Wpisy archiwalne w kategorii

000-050

Dystans całkowity:16038.64 km (w terenie 2581.66 km; 16.10%)
Czas w ruchu:751:50
Średnia prędkość:20.46 km/h
Maksymalna prędkość:75.20 km/h
Suma podjazdów:13450 m
Maks. tętno maksymalne:202 (101 %)
Maks. tętno średnie:181 (90 %)
Suma kalorii:112765 kcal
Liczba aktywności:539
Średnio na aktywność:29.76 km i 1h 29m
Więcej statystyk

Flaczek

Wtorek, 19 czerwca 2012 | dodano: 20.06.2012 | Rower:Mbike Ultimate Carbon | temp 25.0˚ dst20.40/0.00km w01:01h avg20.07kmh vmax51.30kmh HR /

Kręcenie po mieście - dwie sprawy z pracy, przy okazji odwiedziłem Kasię na Śniegockiej. Po załatwieniu wszystkiego pokręciłem pod skarpę na odcinku Most Poniatowskiego - Tamka. Można się zmęczyć. Zabawę przerwał snake w tylnym kole, za szybko najechałem na schody:( Zmienić dętkę bez łyżki nie jest lekko. Po zmianie musiałem już jechać do centrum na pociąg.


Kategoria 000-050, Mbike

Ciastko w Podkowie Leśnej

Sobota, 16 czerwca 2012 | dodano: 18.06.2012 | Rower:Mbike Ultimate Carbon | temp ˚ dst30.00/0.00km wh avgkmh vmax0.00kmh HR /

Tym razem pojechaliśmy na ciastko do Podkowy Leśnej do cukierni Duet. Pyszne tarty z truskawkami, dlatego zjedliśmy po dwie;) Później wzdłuż torów WKD do Komorowa i przez Pęcice odprowadziłem Magdę do Puchał, skąd pojechała do domu. Ja natomiast zawinąłem się w swoją stronę przez Pruszków.


Kategoria 000-050, Mbike, W towarzystwie

Z pracy przez Forty Bema

Piątek, 15 czerwca 2012 | dodano: 18.06.2012 | Rower:Mbike Ultimate Carbon | temp ˚ dst32.00/5.00km wh avgkmh vmax0.00kmh HR /

Powrót z pracy rowerem. Umówiłem się z Magdą, spotkaliśmy się przy Krasińskiego i pojechaliśmy na Forty Bema. Pokręciłem się tylko chwilę, Magda natomiast posiedziała na słońcu. Szybko ruszyliśmy do domu. Po drodze krótki postój w Cafe Ciacho na ciastko i kawę;)


Kategoria 000-050, Mbike, W towarzystwie

Krótki rozjazd

Czwartek, 14 czerwca 2012 | dodano: 18.06.2012 | Rower:Mbike Ultimate Carbon | temp ˚ dst20.00/0.00km wh avgkmh vmax0.00kmh HR /

Krótki rozjazd po Trophy. Podjechałem do Brwinowa do Jakuba.


Kategoria 000-050, Mbike

Agrykola i kręcenie z Magdą

Czwartek, 31 maja 2012 | dodano: 02.06.2012 | Rower:Giant XTC | temp 20.0˚ dst40.00/0.00km wh avgkmh vmax0.00kmh HR /

Po zajęciach umówiłem się Magdą. Podjechaliśmy razem na Powiśle do Kasi L. Magda zmieniła sobie siodło na super S-Works Toupe. Pogadalismy kilka chwil, czas się zbierać. Później pojechaliśmy na Wolę do Ski-Teamu obejrzeć rowery Cube. Doświadczenia Damiana jednak zniechęcają mnie do tej marki. Coś jednak trzeba wymyślić, bo Giant jest w rozsypce:( Podjechalem do Airbike w centrum na Pańskiej. Później Agrykola. Zdziwiłem się mocno, bo tempo niezłe. Po około 10 podjazdach ruszyłem przez Stare Miasto (Oboźna i Karowa) i znów centrum do pociągu z Magdą..


Kategoria 000-050, W towarzystwie, XTC

Powrót z pracy

Środa, 30 maja 2012 | dodano: 30.05.2012 | Rower:Trek SLR | temp 18.0˚ dst28.00/0.00km w01:00h avg28.00kmh vmax0.00kmh HR /

Czasu wciąż za mało, starczyło tylko na powrót z pracy do domu:(


Kategoria 000-050, Trek

AMP Przesieka - wyścig

Niedziela, 27 maja 2012 | dodano: 02.06.2012 | Rower:Giant XTC | temp 24.0˚ dst21.00/19.00km w01:51h avg11.35kmh vmax0.00kmh HR 157/194

Niedziela, najważniejszy dzień tego weekendu. To dzisiaj będą się ważyć losy tytułu Akademickiego Mistrza Polski. Zupełnie nie rusza mnie ta atmosfera, wiem, że pojadę słabo, ale od samego początku mam takie podjeście, żeby traktować ten wyścig jak ciężki trening.

Wychodzimy przed 9 z Magdą na rozgrzewkę - od 9:10 dziewczyny mają być ustawiane na starcie zlokalizowanym.. 50 metrów od naszego pensjonatu. Krótka rozegrzewka z Magdą, ale ucieka mi i jeździ z dziewczynami. Ok, moje zadanie na wyścig kobiet to podawać bidony. Ustawiamy się z Bartkiem w strefie bufetu. Dopingujemy dziewczyny po każdym przejeździe przez bufet, podajemy bidony. Magda miała słaby start, prawdopodobnie efekt wycieczek, ale ciężko siedzieć i patrzeć na góry prze okno;) Po trzech rundach, które dziewczyny miały do pokonania, Magda wpada na metę na 21 pozycji. Jest zadowolona i mocno ujechana. Jestem z niej dumny:) Kasia pomimo słabego czasu na czasówce, w wyścigu pojechała bardzo dobrze, dojechała na 12 pozycji z niewielką stratą do 10 zawodniczki. Kilka pozycji za Magdą na mecie była Edyta. Dziewczyny zadowolone.

Zbieram się do pensjonatu, wskakuję w lycrę i ruszam na rozegrzewkę. Rozgrzewam się na asfaltowym podjeździe przez Przesiekę, tędy też prowadzi pierwsza rozbiegówka. Cała pierwsza runda jest zmieniona: początek około 1,5km asfaltem pod górę, później krótki odcinek szutrówką i wjeżdżamy na trasę za odcinkiem a'la Chambery.

Stajemy w końcu na starcie. Mija kilka dobrych chwil, zanim sędziowie (a właściwie sędziny) ustawiły nas na starcie. Nieco się dołuję widząc, ilu zawodników miało lepszy czas w sobotę. Ruszamy!

Początek idzie mocne tempo, szybko się zagrzałem i kolejne osoby mnie wyprzedzają. Spodziewałem się tego. Szybko ląduję w ogonie. Na szutrówkę wjeżdżam w ostatniej 20-stce. Nie jest dobrze, za chwilę zacznie się korkować. Pierwszy zjazd i czekam w kolejce. Dalej jest w miarę ok, ale wiem, że wszyscy odjechali. staram się gonić, ale nie czuję się dobrze, zero mocy w nogach. Dojeżdżam do zjazdu po kamieniach, Kasia i Bartek mocno dopingują, zjeżdżam, ale mało pewnie. Ostatni podjazd, zawodnik przede mną prawie przetrącił mnie zarzucając rower na plecy - szkoda, bo ja chciałem jechać.. Przejazd przez metę. Zaczynam drugie, właściwe już okrażenie. Obawiam się podjazdu po łące. Dojeżdżam do podjazdu w miarę ok, chociaż nadal jest sporo ludzi na trasie. Kolejne odcinki pokonuję swoim tempem. Na podjazdach jest już nieco lepiej, chyba się rozjeżdżam. Zjazd po kamieniach. Wyraźnie blokuję zawodnika za mną, więc w połowie zjazdu zwalniam i puszczam go. Chwilę później na szybkiej szutrówce mija mnie Marek Konwa i robi to w takim tempie, że hoho..:) Ostatni podjazd, tylne koło mi ucieka, za plecami słyszę prośbę o miejsce, to Kornel Osicki, nie ma problemu! Puszczam, mijam metę, dziewczyny dopingują, dzięki!

Trzecia runda. Jadę, bo sędziowe zdecydowali, że nie zdejmują dubli przed zakończeniem wyścigu przez zwycięzcę. Z punktu widzenia liderów dziwna decyzja, mają masę maruderów, takich jak ja, do wyprzedzenia. Dla mnie jednak decyzja o tyle dobra, że będę miał okazję pojechać dłużej niż niespełna godzina. Trzecią rundę jadę już swoje, jest lepiej. Czuję się pewniej na zjazdach i przede wszystkim jadę swoje pod górę. Mijają mnie kolejni dublujący zawodnicy. Znów niemiła sytuacji, tym razem zawodnik Torq. Z daleka rzuca kurwami, a nie lepiej po ludzku? Inni potrafią.. Dojeżdżam do zjazdu kamieniach, nadal sporo kibiców. Muszę jednak puścić dublujących zawodników. Mam okazję przyjrzeć się, jak się powinno zjeżdżać - jestem jednak beznadziejnie słaby;) Jest za stromo, żeby wsiadać, więc cały zjazd z buta. Ostatni podjazd tym razem jest mój. Mijam metę zdziwiony, że Marek nie wyprzedził mnie po raz drugi - wychodzi na to, że jedzie to kółko dłużej ode mnie - niemożliwe.. W strefie bufetu osoby obsługujące Marka też się dziwią, gdzie jest Konwa.

Ostatnia czwarta rudna, zaczynam z dzwoneczkami;) Jadę swoje, mogę się skupić na jeździe i czerpać przyjemność z każdego metra trasy. Na łące jest ciężko i odpuszczam, kilkanaście metrów z buta. Dalej już bez problemów jadę. Dojeżdżam do zjazdu po kamieniach - kibiców już nie ma, zostali tylko ratownicy. Odrobinę źle wchodzę do pierwszego kamienia, tylne koło łapie uślizg i ląduję na łydce. Nic poważnego, szybko wstaję, lekka podpórka. śmieję się z tego:) Ostatni podjazd w siodle i wjeżdżam na metę. Jestem mocno ujechany. Zastanawia mnie, jak to było z Markiem, dlaczego nie minął mnie drugi raz, a jeśli już wcześniej skończył wyścig, to dlaczego puścili mnie na czwartą rundę?

XC to jednak nie dyscyplina dla mnie, o czym świadczy fatalny wynik. Muszę jednak przyznać, że jazda na pętli, szczególnie tak ciekawej, jak ta w Przesiece, ma swój urok. Przede wszystkim dla kibiców, którzy mogą kilkukrotnie obserwować rywalizację. Poza tym bardzo ciekawe jest, na jak wiele sposobów można przejechać tą samą trasę. Dobra znajomość optymalnego toru jest bardzo istotna.

Prysznic, obiad i wybieramy się na dekoracje. Kolejne AMPy za nami. Świetna impreza. Super atmosfera, ciekawa, wymagająca trasa i kapitalna okolica. Wynik fatalny, ale dobrze się bawiłem:)


4/5 rundy
czas: 1:51:28
100/148


Kategoria 000-050, Góry, Imprezy / Wyścigi, XTC

Chomontowa Droga i zjazd do Borowic

Sobota, 26 maja 2012 | dodano: 30.05.2012 | Rower:Giant XTC | temp 20.0˚ dst18.00/12.00km w01:30h avg12.00kmh vmax0.00kmh HR /

Po czasówce, zjedzeniu obiadu i krótkim odpoczynku, udało mi się namówić Magdę na kolejną "wycieczkę" trasą maratonu w Karpaczu. Jedynym warunkiem było typowo wycieczkowe tempo - śmiałem się, że i tak będzie iść, a nie jechać ;)

Ruszamy znanym nam szlakiem koło Wodospadu Podgórnej i dalej w kierunku Borowic, ale odbijamy na żółty szlak. Szutrówka, nic specjalnego, a mimo to jest ładnie. Karkonoskie lasy z charakterystycznymi skałkami urzekają. Wyjeżdżamy na Drogę Sudecką i szukam wjazdu na Drogę Chomontową. Mam z tym odcinkiem niekoniecznie pozytywne wspomnienia. Z drugiej strony to tylko szutrowy podjazd, kilka km szeroką drogą z pięknymi widokami. Magdzie bardzo się podoba, ale jedziemy wycieczkowo.

Mijamy kilka ciekawych ścieżek, zarówno w dół, jak i w górę, ale twardo trzymamy się planu. Droga zaczyna delikatnie opadać w kierunku Borowic, po drodze mijamy świetny punkt widokowy, z którego rozpościera się panorama Kotliny Jeleniogórskiej.

Kawałeczek dalej dojeżdżamy w końcu zielonego szlaku do Borowic - wisienka na torcie całego naszego pobytu w Karkonoszach. Słynny zjazd po tzw telewizorach.

Zjazd wymagający, kilka miejsc pokonałem pieszo. Bez problemu można uszkodzić rower, albo siebie;) Zjazd szybko się kończy, a szkoda, bo takie odcinki dają niepohamowaną frajdę, przydałby się tylko nieco inny rower:)
Magdzie też się podoba, ale od 1/3 zjazdu więcej idzie, z drugiej strony i tak sporo zjechała, jestem pod wrażeniem postępów, jakie poczyniła w zjeżdżaniu - górskie wyjazdy procentują.


Jesteśmy w Borowicach. Jedziemy dalej zielonym szlakiem, wcale nie jest nudno, dojeżdżamy do Sudeckiej Drogi i znanym nam już odcinkiem do Przesieki, odbijamy tylko w końcówce na żółty szlak, podjeżdżamy do ośrodka. To tyle na dzisiaj. Było pięknie!


Kategoria XTC, W towarzystwie, Góry, 000-050

AMP Przesieka - czasówka

Sobota, 26 maja 2012 | dodano: 29.05.2012 | Rower:Giant XTC | temp 22.0˚ dst5.50/5.50km w00:25h avg13.20kmh vmax0.00kmh HR 173/199

Dzień czasówki, podświadomie człowiek czuje presję. Robi się nerwowo od samego rana. Śniadanie o 8, wyjście około 9 - trasa jest otwarta tylko do 9:30. Robimy z Magdą i Mateuszem jeszcze jedną rundkę zapoznawcza. Na trasie jest wielu zawodników. Sama trasa zmieniała się w stosunku do wczorajszej. Trawa na podjeździe po łące skoszona, błotko rozjeżdżone, zjazdy po trawie i błotku całkowicie rozjechany i trzeba kombinować, żeby utrzymać się w siodle.
Jedziemy z Magdą na start, buziak na "powodzenia" i Magda ruszyła.

Podjechałem na trasę w miejsce mijanki, był ze mną Mateusz. Dopingowaliśmy dziewczyny dzielnie walczące z trasą, najpierw Magdę, później Edytę. W końcu podjechałem na metę i dopingowałem Magdę na ostatnim krótki, ale męczącym podjeździe po trawie. Wpadła na metę wykończona, ale chyba zadowolona. Jak się później okazało, wykręciła 18 czas, brawo! Edyta kilka pozycji za Magdą, natomiast Kasia spóźniła się na start i w efekcie do czasu swojego przejazdu miała doliczony czas spóźnienia - gapiostwo:(

Podjechaliśmy z Magdą i Mateuszem na ostatnim podjazd, z którym większość dziewczyn walczyła jednak na piechotę. Pogoda bardzo przyjemna, siedzieliśmy sobie na trawce, zupełnie nie miałem ochoty na ściganie;)

Nadszedł jednak mój czas. Zrobiłem krótką rozgrzewkę, jak zwykle za krótką i za lekką. Ruszyłem punktualnie o 12:58:30. Pierwszy podjazd i już żałuję, że blokada tłumika w mojej Rebie zwyczajnie nie działa:( Dalej zjazd z dopingiem Edyty i Kasi, dzięki! Staram się jechać szybko, ale łapię się na tym, że popełniam głupie błędy i kilka razy podpieram się. Wyraźnie nie mogę się skupić. Na jednym ze zjazdów dogania mnie gwiazda z WKK z kurwami na ustach.. Jest strzsznie wąsko, nie zamierzam się zatrzymywać, schodzić z trasy, puszcze, jak będę mógł. Chwilę później mija mnie kolejny zawodnik z WKK - tym razem grzecznie i miło, a jednak można;) Gonię zawodnika przede mną, na zjeździe po kamieniach uśliguje mi się tylne koło i ląduję na tyłku. Zgromadzeni kibice śmieją się, że tak się zmęczyłem, że musialem usiąść:) Końcówka już bez przygód. Na ostatnim podjeździe zawodnik przede mną mnie zablokował, zsiadam więc i szybko biegnę pod górę, wyprzedzając go. Na górze wsiadam na rower, kręcę... i stoję w miejscu. Spadł mi łańcuch. Szybko się uwijam i wsiadam na rowerem, staram się gonić zawodnika przede mną, na mecie zabrakło 2-3 metrów.

Czas 25:40. Znacznie poniżej oczekiwań. Mówiąc krótko, pojechałem słabo. 119/159 miejsce mówi samo za siebie. Czasówkę wygrał zdecydowanie Marek Konwa z czasem 16:08 - nie mam pojęcia, jak można przejechać tą trasę tak szybko:)

Po drodze kątem oka widziałem Mateusza, który z ratownikiem schodził do Przesieki. Później okazało się, że na szybkim zjeździe zaliczył upadek i niefortunnie uderzył się w nogę, która groźnie spuchła.


Kategoria 000-050, Góry, Imprezy / Wyścigi, XTC, W towarzystwie

Przesieckie single

Piątek, 25 maja 2012 | dodano: 29.05.2012 | Rower:Giant XTC | temp 20.0˚ dst14.00/10.00km w01:05h avg12.92kmh vmax0.00kmh HR /

Chcąc wykorzystać w 100% pobyt w górach, a także świadomość, jakie szlaki są w zasięgu, usiadłem z mapą w ręku i zacząłem planować na dziś jeszcze jedną wycieczkę. Analizując mapę i posiłkując się mapą trasy zeszłorocznego maratonu w Karpaczu przypomniałem sobie o kapitalnym odcinku pod nosem. Moje wrażenia w zeszłym roku były jednoznaczne:
"Piękny singiel, który bez problemu mógłby definiować czym jest ścieżka"
Pozostało tylko namówić Magdę. W tym roku wyraźnie łyknęła bakcyla na MTB, więc nie było to trudne. Obiecałem ładną i lekką trasę.
Początek zielonym szlakiem przez Przesieką. Szlak jest ciekawy i wcale nie banalny. Później odbiliśmy na Drogę Pod Reglami - prawie płaską szutrówkę, zimą na 100% są tutaj przygotowane trasy na biegówki.

Z Drogi Pod Reglami odbijamy i śladami maratonu zaczynamy świetne single.

Kapitalne single łączą szutrówki, którymi jedziemy na czuja, w końcu byłem tu tylko raz. Udaje się jednak znaleźć kolejne odcinki, m.in. singielek z mostkami:)

Mijamy Zachełmie i pozostaje nam do pokonania już tylko krótki podjazd.

Dalej mamy mega widokowy singielek usiany skałkami - tutaj zrezygnowałem z robienia zdjęć, żadne nie odda uroku tego miejsca! Na koniec świetny zjazd do Przesieki. 100% MTB, mega uśmiechy na twarzach, totalna euforia. Do pensjonatu podjeżdżamy asfaltami.

Oboje z Magdą mamy wrażenie, że praktycznie tylko zjeżdżaliśmy:)

Po powrocie podjeżdżamy do biura zawodów na odprawę techniczną oraz po listy startowe do jutrzejszego wyścigu indywidualnego na czas, który ustali kolejność startową w niedzielnym wyścigu ze startu wspólnego.
Magda startuje o 10:08, chwilę po niej Edyta. Kasia startuje o 10:54. Mateusz o 12:40, a ja o 12:58.


Kategoria XTC, W towarzystwie, Góry, 000-050