AMP Przesieka - czasówka
Sobota, 26 maja 2012 | dodano: 29.05.2012 | Rower:Giant XTC | temp 22.0˚
dst5.50/5.50km
w00:25h avg13.20kmh
vmax0.00kmh HR 173/199
Dzień czasówki, podświadomie człowiek czuje presję. Robi się nerwowo od samego rana. Śniadanie o 8, wyjście około 9 - trasa jest otwarta tylko do 9:30. Robimy z Magdą i Mateuszem jeszcze jedną rundkę zapoznawcza. Na trasie jest wielu zawodników. Sama trasa zmieniała się w stosunku do wczorajszej. Trawa na podjeździe po łące skoszona, błotko rozjeżdżone, zjazdy po trawie i błotku całkowicie rozjechany i trzeba kombinować, żeby utrzymać się w siodle.
Jedziemy z Magdą na start, buziak na "powodzenia" i Magda ruszyła.
Podjechałem na trasę w miejsce mijanki, był ze mną Mateusz. Dopingowaliśmy dziewczyny dzielnie walczące z trasą, najpierw Magdę, później Edytę. W końcu podjechałem na metę i dopingowałem Magdę na ostatnim krótki, ale męczącym podjeździe po trawie. Wpadła na metę wykończona, ale chyba zadowolona. Jak się później okazało, wykręciła 18 czas, brawo! Edyta kilka pozycji za Magdą, natomiast Kasia spóźniła się na start i w efekcie do czasu swojego przejazdu miała doliczony czas spóźnienia - gapiostwo:(
Podjechaliśmy z Magdą i Mateuszem na ostatnim podjazd, z którym większość dziewczyn walczyła jednak na piechotę. Pogoda bardzo przyjemna, siedzieliśmy sobie na trawce, zupełnie nie miałem ochoty na ściganie;)
Nadszedł jednak mój czas. Zrobiłem krótką rozgrzewkę, jak zwykle za krótką i za lekką. Ruszyłem punktualnie o 12:58:30. Pierwszy podjazd i już żałuję, że blokada tłumika w mojej Rebie zwyczajnie nie działa:( Dalej zjazd z dopingiem Edyty i Kasi, dzięki! Staram się jechać szybko, ale łapię się na tym, że popełniam głupie błędy i kilka razy podpieram się. Wyraźnie nie mogę się skupić. Na jednym ze zjazdów dogania mnie gwiazda z WKK z kurwami na ustach.. Jest strzsznie wąsko, nie zamierzam się zatrzymywać, schodzić z trasy, puszcze, jak będę mógł. Chwilę później mija mnie kolejny zawodnik z WKK - tym razem grzecznie i miło, a jednak można;) Gonię zawodnika przede mną, na zjeździe po kamieniach uśliguje mi się tylne koło i ląduję na tyłku. Zgromadzeni kibice śmieją się, że tak się zmęczyłem, że musialem usiąść:) Końcówka już bez przygód. Na ostatnim podjeździe zawodnik przede mną mnie zablokował, zsiadam więc i szybko biegnę pod górę, wyprzedzając go. Na górze wsiadam na rower, kręcę... i stoję w miejscu. Spadł mi łańcuch. Szybko się uwijam i wsiadam na rowerem, staram się gonić zawodnika przede mną, na mecie zabrakło 2-3 metrów.
Czas 25:40. Znacznie poniżej oczekiwań. Mówiąc krótko, pojechałem słabo. 119/159 miejsce mówi samo za siebie. Czasówkę wygrał zdecydowanie Marek Konwa z czasem 16:08 - nie mam pojęcia, jak można przejechać tą trasę tak szybko:)
Po drodze kątem oka widziałem Mateusza, który z ratownikiem schodził do Przesieki. Później okazało się, że na szybkim zjeździe zaliczył upadek i niefortunnie uderzył się w nogę, która groźnie spuchła.
Kategoria 000-050, Góry, Imprezy / Wyścigi, XTC, W towarzystwie