Wpisy archiwalne w kategorii

W towarzystwie

Dystans całkowity:24266.98 km (w terenie 10790.19 km; 44.46%)
Czas w ruchu:1285:47
Średnia prędkość:18.94 km/h
Maksymalna prędkość:75.20 km/h
Suma podjazdów:56640 m
Maks. tętno maksymalne:207 (104 %)
Maks. tętno średnie:186 (93 %)
Suma kalorii:233181 kcal
Liczba aktywności:423
Średnio na aktywność:59.92 km i 3h 10m
Więcej statystyk

Mazovia MTB - Otwock

Niedziela, 3 kwietnia 2011 | dodano: 04.04.2011 | Rower:Giant XTC | temp 20.0˚ dst71.58/68.00km w03:17h avg21.80kmh vmax47.50kmh HR 168/198

Mazovia w Otwocku otwiera sezon 2011. Rok temu to właśnie w Otwocku pierwszy raz jechałem giga – w tym roku nie ma mowy o krótszym dystansie. Nie mam dużych oczekiwać co do wyniku, ale ciekawi mnie ile dał zimowy trening. Do Otwocka jedziemy pociągiem, jest spora grupa z Welodromu, spotykam też Pawła Lenarta. Start opłacony, więc nie musimy stać w kolejce do biura zawodów. Jedziemy z Magdą na krótką rozgrzewkę i sprawdzić pierwsze kilometry. Po 10 pojawia się informacja o przesunięciu startu na 11:20.. Do biura zawodów wciąż jest wielka kolejka. W sektorach tłumy, ale II należy do niebieskich koszulek:)

Niebiesko w sektorze © ktone

Start… ruszam dopiero jakieś 20 sekund później, taki jest tłum. Jak zwykle bardzo szybko, ale jadę przyzwoicie jak na siebie. To moja słaba strona i pamiętam, jak wyglądały pierwszy kilometry w zeszłym roku, kiedy dogonił mnie chyba 5 sektor;) Mam plan, żeby trzymać się Pawła, ale po wjechaniu do lasu został gdzieś z tyłu, a przed sobą widzę Kazika – szybko ruszył, staram się go trzymać. Jedziemy razem 10 – może kilkanaście km. Pierwsze kilometry są szerokie, szybkie i płaskie, a mimo to nie brakuje zatorów – wystarczy odrobina piachu czy błota, ach te harty.. Gdzieś za torfami mijam i witam się z Ewą. Mijam Grześka, stoi przy trasie, wycofał się, wielka szkoda. Niestety pojawia się ból pleców, ale daję radę jechać dobrym tempem Po kilkunastu km od startu dochodzi mnie Paweł i jedziemy razem, zmieniając się na prowadzeniu. W pewnym momencie żartuję, że jedziemy w parze, tak jak planowaliśmy na Challenge;)
Wilki mnie gonią ;) © ktone

Na jednym ze zjazdów drogę przebiegają mi dwie sarny – mało brakowało, a podzieliłbym los gościa, który rok temu w Nidzicy zderzył się z łosiem;) Kilka, może 10km przed rozjazdem wyprzedzamy Jarka Sawickiego – dziwne, bo Jarek jest mocny, ale dziś źle się czuje, jakieś zatrucie. Na rozjeździe dopingują mnie Andrzej i Paweł, kilka sekund za mną jest Gustaw.
Rozjazd na giga © ktone

Druga pętla to pogoń za zawodnikiem z Velmaru. Miałem mały kryzys, ale na szczęście żel pomógł i Velmarowiec daleko nie uciekł. Udało się go dogonić, krótka rozmowa – z przodu jest jeszcze jeden Velmarowiec – ok. będę gonił : ) Faktycznie kilka minut później widziałem plecy zawodnika w charakterystycznej koszulce. Wyprzedziłem też kilka zawodników na zasadzie jadę w grupce 5 osób, przed nami piaskownica, jadę środkiem, reszta hamuje i zastanawia się co zrobić, podobnie na podjazdach.. Niestety dopadł mnie mój zeszłoroczny problem – skórcze przy kolanie. Musiałem zwolnić. Kilka łyków powerade i próba „rozjechania” – pomogło! W między czasie Paweł został gdzieś z tyłu, a do mnie dojechał zawodnik z Radomia. Jakieś 10km przed metą. Który sektor – II, a ty? – też. I cisza.. Jadę na kole, dopiero po błędzie zawodnika urywam kilka metrów i uciekam, nie szarpię jednak, bo wiem, że do mety daleko, a plecy nie dają mi spokoju.Całą drugą pętlę jadę na sporo niższym tętnie niż pierwszą, czuję, że nogi mogą więcej, ale ból w plecach jest za silny.
Gdzieś na drugiej pętli © ktone


Na 3 km przed metą podkręcam tempo, mijamy Velmarowca, dublujemy megowców i przy wyprzedzaniu jednego z nich zyskuję przewagę kilku sekund. Na stadion wpadam pierwszy, ale zawodnik z Radomia wcześnie zaczyna finisz i szybko mnie dogania, jadę wewnętrzną stronę i dopiero po wyjściu na ostatnią prostą atakuję i wygrywam finish. (w wynikach jestem za zawodnikiem z Radomia, decyduje alfabet..)
Na mecie wszyscy zdziwieni, że już jestem. No fakt, krótkie to giga, na liczniku niespełna 72km. Zbieram gratulację za objechanie Pawła, również od Damiana, który przyjechał na szosówce pokibicować. Wynik względem Gustawa cieszy, jest też zadowolony ze swojej jazdy. Jednak nie udało się utrzymać II sektora – rating 82,3%. Wygrał oczywiście Radek Rękawek:) Paweł przyjechał 8 minut po mnie, rewanż w Daleszycach. W Welodromie bardzo dobrze, jak zwykle, pojechały dziewczyny. Trzy z nich na podium – Weronika na hobby, Ania na fit i Renata na mega, Magda 5 w kategorii na mega, Aga 4 na giga! Pierwsza pętla na tętnie na poziomie 172-175, druga przez ból pleców tylko 163-168. Pierwszy raz jechałem maraton z pulsometrem i zdziwiło mnie jak wysoko mogę jechać, na treningach ciężko mi wejść powyżej 160;) Trasa znacznie ciekawsza niż rok temu. Szybka, ale było sporo podjazdów i singli.
Powrót pociągiem jeszcze większą ekipą:)

PS: Na starcie pojawił się Marek Galiński, pojechał bez numery. Mimo to na forum Mazovii jak zwykle marudzenie.


Kategoria 050-100, Imprezy / Wyścigi, Teren, W towarzystwie, XTC

Objazd trasy na Fortach Bema

Sobota, 2 kwietnia 2011 | dodano: 02.04.2011 | Rower:Giant XTC | temp 14.0˚ dst53.83/8.00km w02:38h avg20.44kmh vmax44.20kmh HR 135/178

W planach spotkanie sekcji i objazd trasy na Fortach Bema o 13. Do Warszawy z Magdą pociągiem przed południem - miałem sporo czasu, to podjechałem na Górkę Szczęśliwicką. Za młodu rodzice zabierali mnie na sanki i pamiętam, że jeden ze stoków jest stromy, do tego porośnięty gęsto drzewami.

Górka Szczęśliwicka © ktone

Okazało się, że stok faktycznie jest porośnięty drzewami, ale stromy nie jest, a do tego bardzo krótki:( Jest jednak kilka fajnych ścieżek, szkoda tylko, że takie krótkie:(
Zjazd z Górki Szczęśliwickiej © ktone

..a miałem nadzieję, że będzie dobre miejsce do trenowania techniki. Ruszam w stronę fortów. Na miejscu byłem kilka minut za wcześniej - pokręciłem się. Kilka minut po 13 zjawiła się spora ekipa, w tym Gregor, Paweł z Planji. Przyjechałem nawet Krzysiek S :D Zrobiliśmy objazd trasy - jest jeden niebezpieczny zjazd, poza tym trasa znacznie trudniejsza i cięższa niż ta na prologu Legii w zeszlym roku. Będzie się działo:D Po 14 ruszyłem w stronę domu. Miałem podjechać do pracy, ale byłem tak głodny, że nie marzyłem o niczym innym, jak o porządnym obiedzie, który czekał na mnie w domku:)

Poza kilkoma podjazdami na mocno, cała wycieczka lajtowym tempem.


Kategoria 050-100, W towarzystwie, XTC

Półmaraton Warszawski

Niedziela, 27 marca 2011 | dodano: 27.03.2011 | Rower:Kross A6 | temp 6.0˚ dst73.35/0.00km w03:02h avg24.18kmh vmax39.70kmh HR 133/161

.. oczywiście mój udział był ograniczony do kibicowania, ale w przyszłości kto wie:)

Pojechaliśmy z Magdą pociągiem, podeszliśmy na Miodową kibicować naszym:) Byliśmy kilka minut za wcześnie, dlatego zrobiliśmy mały spacerek - przy trasie gromadziło się sporo osób, w tym ekipa bębniarzy:)

Budynek Biblioteki Narodowej © ktone

Pierwsi zawodnicy byli na 20 kilometrze po niespełna godzinie! Kilka chwil później dojechał do nas Damian na szosówce.
Poczekaliśmy na Przemasa, którego mocno dopingowaliśmy i ruszyliśmy w kierunku przeciwnym do kierunku biegu. Spotkaliśmy po drodze pozostałych startujących Welodromowców i wielu kibiców w niebieskich koszulkach:)
Kilka chwil zastanawialiśmy się, co dalej - Damian zaproponował powrót przez Czosnów. Pojechaliśmy w kierunku Łomianek. Siedziałem Damianowi na kole oczywiście;) Dalej przez Czosnów i odbiliśmy na Kaliszki. Słoneczko mocno grzeje, ale wiatr jest chłodny, zaczynam odczuwać pustkę w żołądku. Przez Truskawkę, Wiersze i Krogulec jedzie się super, równiutkie asfalty na skraju Puszczy. Wjazd na trasę Leszno - Kazuń i znów na kole Damiana..
Żegnamy się w Lesznie, kilkaset metrów dalej moją uwagę przykuwa szyld "cukiernia" - nie wytrzymuję i robię krótki postój. Dobrze mi idzie zrzucanie zbędnych kilogramów, nie ma co;) Do domu wyjątkowo przez Błonie, żeby sobie odrobinę urozmaicić.


Kategoria 050-100, Kross A6, W towarzystwie

Wiosenny śnieg i słoneczny KPN:)

Sobota, 26 marca 2011 | dodano: 26.03.2011 | Rower:Giant XTC | temp 4.0˚ dst92.46/50.50km w04:16h avg21.67kmh vmax42.60kmh HR 148/187

Umówiłem się z Damianem na wypad do KPN. Niestety prognozy meteorologów sprawdziły się - przez noc napadało sporo śniegu. Byłem bliski zrezygnowania, ale dostałem maila od Damiana:
Prognoza nie kłamała i jest biało, ale rozumiem że jesteśmy dzielni i o 11 próbujemy lasu?
No dobra, co miałem powiedzieć? Wyjeżdżam po 10, świeci słoneczko, bardzo przyjemnie i co ważne, asfalty przesychają. W Zaborowie szybkie zakupy i w stronę Marianowa.
Kilka minut później wjeżdżamy do lasu, jest troszkę śniegu, ale warunki bardzo dobre. Kierujemy się w stronę Góry Św. Teresy.

Dąb Powstańców © ktone

Podjazd pod Górę Św. Teresy bez problemu - mokry piasek jest ok:) Na "szczycie" spotkaliśmy Scrappera, który przygotowuje trasę na pierwszą edycję Polandbike. Zamieniliśmy kilka zdań i ruszamy dalej. Kilkaset metrów świetnego singla po wydmie i zjazd - miodzio! Pojechaliśmy dalej w kierunku Borowej Góry. Zapamiętałem to miejsce zupełnie inaczej, dziś byłem rozczarowany, górka jest mała :D Przez Farmułki Brochowskie i Królewskie i jesteśmy na czerownym szlaku. Po drodze wypatrzyłem łosia:) Robimy krótki postój przy Dębie i Kamieniu Kobendzy.
Kamień Kobendzy © ktone

Pod Dębem Kobendzy © ktone

Miejscami grunt "trzyma" i mimo niskiej prędkości tętno skacze, a może to już zmęczenie? Mijamy Górki, wpadamy do lasu przy Sośnie Powstańców. Szlak do Zamczyska jest zalany, więc jedziemy Drogą Lesznowską aż do żółtego i tylko Damianowi znanymi ścieżkami;) docieramy do Marianowa. Chwilka, nie tak szybko! Po drodze spotykamy młodego bikera Marcela na nowiutkim sprzęcie:) Pamiątkowe zdjęcie:)
Trzech dzielnych bikerów © DMK77

Sabina i Damian zapraszają mnie na obiad - chętnie korzystam, dzięki! :) Robi się późno, czas do domu. Wiatr nie przeszkadza, więc gładko poszło.
Świetny wypad w teren, tęskniłem już:) Damian dzięki za porannego maila:)


Kategoria 050-100, KPN, Teren, W towarzystwie, XTC

Agrykola z Magdą

Wtorek, 22 marca 2011 | dodano: 22.03.2011 | Rower:Giant XTC | temp 12.0˚ dst54.97/1.00km w02:17h avg24.07kmh vmax52.50kmh HR 138/207

Piękna pogoda, niestety po zajęciach musiałem jeszcze załatwić dwie sprawy i w domu byłem dopiero o 14 :( Umówiłem się z Magdą, że przyjadę do Warszawy możliwie najszybciej i razem pokręcimy. Wiatr zachodni, więc najszybciej oznacza jazdę rowerem;) Słoneczko i naprawdę ciepłe powietrze - uśmiech od ucha do ucha:) Wybrałem do jazdy XtC - dawno nie jeździłem tym rowerem, a sezon tuż tuż. Szkoda, że w lesie jeszcze sporo błota.
Spotkaliśmy się przy Rondzie Zesłańców Syberyjskich i od razu ruszyliśmy w kierunku Agrykoli - gdzie zaplanowaliśmy trening siły. Zrobiliśmy kilka rundek, przy okazji trafiliśmy na trening młodzieży z WKK. Tętno maksymalne to błąd pulsometru, który w ogóle bardzo dziwnie działał - zacinał się u podnóża skarpy i dopiero na szczycie wskakiwało wyższe tętno :/ Podjazd pokonywany z zza niską kadencją daje w kość, ale szkoda, że nie jest dłuższy.
Dalej pojechaliśmy w kierunku Powiśla, wspinając się na skarpę jeszcze kilka razy. Pogoda zaczęła się psuć, niebo zakryły ciemne chmury. Krótki postój przy Prusa (Magda miała już dość). Zachęciłem ją do dalszej jazdy propozycją nie do odrzucenia - pączek na Chmielnej:)

Najlepsze pączki w mieście! © ktone

Od razu humor wrócił! Pojechaliśmy znów na Agrykole, dokręciłem jeszcze 5 razy pod górę. Rozjechaliśmy się, Magda do domu, a ja na pociąg.
Po powrocie do domu zmieniłem w ścigaczu przednią przerzutkę i w ten sposób pozbyłem się ostatniej części pochodzącej z Krossa, którego kupiłem 2 lata temu w styczniu. Przez ten czas wymieniłem wszystkie części.


Kategoria 050-100, W towarzystwie, XTC

Walka o przetrwanie!

Niedziela, 20 marca 2011 | dodano: 20.03.2011 | Rower:Kross A6 | temp 3.0˚ dst76.29/0.00km w02:47h avg27.41kmh vmax43.10kmh HR 136/170

Plan na niedzielę, to kręcenie po "zachodnich" asfaltach z ekipą z Welodromu na szosach i szybki powrót do domu. Czas miałem ograniczony odgórnie do godziny 12;) Umówiliśmy się w Babicach o 9. Z domu wyszedłem kilka chwil po 8, przywitała mnie ładna, słoneczna pogoda i chłodny wiatr. Do Babic jadę przez Ożarów, Strzykuły i jestem kilka minut przed 9. Na miejscu jest już Maciek, kilka chwil później dojeżdża Przemek, a za nim Przemek i... Przemek :D Wszyscy poza mną na szosówkach - będę miał ciężko.
Ruszamy na zachód, jedziemy dość spokojnie, dopiero za Umiastowem tempo rośnie, wszyscy po kolei dają mocne zmiany. Ciężko mi się jedzie, puls stosunkowo niski, ale nie czuję się świeżo, brakuje mocy w nogach. Daję jedną zmianę - nie jest źle. Przed Zaborówkiem daję drugą zmianę - po zejściu nie mogę utrzymać koła ostatniemu w naszym mini-peletonie. Dopiero stanięcie na pedałach pomaga - puls 170, nogi palą.. Trzeba popracować jeszcze nad wytrzymałością..
Dojeżdżamy do trasy Błonie - Leszno, Przemas proponuje krótką pętelkę Pass - Czarnów - Leszno - ok jedziemy. Jest mi coraz ciężej, nogi nie chcą kręcić, mimo pulsu na poziomie 150. Słabiutko. W Lesznie wyjeżdżamy spokojnie, wiatr wieje nam w plecy, kierujemy się główną drogą do Zaborowa już dobrym tempem, które dyktuje Przemczyk i Przemas. Po drodze mijamy się z peletonem Velmaru. W Zaborowie odbijamy w stronę Mariewa, kręcimy już bardzo spokojnie, robimy krótki postój - dobrze, bo głód mnie męczy.. Ruszamy spokojnie, na tyle spokojnie, że po prostu kręcimy w grupce i rozmawiamy. W Stanisławowie żegnam się z chłopakami i jadę prosto do Borzęcina - reszta odbiła na Koczargi.
Z Borzęcina jadę przez Myszczyn i dalej standardową trasą do domu.
No cóż, trzeba popracować nad wytrzymałością i regeneracją, bo kręciłem dziś fatalnie. Tytuł wpisu doskonale odzwierciedla co momentami dziś czułem, próbując utrzymać się na kole kolegom. Pogoda dopisała, było słonecznie, ale dość chłodno jak na ostatni dzień kalendarzowej zimy.


Kategoria 050-100, Kross A6, W towarzystwie

Ciastko w Złotokłosie:)

Sobota, 19 marca 2011 | dodano: 20.03.2011 | Rower:Kross A6 | temp 3.0˚ dst106.40/0.00km w03:44h avg28.50kmh vmax45.00kmh HR 150/178

W piątek zgadaliśmy się z Damianem, umówiliśmy się wcześnie rano. Wyszło tak, że spotkaliśmy się sześć godzin później niż planowaliśmy;) Miejsce spotkania - Błonie, obaj przyjeżdżamy na miejsce w tym samym czasie:) Pogoda nie zachęca do oddalania się od domu, niebo zaciągnięte gęstymi chmurami.. Zaproponowałem wycieczkę na pyszne ciastko z cukierni w Złotokłosie. Ruszamy na zachód, w Cegłowie odbijamy w stronę Izdebna - wiatr sprzyja, jedzie się lekko. Mijamy Grodzisk, przecinamy trasę wiaduktem i w Żabiej Woli szukamy drogi na Żelechów. Prowadzi nas GPS i po jakimś czasie kończy nam się asfalt.. Dla mnie to nie problem, ale Damian jest na szosówce i przejeżdżamy ten odcinek spokojnie. Niestety w Krakowianach zrywa łańcuch - chyba przynoszę pecha w tej kwestii, bo to nie pierwszy raz ;)

Damian spina łańcuch © ktone

Efekt naprawy zaskakujący:p
Sprytny serwisant © DMK77

Przydał mi się postój, bo mimo jazdy na kole i wiatru w plecy - zgłodniałem. Miałem przy sobie tylko jednego banana, ale dobre i to!
Ruszamy dalej w kierunku Złotokłosu, szybko poszło. Na miejscu najtrudniejszy był wybór ciastka:) Wziąłem eklerkę - pycha! Posiedzieliśmy chwilę, ale co dobre, musi się w końcu skończyć - czas zbierać się w drogę.
Złotokłos - cukiernia © DMK77

Czeka nas jazda pod wiatr. Jedziemy przez Głosków, Łazy, Kajetany i Nadarzyn. Dalej minimalizujemy wpływ wiatru jadąc asfaltami przez las do Otrębusów. Po drodze oczywiście nie zabrakło uprzejmości od kierowcy.. Z Otrębusów jedziemy przez Podkowę, Brwinów i szybko jesteśmy w Rokitnie. Damian to dobry kolega i praktycznie całą trasę jadę mu na kole, dzięki czemu nie zostałem gdzieś po drodze;) Na liczniku za mało minut, dlatego odprowadzam Damiana jeszcze do Błonia, gdzie ostatecznie się żegnamy i wracam do domu.
Fajny wypad, pogoda mimo fatalnych prognoz, nie była taka zła. Dzięki Damian!

* zdjęcia ukradzione od Damiana


Kategoria 100-?, Kross A6, W towarzystwie

Mokro:(

Piątek, 18 marca 2011 | dodano: 18.03.2011 | Rower:Kross A6 | temp 4.0˚ dst32.77/0.00km w01:15h avg26.22kmh vmax31.60kmh HR 134/161

Wracając do domu telefon do Sajkora - udało mi się go namówić na godzinkę kręcenia. Po wyjściu z domu zaczyna kropić - ale nie jest źle. Źle było później. Nie chodzi nawet o deszcz, ale polskie drogi mają to do siebie, że są brudne. I cały ten syf trafił spod kół na moją twarz. Następnym razem nie zapomnę przedniego błotnika...

Zrobiliśmy krótką pętle - Dom - Żuków - Karolina - Cegłów - Witanów - Błonie - Dom.

Dzisiejsze kręcenie nie miało wiele wspólnego z przyjemnością i muszę szczerze przyznać, że to był po prostu głupi pomysł:( Mam nadzieję, że w weekend mimo wszystko da się pojeździć.


Kategoria 000-050, Kross A6, W towarzystwie

Na ciastko do Górki

Środa, 16 marca 2011 | dodano: 16.03.2011 | Rower:Kross A6 | temp 5.0˚ dst116.70/0.00km w04:26h avg26.32kmh vmax59.40kmh HR 142/180

Umówiłem się z Włodkiem i Tomkiem pod Kodakiem o 10:30. Nie chciałem jechać do Warszawy rowerem, więc wsiadłem w pociąg. Od Zachodniego na Ursynów pojechałem już normalnie, bardzo sprawnie, nową, lepszą trasą. Byłem na Ursynowie przed 10, więc podjechałem do Magdy na drugie śniadanko:) Po zjedzeniu pysznych zapiekaneczek pora się ruszyć. Założyłem neopreny na buty, bo jadąc do Magdy zmarzłem. Jestem pod Kodakiem kilka minut po wpół do. Ruszamy we trzech na południe.
Wieje mocno, ale Włodek kieruje bocznymi drogami i szybko dojeżdżamy do wału, który daje odrobinę "cienia". Niestety droga wzdłuż wału na sporym kawałku to szutrówka, a miejscami nawet ubita czarna ziemia, ale nie jest źle. W Cieciszewie pytanie: co robimy? Bez zastanowienia krzyczę - do Górki na ciastko! Jedziemy:) Dojeżdżamy dość sprawnie, zmieniając się z Włodkiem na prowadzeniu. Szybkie ciastko i od razu powrót, wieje i człowiek szybko "stygnie".. W stronę Ursynowa teoretycznie mamy wiatr boczny/w plecy, ale jedziemy spokojnie, rozmawiając. Dopiero w Konstancinie Ruszamy mocniej, a tuż przed Powsinkiem Włodek przyśpiesza do 40kmh. Tomek żegna nas przy Mrówce, a my podjeżdżamy pod skarpę i rozjeżdżamy się - ja do Magdy. Fajnie się kręciło, tak na luzie, pogadaliśmy. U Magdy zjadam mały obiadek:)
Czas na powrót do domu. Wieje ze wschodu, więc nie ma sensu wsiadać w pociąg. Ruszam tą samą trasą co rano, jednak na Krakowskiej odbijam w stronę Raszyna i dalej przez Opacz dojeżdżam do Alei. Chwila wahania i decyduję się jednak na jazdę Alejami. Wiatr sprzyja, na liczniku całą drogę do Pruszkowa powyżej 35kmh. Z Pruszkowa nie jadę tak jak zwykle przez Domaniew - odstraszyły mnie dziury wielkości koła. Jadę w stronę Ołtarzewa i skręcam na Domaniewek i dalej wzdłuż torów.
Nie planowałem setki, ale tak wyszło i nie chcę narzekać:) Szkoda, że pogoda znów jest słaba, ale dobrze, że nie padało.


Kategoria 100-?, Kross A6, W towarzystwie

Tour de Kampinos

Sobota, 12 marca 2011 | dodano: 12.03.2011 | Rower:Kross A6 | temp 12.0˚ dst152.16/0.00km w05:11h avg29.36kmh vmax43.70kmh HR 139/174

W ciągu tygodnia padł pomysł objechania KPN asfaltami - od razu spodobał mi się ten pomysł. Umówiliśmy się "Pod Namiotem" o 10. Wczoraj zadeklarował się również wracający po kontuzji Damian. Umówiliśmy się po 9 w Zaborowie. Na miejscu byłem kilka minut przed czasem, więc zrobiłem zakupy - trzy banany. Ruszamy z Damianem, kręcimy spokojnie i rozmawiamy. O 10 jesteśmy pod Namiotem, na miejscu jest już Paweł Wilk, chwilę później dojeżdża też Jarek, Arek oraz Grzesiek i Kazik. Ruszamy "górą".
Tempo jest mocne, ale wiaterek pomaga, bardzo sprawnie mijamy Łomianki, Dziekanów i dojeżdżamy do Czosnowa. Arek daje najmocniejsze zmiany, trzymam się raczej z tyłu ;) Mijamy Cybulice, cały czas tempo ponad 30kmh. Przed Leoncinem robimy krótki postój przy sklepie, szybkie zakupy - dwa soczki;) Pędzimy dalej. Grzesiek zaczyna dawać mocne zmiany, przed Kromnowem zmieniam go na kilka minut i chyba przesadziłem, bo odcina mnie i nie mogę się utrzymać za grupą. Okazuje się, że Kazik został z tyłu - nie będę się szarpał, poczekam i podciągnę go, bo grupka zwolniła. Odbijamy na południe, wiatr zaczyna bardziej przeszkadzać, na szczęście wjeżdżamy do lasu. Planujemy drugi postój za Tułowicami, żeby uzupełnić paliwo:) W Brochowie odbijamy na Sianno i szukamy sklepu. W końcu się udaje i robimy sobie dłuższy postój.
Ruszamy w dalszą drogę, szybko dojeżdżamy do Łazów, przecinamy trasę Warszawa - Sochaczew. Kazik znów zostaje z tyłu, Grzesiek czeka na niego, a my nadal mocno kręcimy. Pawłowi zaczyna kończyć się czas, więc postanawiamy nie czekać i szybko kierować się w stronę Leszna. W Lesznie Jarek postanowił poczekać na chłopaków z tyłu, Damian odbija do domu, a my z Pawłem i Arkiem ruszamy w kierunku Warszawy. Postanowiłem odprowadzić ich kawałek za Zaborów - chyba miałem jeszcze mało;) W Zaborowie kończy się dla mnie pętla - wyszło równo 120km i średnia około 30kmh - nieźle. Jadę dalej. W Zielonkach żegnam się z chłopakami i odbijam w stronę domu - do Ożarowa jadę jeszcze mocno, ale dalej już niskie tempo, a ostatnie 3km to jazda 20kmh.

Minipeleton :) © ktone

Świetny wypad, pogoda wręcz idealna, no może poza troszkę za mocnym wiatrem. Dzięki chłopaki!


Kategoria 100-?, KPN, Kross A6, W towarzystwie