W towarzystwie
Dystans całkowity: | 24266.98 km (w terenie 10790.19 km; 44.46%) |
Czas w ruchu: | 1285:47 |
Średnia prędkość: | 18.94 km/h |
Maksymalna prędkość: | 75.20 km/h |
Suma podjazdów: | 56640 m |
Maks. tętno maksymalne: | 207 (104 %) |
Maks. tętno średnie: | 186 (93 %) |
Suma kalorii: | 233181 kcal |
Liczba aktywności: | 423 |
Średnio na aktywność: | 59.92 km i 3h 10m |
Więcej statystyk |
Konstanciśkie asfalty z Welodromem
Piątek, 11 marca 2011 | dodano: 11.03.2011 | Rower:Kross A6 | temp 8.0˚
dst87.54/0.00km
w03:31h avg24.89kmh
vmax40.00kmh HR 137/171
Umówiliśmy się z Tomkiem Loko i Włodkiem na kręcenie po Konstancińskich asfaltach. Postanowiłem pojechać do Warszawy wcześniej i wstąpić do Magdy. Z Zachodniego ruszyłem rowerem przez miasto, po drodze szukając otwartego rowerowego - wszystkie zamknięte, otwierają o 10, a nawet o 11. U Magdy zjadłem drugie śniadanie mmm pycha:) O 11:30 byłem pod Kodakiem. Na miejscu był już Darek, chwilę później zjawił się też Tomek i Andrzej.
Ruszyliśmy po kilku minutach. Włodek poprowadził nas po nieznanych mi wioskach, nadawał takie tempo, że szybko urwał Andrzeja;) Dobrze nam się jechało, bo generalnie jechaliśmy z wiatrem. Przy hałdzie Darek zaliczył OTB, dość mocno uderzył łokciem, ale postanowił jechać dalej. Gdzieś za Oborami nawróciliśmy - szkoda, że nie podjechaliśmy do Góry Kalwarii do cukierni:) Do Konstancina mieliśmy pod wiatr, wiało naprawdę mocno. Dalej przez Powsinek, podjazd pod skarpę i byliśmy już na Ursynowie. Rozstałem się z chłopakami po wspólnie przejechanych 50km.
Ponownie podjechałem do Magdy, zjedliśmy razem dobry obiadek i ruszyłem do domu. Jazda w kierunku centrum to prawdziwa walka z wiatrem - mogłem tak jechać do domu, szarpać się - lepiej zostawić siły na jutrzejszy trening. W centrum wsiadłem w pociąg i do domku.
Kategoria 050-100, Kross A6, W towarzystwie
Skrócony KPN
Niedziela, 27 lutego 2011 | dodano: 28.02.2011 | Rower:Giant XTC | temp -1.0˚
dst47.81/28.10km
w02:28h avg19.38kmh
vmax33.60kmh HR 147/172
Planowałem wyjechać około 8, pojeździć 3 - do 5 godzin w zależności od warunków. Obudziłem się odpowiednio wcześnie, ale byłem tak leniwy, że wyjechałem dopiero przed 11 :( Plany ambitne, a wyszło jak zwykle. Trudno się mówi. Po dojechaniu do lasu zacząłem żałować, że dopiero teraz tu jestem - pogoda nie najgorsza, znacznie cieplej niż myślałem.
Z Zaborowa kieruję się w stronę Leszna - szlak jest ciężki, bo rozjeżdżony przez traktor, do tego sporo śniegu - rower kopie się, prędkość nie przekracza 15kmh. Za Lesznem w stronę Julinka jest już lepiej - w Łubcu odbijam na Roztokę. Sporo ludzi w lesie, nawet dwie dziewczyny na nartach minąłem - a warunki bardzo słabe. Czuję, że korekta pozycji na rowerze była słuszna - mostek na "-" i siodło lekko do przodu. Zaliczam kilka górek i dojeżdżam do Roztoki. Pod barem nie ma rowerów - czyli Jarek jeszcze nie dojechał;p Kieruję się więc naszą ulubioną ostatnio przecinką między czerwonym, a zielonym szlakiem, podjeżdżam sporą wydmę i widzę kogoś w oddali. Po zjeździe, który przy tych warunkach dostarcza emocji, spotykamy się z Jarkiem i Albertem. Ruszamy razem do baru w Roztoce - ulubione miejsce Jarka;) Posiedzieliśmy kilka minut i ruszyliśmy w stronę domu. Dojeżdżam z chłopakami przez Dębową Górę do Ławskiej, gdzie rozjeżdżamy się w swoje strony. Szkoda, że nie mogę jechać z nimi dalej.Przy Dębowej Górze
© ktone
Do Zaborowa jadę szybko, bo wiem, że mam mało czasu - o 13:30 muszę być w domu. Wyjazd na asfalt, tylko 9km do domu, ale pod wiatr. Mimo to jadę dość sprawnie i idealnie się wyrabiam. Strasznie żałuję, że nie wyjechałem wcześniej, to mogłaby być piękna wycieczka, a tak czuję niedosyt :(
Kategoria 000-050, KPN, Teren, W towarzystwie, XTC
Słoneczny KPN na biegówkach
Sobota, 26 lutego 2011 | dodano: 26.02.2011 | Rower: | temp 0.0˚
dst0.00/0.00km
w02:04h avg0.00kmh
vmax0.00kmh HR 142/173
Umówiliśmy się z Przemasem na biegóweczki po KPN. W Sierakowie byliśmy przed 10 i szybko ruszyliśmy w las. Od pierwszych metrów towarzyszył nam młody pies. Szybko odbiliśmy z popularnego singla Sieraków-Pociecha i dalej przemierzaliśmy las bocznymi drogami, a nie raz na dziko, między drzewami. Warunki do jazdy bardzo słabe, na uczęszczanych drogach sporo patyków, korzeni, piach wyłazi spod śniegu, na "dzikich" odcinkach jest lepiej, ale nadal źle. Humory poprawiła nam pogoda, po 11 wyszło słoneczko i było bardzo przyjemnie, a do tego ciepło:) Niestety, to chyba ostatnia raz na biegówkach tej zimy. Bo warunki na rower były dziś bardzo dobre. Przemas nie raz mi uciekał i musiałem gonić :D Tak czy inaczej wypad bardzo udany, dzięki Przemek! Słoneczny singiel
© ktone
Kategoria Inne sporty, KPN, W towarzystwie, Narty Biegowe
Zimowy wypad po KPN
Niedziela, 13 lutego 2011 | dodano: 13.02.2011 | Rower:Giant XTC | temp -2.0˚
dst103.09/55.90km
w04:49h avg21.40kmh
vmax44.10kmh HR 145/184
Kiedyś na biegówkach rozmawialiśmy z Jarkiem o wypadzie do Sochaczewa pociągiem i stamtąd lasem do BD. Nadszedł czas na realizację tego planu, którego inicjatywa wyszła, jak się okazało, od Kuby. Umówiliśmy się na dziś, chyba nikt nie spodziewał się takiej pogody - od samego rana czyste niebo, słoneczko i zero wiatru! Wsiadam w pociąg kilka minut po 9, w Sochaczewie jesteśmy 9:40. Jest nas czterech tj Kuba, Jarek, Krzysiek i ja.
Z Sochaczewa jedziemy asfaltami w stronę Śladowa, wiatr nie przeszkadza, więc prędkość jest znaczna, jedziemy na zmiany;) Za Tułowicami wpadamy do lasu na czerwony szlak. Jest twardo, minimalne ilości śniegu, ale przede wszystkim słonecznie! Jedziemy spokojnie, co nie znaczy, że wolno;) Rozmawiamy o różnych sprawach i cieszymy się z jazdy:) Bardzo szybko docieramy do Dębu Kobendzy.Pod Dębem Kobendzy
© ktone
Dalej jedziemy ciągle czerwonym przez Cisowe, Zamość, Górki.Nad Łasicą
© ktone
Mijamy Sosnę Powstańców i docieramy do niebieskiego szlaku przy rezerwacie Nart. W międzyczasie dzwonię do Czarka, który miał wyjechać nam naprzeciw, ale w końcu nie spotykamy się na trasie - musieliśmy się minąć. Pogoda jest piękna, nadal jest lekki mróz, ale na słońcu naprawdę jest przyjemnie:) Jedziemy w stronę Karpat, po drodze zaliczamy niewielki acz stromy podjazd, którego do tej pory nie pokonałem. Dziś jest twardo i udało się bez problemy podjechać środkiem po piachu, ale to się nie liczy;) Dalej Zamczysko, Karpaty, mijamy sporo piechurów i docieramy do Roztoki, zaliczam zjazd przy Roztoce, udaje się zjechać, ale łatwo nie było :/ Zatrzymujemy się na posiłek, suszymy ubrania przy kominku. Troszkę się zasiedzieliśmy i ciężko było wyjść;) Słonecznie
© ktone
Kierujemy się już w stronę BD, nie możemy się zdecydować, czerwony czy zielony? Wybieramy przecinkę pomiędzy szlakami:) Bardzo fajny odcinek, są dwa podjazdy, kilka atrakcji typu drzewo do przeskoczenia;) Dojeżdżamy do Ławskiej, kolejny ciekawy fragment interwałowy. Przy Pomniku Powstańców spotykamy znajomych Jarka - Izę i Maćka, którym ratujemy tyłki pożyczając skuwacz - zaoszczędziliśmy im sporo kilometrów z buta. Miło jest pomóc:) Jedziemy zielonym, prowadzę i pozwalam sobie odbić na singla po górkach:) Szybko dojeżdżamy przez Ćwikową, Pociechę i "Siarkowy Mostek" do Łomianek. Boli mnie już tyłek - blisko 4 godziny po korzeniach na mocno nabitych oponach robi swoje. Nie zatrzymujemy się w BD, nie ma czasu, Krzysiek spieszy się do domu, ja też - Jarek odbija do domu, Kuba również. Jadę z Krzyśkiem do Wólczyńskiej, dalej sam do Babic i do domku. Powrót szybki, zostało sił, więc mocno kręciłem. Wybrałem powrót asfaltami, dzięki czemu dotarłem do domu przed zachodem słońca.
Bardzo udany wyjazd, pogoda po prostu wspaniała, przyjemność z jazdy nie do opisania, warunki w lesie były świetne, no i mamy kolejną setkę. Same plusy:) Dzięki Panowie!
Kategoria 100-?, KPN, Teren, W towarzystwie, XTC
Nadarzyńskie lasy z Sajkorem
Czwartek, 10 lutego 2011 | dodano: 10.02.2011 | Rower:Giant XTC | temp 1.0˚
dst54.52/30.30km
w02:43h avg20.07kmh
vmax40.10kmh HR 146/173
Umówiłem się z Sajkorem na wypad do lasu, po krótkich konsultacjach zdecydowaliśmy się na Lasy Nadarzyńskie, co niestety nie było dobrym wyborem, ale o tym później. Pogoda piękna, wiosenna, zero wiatru, czyste niebo, promienie słońca silnie grzeją do tego temperatura na poziomie jednej kreski powyżej zera - bajka! Ruszamy przed 14. Do Podkowy Leśnej jedziemy wariantem "terenowym", czyli przez Kołowin, Krosna i tu zaskoczenie - ta polna wiecznie dziurawa droga została wyasfaltowana! W Biskupicach wyjeżdżamy na asfalt i próbujemy do Podkowy przez Brwinów.
Do lasy wjeżdżamy przy czerwonym szlaku i witają nas świetne i co przede wszystkim trzeba podkreślić - suche ścieżki! Dojeżdżamy do jedynego podjazdu w tym lesie, Sajkor robi sobie bufet, a ja atakuję wydmę od każdej możliwej strony - temperatura przy gruncie jest niska, więc zazwyczaj piaszczyste zbocze wydmy jest twarde. Jedziemy dalej bez szczególnego planu, od tak, pokręcić się po ścieżkach. Nawet gdybym chciał, to nie potrafiłbym odtworzyć dzisiejszej trasy;) Kawałek za Strzeniówką ścieżki są rozkopane przez konie, jedzie się po tym fatalnie, praktycznie cały las na wschód od Strzeniówki tak wygląda. Sporo jadę siłowo, z blatu, tak w ramach treningu siły, ale taka jazda jest dla mnie tak nienaturalna.. Niestety napęd strzela, choć miałem nadzieję, że łańcuch szybko się ułoży, ale pod koniec wypadu było już lepiej. Robimy dłuższy postój przy wycince drzew, w ruch poszły kanapki - nic nie wziąłem do jedzenia, a sklep daleko, na szczęście kolega poratował - dzięki!Nadarzyńskie lasy
© ktone
Robi się późno, czas wracać. Teraz już nie kręcimy, nie zatrzymujemy się, nie kombinujemy, prosto do Podkowy. Wyjazd na asfalt i korzystamy z lekkiego, ale jednak wiatru w plecy:) Pędzimy sobie 32-34 przez Podkowę, kiedy podjeżdża do nas lokalny biker - chwilę gadamy i umawiamy się na wspólne kręcenie, zostawia nas przy Rondzie w Brwinowie. Do domku wracamy przez Kotowice, Milęcin i Rokitno przy pięknym zachodzie słońca.
Świetny wypad, pogoda bomba, jazda w terenie daje masę frajdy, a warunki są teraz w lesie świetne, tylko miejscami kałuże zmuszają do szukania drogi przez krzaki;) Żałuję tylko, że nie pojechaliśmy do KPN - tam ścieżki nie są tak rozkopane przez konie - okolice Granicy pod tym względem nie nadają się na rower kiedy ujemne temperatury utwardzają grunt.
Kategoria 050-100, Teren, W towarzystwie, XTC
Żabia Wola z Sajkorem
Poniedziałek, 7 lutego 2011 | dodano: 07.02.2011 | Rower:Kross A6 | temp 7.0˚
dst52.95/0.00km
w02:17h avg23.19kmh
vmax51.20kmh HR 128/162
Umówiłem się z Sajkorem na kręcenie, chciał zrobić 50km - Żabia Wola to idealny kierunek. Ruszyliśmy normalną trasą przez Rokitno, wiał silny zachodni wiatr. Dalej Czubin, Milęcin, Milanówek, Grodzisk i prosto do Żabiej Woli. Krótki postój przy sklepie i powrót tą samą trasą, z jedną różnicą - z Milanówka odbiliśmy na Żuków, obok budowy autostrady. W Żukowie wypadł mi bidon, okazało się, że wypad razem z koszykiem, który po prostu odpadł od ramy:D Żuków nocą
© ktone
Sajkor w nie najlepszej formie, no ale to jego pierwsze kilometry od jesieni. W domu byłem po 18. Chłodno, mimo całkiem wysokiej temperatury (6-7*),a może tempo za spokojne, na co wskazuje puls.
Kategoria 050-100, Kross A6, W towarzystwie
Biegówki w KPN:)
Niedziela, 30 stycznia 2011 | dodano: 30.01.2011 | Rower: | temp -3.0˚
dst0.00/0.00km
w02:24h avg0.00kmh
vmax0.00kmh HR 143/168
Na wczorajszym triathlonie umówiliśmy się z Przemasem i Renatą na biegówki do KPN. We trójkę dojechaliśmy pod BD po 10, gdzie czekał już Paweł, Jarek tym razem na rowerze. Wszyscy nastawiliśmy się na spokojne bieganie, Paweł zaproponował 2-3 godzinki, wolałbym więcej, ale jestem uzależniony od Przemasa, więc nie ma co narzekać ;)
Ruszamy w stronę Góry Ojca, dalej do Sierakowa. Warunki są super. Śniegu jest mało, ale jest ubity, zmrożony - przez to bardzo śliski. Tempo raczej spokojne, choć momentami ciężko się utrzymać, ale to przez brak śladu i bieg po lodzie. Z Sierakowa przez Pociechę, przy parkingu krótki postój na banana:) Dalej w stronę cmentarza, Ćwikowa, gdzie doskonalimy z chłopakami techniki zjazdowe - niewiele brakowało, a wylądowałbym na drzewie. Renata ma więcej rozsądku w głowie i wolała zjechać na czterech literach;) Zielonym do Pociechy. Znowu Sieraków, ale tym razem wybieramy zielony szlak. Po drodze rozlewisko w okolicach mostku, gdzie śmierdzi siarkowodorem. Dalej już prosta droga do BD. Usiedliśmy przy herbacie i kawie. Po kilku minutach przyjechał Jarek. Zaliczył Roztokę. Faktycznie warunki w lesie były dobre na rower.
Niestety brak fotek.
Podsumowanie tygodnia:
Czas: 8:15 (plan: 12, czyli udało się zrealizować jedynie 2/3 objętości)
Ilość treningów: 9 (rower x2, biegówki x1, siłownia x1, bieganie x2, trenażer x3)
Przyczyna niewykonania planowej objętości to przede wszystkim sesja, a może to tylko wymówka i zabrakło optymalnej organizacji? ;) Od jutra będzie tylko lepiej!
Kategoria Inne sporty, KPN, W towarzystwie, Narty Biegowe
XXII Triathlon Zimowy
Sobota, 29 stycznia 2011 | dodano: 30.01.2011 | Rower:Giant XTC | temp -5.0˚
dst12.23/12.00km
w00:33h avg22.24kmh
vmax36.10kmh HR /
Dałem się namówić na start w triathlonie w klasyfikacji drużynowej, czyli w trzy-osobowej sztafecie. Przypadła mi rola kolarza. W szeregach Welodromu było sporo osób chętnych do rywalizacji, po wielu zwrotach akcji, roszadach i niespodziewanych problemach, ukształtował się skład trzech drużyn: kobieca w składzie Aneta, Magda, Renata oraz dwie męskie Fibro, Skała, Suprol oraz Przemas, Stasiek i ja. Organizatorzy przygotowali dla nas następujące dystanse: bieg 2,1km, łyżwy 6 kółek po 400m oraz rower 6 pętli czyli 12,6km.
Jako pierwsi na trasę ruszyli biegacze, mój team reprezentował Przemas, który przebiegł bardzo szybko i przekazał przysłowiową pałeczkę naszemu łyżwiarzowi - Staśkowi. Stasiek reprezentował Welodrom po raz pierwszy, pojechał bardzo dobrze, zszedł z toru chyba jako ósmy. Po odklepaniu zmiany szybko biegnę po rower, wskakuję na siodełko i gonie zawodnika przede mną.
Zaczyna się ponad pół godziny jazdy na maksa - przynajmniej teoretycznie. Pierwsza pętla przejechana dość asekuracyjnie, mimo, że przed startem zrobiliśmy objazd z Bartkiem. Trasa jest płaska, w całości twarda, śliska, wąska, jest sporo dziur oraz kolein. Jestem nierozgrzany, wręcz zmarznięty. Pierwsze głębokie wdechy to ból płuc. Druga i trzecia - jest lepiej, wybieram już optymalny tor jazdy i staram się jechać najmocniej jak mogę. Niestety napęd przeskakuje, muszę jechać na najmniejszej koronce, na twardo, czego bardzo nie lubię, bolą mnie plecy. Na czwartej rundzie wyprzedza mnie jeden z zawodników, tzn rozpycha się, po czym zajeżdża mi drogę, traci równowagę i zatrzymuje się. Moment i parują mi okulary - po czym błyskawicznie zamarzają - muszę je zdjąć. Mimo to jedzie mi się już znacznie lepiej. W okolicach mety sporo osób mnie dopinguje, co dodaje skrzydeł. Odcinek asfaltowy jadę bardzo mocno na każdej rundzie. Tak naprawdę nie wiem z kim się ścigam, czy osoba, którą mijam, to dublowany zawodnik z końca stawki? Jadę swoje i staram się nikomu nie przeszkadzać. Mimo to na ostatniej rundzie czuję na plecach oddech młodego zawodnika, na szczęście udaje się odeprzeć ataki. Na metę wpadam jako 9 zawodnik.Ostry zakręt
© ktoneJazda na zakwasie
© ktone
Miejsce 9/17 to niezły wynik, biorąc pod uwagę, z kim przyszło nam rywalizować. Poza tym wszyscy od początku traktowaliśmy tą imprezę jako dobrą zabawę. Warto dodać, że wszyscy trzej mieliśmy zbliżony poziom w stosunku do konkurentów. Mój czas to 33:21, czas najlepszego zawodnika czyli Damiana Walczaka to 27:14. Zespół Fibro, Skała, Suprol ukończyli rywalizację na 11 pozycji. Nasze dziewczyny zajęły ostatnie miejsce, ale trzeba dodać, że był to jedyny kobiecy zespół.
Po zjedzeniu makaronu, kilku porcji ciasta, ruszyliśmy na trasę dopingować znajomych startujących w rywalizacji indywidualnej. Welodrom reprezentowała tylko jedna osoba - 13letnie Weronika. Niestety triatlonu nie ukończyła, zabrakło 2km rowerem - SZACUNEK!
Bardzo fajna impreza, dobrze zorganizowana. Pogoda, mimo nieprzyjemnego mrozu, dopisała, podobnie frekwencja. Przy okazji była okazja do spotkania z licznym gronem znajomych.
Kategoria 000-050, Imprezy / Wyścigi, Teren, W towarzystwie, XTC
Biegówki z Damianem
Niedziela, 23 stycznia 2011 | dodano: 24.01.2011 | Rower: | temp 0.0˚
dst0.00/0.00km
w03:30h avg0.00kmh
vmax0.00kmh HR 149/186
Wiedziałem, że ciężko będzie zrobić dziś trening - na rower zimno, a na biegówki za mało śniegu. Jednak, kiedy wstałem rano z łóżka i spojrzałem za okno - sypie śnieg. Dostałem cynk od Damiana, że nie ma rewelacji w lesie, ale można spróbować. Umówiliśmy się o 12 w Marianowie, Damian posmarował mi narty i drogę.
Z Marianowa kierujemy się stronę niebieskiego szlaku, na początku jest średnio, miejscami trawa i liście wychodzą spod śniegu, śnieg troszkę klei się do nart, ale tragedii nie ma. Biegnę za Damianem, więc mam przetartą trasę;) Pogoda jest piękna, niebo się przeciera, wychodzi słońce.ktone na biegówkach
© DMK77
Dobiegamy do Karpat i odbijamy w stronę Roztoki czerwonym szlakiem. Za Posadą Łubiec spotykamy kilka grupek piechurów, śnieg coraz bardziej klei się do nart. Cienka warstwa śniegu sprawia, że spod wychodzą spod niego śliskie korzenie, na których uciekają narty. Damian kilka razy zalicza glebę na takich korzeniach, ja z racji obstawiania tyłów, wiem, gdzie trzeba uważać. Dwa szybkie zjazdy i jesteśmy w Roztoce. Obaj mamy nadzieję, że po tej stronie Puszczy będzie znacznie lepiej, rozdeptane, ubite, ślad przygotowany. Wybieramy drogę wzdłuż czerwonego szlaku. Dopóki mamy przed sobą domy, jest super, biegniemy po wyślizganej, odśnieżonej drodze. Kawałek dalej szlak przecierał traktor z saniami... Ziemia jest zaorana dosłownie. Robi się też cieplej i śnieg tragicznie klei się do nart, momentami jest bardzo ciężko posuwać się do przodu.Klejący się śnieg
© DMK77
Przed Wierszami odbijamy na żółty szlak, niestety kulig zrobił to samo. Damian ma nadzieję, że przy Dębowej Górze odbijemy w zielony na Roztokę i będzie lepiej - niestety kulig zrobił to samo:D Udało się jakoś dotrzeć do Roztoki, zaliczyłem po drodze jedną glebę. Powrót na lepszą stronę Puszczy i warunki jakby lepsze. Śnieg klei się jeszcze, ale mnie. Mimo to zaliczam drugą glebę, coś ala OTB:) Od Łubca jest lepiej, temperatura chyba spadła i biegnie się już bardzo przyjemnie. Do Marianowa dobiegam jednak zmęczony. To był ciężki trening. Niestety warunki słabe, za mało śniegu, za ciepło, ale bardzo przyjemnie, pogoda fantastyczna.
Podsumowanie tygodnia:
Czas: 11:38 (plan: 11:30)
Ilość treningów 9 (bieganie x2, siłownia x2, rower x1, narty x1, trenażer x3)
Kategoria KPN, Inne sporty, W towarzystwie, Narty Biegowe
Wieczorne truchtanie
Wtorek, 18 stycznia 2011 | dodano: 18.01.2011 | Rower: | temp 4.0˚
dst0.00/0.00km
w00:30h avg0.00kmh
vmax0.00kmh HR 133/148
Truchtanie z Sajkorem. Pogoda już mniej przyjemna niż wczoraj, wieje i lekko kropi.
Kategoria Inne sporty, W towarzystwie, Bieganie