AMP Przesieka - wyścig
Niedziela, 27 maja 2012 | dodano: 02.06.2012 | Rower:Giant XTC | temp 24.0˚
dst21.00/19.00km
w01:51h avg11.35kmh
vmax0.00kmh HR 157/194
Niedziela, najważniejszy dzień tego weekendu. To dzisiaj będą się ważyć losy tytułu Akademickiego Mistrza Polski. Zupełnie nie rusza mnie ta atmosfera, wiem, że pojadę słabo, ale od samego początku mam takie podjeście, żeby traktować ten wyścig jak ciężki trening.
Wychodzimy przed 9 z Magdą na rozgrzewkę - od 9:10 dziewczyny mają być ustawiane na starcie zlokalizowanym.. 50 metrów od naszego pensjonatu. Krótka rozegrzewka z Magdą, ale ucieka mi i jeździ z dziewczynami. Ok, moje zadanie na wyścig kobiet to podawać bidony. Ustawiamy się z Bartkiem w strefie bufetu. Dopingujemy dziewczyny po każdym przejeździe przez bufet, podajemy bidony. Magda miała słaby start, prawdopodobnie efekt wycieczek, ale ciężko siedzieć i patrzeć na góry prze okno;) Po trzech rundach, które dziewczyny miały do pokonania, Magda wpada na metę na 21 pozycji. Jest zadowolona i mocno ujechana. Jestem z niej dumny:) Kasia pomimo słabego czasu na czasówce, w wyścigu pojechała bardzo dobrze, dojechała na 12 pozycji z niewielką stratą do 10 zawodniczki. Kilka pozycji za Magdą na mecie była Edyta. Dziewczyny zadowolone.
Zbieram się do pensjonatu, wskakuję w lycrę i ruszam na rozegrzewkę. Rozgrzewam się na asfaltowym podjeździe przez Przesiekę, tędy też prowadzi pierwsza rozbiegówka. Cała pierwsza runda jest zmieniona: początek około 1,5km asfaltem pod górę, później krótki odcinek szutrówką i wjeżdżamy na trasę za odcinkiem a'la Chambery.
Stajemy w końcu na starcie. Mija kilka dobrych chwil, zanim sędziowie (a właściwie sędziny) ustawiły nas na starcie. Nieco się dołuję widząc, ilu zawodników miało lepszy czas w sobotę. Ruszamy!
Początek idzie mocne tempo, szybko się zagrzałem i kolejne osoby mnie wyprzedzają. Spodziewałem się tego. Szybko ląduję w ogonie. Na szutrówkę wjeżdżam w ostatniej 20-stce. Nie jest dobrze, za chwilę zacznie się korkować. Pierwszy zjazd i czekam w kolejce. Dalej jest w miarę ok, ale wiem, że wszyscy odjechali. staram się gonić, ale nie czuję się dobrze, zero mocy w nogach. Dojeżdżam do zjazdu po kamieniach, Kasia i Bartek mocno dopingują, zjeżdżam, ale mało pewnie. Ostatni podjazd, zawodnik przede mną prawie przetrącił mnie zarzucając rower na plecy - szkoda, bo ja chciałem jechać.. Przejazd przez metę. Zaczynam drugie, właściwe już okrażenie. Obawiam się podjazdu po łące. Dojeżdżam do podjazdu w miarę ok, chociaż nadal jest sporo ludzi na trasie. Kolejne odcinki pokonuję swoim tempem. Na podjazdach jest już nieco lepiej, chyba się rozjeżdżam. Zjazd po kamieniach. Wyraźnie blokuję zawodnika za mną, więc w połowie zjazdu zwalniam i puszczam go. Chwilę później na szybkiej szutrówce mija mnie Marek Konwa i robi to w takim tempie, że hoho..:) Ostatni podjazd, tylne koło mi ucieka, za plecami słyszę prośbę o miejsce, to Kornel Osicki, nie ma problemu! Puszczam, mijam metę, dziewczyny dopingują, dzięki!
Trzecia runda. Jadę, bo sędziowe zdecydowali, że nie zdejmują dubli przed zakończeniem wyścigu przez zwycięzcę. Z punktu widzenia liderów dziwna decyzja, mają masę maruderów, takich jak ja, do wyprzedzenia. Dla mnie jednak decyzja o tyle dobra, że będę miał okazję pojechać dłużej niż niespełna godzina. Trzecią rundę jadę już swoje, jest lepiej. Czuję się pewniej na zjazdach i przede wszystkim jadę swoje pod górę. Mijają mnie kolejni dublujący zawodnicy. Znów niemiła sytuacji, tym razem zawodnik Torq. Z daleka rzuca kurwami, a nie lepiej po ludzku? Inni potrafią.. Dojeżdżam do zjazdu kamieniach, nadal sporo kibiców. Muszę jednak puścić dublujących zawodników. Mam okazję przyjrzeć się, jak się powinno zjeżdżać - jestem jednak beznadziejnie słaby;) Jest za stromo, żeby wsiadać, więc cały zjazd z buta. Ostatni podjazd tym razem jest mój. Mijam metę zdziwiony, że Marek nie wyprzedził mnie po raz drugi - wychodzi na to, że jedzie to kółko dłużej ode mnie - niemożliwe.. W strefie bufetu osoby obsługujące Marka też się dziwią, gdzie jest Konwa.
Ostatnia czwarta rudna, zaczynam z dzwoneczkami;) Jadę swoje, mogę się skupić na jeździe i czerpać przyjemność z każdego metra trasy. Na łące jest ciężko i odpuszczam, kilkanaście metrów z buta. Dalej już bez problemów jadę. Dojeżdżam do zjazdu po kamieniach - kibiców już nie ma, zostali tylko ratownicy. Odrobinę źle wchodzę do pierwszego kamienia, tylne koło łapie uślizg i ląduję na łydce. Nic poważnego, szybko wstaję, lekka podpórka. śmieję się z tego:) Ostatni podjazd w siodle i wjeżdżam na metę. Jestem mocno ujechany. Zastanawia mnie, jak to było z Markiem, dlaczego nie minął mnie drugi raz, a jeśli już wcześniej skończył wyścig, to dlaczego puścili mnie na czwartą rundę?
XC to jednak nie dyscyplina dla mnie, o czym świadczy fatalny wynik. Muszę jednak przyznać, że jazda na pętli, szczególnie tak ciekawej, jak ta w Przesiece, ma swój urok. Przede wszystkim dla kibiców, którzy mogą kilkukrotnie obserwować rywalizację. Poza tym bardzo ciekawe jest, na jak wiele sposobów można przejechać tą samą trasę. Dobra znajomość optymalnego toru jest bardzo istotna.
Prysznic, obiad i wybieramy się na dekoracje. Kolejne AMPy za nami. Świetna impreza. Super atmosfera, ciekawa, wymagająca trasa i kapitalna okolica. Wynik fatalny, ale dobrze się bawiłem:)
4/5 rundy
czas: 1:51:28
100/148
Kategoria 000-050, Góry, Imprezy / Wyścigi, XTC
komentarze
A co 2jki z wszechnicy: Konwa pełna kultura, osicki krzyczał na ludzi z byle powodu. Z wszechnicą się nie wygra.
Inna sprawa która mnie bardzo mocno zastanawia od dnia wyścigu - Dlaczego sędziowie nie karali zawodników za występy w strojach klubowych ! Był wyraźny zapis w regulaminie, taki sam o przeklinaniu ;) (ale wtedy zabrakło by im dla mnie minut ;p)