Wpisy archiwalne w kategorii

Teren

Dystans całkowity:17863.98 km (w terenie 10869.95 km; 60.85%)
Czas w ruchu:953:28
Średnia prędkość:18.83 km/h
Maksymalna prędkość:72.00 km/h
Suma podjazdów:52819 m
Maks. tętno maksymalne:202 (101 %)
Maks. tętno średnie:175 (87 %)
Suma kalorii:181461 kcal
Liczba aktywności:280
Średnio na aktywność:64.72 km i 3h 25m
Więcej statystyk

MTB Cross Maraton - Daleszyce

Niedziela, 21 kwietnia 2013 | dodano: 25.04.2013 | Rower:Mbike Ultimate Carbon | temp 16.0˚ dst69.96/50.00km w04:35h avg15.26kmh vmax54.40kmh HR 155/184

Maraton w Daleszycach - początek ścigania w tym sezonie, dzień, na który długo czekałem. Na miejsce jedziemy z Magdą i Pawłem - jesteśmy po 9. Start zaplanowano na godz. 10:30 - czyli mamy spory zapas. Pamiętam jednak wpadkę organizacyjną sprzed dwóch lat i opóźnienie startu o ok. 2h. Tym razem formalności w biurze zawodów załatwiliśmy bardzo szybko. Przebieramy się, montujemy numery na kierownice, wypychamy kieszenie żelami i można robić rozgrzewkę.

W miasteczku jest sporo ludzi, frekwencja bardzo wysoka. Nie ma się co dziwić, pierwszy maraton w górach w tym sezonie, ładna pogoda, ciekawie zapowiadająca się trasa. Sporo znajomych, za dużo by wymieniać:) Robimy z Pawłem solidną rozgrzewkę, przed startem zrzucam z siebie jeszcze długie spodnie i bluzę. Stajemy w sektorze, blisko końca. Do chwili startu gadamy z Bartkiem i Kasią, która wyjątkowo w tym sezonie wybrała krótszy dystans.

Start spokojnym tempem, przy blisko 150 osobach jest tłok. Samochód prowadzący nabiera tempa i peleton się nieco rozciąga, ale chyba mógł jechać szybciej. Po asfaltowym początku, kiedy staram się trzymać koło Pawła, wjeżdżamy w teren, szybko zaczyna się robić lekko w górę, tempo spada. Mija mnie Damian i trzymam koło. Na pierwszych podjazdach jest dobre tempo, nawet bardzo dobre. Pierwsze zjazdy w tym sezonie, nie czuję się pewnie, szczególnie, że ścieżka jest pełna zeszłorocznych liści, pod którymi skrywają się nieliczne luźne kamienie. Jakoś idzie. Znowu podjazdy i zjazdy. Pamiętam z edycji sprzed dwóch lat, że po pierwszym odcinku w terenie jest sporo młucenia po szutrach. Wjeżdżamy na szutry, łapię koło Pawła. No to sobie odpocznę, byle się utrzymać. Bardzo szybko jednak odbijamy z powrotem w las, a to niespodzianka. Teren nabiera charakteru. Podjazdy momentami robią się sztywniejsze, zaliczamy świetny odcinek po grani. Do rozjazdu Master/Fan obaj z Pawłem jesteśmy zachwyceni trasą, jest naprawdę świetnie, interwałowo i wymagająco. Miejscami jest trochę błota, ale nie ma tragedii. Jeden z takich odcinków wykorzystałem, uruchomił mi się mój szósty zmysł i łyknąłem 8 osób na odcinku 50 metrów ;)

W głowie wmawiam sobie, że jest dobrze, byle utrzymać tempo, a może uda się dojść mocniejszych kolegów z teamu. Zupełnie zapomniałem o piątkowej chorobie. Staram się pilnować jedzenia i picia. W bukłaku mam mocny izotonik, dosypałem BCAA. Mimo to z każdym kilometrem mam coraz większą ochotę na wodę. Przed pierwszym bufetem tracę nieco dystansu do Pawła. Obsługa jak przystało na świętokrzyski cykl, jest bardzo miła i profesjonalna, wielkie brawa! Za bufetem asfalty, pamiętam ten odcinek. Przede mną jakieś 100 m Kasia z Murapol Twomark - spróbuję podgonić. Szybko jednak to mnie doganiają inni zawodnicy, łapię koło Michała z Planji. Dosłownie ledwie trzymam tempo kolegów i już na kolejnym podjeździe zostaję. Czyżbym opadał z sił? Dość nagle zaczynam odczuwać pragnienie, na wszelki wypadek łykam żelkę..

Kolejne kilometry są ciężkie. Jazda w otwartej przestrzeni, pomimo, że głównie w górę i w dół, to jednak lekka nie była. Wiatr zrobił swoje. Gubię koło kolejnych zawodników. Mija mnie też Ania z Murapola. Chwilę jedziemy razem, ale opadam z sił. Tętno w porywach skacze powyżej 150bpm.. Nie jest dobrze.. Na szczęście trasa na tym etapie jest dość szybka, więc kilometry mijają. Na podjazdach jednak jest słabo, przez coraz większy dół energetyczny również technicznie zaczynam być noga. Najgorzej jest chyba na błotnistym sztywnym podjeździe, gdzie zsiadam z roweru. Pamiętam, że dwa lata temu było podobnie, ale wtedy miałem moc w nogach na cały dystans. Zaczynam rozmyślać, że ten start w kontekście piątkowych problemów ze zdrowiem to był na pewno dobry i rozsądny wybór. Może lepiej byłoby pojechać Fan, albo ogólnie odpuścić? Na trasie jest więcej błota, miejscami trzeba się nagimanstykować, ale to w parze z interwałowy profilem sprawia, że cały czas coś się dzieje:)

W międzyczasie dojeżdżam do osławionego Zamczyska. Po męczącej wspinaczce czas na nagrodę - miodny singielek wśród drzew i kamieni. Kamienie jednak są mniejsze niż jest zapamiętałem, a sama ścieżka dużo łatwiejsza;) Tylko podjazd pod krzyż z buta, ale tu chyba tylko nieliczni wjechali, dalej nie zmieściłem się też między dwa młode drzewka. Sam zjazd świetny, godny golonkowych maratonów:) tylko krótszy;) Nastrój nieco się poprawił, ale nadal jestem słaby, chociaż takie odcinki zawsze działają na mnie motywująco. W bukłaku już pustki, a ja marzę jedynie o kubeczku zimnej wody. Za chwilę będzie bufet.

Do bufetu prowadziły szybkie asfalty z bardzo niebezpiecznymi zjazdami - to przed piasek na zakrętach. Dlatego wolę karkołomne zjazdy po telewizorach;) Nareszcie bufet. Opijam się i zajadam bananami. Pomyślałem, że brakuje arbuza:) Ruszam, do mety niedaleko, jakoś to będzie. Po drodze mocny podjazd po polu i w las. Doszedł mnie Lucjan i jedziemy razem, chociaż znowu mam doła. Totalnie się odwodniłem bo tętno jestem w stanie wykręcić zaledwie ok. 140.. Mocno interwałowy odcinek po lesie i ostatnie zjazdy. Poznaję końcówkę, wiem, że do mety dzielą mnie ostatnie szybkie i płaskie kilometry. Motywuję się do mocniejszej jazdy. Tuż przed zjechaniem na asfalt mijam Lucjana - dopadły go kurcze. Po wyjechaniu na asfalt podzieliłem jego los - na szczęście tylko jedna noga i jakoś udaje się rozkręcić. Do samych Daleszyc jadę sam, ale na plecach czuję oddech dwóch zawodników. Na ostatnim delikatnym podjeździe do rynku dochodzą mnie. Czaję się za ich plecami i na przed ostatnim zakręcie na rynku wyskakuję i finiszuję..

Słowem podsumowania: jestem załamany. Długo nie mogę dojść do siebie. Nie tak to miało wyglądać. Niestety i stety mam na co zwalić. Półtorej doby bez jedzenie i odwodnienie związane z zatruciem zrobiły swoje. Ciągle więc nie wiem, ile warte były zimowe przygotowania, sezon się dla mnie jeszcze nie zaczął. Rewanż w Murowanej Goślinie już za półtora tygodnia. Jeśli chodzi o trasę to należą się organizatorom słowa uznania - z trasy ciekawe zrobili wymagającą i po prostu, nie boję się użyć tego słowa, świetną!

1 Open 3:09:39 Marek Galiński
2 Open / 1 M2 3:11:56 Radek Rękawek
76 Open / 36 M2 4:35:03 ktone

Rating 68.7/69.8

/2536608


Kategoria 050-100, Imprezy / Wyścigi, Mbike, Teren

KPN z Magdą

Środa, 17 kwietnia 2013 | dodano: 20.04.2013 | Rower:Mbike Ultimate Carbon | temp 20.0˚ dst35.41/14.00km w01:42h avg20.83kmh vmax33.40kmh HR 122/154

Umawiam się z Magdą, przyjeżdża po mnie o 16:30 na Żoliborz. Jedziemy do Arkuszowej i wpadamy do lasu, tak jak wczoraj, za namiotem:)

W przeciwieństwie do wczorajszego treningu, dzisiaj jadę lekko. Magda ma spore zaległości w treningach, dlatego dla niej to tempo wcale nie było lekkie, ale dała radę. Jedziemy przez Izaebelin i Lipków, dalej niebieskim do Truskawia Małego, gdzie odbijamy w stronę Borzęcina. Warunki w lesie bez zmian - bardzo dobre:) W niektórych miejsca nawet podejrzanie mało wody.

Ze Stanisławowa do domu asfaltami lekko. Pogoda super:)
/2536608


Kategoria W towarzystwie, Teren, Mbike, KPN, 000-050

Znowu zimowo w KPN

Sobota, 9 marca 2013 | dodano: 14.03.2013 | Rower:Giant XTC | temp -2.0˚ dst37.54/35.00km w02:50h avg13.25kmh vmax27.20kmh HR 136/167

Pogoda w końcu się popsuła, spadło sporo śniegu i temperatura powędrowała w okolice 0*. Nie ma warunków na trening szosowy - Michał zaproponował wspólny trening w KPN. Dołączyli jeszcze Iza z Kamilem i Zdzichu.

Spotykamy się w Łubcu, po drodze faktycznie słabe warunki na drogach - co innego w lesie, gdzie niegruba warstwa śniegu paradoksalnie poprawia warunki :)

Przez Karpaty docieramy do Granicy. Tempo leniwe, tylko miejscami da się jechać mocniej, nici z zaplanowanego treningu. Trudno, dziś liczy się fan :)

Z Granicy w stronę Górek, zaliczamy oczyywiście singla po wydmie i kierujemy się w stronę Łubca z małą przerwą;)



coffee beak, prawie jak w Calpe..
Fajny trening, ale nie ukrywajmy, mieliśmy już wiosnę i bardziej mi pasowały słoneeczne i ciepłe dni..
/2536608


Kategoria 000-050, KPN, Teren, W towarzystwie, XTC

Odwilż w KPN z Jarkiem

Niedziela, 24 lutego 2013 | dodano: 25.02.2013 | Rower:Giant XTC | temp 2.0˚ dst42.46/39.00km w03:07h avg13.62kmh vmax26.90kmh HR 137/159

Niedzielny, luźniejszy trening - można się umówić ze znajomymi do lasu. Namówiłem Jarka, chociaż podobno warunki w lesie ciężkie. Spotykamy się pod BD o 10. Jest też Wojtek i Paweł na nartach.

Warunki rzeczywiście bardzo ciężkie. Topniejący śnieg rozpływa się pod kołami, a stosunkowo agresywny bieznik w przedniej oponie wgryza się głęboko i gubi przyczepność.. Dość boleśnie doświadczyłem wyższości dużych kół, a których jechał Jarek.

W planach była Roztoka i kawa przy kominku, ale dojechaliśmy zaledwie do Palmir, na tamtejszych asfaltach panowały jeszcze znośne warunki, ale z każdą minutą było coraz gorzej. Nie to, żebym się źle bawił - przeciwnie, było super, ale trzeba otwarcie przyznać, to był dzień na trening na szosie.

Wyszło dłużej niż w planie, ale ostatnie kilometry, tak na dokrętkę po okolicy Dąbrowy, nieco nam się wydłużyły. Na pocieszenie Jarek pokazał mi świetnego singla z fajnymi, niekoniecznie banalnymi zjazdami i mocnymi podjazdami - czekam na wiosnę!
/2536608
W tak zwanym międzyczasie, powolutku przygotowuję ściganta do sezonu. Jeszcze w styczniu rozebrałem rower na części, dokładnie wyczyściłem. Hamulce były w serwisie, przelane czekają na nowe klocki, tylne koło Jarek W. podciągnął i wymienił łożyska w piaszcie, udało mi się kupić dobre i tanie (uzywane) opony. Brakuje tylko nowej kasety i łańcucha. Pomimo zarzucenia ambitnych planów odchudzania roweru z powodu braku środków, Mbike schudnie i zbliży się w najlżejszej konfiguracji na 9kg:) Rower jednak sam nie jeździ - trzeba pracować nad sobą!


Kategoria 000-050, KPN, Teren, W towarzystwie, XTC

Samotnie po zaśnieżonym KPN

Niedziela, 17 lutego 2013 | dodano: 19.02.2013 | Rower:Giant XTC | temp -2.0˚ dst40.78/20.40km w02:07h avg19.27kmh vmax30.30kmh HR 141/166

Na niedzielny lekki trening umawiałem się z Gustawem. Obaj jednak daliśmy ciała. Udało się wyjść dopiero ok. 13. Dwie godzinki po asfaltach? Czemu nie. Chwilę po tym, jak wyszedłem, zaczęło padać. Śnieg z deszczem. W Zaborowie, kierunek obrałem jakoś podświadomie, stwierdziłem, że z ciekawości sprawdzę jakie są warunki w lesie. Okazało się, że są idealne. Lekka pokrywa śniegu, pod spodem twardo. Dosłownie 200m po wjechaniu do lasu zerwałem łańcuch... Po kilku minutach poszukiwań zagubionych elementów udało mi się spiąć łańcuch, bez narzędzi. Rozpięła się spinka. Niemniej muszę pamiętać, że narzędzia swoje ważą, ale mogą uratować tyłek..

Przez Ławską i Wiersze dojechałem do Roztoki - przerwa na kawkę. Sporo ludzi w lesie, głównie spacerki, ale kilku kolarzy się trafiło. Najbardziej zaintrygował mnie starszy gość na karbonowym Epicu. Co w tym dziwnego? Gość wyglądał raczej na kogoś, kto ujeżdża składaka w drodze do sklepu. Zdradziły go tylko kask i pulsometr na ręce. Narciarze też się trafili. Owszem, na upartego dałoby się pobiegać, ale warunki były jednak zdecydowanie na rower.

Z Roztoki przez Debły do Zaborowa. Powrót pomimo mrozu, o dziwo w brei..


Kategoria 000-050, KPN, Teren, XTC

Niedzielne biegówki w KPN

Niedziela, 13 stycznia 2013 | dodano: 17.01.2013 | Rower: | temp -5.0˚ dst0.00/0.00km w01:42h avg0.00kmh vmax0.00kmh HR 141/160

Po wczorajszym biegu nogi dostały mocno w kość, szczególnie na zbiegach. Mięśnie nie są przyzwyczajone do takiego wysiłku i efekt jest taki, że boli;) Do tego podziębienie. Rano pomimo, że umówiłem się na biegówki z Damianem, nie mam ochoty wychodzić - mam w planach pokręcić na trenażerze, rozkręcić ból mięśni. Piękna pogoda nie pozwala mi jednak siedzieć w domu - jadę do lasu:)

Spotykamy się u Damiana, po drodze zbieram jeszcze Piotra. Na miejscu jest już Czarek. Dołączył też do nas Marcelek:) Po kilku minutach ruszamy do lasu - najpierw jednak grupowe zdjęcie.

Warunki w lesie bardzo zmienne, miejscami śniegu jest mało, ale są miejsca, gdzie nie można narzekać. Przede wszystkim jednak piękna pogoda sprawia, że trening dzisiaj to czysta przyjemność!

Biegniemy w kierunku Granicy skrajem Puszczy - trochę dziwne, bo blisko, a nie byłem tu nigdy. Przebiegamy m.in. obok stadniny. Słoneczko grzeje:)

Później bagna na niebieskim w stronę Karpat i zaliczamy podbieg do czerwonego.

Dalej po wydmie w kierunku Łubca i najkrótszą drogą do Damiana.

Ostatecznie kończymy szybko, bo po niespełna 2 godzinach "netto". Nie narzekam, bo czuję już kolano. Okazuje się, że niedostatecznie mocno zawiązane buty sprawiają, że pięta jest luźna i kontrola nad nartą jest marna. Zaliczyłem kilka gleb, efekt zmęczonych mięśni.


Kategoria Inne sporty, KPN, Narty Biegowe, Teren, W towarzystwie

Zimowy Bieg Górski - Falenica

Sobota, 12 stycznia 2013 | dodano: 17.01.2013 | Rower: | temp -5.0˚ dst0.00/0.00km w00:52h avg0.00kmh vmax0.00kmh HR 175/191

Kilka dni temu zdecydowałem się na start w Zimowym Biegu Górskim w Falenicy - trzy pętle po ok. 3 km i w sumie ok. 250 m przewyższeń. Podobno trasa ciekawa i fajna atmosfera. Jedziemy z Michałem i Magdą, która będzie nas dopingować.

Zapowiada się ciekawa impreza - pada śnieg, temperatura niewiele poniżej zera. Robimy z Michałem rozgrzewkę i punkt 11 ustawiam się w sektorze - startuję z pierwszej grupy. Tak mnie Magda zapisała - sporo na wyrost.

Start nie jest ostry, od razu podbieg, dalej wąski zbieg i tak w koło. Po pierwszej rundzie biegnę swoim tempem i jest nieźle. Warunki świetne, klimat w lesie kapitalny - leniwie padający śnieg i cisza zachwiana tylko chrupaniem ugniatanego śniegu. Sporo ludzi na trasie dopinguje. Na podbiegach staram się biec mocno, ale na zbiegach bardzo asekuracyjnie. Głupio byłoby złapać kontuzję. Po dwóch runach mam lekki kryzys związany najpierw z dyskomfortem i później z bólem w lewym kolanie. Start w biegu po ponad dwóch miesiącach bez treningów biegowych to jednak nie było najrozsądniejszy pomysł. Do mety jednak dobiegam w dobrym tempie, sił starczyło na mocny finisz.

Wrażenia? Świetna impreza, bardzo ciekawa trasa, kameralna atmosfera, pomimo sporej liczby zawodników na starcie, sporo kibiców i magiczny klimat zimowego lasu.

Nieoficjalne wyniki:
czas 52:00
miejsce 205/356

Nie ma tragedii biorąc pod uwagę brak treningów biegowych. Na pewno było warto, fajne doświadczenie.


Kategoria Bieganie, Imprezy / Wyścigi, Teren, W towarzystwie

Noworoczny KPN z Damianem

Wtorek, 1 stycznia 2013 | dodano: 06.01.2013 | Rower:Giant XTC | temp 5.0˚ dst56.42/24.00km w03:10h avg17.82kmh vmax30.60kmh HR 135/167

Nowy rok trzeba zacząć dobrze, bo taki sam będzie cały sezon. Umówiliśmy się z Damianem na wspólny trening. Godzina wstępnie ok. 12, ale do dogadania. Nie powiem, lekko wstać nie było, ale o 11:25 byłem już w drodze. Po drodze mijałem ludzi, którzy chyba dopiero wracali z imprezy;)

Spotykamy się w Lesznie. W lesie ciągle pozostałości zimy i jeszcze niedawnych mrozów - miejscami jest sporo lodu. Kierujemy się na Karpaty i dalej do Górek. Mam po drodze problemy z napędem - zaciąga. Raz nawet zerwałem łańcuch, na szczęście okazało się, że spinka się tylko rozpięła. Już dawno nie miałem tego problemu..

W Górkach wyjeżdżamy na asfalty. Mam nadzieję, że zatrzymamy się przy sklepie, jednak ten okazuje się zamknięty. Damian ratuje bananem. Wjeżdżamy na wydmy, jakoś bez przekonania do mocniejszej jazdy. Ciut mocniej jadę tylko ok. 1 km. Zaciągający łańcuch sprawił, że musiałem się kilka razy zatrzymać lub odpuścić pod górę.

W Dąbrowie postój przy sklepie, uzupełnienie cukru i w drogę. Jedziemy żółtym i warunki na tym szlaku zaskoczyły nas chyba najbardziej - zazwyczaj wilgotny szlak, dzisiaj był przejezdny bez problemu, spodziewałem się lodowiska. W Łubcu żegnamy się, odbijam w stronę Zaborowa. Po drodze ciekawe obrazki: zamarznięty hydrant, z którego sączy się woda i ślady stóp na śniegu na odcinku ok. 2 km.


Z Zaborowa do domu przez Radzików i Witki. Dobrze jest się z kimś umówić, łatwiej wtedy się zebrać:)


Kategoria 050-100, KPN, Teren, W towarzystwie, XTC

Sylwestrowa ślizgawka w KPN z Sajkorem

Poniedziałek, 31 grudnia 2012 | dodano: 01.01.2013 | Rower:Giant XTC | temp 6.0˚ dst29.16/28.50km w01:52h avg15.62kmh vmax32.30kmh HR 137/164

Wczorajszy trening pokazał, że jazda w na pozór kiepskich warunkach może przynieść sporo frajdy. Sylwestrowy trening miał być krótszy, ale nieco mocniejszy. Umówiłem się z Sajkorem. Ruszamy z Zaborowa. Warunki zmienne, miejscami sucho, ale większość naszej trasy to ciężki, mokry śnieg, gdzie bez problemu można wchodzić na wyższe strefy tętna, oraz lód, gdzie nietrudno o glebę;)

Pokazałem Sajkorowi pomarańczowy "szlak", gdzie spłoszyłem dwa łosie:) Zaliczyliśmy też górki przed Karczmiskiem i Górne Błota. Fajny trening, ale nie udało się zrealizować zaplanowanego obciążenia - jazda po lodzie nie zawsze pozwala jechać odpowiednio szybko. Raz skończyło się nieprzyjemnym upadkiem, zablokowałem nogę o sztycę i dosyć mocno uderzyłem kolanem o lód. Na szczęście to tylko bolesne, ale niegroźne stłuczenie.


Kategoria XTC, W towarzystwie, Teren, KPN, 000-050

Teamowy trening w KPN

Niedziela, 30 grudnia 2012 | dodano: 31.12.2012 | Rower:Giant XTC | temp 4.7˚ dst32.69/28.00km w02:19h avg14.11kmh vmax37.40kmh HR 140/187

Ustawka u Damiana, dojeżdżam ostatni, Zdzichu i Romek już są. W lesie po roztopach warunki ciekawe. Jest śnieg, lód, miejscami sucho. Mieliśmy kupę zabawy, do tego zaliczyliśmy świetny jak zwykle singielek w Górkach. W lesie piękne efekty za sprawą promieni słonecznych. Świetny trening!






Kategoria 000-050, KPN, Teren, W towarzystwie, XTC