XTC
Dystans całkowity: | 14235.23 km (w terenie 5578.16 km; 39.19%) |
Czas w ruchu: | 702:52 |
Średnia prędkość: | 19.63 km/h |
Maksymalna prędkość: | 75.20 km/h |
Suma podjazdów: | 4079 m |
Maks. tętno maksymalne: | 207 (104 %) |
Maks. tętno średnie: | 181 (90 %) |
Suma kalorii: | 132759 kcal |
Liczba aktywności: | 309 |
Średnio na aktywność: | 46.07 km i 2h 28m |
Więcej statystyk |
Chyba przynoszę pecha;)
Niedziela, 20 listopada 2011 | dodano: 20.11.2011 | Rower:Giant XTC | temp 6.0˚
dst60.72/35.50km
w03:05h avg19.69kmh
vmax39.70kmh HR /
Podobnie, jak tydzień temu, umówiliśmy się z Damianem na luźne kręcenie po KPN. Pogoda dziś jednak zdecydowanie bardziej łaskawa, temperatura rano niby podobna, ale powietrze zupełnie inne, a zza chmur przebija słoneczko, super!
Spotykamy się w Zaborówku, jedziemy do Roztoki, ale "odrobinę" na około. Były Debły, skrót do Ławskiej, singielek po wydmie i Trochanowy skrót, tzw pomarańczowy do Roztoki.
No właśnie. Kilka razy już Damian zrywał łańcuch czy urywał hak jadąc ze mną. Dziś na jednym z podjazdów zerwał łańcuch. Chyba przynoszę pecha;) Udało się szybko złożyć do kupy i jedziemy dalej.
W Roztoce zaliczamy ścieżkę dydaktyczną wokół wydmy. Ostatni raz, kiedy tu byłem, nie mogłem sobie poradzić z jednym z podjazdów, dziś udało się ze sporym zapasem - chyba przeceniałem ten podjazd;) Dalej jedziemy zielonym aż do Sosny Powstańców. Pogoda super, jedziemy luźno, rozmowy. Dalej niebieskim przez Karpaty i czerwonym do Łubca. Powoli zaczyn się robić późno, więc odbijam asfaltem i skrótem przez las do Zaborówka, a do domu przez Radzików.
Przyjemna przejażdżka, pogoda dopisała w 100%.
Kategoria 050-100, KPN, Teren, W towarzystwie, XTC
Mżawka w KPN i pech Damiana
Niedziela, 13 listopada 2011 | dodano: 13.11.2011 | Rower:Giant XTC | temp 3.0˚
dst73.00/26.70km
w03:45h avg19.47kmh
vmax33.90kmh HR /
Kiepska pogoda, mżawka i zimno, do tego wiatr. Sprawy nie poprawia ciężka głowa i wczorajsze samopoczucie.. nic to, trzeba jechać;) Umówiliśmy się z Damianem o 10 u Niego. Nie napiszę, że droga do Marianowa była przyjemna, bo to nie prawda. Byłem jednak przekonany, że w lesie będzie przyjemniej. W międzyczasie mżawka ustała. Ruszamy w kierunku Granicy.
W założeniu lekkie tempo, rozmowy i przyjemność z jazdy. Faktycznie jedzie się super, w lasie jest nadal pięknie, mimo, że pogoda nie podkreśla tego zjawiska. Dla mnie entuzjazm jest tym większy, że od ostatniej jazdy nieco zmodyfikowałem rower - nowe koła i pedały.
Drobne opady sprawiły, że rower szybko przybiera barwy maskujące, a gdzieniegdzie występujące łachy piasku docierają do napędu błyskawicznie. Niestety męczył mnie zaciągający łańcuch i kilka podjazdów musiałem iść. Dotarliśmy do Góry Św. Teresy i jedziemy dalej super singlem, zjazd, kilka chwil jazdy i Damian urywa hak. Właściwie to dziwna sprawa, prosta ścieżka.
Damian szybko skuwa łańcuch na signla, ale w międzyczasie okazuje się, że pękła również rama. Pech, trzeba wracać asfaltami, o ile się uda. Na szczęście jesteśmy stosunkowo blisko cywilizacji i szybko wyjeżdżamy na asfalty w Łazach. Jedziemy bocznymi drogami przed Podkampinos.
Jest zimno, ręce szybko mi marzną, do tego odczuwam brak porządnego jedzenia - banany nie załatwiają sprawy. Rozstajemy się na wysokości Leszna i dalej jadę do domu przed Białutki i Błonie.
Pogoda słaba, no ale taką mamy teraz porę roku. Dobrze, że umówiliśmy się na ten trening, bo sam miałbym problemy z motywacją do wyjścia na rower, dzięki!
Kategoria 050-100, KPN, Teren, W towarzystwie, XTC
Krótka przejażdżka po KPN
Niedziela, 6 listopada 2011 | dodano: 06.11.2011 | Rower:Giant XTC | temp 8.0˚
dst50.00/30.00km
w02:40h avg18.75kmh
vmax0.00kmh HR /
Umówiliśmy się na przejażdżkę w KPN. Ustawka o 10 pod BD. Niestety wyszło tak, że nie mogłem pojechać na 10 i ruszyłem w kierunku Zaborowa. Szybko byłem pod Ławską. Po drodze coś strzeliło mi w siodle i musiałem poprawić.
Z Welodromami spotykam się przy zielonym, przed Pomnikiem Powstańców. Jest nas w sumie kilkanaście osób, fajnie. Ruszamy skrótem do Ławskiej, odbijamy w kierunku "pomarańczowego". Z naprzeciwka jedzie spora grupka z Legionu, niestety jeden z nich nie patrzył przed siebie, jechał moją stroną. Skończyło się na obitym udzie, ale nie usłyszałem przepraszam, zamiast tego kolega rzucił tylko k... Dojechaliśmy w końcu do Roztoki. Posiedzieliśmy w barze, wypiliśmy piwo i kawę urodzinową Renaty. Po kilku dłuższych chwilach ruszamy w drogę powrotną. Dołączył do nas Tadek Trochan i kieruje nas dobrze nam znanymi ściezkami. Przy Ławskiej odbijam w kierunku Zaborowa.
Szybko dojeżdżam do domu.
No cóż, ostatni raz na rowerze siedziałem równo miesiąc temu. Efekty od razu widać, ale w tym momencie przygotowań do sezonu, to normalne.
Bardzo przyjemnie się kręci po takiej przerwie, szczególnie, że pogoda dobra, a w lesie nadal kolorowo!
Licznika niestety nie wziąłem, dystans na oko.
Kategoria XTC, W towarzystwie, Teren, KPN, 000-050
Z uczelni przez KPN
Czwartek, 6 października 2011 | dodano: 06.10.2011 | Rower:Giant XTC | temp 18.0˚
dst60.75/28.04km
w02:52h avg21.19kmh
vmax46.00kmh HR /
Na uczelnię pociągiem, udało się szybko pozałatwiać wszystkie sprawy i przed 12 mogłem już ruszyć w stronę domu, a właściwie w stronę KPN;) Na Górczewskiej nowa ścieżka rowerowa..
Przez Łosiowe Bagienka, Klaudyn, Laski i Drogę Łączniczek AK do Sierakowa. Dalej szybkimi singlami do Pociechy.
Dalej standardowo, czyli bunkier i tutaj odbiłem na ścieżkę, którą kiedyś pokazał mi Przemas. Zawsze jechałem w drugą stronę, dziś przyszło mi zmierzyć się z niezłym podjazdem - nie dałem rady. Na swoją obronę mogę dodać, że jest bardzo sucho, a nawierzchnia luźna. Jedziemy dalej, Karczmisko, odbicie na górki i kilka chwil relaksu na słoneczku:)
Dalej ścieżkami poza szlakiem, aż w końcu dojechałem do Wierszy, krótkie zakupy i dalej w stronę Roztoki.
Jako dziecko rodzice często zabierali mnie do Roztoki, spacerowaliśmy po okolicznych ścieżkach - postanowiłem odświeżyć sobie pamięć i przejechać jedną z tych ścieżek. Znalazłem drugi już dziś podjazd, któremu uległem. Tym razem nie mam nic na swoje usprawiedliwienie - podjazd jest na twardej wąskiej ścieżce, jest do podjechania, ale dziś zabrakło mocy;)
Dalej asfaltami do Łubca i lasem do Zaborowa, dalej już moimi "ulubionymi" asfaltami przez Pilaszków;) Fajna pogoda, przyjemnie się pedałuje, bo las zachwyca kolorami i zapachem.
Kategoria 050-100, KPN, Teren, XTC
Do domu - piękny dzień!
Wtorek, 4 października 2011 | dodano: 04.10.2011 | Rower:Giant XTC | temp 18.0˚
dst24.61/0.00km
w00:57h avg25.91kmh
vmax39.10kmh HR /
Rano jazda z wiatrem, więc wiedziałem, że powrót nie będzie już taki lekki - i dobrze. Jadąc do domu mogę się spocić, zmęczyć i ujechać;) Pogoda piękna, słoneczko, temperatura idealna na krótkie ubranie, a i wiatr nieco stracił na sile. W efekcie powrót praktycznie w tym samym czasie, co rano, bo bez zamulania chodnikami. Jedna tylko myśl mi przychodzi do głowy - ścieżki rowerowe są bardzo niebezpieczne..
Kategoria XTC, 000-050
Na uczelnie
Wtorek, 4 października 2011 | dodano: 04.10.2011 | Rower:Giant XTC | temp 16.0˚
dst24.89/0.00km
w00:56h avg26.67kmh
vmax41.60kmh HR /
Październik, zaczynam zajęcia na uczelni - we wtorki zajęcia mam od 10. Idealna okazja, żeby pojechać rowerem. Szczególnie, że słońce grzeje i wiatr zachodni. Prawdopodobnie jeden z ostatnich ciepłych dni tej jesieni, chociaż chciałbym się mylić.
Szybko dojechałem na Ochotę ze średnią około 29, ale ostatnie 2km zamulałem po chodnikach, mimo to byłem na miejscu w podobnym czasie, jak gdybym jechał pociągiem:)
Kategoria XTC, 000-050
Mazovia MTB - Epilog Łomianki - dojazd i rozgrzewka
Niedziela, 2 października 2011 | dodano: 03.10.2011 | Rower:Giant XTC | temp ˚
dst16.00/8.00km
wh avgkmh
vmax0.00kmh HR /
Kategoria 000-050, XTC
Mazovia MTB - Epilog Łomianki - powrót z maratonu
Niedziela, 2 października 2011 | dodano: 03.10.2011 | Rower:Giant XTC | temp ˚
dst22.79/8.82km
w01:11h avg19.26kmh
vmax0.00kmh HR /
Kategoria 000-050, KPN, Teren, XTC
Mazovia MTB - Epilog Łomianki
Niedziela, 2 października 2011 | dodano: 03.10.2011 | Rower:Giant XTC | temp 15.0˚
dst51.77/45.00km
w01:59h avg26.10kmh
vmax45.30kmh HR 170/194
Epilog Mazovii - ostatni maraton w sezonie, maraton "pod nosem", po dobrze znanych trasach w KPN. Nie planowałem startu, jednak w ostatniej chwili zdecydowaliśmy się z Magdą, nie ukrywam, że prognozy pięknej pogody pomogły nam w podjęciu tej decyzji. Do Łomianek jedziemy od Magdy metrem i dalej liczną grupką z Młocin już rowerkami. Na miejscu spotykam wielu znajomych, zbyt wielu by wymieniać;) Pół godziny przed startem ruszam samotnie na rozgrzewkę - robię pierwsze i ostatnie 3km. Ten odcinek to tradycyjnie szybkie szutry/asfalty, jedyne urozmaicenie to ostatni kilometr poprowadzony bocznym singlem i później szutrowymi ulicami. Kilka minut przed startem wchodzę do sektora. W epilogu sektory są łączone - 1 i 2 startują razem, podobnie 3 i 4. Ruszamy!
Początek wyjątkowo dobrze jak na mnie, z asfaltu w las wpadam w pierwszej grupie i dobrze trzymam tempo.
Na dziurach gubię bidon.. Trudno, będzie szybko, dam radę do bufetu. Pierwsze km to trzymanie koła, jazda na ślepo, co chwilę kocioł i gwałtowne hamowania.
Nie lubię takiej jazdy, niewiele to ma wspólnego z MTB i będę się trzymał tego zdania. Koło Janowa wjeżdzamy w końcu na szlak, jest luźniej. Mam dobre tempo jak na swoją obecną marną formę. Szybko dojeżdżam do Ćwikowej i mocno atakuję - wyprzedzam w sumie kilka osób na tych trzech wydmach. Do Karczmiska jadę dalej mocno. Czerwonym do Wierszy jadę z kilkoma zawodnikami, po kilku km zostaje nas trzech, jedziemy na zmiany, jest ok.
Jeden z nich ratuje mnie piciem, zaschło mi w gardle. W końcu jest bufet. Niestety zawodnik przede mną wziął kubek, a dwie osoby obsługujące bufet nie potrafiły ogarnąć dwóch kubków na raz. Żenada! Jadę na sucho dalej.
Kolega z numerem 6862 na dużych kołach jedzie mocno na płaskich prostych odcinkach, ja natomiast prowadzę na krętych i piaszczystych. Trzeci zawodnik nie daje zmian, ale nie szkodzi. Mijamy Zaborów Leśny, kilka minut później odbijamy z niebieskiego szlaku w stronę Truskawia czarną szutrówką. Nie jest tak dziurawa jak zwykle, jedziemy dosyć mocno.
Mijamy Truskaw i szybko docieramy do Pociechy. Tuż przed parkingiem na naszą ścieżkę wjeżdża turysta - orientuje się, że wjechał na nasz tor i co robi? Jedzie zygzakiem.. Cudem unikam kolizji, niestety zawodnik jadący przede mną nie miał tyle szczęścia. Szybko jednak się pozbierał i gonił nas. Przed Ćwikową na piaszczystym krótkim podjeździe kolega 6862 przewraca się, zaciskam klamki i ląduję przed nim - lepsze to niż przejechać po nim. Obijam sobie kroczę i chwilę trwa zanim dochodzę do siebie, ale w ferworze walki atakuję pierwszą z trzech wydm Ćwikowej Góry - wyprzedzam:) Zjazd z ostatniej wydmy można pokonać na dwa sposoby - po lewej - kilka osób, po prawej - ktoś jedzie, bardzo powoli. Hmmm nie zastanawiam się długo i jadę środkiem na fotografów. Jest kilka korzeni, sporo piachu, ale jakoś zjechałem;) Obok cmentarza na szlak czarny i kolejne kilometry jazdy na zmiany z zawodnikiem 6862. Przed przecięciem asfaltu do Palmir bufet - tym razem chwytam powerade.
Jest już trochę za późno, ale wypijam prawie całą butelkę. Eh szkoda, że na pierwszym bufecie nie było butelek.. Jedziemy dalej. Mijamy kolejne osoby. Na 3-4km przed metą dogania nas kilku zawodników, m.in. jeden z teamu Kliwer Bike. Jedziemy grupką 5-6 osób. Momentami tempo spada poniżej 35kmh i próbuję urwać, bo wiem, że ostatni kilometr będzie wąski i ciężki. Zostajemy we czterech. 6862, Kliwer i ja jedziemy pilnując się nawzajem.
W ostatni zakręt przed metą wjeżdżam pierwszy, ale brakuje mi sił na finish, Kliwej ucieka, a mi pozostaje pilnowanie 6862. Po wjechaniu na metę pomyślałem, że mogłem go puścić - w końcu wspomógł mnie na trasie, ale co by to zmieniło?
Tak szybko po KPN jeszcze nie jeździłem. Jechałem całkiem dobrze, jak na swoją obecną formę, co nie znaczy, że jestem zadowolony z wyniku. Zupełnie nie jestem. Jeszcze bardziej nie jestem zadowolony z samego maratonu. Zero przyjemności, jazda na kole to nie jest to, co lubię. Sytuację ratuje towarzystwo na mecie i bardzo ładna aura, do tego kolory KPN i świadomość, że na pewno gorzej już nie będzie:)
1. Baranek Paweł 1:41:19
15. Kawecki Damian 1:49:18
21. Trybuła Zdzisław 1:51:57
27. Świderski Michał 01:52:35
30. Maślana Lucjan 01:53:37
51. Tomczak Włodzimierz 01:58:12
59. Szymański Tomasz 01:58:54
70. Ruciński Jakub 02:00:55
84. Borowiec Janusz 02:02:06
87. Gajewski Przemysław 02:02:11
7. Fejfer Magdalena 02:15:13
Po dekoracji jedziemy na jedzonko i piwo do Lemon Tree w Dąbrowie. Po obiedzie decyduję, że jadę do domu rowerem - będzie szybciej niż pociągiem. Po drodze zrobiło się zimno:(
Kategoria 050-100, Imprezy / Wyścigi, KPN, Teren, W towarzystwie, XTC
Targi Rowerowe
Sobota, 1 października 2011 | dodano: 03.10.2011 | Rower:Giant XTC | temp 17.0˚
dst39.39/0.00km
w01:45h avg22.51kmh
vmax35.90kmh HR /
W tygodniu nie było nawet chwili na rower:( Weekend natomiast przywitał nas ładną pogodą. Wybraliśmy się z Magdą na Targi Rowerowe. Po drodze umówiliśmy się z Pawłem i pojechaliśmy we trójkę. Ogólne wrażenia słabe, moją uwagę przykuły prototypowe rowery Mbike, ciekawe również są ceny karbonowych sztywniaków Cube. Najciekawszy jednak był bambusowy rower;)
Oczywiście odwiedziliśmy też Krzyśka, który zaprezentował nam m.in. KTM Strada o wadze 6.7kg - robi wrażenie, a przy tym bardzo ładny!
Po wszystkim leniwy powrót do Magdy z postojem na kolację.
Kategoria 000-050, W towarzystwie, XTC