XTC
Dystans całkowity: | 14235.23 km (w terenie 5578.16 km; 39.19%) |
Czas w ruchu: | 702:52 |
Średnia prędkość: | 19.63 km/h |
Maksymalna prędkość: | 75.20 km/h |
Suma podjazdów: | 4079 m |
Maks. tętno maksymalne: | 207 (104 %) |
Maks. tętno średnie: | 181 (90 %) |
Suma kalorii: | 132759 kcal |
Liczba aktywności: | 309 |
Średnio na aktywność: | 46.07 km i 2h 28m |
Więcej statystyk |
MTB Marathon - Karpacz
Niedziela, 12 czerwca 2011 | dodano: 14.06.2011 | Rower:Giant XTC | temp 14.0˚
dst84.50/75.00km
w06:51h avg12.34kmh
vmax53.50kmh HR 146/194
Trasa maratonu w Karpaczu owiana jest nie lada kultem jako najtrudniejsza i bez wątpienia najpiękniejsza trasa MTB w Polsce. Organizatorzy przygotowali w tym roku jeszcze ciekawszą trasą po nietkniętych do tej pory maratońskimi strzałkami terenach - niestety w ostatniej chwili na drodze do szczęścia stanęli urzędnicy. W efekcie czekała na nas zeszłoroczna trasa z drobnymi modyfikacjami - niemniej kapitalna, kultowa i bez kompromisów.
Od samego rana pogoda jednak nie nastrajała optymistycznie - za oknem deszcz, ciemne chmury na niebie i niska temperatura. Przynajmniej nie będzie się kurzyć;) Jarek, jak to Jarek, przekonuje wszystkich, że jednak będzie dobrze i na trasie nie będzie deszczu, ani błota. Damian decyduje się na dystans giga - będzie okazja do konfrontacji na trasie;) Szykujemy rowery, jemy śniadanko i ruszamy w dół, na stadion. Przestało padać i nawet przejaśnia Zaplanowałem sobie długą rozgrzewkę, ale nic z tego nie wyszło. Ustawiam się w sektorze, witam się z Adamem, Arkiem i czekam na start.
Start! Początek po asfalcie, podjazd do Górnego Karpacza. Od razu odczuwam brak rozgrzewki, jedzie mi się fatalnie, gubię kolejne osoby, ale pocieszam się, że zawsze tak jest;) W końcu dojechał mnie Paweł i jedziemy razem. Po około pięciu km podjazdu odbijamy na szutrowy zjazd z przekopami. Czuję, że za ciepło się ubrałem. Peleton mocno się rozciągnęła na podjeździe, ale nadal jedziemy zwartą grupą i na przekopach trzeba uważać. Szybko gubię bidon. Jadę obok Justyny Frączek - jest nieźle:) Odbijamy w lewo na podjazdy i dojeżdżamy do pierwszych dziś technicznych zjazdów - puszczam Justynę, bo wiem, gdzie moje miejsce w szeregu na zjazdach. Jadę sprawnie, ale jednak dosyć zachowawczo, na końcu zjazdu mijam Damian i w tym samym momencie gubię przyczepność przednim kołem i zaliczam OTB. Dobrze, że nie trafił w kamienie, wylądowałem na trawie. Może za bardzo chciałem? Na podjazdach Damian mi ucieka, ale jedzie mi się coraz lepiej. Kolejne zjazdy, doszedłem Damian, jednak wszyscy kawałek sprowadzamy, dalej już jadę. Zjazdy są fantastyczne - olbrzymie kamienie, nawet na chwile nie można stracić koncentracji.
Jadę dalej i szybko dochodzę kolejnego zawodnika biketires.pl - nie poznaję, ale jedziemy razem spory kawałek. Na bufecie oczywiście zatrzymuję się po banany i kubek izotonika. Gonimy kolejne osoby. W pewnym momencie zjeżdżamy się z Eweliną Ortyl i innym zawodnikiem Kross. Jedziemy razem długi kawałek, mijając kolejne podjazdy i kapitalne zjazdy. Trasa jest piękna i jednocześnie wymagająca. Za rozjazdem mega/giga wiem, że zbliża się najtrudniejszy podjazd na dzisiejszej trasie - Petrovka. 3,8km i ponad 470m w górę. Na początku podjazd nie robi wrażenia - szutrówka w lesie, kilku turystów. Niestety szybko łapią mnie kurcze przy kolanach, zwolniłem i udało się je rozjechać. Po kilku minutach kawałek podprowadzam - nogi mnie bolą od kurczy. Próbuję dalej jechać mimo wszystko. Dochodzi mnie Damian i staram się go trzymać, ale kawałek dalej znowu odpuszczam i idę, tak jak większość zawodników obok. Damian szybko mi ucieka, ale na "szczycie" podjazdu mam do niego tylko około 40 sekund straty - pomyślałem, że postaram się odrobić na zjazdach i jest szansa na walkę na dalszej części trasy. Zjazdy niestety, których nie lubię - czyli szybkie, do tego z poprzecznymi przekopami wzmocnionymi śliskimi belkami.
Dojeżdżam do bufetu - uzupełniam bukłak, który całkowicie opróżniłem. Krótki odcinek góra/dół i wjeżdżam na wąski singletrack w gęstym lesie. Jest sporo czarnego błota - staram się to przejechać. Uślizg, podpieram, noga mi ucieka i łapie mnie kurcz w udzie. Leżę na trasie dobre kilkanaście minut, nie mogę sobie poradzić z bólem i jedyne o czym myślę, to znalezienie najkrótszej trasy do Karpacza.. Mija mnie wielu zawodników a mi mija wszelka motywacja, odpuszczają siły i pewność siebie na zjazdach. Idę spory kawałek, w końcu decyduję się i wsiadam na rower. Jestem bardzo słaby, ale zbliżają się zjazdy. Chyba najlepsze zjazdy na całym maratonie, kamienie kamienie i jeszcze trochę korzeni. Niestety te zjazdy nie dają mi żadnej radości, bo właściwie to walczą to utrzymanie się na rowerze. Kurcze łapią mnie już nie tylko w nogach, ale też w rękach, plecach, pośladkach - koszmar.. Dojeżdżam jakoś do bufetu i opycham się z nadzieją, że to mi pomoże. Dojeżdża do mnie Paweł i jest bardzo zdziwiony.
Ruszamy razem i jedziemy z zawodniczką nr44. Staram się utrzymać za Pawłem, co momentami nie jest łatwe, ale daję z siebie wszystko. Przed zjechaniem się z trasą mega, zaczyna się piękny singiel, który bez problemu mógłby definiować czym jest "ścieżka". Tuż przed bufetem mijamy Tomka Winka, a na samym bufecie Roberta z Welodromu. Za bufetem Paweł mi ucieka, a ja nie mam już siły go gonić. Czuję się coraz gorzej, w głowie mam myśli o wycofaniu się. Zastanawiam się co zrobiłem źle, gdzie popełniłem błąd - czuję się w ten sposób pierwszy raz.. Staram się jechać dalej, mijam wielu megowców, jednak na ostatnim bufecie przed Drogą Chomontową pytam o najkrótszą drogę do Karpacza. Ekipa na bufecie i zawodnicy dopingują mnie, że dam radę, jednocześnie uświadamiają, że najkrótsza droga to trasa maratonu;) Zakładam kurtkę i ruszam. Cała Chomontowa z buta, zjazdy praktycznie bez dokręcania. Tętno na poziomie 120, a ja czuję się, jakbym grzał na maksa. Nawet zjazd do Borowic po tzw. telewizorach mnie nie rozbudził - sporo razy musiałem się zatrzymać, zupełnie nie potrafiłem się odnaleźć. Dalsza część maratonu to walka o utrzymanie się na rowerze i sporo chodzenia. Na jednym z podjazdów mija mnie Jarek. Schodzę "agrafki", o których sporo osób przed maratonem mówiło, schodzę po łące i wjeżdżam na stadion.
Makaron, myjka i na górę. Jestem załamany swoją jazdą. Nie wiem co się stało, odwodnienie? a może za bardzo chciałem? Sytuację ratują wrażenia z trasy - było fantastycznie! Prawdziwe MTB, kapitalne zjazdy, świetne widoczki i wymagające podjazdy.
Wieczorkiem jemy kolację w sporej grupce z Asią, Albertem i Grześkiem. Spotykam też Krzyśka i ekipę z Poznania. Pozostaje mieć nadzieję, że na Trophy będzie lepiej:)
1 1 M2 Aleksander Dorożała 04:11:36
21 13 M3 Michał Wojciechowski 05:02:10
63 30 M3 Romek Abramczyk 05:39:42
68 31 M3 Arek Ostraszewski 05:42:50
89 41 M3 Damian Kawecki 05:56:40
94 46 M3 Zdzich Trybuła 06:01:22
96 47 M3 Paweł Wilk 06:06:00
120 14 M4 Grzesiek Czerwiński 06:27:50
134 8 M5 Jarek Wójcik 06:46:19
139 40 M2 ja 06:51:26
148 67 M3 Albert Niedzielski Soley 07:16:34
150 68 M3 Michał Świderski 07:20:44
DNF DNF M2 Jerzy Krzemiński
Kategoria 050-100, Imprezy / Wyścigi, Teren, W towarzystwie, XTC
Karpacz - Rajd Karkonoski
Sobota, 11 czerwca 2011 | dodano: 14.06.2011 | Rower:Giant XTC | temp ˚
dst19.68/5.00km
w01:22h avg14.40kmh
vmax56.80kmh HR /
Wyjazd do Karpacza zaplanowaliśmy wyjątokowo długi - na cztery dni. Przyjechaliśmy w składzie Jarek, Kazik, Paweł i ja już w piątek wieczorem, zatrzymaliśmy się w Villi Jaśmin. Maraton odbywa się w niedzielę, ale w sobotę czekały na nas inne atrakcje:) Przez Karpacz przebiegała trasa samochodowego Rajdu Karkonoskiego z cyklu RSMP. Kiedyś interesowałem się rajdami samochodowymi, razem z chłopakami chcieliśmy stanąć gdzieś na starcie i kibicować:)
Start pierwszego odcinak zaplanowano na 9:30, ale już od 8:30 główna droga w Karpaczu została zamknięta. Ruszyliśmy w dół i w ostatniej chwili, tuż przed startem pierwszego zawodnika - Kajetana Kajetanowicza, stanęliśmy przy linii startu. Było na co popatrzeć!
Po kilkudziesięciu minutach ruszyliśmy w górę dziką ścieżką wzdłuż potoku. Ścieżka szybko nabrała górskiego charaktery, po czym zniknęła gdzieś pod kamieniami. Mieliśmy sporo zabawy przy przeprawie przez potok, ale udało się. Dojechaliśmy do Świątyni Vang - bardzo ładne miejsce, okupione stromym podjazdem:) Około południa zjedliśmy mały obiad i ruszyliśmy kibicować na trasie drugiego odcinka rozgrywanego w Karpaczu.
Tym razem stanęliśmy przy szykanie i to był świetny wybór, przejazdy kolejnych samochodów były bardzo widowiskowe. Po przejeździe kilkudziesięciu zawodników ruszyliśmy dalej do kolejnej szykany na kostce granitowej - tutaj było jeszcze ciekawiej:)
W końcu ruszyliśmy spowrotem w dół Karpacza, trasą maratonu - szybka szutrówka z niebezpiecznymi przekopami - jak się później okazało trasa maratonu odbiła w lewo pod górę, a my przecięliśmy w dół i bardzo fajnym zjazdem po sporych kamieniach dojechaliśmy na stadion. Biuro zawodów nie było jeszcze gotowe, dlatego ruszyliśmy pod górę do naszej bazy.
Do biura zawodów podjechaliśmy samochodem wieczorem, zjedliśmy obfity obiad-kolację i zajęliśmy się szykowaniem rowerów do maratonu. W międzyczasie przyjechał Damian i cały team biketires.pl - spaliśmy w tym samym pensjonacie.
Cały dzień miałem problemy żołądkowe, miałem jednak nadzieję, że w dniu maratonu problem minie.
Kategoria 000-050, W towarzystwie, XTC
Z Magdą po mieście
Środa, 8 czerwca 2011 | dodano: 08.06.2011 | Rower:Giant XTC | temp 28.0˚
dst50.82/4.00km
w02:10h avg23.46kmh
vmax42.10kmh HR 130/194
Umówiliśmy się z Magdą na kręcenie po mieście. Umówiliśmy się u Włodka. Dojechałem do Warszawy pociągiem i od zachodniego do Włodka już normalnie. Z Kodaka pojechaliśmy do Pawła na kawę, w międzyczasie nad miasto nadciągnęły chmury i zaczęły straszyć burzą. Tuż przed blokiem Pawła, Magda przewróciła się i niewiele brakowało, a wpadłaby pod koła samochodu, strachu było niemało.. Po kawie i pączku ruszyliśmy w stronę Mokotowa, zahaczając o Kopiec Powstańców.
Podjazd po schodkach - jadąc na dużych kołach lub fullu, pewnie nawet bym ich nie zauważył, a tak musiałem się napracować. Chciałem spróbować technicznego zjazdu ze szczytu, ale zrobił na mnie takie wrażenie, że odpuściłem - kiedyś tam wrócę! Dojechaliśmy do Czerniakowskiej i Magda w swoją, a ja w swoją stronę.
Kategoria 050-100, W towarzystwie, XTC
Ścieżka numer 1
Wtorek, 7 czerwca 2011 | dodano: 07.06.2011 | Rower:Giant XTC | temp 24.0˚
dst50.86/23.90km
w02:02h avg25.01kmh
vmax38.90kmh HR 142/194
Dzień zacząłem od solidnego śniadanka:)
Miałem wyjść na trening przed południem, nawet byłem gotowy do wyjścia, ale zaczęło padać. Odłożyłem wyjście do 16. Pojechałem do Podkowy - jakiś czas temu Ela wspominała mi o fajnej trasie XC w parku w Podkowie - postanowiłem to sprawdzić. Park jest, rowerem można jeździć, jest nawet jedna wydma, ale w sumie to nic specjalnego. Pojechałem do dobrze mi znanego lasu (jak się okazało, las nosi nazwę Lasu Młochowskiego..). Tutaj jest kilka ciekawych ścieżek, m.in. trasa nr 1 po niebieskim szlaku, którą przejechałem dziś trzy razy - 3km po świetnym singlu:)
Powrót mocno. Cały czas wisiały na niebie ciemne chmury, ale nie padało, za to było chłodniej niż przez ostatnie dni - znacznie przyjemniej.
Kategoria 050-100, Teren, XTC
Praca
Poniedziałek, 6 czerwca 2011 | dodano: 06.06.2011 | Rower:Giant XTC | temp 18.0˚
dst24.31/0.00km
w00:51h avg28.60kmh
vmax66.70kmh HR /
Pobudka o 4 i szybko do pracy. Przez Ożarów jechałem za tirem - wiem, że to głupie..
Powrót przed 8, po drodze spotkałem Romka, który wracał ze sklepu ze śniadaniem:)
Kategoria 000-050, XTC
Trening KPN z Jarkiem
Niedziela, 5 czerwca 2011 | dodano: 05.06.2011 | Rower:Giant XTC | temp 26.0˚
dst74.78/46.85km
w03:22h avg22.21kmh
vmax44.50kmh HR 136/182
Po wczorajszym treningu miałem ochotę na powtórkę:) Zawsze mogę w tej kwestii polegać na Jarka - umówiliśmy się o 9 w Roztoce. Rano przesunęliśmy spotkanie na 9:45 pod Ławską.
Wyjeżdżam z domu kilka minut po 9, do Zaborowa szybko, w las. Bardzo fajnie, chłodno na odcinku do Ławskiej. Poczekałem na Jarka kilka minut i ruszyliśmy do Roztoki. Krótki postój na lody i jedziemy. Górki, Karpaty i jedziemy do Granicy. Jarek trzyma dobre tempo, jedzie równo i cały czas trzymam się za nim. Jedzie mi się dobrze, ale czuję w nogach wczorajszy trening. Z Granicy jedziemy Kacapską Drogą. Bardzo fajny odcinek, ostatni raz jechałem tym szlakiem bardzo dawno. Jarek był zachwycony.
Po dojechaniu do niebieskiego szlaku byliśmy blisko Górek, Jarek chciał odpuścić, bo czuł już zmęczenie, ale byliśmy tak blisko, że musieliśmy zaliczyć singla po wydmach:) Przy okazji spotkaliśmy Zdzicha z kolegą, którzy akurat wracali po przejechaniu szlaku. Szlak jest super! Jechałem wczoraj i dzisiaj miałem niemniej radochy:) Przy sklepie krótki postój na lody.
Jarek spieszył się do domu, więc jedziemy szutrówką w stronę trasy, Jarek odbija w stronę Palmir, a ja tnę asfaltami pod wiatr do Roztoki. Robię sobie przerwę na kanapkę. Leżę sobie pod sosenką i naprawdę nie mam ochoty ruszać się z miejsca.. No ale trzeba wracać do domu. Powrót przez Ławską do Zaborowa, zabrakło mi mocy na ostatnie kilometry.. Do domku asfaltami spokojnie, akurat na relację z Critérium du Dauphiné.
Kategoria 050-100, KPN, Teren, W towarzystwie, XTC
Trening KPN z teamem biketires.pl
Sobota, 4 czerwca 2011 | dodano: 05.06.2011 | Rower:Giant XTC | temp 30.0˚
dst79.58/42.42km
w03:42h avg21.51kmh
vmax43.00kmh HR 147/189
Na sobotę umówiliśmy się z Damianem i jego teamem na trening w KPN. Start u Damiana o 11. Było nas pięciu: Damian, Michał i Zdzichu z biketires.pl oraz Tomek i ja. Zabrakło jeszcze kilku osób.
Ruszyliśmy w stronę Łubca, i na górki Damiana. Dojazd był w miarę lekki, ale na górkach próba sił, jazda na maxa i w efekcie musieliśmy z Damianem czekać na chłopaków;) Dojechaliśmy do Roztoki, dalej kilka podjazdów na czerwonym i skrót do żółtego. Na jednym z podjazdów Damian został, co mnie zdziwiło - okazało się, że próbował podjeżdżać z blatu;) Tomek odbił do Marianowa, a my we czterech ruszyliśmy w dalszą drogę.
Przez Karpaty i dalej czerwonym do Sosny Powstańców i jedziemy w stronę Górek. Po drodze zatrzymaliśmy się przy sklepie na zimne picie, lody i piwo.
Wjeżdżamy na niebieski szlak po wydmie:) Nie muszę pisać, że było świetnie - to zdecydowanie najlepszy odcinek w KPN, a pokonywany z zachodu na wschód daje wiele frajdy! Gdyby tylko komary tak nie przeszkadzały! Michał i Zdzich są pod wrażeniem, chociaż są już zmęczeni. Ruszamy w stronę Marianowa szutrówkami do żółtego i dalej żółtym przez Łubiec i jakimiś skrótami Damiana.
Na miejscu czekał na nas obiadek, zimne piwo i mięsko z grilla:) Dzięki panowie za świetny dzień!
Kategoria 050-100, KPN, Teren, W towarzystwie, XTC
Krótko po okolicy
Czwartek, 2 czerwca 2011 | dodano: 03.06.2011 | Rower:Giant XTC | temp 25.0˚
dst23.68/8.12km
w00:53h avg26.81kmh
vmax44.80kmh HR 146/170
Krótkie kręcenie po okolicznych ścieżkach, polnych drogach i asfaltach przed zachodem słońca. W ciągu dnia nie było czasu, a i temperatura taka, że najchętniej położyłbym się na trawce gdzieś na jeziorkiem:)
Kategoria 000-050, XTC
Zjazdy w Kabackim
Wtorek, 31 maja 2011 | dodano: 01.06.2011 | Rower:Giant XTC | temp 30.0˚
dst107.31/6.00km
w04:04h avg26.39kmh
vmax52.00kmh HR 143/184
Umówiłem się z Magdą, że podjadę do niej. Miałem jechać Krossem, ale Magda zaproponowała, że pokaże mi fajne zjazdy w Kabackim, więc wybrałem ściganta ze zmienioną tylną oponą na szybkiego Racing Ralpha i ruszyłem - szkoda Rocket Rona na asfalty. Droga do Warszawy nie należała do najprzyjemniejszych, a mówiąc wprost - męczyłem się. Lekki wiatr w twarz, ale przede wszystkim brak mocy w nogach i ciągle jeszcze osłabienie ogólne po chorobie dały się we znaki. Jakoś się udało się doczłapać na Kabaty. Pojechaliśmy z Magdą do lasu - zjazdy faktycznie fajne i wymagające, ale bardzo krótkie. Chciałem zrobić zdjęcia, ale komary wielkości dwuzłotówki nie pozwoliły nam nawet pomyśleć o zatrzymaniu się. Szybki powrót do miasta, małe conieco na obiad i do domu. Powrót znacznie przyjemniejszy - wiatr tym razem pomagał i nawet korki na ulicach jakieś nieduże. Wróciłem bardzo sprawnie. Z nieba lał się żar i bidon szybko wysechł, zrobiłem sobie po drodze przystanek w Piastowie na zimną Colę.
Po powrocie do domu tylko mały posiłek, uzupełnienie płynów i ruszyłem do Marianowa. Odwiedziłem Damiana z urodzinowymi życzeniami. Powrót do domu bardzo szybki - nie wiem czy to za sprawą ogromnych ilości węglowodanów, którymi zostałem ugoszczony u Damiana, czy po prostu wiatr osłabł:)
Kategoria 100-?, W towarzystwie, XTC
KPN z Magdą i Welodromem na rozruch
Niedziela, 29 maja 2011 | dodano: 29.05.2011 | Rower:Giant XTC | temp 25.0˚
dst99.19/46.00km
w04:21h avg22.80kmh
vmax49.70kmh HR 142/188
Rozchorowałem się na dobre i musiałem odpuścić wyjazd do Krynicy:( W weekend poczułem się lepiej i nie mogłem nie skorzystać z ładnej pogody w niedzielę - umówiliśmy się z Magdą, że pokręcimy po KPN. Umówiliśmy się o 10 pod BD, miał być też Michał. Planowałem pojechać pociągiem i metrem, ale skoro wiatr wieje z zachodu, to szybciej będzie rowerem:) We trójkę pojechaliśmy różnymi skrótami i część szlakami do Roztoki. Nie było lekko, mimo, że czuję się już lepiej, to brakowało mi oddechu, po prostu jestem słaby:( W Roztoce przerwa na drugie śniadanie i lody - spotkaliśmy przy okazji Grześka, Leszka i Roberta. Chwilę później dojechało dwóch gości z Legionu. Ruszyliśmy wszyscy razem w stronę Warszawy lekkim tempem - nie miałem nic przeciwko. Szybko było tylko kiedy Magda prowadziła;) Z niewielkimi przygodami dotarliśmy w końcu do Lasek, gdzie chłopaki pojechali w stronę Bemowa, Magda do metra, a ja w swoją stronę, tym razem pod wiatr:)
Bardzo przyjemny lekki wypad. Jestem jeszcze słaby:(
Kategoria 050-100, KPN, W towarzystwie, XTC