Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2012

Dystans całkowity:958.42 km (w terenie 200.05 km; 20.87%)
Czas w ruchu:70:53
Średnia prędkość:23.07 km/h
Maksymalna prędkość:56.60 km/h
Maks. tętno maksymalne:200 (100 %)
Maks. tętno średnie:172 (86 %)
Suma kalorii:6081 kcal
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:47.92 km i 3h 22m
Więcej statystyk

Northtec MTB Zimą - Józefów

Niedziela, 18 marca 2012 | dodano: 19.03.2012 | Rower:Giant XTC | temp 17.0˚ dst36.95/36.95km w01:42h avg21.74kmh vmax38.80kmh HR 171/193

Ostatni maraton z cyklu zimowego Mazovii w Józefowie miał zostać rozegrany w warunkach iście wiosennych. Jedziemy z Magdą, po drodze umawiamy się z Pawłem. Jesteśmy dosyć wcześnie. Robi się ciepło, na niebie słoneczko. Ubieram się "na krótko". Krótka rozgrzewka, spotykamy znajomych i członków teamu. Dziś jedzie nas więcej osób niż w Mrozach, bo startuje Romek, Michał i Sławek. Warunki w lesie nie trudne do przewidzenia: sucho, nawet bardzo sucho. Ustawiamy się w sektorach.

Początek, jak zwykle szybki. Źle stanąłem, później kilka osób mnie zablokowało. Gapiostwo. Na pierwszym kilometrze mijam Michała, który zaliczył glebę, nie zdąrzyłem nawet zapytać, czy wszystko ok. Kilka piaskownic, jest niebezpiecznie, bo bardzo szybko. Zaczynam wyprzedzać i łapać kolejne osoby. W końcu formuje się grupka 5-6 osób, w której jedziemy kilka km. Początek trasy jest, poza pierwszymi 2-3km, jest bardzo ciekawy. Kilka podjazdów, piaszczyste zjazdy, no jest gdzie się zmęczyć:)

Mniej więcej od 10km jedziemy we trzech z gościem z Gerappa i TS Meran Otwock. Przed nami widzę pomarańczową koszulkę Zdzicha, jakieś 100m. Mijamy pierwszy bufet, jest tylko woda, dostaje tylko jeden z nas trzech.

Środkowy fragment trasy to liczne singletracki. Jest naprawdę ciekawie. Jedziemy caly czas we trzech, w miarę równo, czasami ktoś zostanie, ale szybko formujemy się spowrotem. Po 20km zaczynają się pierwsze kałuże. Krótkie i płytkie, ale kolega z Gerappa ujedżający fulla wyraźnie ma przewagę. Spora część trasy prowadzi czerwonym szlakiem znanym mi dobrze z WOT. Na charakterystycznym singlu jest sekcja błotka, ale wszystko do przepchnięcia bez problemu.

Dojeżdżamy w końcu do jeziorka Torfowe. Org ostrzegał, że w tej okolicy jest sporo wody i blota. Faktycznie, musiałem zejść z roweru. Dalej jest kilka powalonych drzew, gałęzie, znów błoto. Własciwie to było bezboleśnie, spodziewałem się jakiejś błotnej masakry, po tym co przeczytałem na forum. Martwi mnie jednak stale powracający w lasach MPK problem skurczów. Przy schodzeniu z roweru czuję, że mięsień ma dość. Jedziemy dalej, na bufecie chwytam powerade i żel. Wypijam pół butelki, mam nadzieję, że mięsień wytrzyma.

Dojeżdżam z zawodnikiem z Gerappy do dosyć głębokiego rowu. Gerappa przeskakuje, ja przy schodzeniu z roweru za mocno przerzucam nogę i łapie mnie skurcz.. Mijaja ok minuta, zanim jestem w stanie ruszyć i w tym momencie widzę za plecami Pawła. przechodzę po kładce i ostrożnie wsiadam na rower. Mogłem po prostu przejechać przez ten rów:) Paweł mnie mija i pyta "co tak wolno".. no właśnie.. Zaciskam zęby, bo noga boli i jadę. Trzyma się na kole Pawłowi i gościowi na przełajówce, który jedziemy z nami. Momentami tracę dystans, ale na ostatnim podjeździe, jakiś km przed metą, przyciskam mocno i dojeżdżam. Nie daję jednak rady utrzymać się na kole i do mety dojeżdżam kilkadziesiąt sekund za Pawłem.

Wyniki:
1. Korc A. 1:25:07
2./1M2 Kowalkowski P. 1:25:47
22. Damian 1:36:15
23. Romek 1:36:41
29. Gregor 1:39:25
37. Gustaw 1:40:18
41./16M2 ktone 1:42:32
55. Michał 1:45:53
64. Sławek 1:48:32


Popełniłem kilka błędów, ale z jazdy jestem zadowolony. Było ok. Przez cały dystans miałem w zasięgu wzroku Zdzicha. Ciężko byłoby go dogonić, ale byłem blisko. Szkoda tylko, że po raz kolejny na wynik wpłynęły skurcze. Zawsze ten sam mięsień.
Jeśli chodzi o trasę, to bardzo mi się podobała. Nie brakowało stromych podjazdów i szybkich, ale miejscami technicznych zjazdów z korzeniami. Przy tym trasa nie była tak szybka, jak inne w tych okolicach.

Po maratonie długo jeszcze posiedzieliśmy w Józefowie. Magda zajęła 2 miejsce w K2 i 2 Open, w całym cyklu zajęła również 2 miejsce. Musieliśmy poczekać na dekorację:) i chociaż nagrody były żałosne, to było fajnie, słoneczko grzało, towarzystwo miłe.


Kategoria 000-050, Imprezy / Wyścigi, W towarzystwie, XTC

Z Magdą do pracy

Sobota, 17 marca 2012 | dodano: 19.03.2012 | Rower:Giant XTC | temp 16.0˚ dst24.18/0.00km w01:05h avg22.32kmh vmax30.30kmh HR /

Pierwszy raz w tym roku jedziemy "na krótko". Pogoda piękna, chciałoby się położyć gdzieś na jeziorkiem, rozpalić ognisko i siedzieć do późna:) Zamiast tego, w drodze do pracy, zatrzymujemy się przy nowootwartej cukierni-kawiarni w Ożarowie. Cafe Ciacho oferuje nieduży wybór, ale ciastka są mega-pyszne!

Powrót przy zachodzącym słońcu, ale nadal jest ciepło. Super!


Kategoria 000-050, W towarzystwie, XTC

Dziurawa szosówka..

Czwartek, 15 marca 2012 | dodano: 15.03.2012 | Rower:Trek SLR | temp 5.0˚ dst65.77/0.00km w02:50h avg23.21kmh vmax53.30kmh HR /

Czwartek, dzień na uczelni. Wyjeżdżam o 7:45. Słońce zachęca, ale jest zimno, około 0*. Szybko marzną mi stopy i dłonie - jazda w takiej temperaturze w cienkich rękawiczkach i bez ochraniaczy na butach to średni pomysł. Jadę powoli, jak to rano.

Z uczelni wychodzę 12:30. Umówiliśmy się z Magdą przy Polu Mokotowskim. Ruszamy na Powiśle, do cukierni Olczaka. Zakupione eklerki znikają w okolicach parku przy Rozbrat. Pycha:) Dalej kierunek Ursynów i sklep Plus na Zamiany. Po kilku minutach spędzonych na rozmowach z miłą panią zza lady (polecam!), ruszamy, każdy w swoją stronę. Jazda z plecakiem wypchanym po brzegi komputerem, ładowarką i ciuchami, nie jest przyjemna;) Jadę przez Służew, Włochy, Ursus, Piastów i Pruszków. W Domaniewie czuję, że na dziurach jest miękko - podejrzane. Przyczyna jest prosta - brak powietrza. Zapasu nie mam, dętki również. 4km od domu.. Muszę dzwonić do brata.


Kategoria 050-100, Trek

Uprzejmy kierowca..

Środa, 14 marca 2012 | dodano: 14.03.2012 | Rower:Trek SLR | temp 5.0˚ dst61.59/0.00km w02:23h avg25.84kmh vmax46.90kmh HR /

Wieczorem przeglądałem prognozy, rano może pokropić. Pobudka wcześnie, wyglądam przez okno - jest ok. Więc jadę. Spokojnie, więc nie jest szybko. Wybrałem najkrótszą trasę przez Ożarów. Doznałem uprzejmości od jednego z kierowców, obtrąbił mnie, wyprzedził na przysłowiowe milimetry z piskiem opon, tylko po to, żeby po 15 metrach stanąć w korku. Facet ewidentnie miał złą noc.. Jadąc przez Warszawę złapał mnie deszczyk, tzn bardziej mżawka. Chwilę pokropiło tylko. Zobaczymy co będzie później.

W ciągu dnia rozpogodziło się. Super! Tym razem wyszedłem równo o 16. Uzbrojony w dwa banany ruszyłem do domu, po drodze zahaczając o sklep na Krasińskiego. Podróżowałem sobie dalej bez przygód. Na trasie poznańskiej spory korek, ale rower ma tą zaletę, że nas ta sprawa nie dotyczy:)

Krótki postój, 30m od trasy ekspresowej, jesienią można zrywać jabłka z tych drzew:)

Dotarłem w końcu trasą do domu, zostawiłem plecak i dokręciłem kilka km przy ostatnich promieniach zachodzącego słońca


Kategoria 050-100, Trek

Przedłużony dzień w pracy

Wtorek, 13 marca 2012 | dodano: 13.03.2012 | Rower:Trek SLR | temp 7.0˚ dst58.86/0.00km w02:18h avg25.59kmh vmax45.00kmh HR /

Umówiłem się rano z Damianem na wspólny dojazd do pracy. Spotykamy się o 6:30 w Pilaszkowie. Wiatr słaby, w plecy, drogi wilgotne. Ciepło, zdecydowanie za ciepło się ubrałem. Jedziemy spokojnie rozmawiając. Rozdzielamy się w Szeligach przy wiadukcie i od razu umawiamy się w tym samym miejscu na powrót. Wstępnie na 16:30.

Później okazało się jednak, że nie wyjdę z pracy tak jak zaplanowałem. Ostatecznie wyszedłem dopiero o 16:40.. Powrót do domu zatem samotnie. Tzn samotnie tylko do trasy Poznańskiej, bo jakiś gość siedział mi na kole aż do Ołtarzewa:) Cały powrót pod mocny wiatr, a więc trzeba jechać mocniej. W Ożarowie minąłem się z Romkiem - taką pogodę trzeba wykorzystywać:)


Kategoria 050-100, Trek, W towarzystwie

Wiosenny trening w KPN

Niedziela, 11 marca 2012 | dodano: 11.03.2012 | Rower:Giant XTC | temp 6.0˚ dst66.60/60.00km w03:50h avg17.37kmh vmax40.00kmh HR 144/180

Weekend, umawiamy się więc na wspólny, teamowy trening w KPN. Zbiórka u Damiana. Udało się namówić Magdę, jedziemy razem. Na miejscu jesteśmy jako pierwsi, chwilę później przyjeżdżają Zdzichu i Michał, a za nimi Romek. Czekamy jeszcze na Jarka, ale w końcu ruszamy i spotykamy go po drodze.

W planach kilka godzin spokojnej jazdy, pogoda zachęca do dłuższego trenigu - wczoraj i w nocy padało, ale dziś od rana słoneczko grzeje:) Pierwsze kilometry po lesie, do Łubca i na Karpaty, sporo wody na ścieżkach, ale nie jest źle. Karpaty i niebieskim do Nart, dalej zielonym do Granicy. Szybko robi się za ciepło, chociaż jedziemy spokojnie.

Z Granicy świetnym zielonym do góry Św. Teresy, gdzie zatrzymujemy sięna dłużej. Dalej zielonym do Borowej Góry i niebieskim do Farmułek. Kawałek asfaltem, mocno wieje. Całe szczęście, nie wybraliśmy na dziś wariantu jazdy po szosie.. Wjeżdżamy na czerwony szlak. Robię się głodny, nie wziąłem nic ze sobą - wszystkie sklepy w drodze do Damiana były zamknięte.. Koledzy poratowali bananami:) Na czerwonym było kilka miejsc z błotem. Robi się coraz cieplej. Zatrzymujemy się oczywiście przy Dębie Kobendzy.

Dalej oczywiście kierunek Górki i gwódź programu - singiel po wydmie. Ostatecznie tylko część osób decyduje się na signla, Magda, Romek i Michał wybrali wariant asfaltem do sklepu. Zdzichu i Damian ruszyli pierwsi, ja poczekałem na Jarka i jechaliśmy razem. Wiele razy jechałem ten szlak przez ostatnie pół roku, ale za każdym razem mam nieopisaną frajdę z pokonania tych kilku km. Super! Dojeżdżamy ze Zdzichem w końcu do sklepu, Damian dawno już tam był, a Jarek chyba się teleportował, bo był w sklepie, a nie wyprzedzał nas;)

Pod sklepem posiedzieliśmy dłuższą chwilę, uzupełniliśmy poziom cukru i ruszyliśmy. Wspólnie postanowiliśmy, że kierujemy się już do Marianowa. Odcinek żółtym szlakiem od mostu na Łasicy ciężki, sporo błota. Dalej żółtym, "skrótem" przez górki do czerwonego i jesteśmy w Łubcu. Do Damian jedziemy, tak jak ostatnim razem, skrótami, błądząc dokładnie w tym samym miejscu. Ważne, że w końcu dojechaliśmy.

Świetny trening. Dzięki! Pogoda wiosenna, brakowało tylko kiełbaski z ogniska:)


Kategoria 050-100, KPN, Teren, W towarzystwie, XTC

Mżawka..

Sobota, 10 marca 2012 | dodano: 11.03.2012 | Rower:Trek SLR | temp 7.0˚ dst38.17/0.00km w01:21h avg28.27kmh vmax40.60kmh HR 144/165

Prognozy na dziś - od południa deszcz. Udało się wyjść dopiero przed 11. Spodziewałem się, że mnie zmoczy. Ruszyłem, tradycyjnie, na zachód. Mocno wieje, ale jest ciepło. Dojechałem do Regowa, niestety zaczyna kropić, dlatego zawracam. Szkoda, że nie wyjechałem godzinę wcześniej..


Kategoria 000-050, Trek

Wiosenne kręcenie

Czwartek, 8 marca 2012 | dodano: 08.03.2012 | Rower:Trek SLR | temp 4.0˚ dst42.14/0.00km w01:33h avg27.19kmh vmax40.10kmh HR /

Czwartek, czyli dzień na uczelni. Prognozy zachęcające - ma być słonecznie i ciepło. Rano owszem, jest słonecznie, ale na termometrze -6... Jadę pociągiem. Po zajęciach ruszam już jedynym słusznym pojazdem. Powrót do domu, "po drodze" odwiedzam Pawła na Grochowie.

Nie mam dziś szczęścia do świateł, prawie na każdych muszę się zatrzymywać. Kierowcy w porządku, podejrzane. W Żbikowie przy objeździe nieoddanego jeszcze wiaduktu nad obwodnicą Warszawy, spory korek, jadę więc wiaduktem. Zatrzymuję się na "szczycie", ładny widok, Euro już niedługo.

Dalej do domu już szybko. Szkoda, że tak długo zeszło się z załatwianiem spraw na uczelni i nie było więcej czasu na kręcenie. Pogoda idealna, wiosenna:)


Kategoria 000-050, Trek

Powrót z pracy na nowym rowerze:)

Wtorek, 6 marca 2012 | dodano: 06.03.2012 | Rower:Trek SLR | temp -1.0˚ dst26.46/0.00km w01:03h avg25.20kmh vmax35.20kmh HR /

Wczoraj doszła paczka z rowerem szosowym. Od teraz będzie mi służył podczas szosowych treningów. Używany Trek, więcej zdjęć wrzucę innym razem. Dziś zrobiłem tylko krótki trening w drodze z pracy do domu. Zająłem się ustawieniem odpowiedniej pozycji, czyli kombinacja różnych konfiguracji siodła i kierownicy.

Pierwsze wrażenia? Rower sam nie pojedzie, ale zdecydowanie czuć przełożenie mocy na koła, rower błyskawicznie przyspiesza. Kupiłem rower obuty w opony Specialized Roubaix, które sparowane z carbonowym widelcem, zapewniają stosunkowo duży komfort. Spodziewałem się, że bardziej mnie wytelepie:)

Pogoda przyjemna, chociaż było dosyć chłodno. Wyszedłem z pracy o 16:40 i załapałem się niestety jedynie na ostatnie promienie.


Kategoria 000-050, Trek

Northtec MTB Zimą - Mrozy

Niedziela, 4 marca 2012 | dodano: 05.03.2012 | Rower:Giant XTC | temp 4.0˚ dst38.49/34.00km w01:44h avg22.21kmh vmax52.10kmh HR 172/200

Maraton zimowy w Mrozach. Tylko raz miałem okazję wystartować w tej imprezie w swojej krótkiej "karierze". Trasę zapamiętałem jako mało ciekawą. To było w lutym 2010 roku. W tym roku postanowiliśmy wystartować z Magdą. Prognozy pięknej pogody tylko nas dodatkowo zachęciły:)

Do Mrozów jedziemy z Pawłem, na miejscu spotykamy wielu znajomych z maratonów Mazovii i oczywiście znajomych z teamu. Słońce mocno grzeje, ale zimny wiatr sprawia, że nie wiadomo, jak się ubrać. Ruszamy w końcu we trójkę na rozgrzewkę. Szybko robi się ciepło, ale wszystkim nam jest zimno w dłonie. Pewnie jakoś to będzie, w końcu podczas maratonu tętno skoczy w okolice 170-180bpm:)

Stajemy w sektorach, Magda w 5, Paweł w 3, a ja w 2. W sektorze przede mną stoją Damian i Zdzichu. Tuż przed startem Michał motywuje mnie, żebym szybko dogonił chłopaków - ok, przekonałeś mnie;) Charakterystyczne odliczanie i ruszamy!

Pierwsze kilometry to tradycyjnie "rozjazd" po asfalcie i szutrówkach. Jest bardzo szybko. Początek trochę zaspałem, źle wybrałem sobie tor i zostałem zablokowany, ale o dziwo szybko zaczynam odrabiać i doganiam kolejne osoby. Na dziurawej szutrówce zawodnik jadący kilka metrów ode mnie przewraca się i dwie kolejne osoby przejeżdżają po nim. Za mało czasu na reakcję, dlatego szybkie maratony są niebezpieczne. Jadę dalej, wydaje mi się, że w drugiej grupce z mojego sektora. 6km przejeżedżam w niewiele ponad 11 minut, co daje niezłą średnią.

Za rozjazdem mega/fit zaczyna się ciekawszy fragment trasy. Jest trochę lodu, śniegu, sporo iście przełajowych odcinków. W dwóch miejscach nie dostrzegam strzałki i muszę wracać na trasę po krzakach. Gapiostwo zwykłe. Trasa jest coraz ciekawsza, bo poza drogami między polami, jest więcej lasu, kilka podjazdów, kręte ścieżki, które miałem wrażenie, nie są zbyt często uczęszczane:)

Po jakimś czasie łapię się dwóch zawodników Northtec i jedziemy razem. Mijamy bufet. Nie korzystam, mam pełny bidon i żel w kieszeni. Kilka km za bufetem na około 20km w gęstym lesie wyprzedza mnie gość i chwilę później skraca sobie trasę, jakieś 100-150m, ale było to w dosyć grząskim terenie, więc zyskał sporo. Krzyczę do niego, że pomylił trasę, ale mam wrażenie, że zrobił to umyślnie. WKurzam się.. Kilka kolejnych km jadę sam, co niestety nie wpływa dobrze na motywację.

Jakieś 10km przed metą doganiam Zdzicha. Cięzko opisać, jak ta chwila wpynęła na motywację. To było chwilę po jednym z podjazdów. jednym z wielu zresztą. Trasa naprawdę miło mnie zaskoczyła. Nawierzchnia była naprawdę śliska, sporo osób zaliczało gleby. Sam też tańczyłem na lodzie, a niewielki bieżnik w oponie napędowej nie pomagał. Zdzichu miał problemy na śliskich odcinkach. Jednak na prostych z trudem utrzymywałem mu koła, momentami traciłem dystans. Mijamy drugi bufet, szybkie szutrówki i krótki odcinek z piachem, błotem - paradoksalnie na tych fragmentach dzisiaj łapię oddech i odrabiam dystans.

5km przed metą szeroka szutrówka, jednak jest sporo wody, jedzie się ciężko, rower dosłownie zasysa. Ostatnie 3-4km jeszcze przez las, tracę dystans do Zdzicha i dwoch zawodników, którzy jechali z nami. Na metę wpadam ostatni.

1 R. Rękawek 01:30:07
2/1M2 A. Jusiński 01:30:50
13 Damian 01:36:35
37/15M2 ktone 01:44:36
41 Zdzichu 01:45:30
82 Gustaw 01:55:51

1 Maja Busma 01:53:09
4/2K2 Magda 02:10:37


Ostatni, ale zadowolony. Cały dystans utrzymałem równe tempo, mocniejsze niż się spodziewałem. Szczerze mówiąc, wynik nie jest dobry, ale spodziewałem się znacznie słabszego. Przede mną dużo pracy.

Trasa ciekawa, zdecydowanie lepsza niż się spodziewałem. Szkoda, że nie było 10km więcej, no ale w końcu mamy jeszcze zimę. Po maratonie herbatka, zupka od Zdzicha i druga zupa w szkole. Magda zajęła drugie miejsce, a więc czekamy jeszcze na dekorację. W międzyczasie Michał odbiera pucharek za klasyfikację rodzinną:)


Kategoria 000-050, Imprezy / Wyścigi, W towarzystwie, XTC