Wpisy archiwalne w kategorii

100-?

Dystans całkowity:4759.66 km (w terenie 1300.63 km; 27.33%)
Czas w ruchu:209:00
Średnia prędkość:22.77 km/h
Maksymalna prędkość:63.10 km/h
Suma podjazdów:980 m
Maks. tętno maksymalne:190 (95 %)
Maks. tętno średnie:186 (93 %)
Suma kalorii:41373 kcal
Liczba aktywności:37
Średnio na aktywność:128.64 km i 5h 38m
Więcej statystyk

Ciastko w Złotokłosie:)

Sobota, 19 marca 2011 | dodano: 20.03.2011 | Rower:Kross A6 | temp 3.0˚ dst106.40/0.00km w03:44h avg28.50kmh vmax45.00kmh HR 150/178

W piątek zgadaliśmy się z Damianem, umówiliśmy się wcześnie rano. Wyszło tak, że spotkaliśmy się sześć godzin później niż planowaliśmy;) Miejsce spotkania - Błonie, obaj przyjeżdżamy na miejsce w tym samym czasie:) Pogoda nie zachęca do oddalania się od domu, niebo zaciągnięte gęstymi chmurami.. Zaproponowałem wycieczkę na pyszne ciastko z cukierni w Złotokłosie. Ruszamy na zachód, w Cegłowie odbijamy w stronę Izdebna - wiatr sprzyja, jedzie się lekko. Mijamy Grodzisk, przecinamy trasę wiaduktem i w Żabiej Woli szukamy drogi na Żelechów. Prowadzi nas GPS i po jakimś czasie kończy nam się asfalt.. Dla mnie to nie problem, ale Damian jest na szosówce i przejeżdżamy ten odcinek spokojnie. Niestety w Krakowianach zrywa łańcuch - chyba przynoszę pecha w tej kwestii, bo to nie pierwszy raz ;)

Damian spina łańcuch © ktone

Efekt naprawy zaskakujący:p
Sprytny serwisant © DMK77

Przydał mi się postój, bo mimo jazdy na kole i wiatru w plecy - zgłodniałem. Miałem przy sobie tylko jednego banana, ale dobre i to!
Ruszamy dalej w kierunku Złotokłosu, szybko poszło. Na miejscu najtrudniejszy był wybór ciastka:) Wziąłem eklerkę - pycha! Posiedzieliśmy chwilę, ale co dobre, musi się w końcu skończyć - czas zbierać się w drogę.
Złotokłos - cukiernia © DMK77

Czeka nas jazda pod wiatr. Jedziemy przez Głosków, Łazy, Kajetany i Nadarzyn. Dalej minimalizujemy wpływ wiatru jadąc asfaltami przez las do Otrębusów. Po drodze oczywiście nie zabrakło uprzejmości od kierowcy.. Z Otrębusów jedziemy przez Podkowę, Brwinów i szybko jesteśmy w Rokitnie. Damian to dobry kolega i praktycznie całą trasę jadę mu na kole, dzięki czemu nie zostałem gdzieś po drodze;) Na liczniku za mało minut, dlatego odprowadzam Damiana jeszcze do Błonia, gdzie ostatecznie się żegnamy i wracam do domu.
Fajny wypad, pogoda mimo fatalnych prognoz, nie była taka zła. Dzięki Damian!

* zdjęcia ukradzione od Damiana


Kategoria 100-?, Kross A6, W towarzystwie

Na ciastko do Górki

Środa, 16 marca 2011 | dodano: 16.03.2011 | Rower:Kross A6 | temp 5.0˚ dst116.70/0.00km w04:26h avg26.32kmh vmax59.40kmh HR 142/180

Umówiłem się z Włodkiem i Tomkiem pod Kodakiem o 10:30. Nie chciałem jechać do Warszawy rowerem, więc wsiadłem w pociąg. Od Zachodniego na Ursynów pojechałem już normalnie, bardzo sprawnie, nową, lepszą trasą. Byłem na Ursynowie przed 10, więc podjechałem do Magdy na drugie śniadanko:) Po zjedzeniu pysznych zapiekaneczek pora się ruszyć. Założyłem neopreny na buty, bo jadąc do Magdy zmarzłem. Jestem pod Kodakiem kilka minut po wpół do. Ruszamy we trzech na południe.
Wieje mocno, ale Włodek kieruje bocznymi drogami i szybko dojeżdżamy do wału, który daje odrobinę "cienia". Niestety droga wzdłuż wału na sporym kawałku to szutrówka, a miejscami nawet ubita czarna ziemia, ale nie jest źle. W Cieciszewie pytanie: co robimy? Bez zastanowienia krzyczę - do Górki na ciastko! Jedziemy:) Dojeżdżamy dość sprawnie, zmieniając się z Włodkiem na prowadzeniu. Szybkie ciastko i od razu powrót, wieje i człowiek szybko "stygnie".. W stronę Ursynowa teoretycznie mamy wiatr boczny/w plecy, ale jedziemy spokojnie, rozmawiając. Dopiero w Konstancinie Ruszamy mocniej, a tuż przed Powsinkiem Włodek przyśpiesza do 40kmh. Tomek żegna nas przy Mrówce, a my podjeżdżamy pod skarpę i rozjeżdżamy się - ja do Magdy. Fajnie się kręciło, tak na luzie, pogadaliśmy. U Magdy zjadam mały obiadek:)
Czas na powrót do domu. Wieje ze wschodu, więc nie ma sensu wsiadać w pociąg. Ruszam tą samą trasą co rano, jednak na Krakowskiej odbijam w stronę Raszyna i dalej przez Opacz dojeżdżam do Alei. Chwila wahania i decyduję się jednak na jazdę Alejami. Wiatr sprzyja, na liczniku całą drogę do Pruszkowa powyżej 35kmh. Z Pruszkowa nie jadę tak jak zwykle przez Domaniew - odstraszyły mnie dziury wielkości koła. Jadę w stronę Ołtarzewa i skręcam na Domaniewek i dalej wzdłuż torów.
Nie planowałem setki, ale tak wyszło i nie chcę narzekać:) Szkoda, że pogoda znów jest słaba, ale dobrze, że nie padało.


Kategoria 100-?, Kross A6, W towarzystwie

Tour de Kampinos

Sobota, 12 marca 2011 | dodano: 12.03.2011 | Rower:Kross A6 | temp 12.0˚ dst152.16/0.00km w05:11h avg29.36kmh vmax43.70kmh HR 139/174

W ciągu tygodnia padł pomysł objechania KPN asfaltami - od razu spodobał mi się ten pomysł. Umówiliśmy się "Pod Namiotem" o 10. Wczoraj zadeklarował się również wracający po kontuzji Damian. Umówiliśmy się po 9 w Zaborowie. Na miejscu byłem kilka minut przed czasem, więc zrobiłem zakupy - trzy banany. Ruszamy z Damianem, kręcimy spokojnie i rozmawiamy. O 10 jesteśmy pod Namiotem, na miejscu jest już Paweł Wilk, chwilę później dojeżdża też Jarek, Arek oraz Grzesiek i Kazik. Ruszamy "górą".
Tempo jest mocne, ale wiaterek pomaga, bardzo sprawnie mijamy Łomianki, Dziekanów i dojeżdżamy do Czosnowa. Arek daje najmocniejsze zmiany, trzymam się raczej z tyłu ;) Mijamy Cybulice, cały czas tempo ponad 30kmh. Przed Leoncinem robimy krótki postój przy sklepie, szybkie zakupy - dwa soczki;) Pędzimy dalej. Grzesiek zaczyna dawać mocne zmiany, przed Kromnowem zmieniam go na kilka minut i chyba przesadziłem, bo odcina mnie i nie mogę się utrzymać za grupą. Okazuje się, że Kazik został z tyłu - nie będę się szarpał, poczekam i podciągnę go, bo grupka zwolniła. Odbijamy na południe, wiatr zaczyna bardziej przeszkadzać, na szczęście wjeżdżamy do lasu. Planujemy drugi postój za Tułowicami, żeby uzupełnić paliwo:) W Brochowie odbijamy na Sianno i szukamy sklepu. W końcu się udaje i robimy sobie dłuższy postój.
Ruszamy w dalszą drogę, szybko dojeżdżamy do Łazów, przecinamy trasę Warszawa - Sochaczew. Kazik znów zostaje z tyłu, Grzesiek czeka na niego, a my nadal mocno kręcimy. Pawłowi zaczyna kończyć się czas, więc postanawiamy nie czekać i szybko kierować się w stronę Leszna. W Lesznie Jarek postanowił poczekać na chłopaków z tyłu, Damian odbija do domu, a my z Pawłem i Arkiem ruszamy w kierunku Warszawy. Postanowiłem odprowadzić ich kawałek za Zaborów - chyba miałem jeszcze mało;) W Zaborowie kończy się dla mnie pętla - wyszło równo 120km i średnia około 30kmh - nieźle. Jadę dalej. W Zielonkach żegnam się z chłopakami i odbijam w stronę domu - do Ożarowa jadę jeszcze mocno, ale dalej już niskie tempo, a ostatnie 3km to jazda 20kmh.

Minipeleton :) © ktone

Świetny wypad, pogoda wręcz idealna, no może poza troszkę za mocnym wiatrem. Dzięki chłopaki!


Kategoria 100-?, KPN, Kross A6, W towarzystwie

Zimowy wypad po KPN

Niedziela, 13 lutego 2011 | dodano: 13.02.2011 | Rower:Giant XTC | temp -2.0˚ dst103.09/55.90km w04:49h avg21.40kmh vmax44.10kmh HR 145/184

Kiedyś na biegówkach rozmawialiśmy z Jarkiem o wypadzie do Sochaczewa pociągiem i stamtąd lasem do BD. Nadszedł czas na realizację tego planu, którego inicjatywa wyszła, jak się okazało, od Kuby. Umówiliśmy się na dziś, chyba nikt nie spodziewał się takiej pogody - od samego rana czyste niebo, słoneczko i zero wiatru! Wsiadam w pociąg kilka minut po 9, w Sochaczewie jesteśmy 9:40. Jest nas czterech tj Kuba, Jarek, Krzysiek i ja.
Z Sochaczewa jedziemy asfaltami w stronę Śladowa, wiatr nie przeszkadza, więc prędkość jest znaczna, jedziemy na zmiany;) Za Tułowicami wpadamy do lasu na czerwony szlak. Jest twardo, minimalne ilości śniegu, ale przede wszystkim słonecznie! Jedziemy spokojnie, co nie znaczy, że wolno;) Rozmawiamy o różnych sprawach i cieszymy się z jazdy:) Bardzo szybko docieramy do Dębu Kobendzy.

Pod Dębem Kobendzy © ktone

Dalej jedziemy ciągle czerwonym przez Cisowe, Zamość, Górki.
Nad Łasicą © ktone

Mijamy Sosnę Powstańców i docieramy do niebieskiego szlaku przy rezerwacie Nart. W międzyczasie dzwonię do Czarka, który miał wyjechać nam naprzeciw, ale w końcu nie spotykamy się na trasie - musieliśmy się minąć. Pogoda jest piękna, nadal jest lekki mróz, ale na słońcu naprawdę jest przyjemnie:) Jedziemy w stronę Karpat, po drodze zaliczamy niewielki acz stromy podjazd, którego do tej pory nie pokonałem. Dziś jest twardo i udało się bez problemy podjechać środkiem po piachu, ale to się nie liczy;) Dalej Zamczysko, Karpaty, mijamy sporo piechurów i docieramy do Roztoki, zaliczam zjazd przy Roztoce, udaje się zjechać, ale łatwo nie było :/ Zatrzymujemy się na posiłek, suszymy ubrania przy kominku. Troszkę się zasiedzieliśmy i ciężko było wyjść;)
Słonecznie © ktone

Kierujemy się już w stronę BD, nie możemy się zdecydować, czerwony czy zielony? Wybieramy przecinkę pomiędzy szlakami:) Bardzo fajny odcinek, są dwa podjazdy, kilka atrakcji typu drzewo do przeskoczenia;) Dojeżdżamy do Ławskiej, kolejny ciekawy fragment interwałowy. Przy Pomniku Powstańców spotykamy znajomych Jarka - Izę i Maćka, którym ratujemy tyłki pożyczając skuwacz - zaoszczędziliśmy im sporo kilometrów z buta. Miło jest pomóc:) Jedziemy zielonym, prowadzę i pozwalam sobie odbić na singla po górkach:) Szybko dojeżdżamy przez Ćwikową, Pociechę i "Siarkowy Mostek" do Łomianek. Boli mnie już tyłek - blisko 4 godziny po korzeniach na mocno nabitych oponach robi swoje. Nie zatrzymujemy się w BD, nie ma czasu, Krzysiek spieszy się do domu, ja też - Jarek odbija do domu, Kuba również. Jadę z Krzyśkiem do Wólczyńskiej, dalej sam do Babic i do domku. Powrót szybki, zostało sił, więc mocno kręciłem. Wybrałem powrót asfaltami, dzięki czemu dotarłem do domu przed zachodem słońca.
Bardzo udany wyjazd, pogoda po prostu wspaniała, przyjemność z jazdy nie do opisania, warunki w lesie były świetne, no i mamy kolejną setkę. Same plusy:) Dzięki Panowie!


Kategoria 100-?, KPN, Teren, W towarzystwie, XTC

Guzów

Niedziela, 6 lutego 2011 | dodano: 06.02.2011 | Rower:Kross A6 | temp 3.0˚ dst100.73/2.00km w03:55h avg25.72kmh vmax43.90kmh HR 142/172

Planowałem wybrać się do Karczewa i kibicować zawodnikom startującym w "zimowym" maratonie Mazovii. Niestety mój organizm potrzebował się wyspać i na nogach byłem dopiero o 9. Wobec tego wybrałem okoliczne asfalty i w drogę. Nie planowałem żadnej dłuższej trasy, bo prognozy mówiły o deszczu w południe. Ruszyłem na zachód - a jakże :) Tym razem jednak przez Czubin, jadąc w stronę Żukowa odbiłem w wąską szutrówkę na Radonice, po kilkuset metrach szutrówka zmieniła się w błoto.. No trudno. Wyjechałem w Błoniu. Dalej już prosto na zachód bez szczególnego planu. Mijając Bieniewice, pomyślałem, że mogę pojechać do Guzowa, wiele razy chciałem tam pojechać i obejrzeć tamtejszy pałacyk, ale jakoś nie było do tej pory okazji. Ok - kierunek Guzów. Nie było to takie proste, na jakie może wyglądać. Wiatr był silniejszy niż w piątek, nie było lekko. Doczłapałem się jakoś w końcu do Guzowa:)

Kościół w Guzowie © ktone

Pałac w Guzowie © ktone

Podskoczyłem do spożywczego po dwa banany i kubusia i w drogę. Wracając do Szymanowa zastanawiałem się, co dalej - powrót do domu oznaczałby trening w okolicach 2:30 - a mi zależało na 4godzinach. Szybka decyzja - jadę przez Teresin, tak jak w piątek. Podobnie jak w piątek, tym razem również wiatr pomagał, jechało mi się świetnie:) W Gawartowej Woli wyprzedza mnie gość na pięknym biało-czerwonym Treku Madone - siadam na koło, ale utrzymuję się jedynie do Czarnowa - w takich momentach marzę o szosówce:) Dalej przez Rochale, Białuty i do Błonia - dalej będzie za mało, trzeba jakoś wydłużyć trasę. Decyduję się obrać kierunek na Grodzisk Mazowiecki. Ostatni raz jadę trasą Błonie - Grodzisk, ruch mały, bo weekend, ale kierowcy z rejestracją WGM skutecznie zwracają na siebie uwagę.. W Natolinie robię postój na ciastko, które wiozłem w plecaku. Z Grodziska jadę do Milanówka i dalej przez Żuków, Czubin, Rokitno, do domu. Dokręcam jeszcze po okolicy 2km do setki.

Oby meteorolodzy częściej mylili się w ten sposób - miało padać, a zamiast tego słońce przebijało przez chmury i było bardzo przyjemnie:)


Kategoria 100-?, Kross A6

Mokra setka

Niedziela, 16 stycznia 2011 | dodano: 16.01.2011 | Rower:Kross A6 | temp 5.0˚ dst131.23/0.00km w05:10h avg25.40kmh vmax37.20kmh HR 139/173

Umówiliśmy się z Damianem i Jarkiem na kręcenie wokół KPN. Pogoda bardzo dobra, jak na styczeń. O 10 w Zaborowie miałem się spotkać z Jarkiem - kilka minut po 10 nie ma go, więc wyjeżdżam mu na przeciw. Razem w stronę Leszna, gdzie umówiliśmy się z Damianem. W Zaborówku krótki postój - Jarek musi dopompować tylne koło. Jedziemy w lekkiej mżawce. Przy stacji spotykamy Damiana i jedziemy już razem. Kierunek Czosnów, przez Roztokę, Wiersze. Damian eksperymentuje z singlespeedem i niestety co jakiś czas spada mu łańcuch i musimy się zatrzymać. Jedziemy luźno rozmawiając. W Truskawce Jarek ponownie dopompowuje.

Z Welodromem w Truskawce © DMK77

Dalej już sprawnie, zbyt luźny łańcuch Damian spada kilka razy. W Czosnowie Jarek nas opuszcza i rusza w stronę domu, a my dalej. W Kazuniu zjadam pierwsze ciastko:) Wybieramy drogę na Leoncin, lekko wieje nam w twarz. Mamy dobre tempo, do tego dobrze mi się jedzie. Gdzieś w dalszej trasie Damian postanawia skrócić łańcuch - od tej pory nie jest już luźny i nie spada. Zjadam drugie ciastko i koniec, trzeba pomyśleć o sklepie. Jedziemy pod wiatr i przerzutki się przydają, Damian jest zmuszony do siłowej jazdy, nie zazdroszczę. Odbijamy na południe i jest nieco przyjemniej. W Brochowie zatrzymujemy się przy sklepie, robię małe zakupy i chwilę później ruszamy w drogę. Jedziemy w stronę Łazów, i dalej na południe, wioskami w stronę Leszna. Kilka km od domu Damian zrywa łańcuch, próba ponownego spięcia niewiele daje, łańcuch zrywa się ponownie. Druga próba - jakoś jedziemy:) Chwilę później rozdzielamy się, jadę przez Białuty, Błonie, jak się okaże, mam do domu jeszcze 13km. Jedzie mi się dobrze, ale czuję już zmęczenie, do tego mimo stosunkowo wysokiej temperatury, jest mi chłodno. Mokre buty i przepocone ubranie. Przed wyjazdem z domu miałem jedno założenie - wrócić przed 16, żeby nie jechać po ciemku. Udało się:) Damian zerwał łańcuch jeszcze dwa razy i ostatecznie wrócił do domu w samochodzie.
Świetny trening. Gdyby nie to, że byliśmy umówieni, to ciężko byłoby się zebrać. Dobre tempo dla mnie. Pogoda, jak na styczeń, bardzo dobra. Oby częściej!
Drugi trening na rowerze w tym roku i już jest setka:)
Podsumowanie tygodnia:
Czas: 6:51 (plan: 6:30)
Ilość treningów 3 (1x siłowania, 1x rower, 1x próba wydolnościowa)


Kategoria 100-?, KPN, Kross A6, W towarzystwie

Poland Bike - Nowy Dwór Mazowiecki

Niedziela, 10 października 2010 | dodano: 10.10.2010 | Rower:Giant XTC | temp 12.0˚ dst113.75/35.00km w05:02h avg22.60kmh vmax45.60kmh HR /

Planowałem pojechać do Nowego Dworu, a właściwie do Modlina, popstrykać zdjęcia. Niestety nie miałem aparatu. Umówiliśmy się z Damianem, że dojedziemy razem. Wyjazd z domu po 8 ciężko było wstać po niespełna 4 godzinach snu, temperatura w okolicach 0 - zimowe rękawice i kurtka. Do Zaborówka, w las i do Łubca, byłem minutę przed Damianem. Do Modlina dość sprawnie, część trasą, dalej bocznymi asfaltami i nie tylko, przez Czeczotki. Na miejscu byliśmy po 10. Spotykam sporo znajomych. Jedziemy z Damianem pierwsze kilometry trasy, po szybkim singlu zwężenie i dół, obok skarpa wprost do Narwi. Raczej ciężko to przejechać, Damian próbuje dwa razy. Wracamy do miasteczka. Okazuje się, że Paweł nie jedzie, więc ruszamy razem na trasę z aparatem. Ustawiamy się przy wspomnianym dole. Dość szybko nadjeżdżają pierwsi zawodnicy, tylko ścisła czołówka jedzie, reszta z buta. Damian jakby zapomniał wcześniejsze próby i przejechał bez żadnego problemu:D Po ostatnich zawodnikach ruszamy dalej, szukać jakiegoś ciekawego miejsca. Ustawiamy się na łące i grzejemy:) Po przejechaniu kilku zawodników zbieram się i wracam do miasteczka. Rozmawiam z kolejnymi spotkanymi znajomymi. Czekam na dekorację - Damian 3 Open i 1 M3 na MINI, Harry 2 M6, na dystansie MAX Włodek 2 M5, Jarek 3 M4. Zbieramy się w drogę do domu. Jedziemy z Romkiem z Cyklotrampu, tzn jadę chłopakom na kole;) W Cybulicach wjeżdżamy na szlak i do Marianowa jedziemy lasem, zaliczamy kilka górek, końcówka już dla mnie za szybko. Po wyjeździe w Marianowie na drogę łapię kapcia, jakieś 200m od domu Damiana - korzystam z dużej pompki, ale mam problem ze zdjęciem opony - może czas już nauczyć się posługiwać łyżkami? Do domu z Romkiem jedziemy przy zachodzącym słońcu:) Pogoda piękna, momentami było naprawdę bardzo ciepło, oby taka aura utrzymała się jak najdłużej!


Kategoria 100-?, KPN, Teren, W towarzystwie, XTC

Mocny trening.

Środa, 8 września 2010 | dodano: 09.09.2010 | Rower:Giant XTC | temp 18.0˚ dst125.44/4.00km w04:45h avg26.41kmh vmax61.10kmh HR /

W poniedziałek doprowadzałem rower do ładu po maratonie. Dodatkowo zajrzałem do sterów i tylnej piasty - zrobiłem z tym porządek.

We wtorek przyszedł hamulec - zamontowałem hamulec (SLX + tarcza XT 160), nową manetkę (SLX), wszystko wyregulowałem i pokręciłem się po osiedlu sprawdzić, czy to w ogóle hamuje - hamuje:)

W środę w prognozach wyraźnie lepsza pogoda i faktycznie - za oknem słońce, czyste niebo, a temperatura szybko rośnie. Umówiliśmy się z Sajkorem, że pojedziemy do Warszawy, miał coś załatwić. Pojechaliśmy dość sprawnie, tempo dobre, biorąc pod uwagę, że pod wiatr. Byliśmy na Natolinie i mieliśmy podjechać jeszcze na Kabaty - postanowiłem zajrzeć do Włodka. Podjeżdżamy, a tam jest już ekipa w składzie Włodek, Skała, Andrzej, za chwilę dojechali też Kazik i Grzesiek - gdzie lecicie? - Do Góry na śliwki, bez wyścigów, spokojnie. No dobra to jedziemy. Od Obór tempo rosło, Grzesiek dawał takie zmiany, że cieżko było utrzymać się na kole. Dojechaliśmy do Góry, chłopaki zjedli ciastka i nawrót do Warszawy. Po drodze podjechaliśmy do sadu na śliwki, jabłka i gruszki. Po zrabowaniu kilogramów owoców ruszyliśmy w stronę stolicy. Tempo znów rwane, momentami nie dawalem rady i jechałem zwieszony pomiędzy pierwszą i drugą grupką. Ostatecznie przed Konstancinem udał mi się już dołączyć do grupy na dobre i do Warszawa (na około) dojechaliśmy razem.
W Warszawie odbijamy z Sajkorem od Welodromowców, podjeżdżamy w jedno miejsce na Kabaty. Do domu wracamy z wiatrem, więc szybko. Cały wypad, nieco spontanicznie wydłużony, w dobrym tempie. Pogoda świetna, słońce jeszcze mocno grzeje, wiatr jednak chłodny.

Konstancińskie asfalty © ktone

Hamulec hamuje wystarczająco mocno, modulacja świetna, jednym palcem bez problemu zatrzymuję rower w miejscu i o to chodziło:)


Kategoria 100-?, W towarzystwie, XTC

Cafe Rosso

Środa, 4 sierpnia 2010 | dodano: 04.08.2010 | Rower:Giant XTC | temp 22.0˚ dst104.32/48.30km w05:09h avg20.26kmh vmax37.90kmh HR /

Prognozy dobre, umówiliśmy się z Magdą, że pojedziemy wycieczkowym tempem na ciastko do Złotokłosu. Pogoda za oknem dobra do jazdy, sporo chmur, lekko ponad 20stopni i lekki wiatr. Ruszyliśmy przez Kabacki, Konstancin i Czarnów, lasem zielonym do Zalesia i dalej czerwonym w stronę Złotokłosu. W lesie sporo kałuż po ostatnich deszczach, Magda zaliczyła glebę i upadła prosto w jedną z nich przy próbie ominięcia - była cała morka;p

Magda po upadku © ktone

Kolejka wąskotorowa © ktone

Kupiliśmy ciastka w cukierni Cafe Rosso i pojechaliśmy na działkę Magdy, gdzie posiedzieliśmy troszkę. Rozleniwieni zebraliśmy się w drogę powrotną, ale oboje nie mieliśmy ochoty jechać, a raczej położyć się i spać:) jednak udało się dotrzeć na Kabaty, odprowadziłem Magdę i ruszyłem do domu. Jechało mi się fatalnie, postój na jedzenie niewiele pomógł, ostatnie kilometry dosłownie czołgałem się - nie wiem co się dzieje. Przy próbie mocniejszego depnięcia lekki ból ścięgna przy prawy kolanie - mam nadzieję, że przejdzie do niedzieli.


Kategoria 100-?, Teren, W towarzystwie, XTC

Łomianki i ciacho w GK

Środa, 14 lipca 2010 | dodano: 15.07.2010 | Rower:Giant XTC | temp 30.0˚ dst101.31/27.00km w04:25h avg22.94kmh vmax63.10kmh HR /

W południe wyjechałem w stronę Łomianek, musiałem podjechać na chwilkę do znajomej - jazda oczywiście przez KPN. W lesie strasznie sucho, piaskownica nawet na zwykle ubitych singlach. Na miejscu byłem przed 14 - na szczęście znajoma wrzuciła butelkę wody do lodówki:) Później do Magdy na Kabaty, częściowo z braku czasu metrem. Po drodze podjechałem do airbike'a po łańcuch. U Magdy zjadłem obiadek i pojechaliśmy, tak jak zaplanowaliśmy wcześniej, na ciacho do Góry Kalwarii. Po drodze dołączył do nas Jacek z Welodromu. Na miejscu byliśmy przed 19 i cukiernia Karpatka była już zamknięta - znaleźliśmy inną. Po szybkim ciachu i uzupełnieniu bidonów powrót na Kabaty. Do domu metrem i pociągiem bo spieszyłem się na grilla u znajomego:)


Kategoria XTC, W towarzystwie, Teren, KPN, 100-?