzień chlapa, deszcze na zmianę ze śniegiem, okolice 0*. Dodatkowo w nocy sporo napadało, ale od rana wyraźnie powyżej 0*. Tym razem jadę do Damiana samochodem, rower w bagażniku. Na miejscu był już Michał W.
Ruszyliśmy we trzech około 11:00. Pierwsze kilkaset metrów dojazdu do lasu - masakra, walka o utrzymanie się w pionie... i wielki banana na twarzy:) Po wjechaniu w las jednak warunki zmienne, grząski śnieg na przemian z kałużami po kostki. Już po kilku minutach miałem mokre buty.. Przez Łubiec dojechaliśmy do Karpat, dalej przez Zamczysko i rezerwat Nart do szutrówki w stronę Górek. Mimo ciężkich warunków, nie odpuszczamy singla po wydmach. Na wydmie jednak warunki całkiem dobre, śniegu mniej, ale jednak miękko.

Na singlu szybko mi chłopaki odjeżdżają. Na jednym ze zjazdów zaliczam glebę - tylny hamulec nie działa, a przedni jednak nie wystarczył;) Dojeżdżam do Michała, który ma problem z rowerem, ale każe jechać - ok. Dojeżdżam do Damiana i czekamy, ale chwilę później wracamy. W końcu Michał jedzie, a razem z nim Jerzy. Wariat przyjechał z Warszawy:) Jedziemy dalej singlem. Wyraźnie odstaję od chłopaków. Na ostatnim zjeździe znów gleba, to samo, tył nie hamuje, a przód za słaby. Upadając przemoczyłem rękawiczki i od tego momentu zaczynam marznąć.

Do Kępiastego asfaltami i dalej w las, przez Julinek i skrótami do Marianowa. Ostatnie kilometry zupełne odcięcie. Dopiero dojeżdżając do domu Damiana uświadomiłem sobie, że przez cały trening nic nie jadłem..
U Damiana rozgrzewamy się gorącym rosołkiem (dzięki Sabina!) i po ogrzaniu się przy kominku ruszamy do domu.
Ciężkie warunki, ale mimo wszystko był to dobry trening techniki i jazdy bez paliwa;) Dzięki Panowie!


Kategoria 000-050, KPN, Kross A6, Teren, W towarzystwie

Zimowy trening KPN w grupie

Niedziela, 15 stycznia 2012 | dodano: 15.01.2012 | Rower:Kross A6 | temp -3.0˚ dst74.54/40.58km w04:10h avg17.89kmh vmax31.40kmh HR /

Już wczoraj przyszła do nas zima. Słaba, ale jednak. Popadało z nieba, złapał lekki mróz. Jak dziecko się ucieszyłem, kiedy wyjrzałem rano przez okno i okazało się, że przez noc napadało jeszcze więcej:) Niedziela, więc jesteśmy umówieni na grupowy trening w KPN. Tym razem dosyć późno, bo o 11:30 u Damiana, ale dzień coraz dłuższy, więc jest ok. Wyjeżdżamy z Romkiem o 10:30, droga do Marianowa lekko pod wiatr. Na miejscu byli już Iza z Kamilem, a także Dawid i Jerzy, po kilku minutach dojechał jeszcze Michał. Czyli jest nas ośmioro - super! Pogoda tradycyjnie już sprzyja niedzielnym treningom, momentami nawet wychodzi słońce zza chmur! Ruszamy.

Początek do niebieskiego i przez bagna na Karpaty, dalej niebieskim w kierunku rezerwatu Nart. Po drodze wypatrzyłem łosia, a chwilę później zaliczyłem glebę i to taką z gatunku śmiesznych;) Szutrówką/asfaltem do górek i na singla po wydmach. Napiszę krótko: najlepsze 7km na mazowszu, jakie zmam. Za każdym razem, kiedy jadę tego singla odkrywam go na nowo:)

Zjeżdżamy z wydm i kierujemy się szutrówkami w stronę żółtego szlaku, dalej żółtym, skrót górkami i czerwonym do Roztoki. Robi się późno, więc ustalamy plan na kolejne km. Jedziemy zielonym i odbijamy w żółty na Debły. Piękne miejsce, o każdej porze roku! Przy leśniczówce żegnamy się i odbijamy z Romkiem w kierunku Zaborówka. Szybko wyjeżdżamy z lasu i asfaltami przez Radzików do Płochocina, tym razem z wiatrem:)

Idealne warunki do jazdy, tylko miejscami było miękko, nie było za to zabójczego dla napędu piachu. Świetny trening. Grupa treningowa systematycznie się powiększa:) a pogoda, jak zwykle w niedzielę, dopisała:) 4h minęły dzięki rozmowom bardzo szybko.


Kategoria 050-100, KPN, Kross A6, Teren, W towarzystwie

Na zimówce do KPN z Romkiem

Niedziela, 8 stycznia 2012 | dodano: 09.01.2012 | Rower:Giant XTC | temp 5.0˚ dst69.62/48.60km w03:46h avg18.48kmh vmax31.90kmh HR /

Ostatni weekend (sylwestrowy) niestety musiałem odpuścić z powodu zatrucia. Tym razem jednak nie zamierzałem odpuszczać. Co prawda prognozy nie były optymistyczne, ale wiadomo, niedziela w KPN, pogoda musi być:) Większa część grupy biketires śmiga na biegówkach w Jakuszycach, umówiłem się tylko z Romkiem. W tygodniu rozebrałem Giant na części pierwsze, dlatego jadę przygotowanym z myślą o okresie zimowym Krossem.

Spotykamy się w Płochocinie, ruszamy do Zaborowa. Pogoda przyjemna, nie wieje i jest całkiem ciepło. W Zaborowie w las, szlakiem do Leszna, bez większego planu jedziemy przez Łubiec i niebieskim w kierunku Karpat. Zrobiło się naprawdę przyjemnie, nawet słoneczko wyszło:) Warunki świetne, chociaż na grobli błota nie brakuje:)

Rower no cóż, wymaga jeszcze nakładu gotówki i czasu. Opony początkowo zrobiły na mnie dobre wrażenie, ale zupełnie tracą przyczepność na mokrych korzeniach. To dziwne, bo bieżnik mają solidny. Mały balon oznacza również konieczność utrzymywania większego ciśnienia, co odbija się na komforcie podróżowania po korzenistych szlakach KPN. Najbardziej jednak odczuć się dały pozapychane błotem i innym syfem pancerze - przerzutki działają jak chcą, a hamulce jeszcze gorzej;) No niż, ważne, że jeździ.
Jedziemy przez Karpaty do Sosny Powstańców i wracamy w kierunku Roztoki zielonym szlakiem. Z Roztoki czerwonym przez Wiersze, dalej odbiliśmy w jakąś nową ścieżkę i dojechaliśmy w końcu do żółtego, zaraz przy Pomniku Powstańców. Trochę nam się zeszło, a niby pętla nie była krótka. Tempo mieliśmy faktycznie wycieczkowe, ale bardzo przyjemnie się tak kręci. Zdecydowaliśmy odbić w stronę Zaborowa, oczywiście skrótem do Ławskiej i dalej to już wiadomo. Powrót spokojny, aczkolwiek nie mogłem się już doczekać pysznego obiadu:)

Świetny styczniowy trening, tak trzymać!


Kategoria W towarzystwie, Teren, Kross A6, KPN, 050-100

Świąteczny rozruch. Wschodni KPN.

Niedziela, 25 grudnia 2011 | dodano: 26.12.2011 | Rower:Giant XTC | temp 4.0˚ dst73.37/53.00km w03:50h avg19.14kmh vmax38.80kmh HR /

Kolejna niedziela, kolejny trening w KPN można by rzec. Tym razem jednak niedziela szczególna, bo świąteczna! Pogoda nadal dopisuje, więc na trening:) Z Płochocina jadę z Romkiem, który dosiada nowy sprzęt - przełajówkę. W prognozach postraszyli silnym wiatrem północnym, ale udało się dojechać do Zaborowa bez problemu. W las i jedziemy w kierunku na Debły.

Romek z nowym sprzętem

Po kilku chwilach dołączają do nas Damian, Michał i Zdzichu. Ruszamy przed siebie, plan na dziś to Wschodni KPN. Na początek tzw pomarańczowy, Góra Stano i druga, ta prawdziwa Góra Stano. Obie wydmy okazały się dziś poza zasięgiem. Jedziemy dalej czerwonym przez Ćwikową i do Moglinego Mostku. Po drodze mamy świetny interwałowy szlak, na którym nie brakuje korzenistych zjazdów. Niby nie są trudne, ale mokre korzenie są bardzo śliskie. Romek prowadzi i nie przesadzę jeśli napiszę, że fruwał na tych korzeniach. Biorąc pod uwagę szerokość opony, to zrobi na mnie wrażenie.

Z Moglinego Mostku żółtym do Palmir i w kierunku Dziekanowa po trasie maratonu Mazovii, czyli nuda;) Mimo wszystko przyjemnie, bo dawno nie jeździłem po tych szlakach. Czerwonym, dalej zielonym przez Jarkowy siarkowy mostek i wypadamy na singla do Pociechy. Tutaj było nieco szybciej, wiadomo takie single prowokują;) Dalej standardową trasą, przy bunkrze odbijamy w lewo i zaliczamy mocny podjazd, który również wszystkich pokonał. Przez Truskaw i żółtym do Zaborowa Leśnego, dalej skrótem do Ławskiej i czas się pożegnać. Jedziemy z Romkiem szlakiem do Zaborowa i spokojnie asfaltami do Płochocina.

Umówiliśmy się na wspólny trening w przyszłym tygodniu. Oby pogoda dopisała, bo póki co jest świetnie. Miło by przypomnieć sobie kilka odcinków, których już dawno nie było okazji jeździć, szczególnie szlak od cmentarza Palmiry do Moglinego Mostku. Tak, takie odcinki lubię:) Dzięki Panowie!


Kategoria 050-100, KPN, Teren, W towarzystwie, XTC

Kolejny weekend w KPN:)

Niedziela, 18 grudnia 2011 | dodano: 21.12.2011 | Rower:Giant XTC | temp 4.0˚ dst88.56/51.80km w04:33h avg19.46kmh vmax35.30kmh HR /

Kolejny raz spotykamy się z ekipą biketires.pl na wspólny trening w KPN. Do lasu jedziemy we dwóch z Romkiem, tym razem Iza i Kamil odpuścili. Dosyć mocno wieje, ale do Zaborowa dojeżdżamy w sumie bez "bólu", w las i szybko jesteśmy w Łubcu, gdzie czekają na nas Damian, Michał i Ździchu. Pogoda wspaniała, mimo wiatru - słoneczko i stosunkowo ciepło. Ruszamy przez Karpaty i niebieskim do Nart, dalej kawałeczek poza szlakiem omijając Granicę i jesteśmy na zielonym do Góry św. Teresy. Pogoda troszkę się psuje, przez krótką chwilę kropi. Tempo momentami rośnie, a ja czuję, że to nie jest mój dzień. Kilka razy chłopaki musieli na mnie czekać.

Z Góry Św. Teresy dalej zielonym, ostrożnie, żeby nikt nie połamał ramy;) Do niebieskiego, przez Borową Górę i wyjeżdżamy na asfalt w Farmułkach. Dalej do czerwonego i znów po leśnych ścieżkach docieramy do Dębu Kobendzy. Wyjazd nie byłby udany, gdybyśmy nie spotkali jakiegoś dzikiego zwierzaka - i tym razem natura była blisko, w postaci łosia konkretnie:) Dojeżdżamy w końcu do Górek i pytanie: kto chce na górki? Chyba wszyscy mieli dość, więc ruszyliśmy w kierunku Karpat. Przy Sośnie Powstańców Zdźichu odbija w stronę Teresina, a my dalej przez Karpaty do Łubca, gdzie rozstajemy się.

Jestem głodny, nie pomagają batoniki, potrzebuję porządnego posiłku. Za słabe śniadanie:( Na szczęście towarzystwo Romka pozwala jakoś przeżyć podróż do domu, szczególnie jego cień aerodynamiczny na odcinku Zaborów - Płochocin, kiedy konkretnie wiało.

Po powrocie do domu, kąpiel, obiad i do pracy. W sumie wyszło mi dziś ponad stówka, nieźle jak na drugą połowę grudnia:)


Kategoria 050-100, KPN, Teren, W towarzystwie, XTC

Spokojna wycieczka po KPN i pycha sernik od Zdźicha:)

Niedziela, 11 grudnia 2011 | dodano: 12.12.2011 | Rower:Giant XTC | temp 3.0˚ dst64.47/36.00km w03:31h avg18.33kmh vmax39.20kmh HR /

W weekend tradycyjnie;) spotykamy się w KPN. Pogoda znów dopisuje! Spotykamy się z Izą i Kamilem w Płochocinie i jedziemy do Zaborówka. Po drodze Damian dzwoni, że dopiero ruszają ze Zdźichem z Marianowa, więc jedziemy w las i spotykamy się na szlaku. W międzyczasie umawiamy się też z Romkiem. Jedziemy przez Debły w stronę Roztoki. Niestety przed łąkami łapię gumę, zatrzymujemy się na mostku, czekamy na Romka, a ja męczę się z dętką.

(fot. DMK77.bikestats.pl)
Dalej jedziemy do Roztoki, po drodze na naszej drodze stanął dzik:) Chwilę później na "pomarańczowym" ścieżkę przebiega łoś, super:) W Roztoce decydujemy się zrezygnować dziś z górek i ruszamy zielonym do Sosny Powstańców. Kilkoro z nas było za opcją zaatakowania górek w Górkach;) Zdecydowaliśmy się jednak odbić w kierunku niebieskiego do Karpat. Tempo cały czas wycieczkowe, bardzo przyjemnie:) Na niebie słoneczko, jest pięknie:) W Łubcu mamy się rozjechać, ale Damian proponuje serniczek od Zdźicha - kolarzy nie trzeba długo namawiać na serniczek;) Posiedzieliśmy chwilę na słoneczku zajadając się pysznym ciastem, jednak dzień szybko się kończy i robi się chłodno. Ruszamy więc z Izą, Kamilem i Romkiem asfaltami do Płochocina. Romek odprowadza Izę i Kamila jeszcze kawałek, a ja bezposrędnio do domu.

Kolejny weekend, kolejny bardzo fajny trening. Pogoda jest dla nas łaskawa:)


Kategoria 050-100, KPN, Teren, W towarzystwie, XTC

Bieganie z Magdą

Sobota, 10 grudnia 2011 | dodano: 10.12.2011 | Rower: | temp 2.0˚ dst0.00/0.00km w00:49h avg0.00kmh vmax0.00kmh HR /

Sobota w pracy, więc nie było jak zrobić treningu na rowerze. W zamian tego, wieczorkiem pobiegaliśmy razem z Magdą:)

Bieganie jest fajne, ale bieganie z kimś obok jest super:)


Kategoria Bieganie, W towarzystwie