Wpisy archiwalne w kategorii

W towarzystwie

Dystans całkowity:24266.98 km (w terenie 10790.19 km; 44.46%)
Czas w ruchu:1285:47
Średnia prędkość:18.94 km/h
Maksymalna prędkość:75.20 km/h
Suma podjazdów:56640 m
Maks. tętno maksymalne:207 (104 %)
Maks. tętno średnie:186 (93 %)
Suma kalorii:233181 kcal
Liczba aktywności:423
Średnio na aktywność:59.92 km i 3h 10m
Więcej statystyk

Sejny - dzień 4

Sobota, 16 lipca 2011 | dodano: 23.07.2011 | Rower:Giant XTC | temp ˚ dst64.67/0.00km w03:25h avg18.93kmh vmax38.00kmh HR /

Olszanka, Zaruby, Bosse i Krejwińce.


Kategoria 050-100, W towarzystwie, XTC

Sejny - dzień 2

Czwartek, 14 lipca 2011 | dodano: 23.07.2011 | Rower:Giant XTC | temp ˚ dst53.29/0.00km w03:02h avg17.57kmh vmax57.90kmh HR /

Drugi dzień pomiarów, tym razem południowe okolice Sejn - Posejnele, Pomorze, Degucie. Pogoda dopisuje, nawet za bardzo:)


Kategoria 050-100, W towarzystwie, XTC

Sejny - dzień 1

Środa, 13 lipca 2011 | dodano: 23.07.2011 | Rower:Giant XTC | temp ˚ dst55.00/0.00km w03:00h avg18.33kmh vmax39.40kmh HR /

Pierwszy dzień na Pojezierzu Wschodniosuwalskim. Przede mną kilka dni badań do pracy magisterskiej, a przy okazji wspaniałe widoki, liczne jeziora i pofalowany teren:) Pierwszy dzień to wschodnie okolice Sejn - Zaleskie, Żegary, Sztabinki.


Kategoria 050-100, W towarzystwie, XTC

Z Magdą na ciacho i grilla

Sobota, 9 lipca 2011 | dodano: 10.07.2011 | Rower:Giant XTC | temp 24.0˚ dst91.71/24.50km w04:07h avg22.28kmh vmax42.10kmh HR /

W planach mamy z Magdą rodzinnego grilla o 15. Wcześniej chcemy odwiedzić cukiernię w Złotokłosie - najlepsze ciastka w okolicy:) Wyruszamy ok 11 i jedziemy do Podkowy Leśnej. Zaproponowałem, żeby jechać cały czas czerwonym szlakiem - bo ładny i przyjemniej niż asfaltami, szczególnie, że jest bardzo ciepło i słonecznie. Z Podkowy tniemy szybko do Nadarzyna.

Zatrzymujemy się na chwilkę przy stawie, bo wypatrzyłem czaplę siwą. Niestety szybko uciekła i nie zdążyłem zrobić zdjęć. Dalej jedziemy przez lasy Sękocińskie, ostrożnie, bo ostatnim razem, kiedy tam byliśmy - Magda zgięła hak przerzutki;) Mijamy kilka malowniczych miejsc, szlak jest bardzo ładny, choć miejscami dość "dziki".

Dojeżdżamy w końcu do Magdalenki, na chwilę gubimy szlak, ale chwilę później jesteśmy spowrotem na czerwonym. Wszystkie drogi prowadzą do Złotokłosu;) Po wjechaniu do lasu odbijamy tylko na chwilkę ze szlaku - chcę pokazać Magdzie wydmę, na której zginął motocyklista.

Jedziemy dalej, szlak prowadzi kawałeczek skrajem lasu, wyjeżdżamy przy Cmentarzu Południowym. Spory kawałek asfaltami, dalej kilka km szutrówkami i dojeżdżamy do Wólki Prackiej, skąd jest już tylko kawałek do Złotokłosu. Magda nie ukrywa, że jest już zmęczona i z ogromną przyjemnością zrobi sobie przerwę na ciastko, ja zresztą też:) Jemy trzy tarty (najlepsze!), zjadamy wielkie lody i po dłuższej chwili odpoczynku ruszamy w stronę Raszyna, na grilla. Wybieramy wariant po asfaltach ze względu na ograniczony czas. Jedziemy przez Lesznowolę i Falenty. Na miejscu jesteśmy kilka minut przed czasem:)

Wieczorkiem po kilku godzinach objadania się, powrót przy zachodzącym słońcu. Temperatura niższa, jedzie się naprawdę przyjemnie. powrót przez Raszyn, Michałowice, Piastów, Pruszków.


Kategoria XTC, W towarzystwie, 050-100

Beskidy MTB Trophy - Etap IV - Klimczok

Niedziela, 26 czerwca 2011 | dodano: 28.06.2011 | Rower:Giant XTC | temp 12.0˚ dst71.67/55.00km w06:20h avg11.32kmh vmax54.20kmh HR /

Czwarty, ostatni etap. Początkowo w planach był wjazd na Skrzyczne, jednak Grzegorz zmienił trasę i głównym punktem dzisiejszego etapu ma być podjazd na Klimczok. Pogoda tym razem była ładna od rana:) Nogi bolą, ręce mają dość, ale ostatni etap to już "z górki" ;) Kilka minut przed 10 jesteśmy na starcie.

Początek tradycyjnie po asfaltach, odbijamy na szutrówki i wspinamy się na Przełęcz Szarcula. Kolejny etap to podjazd na Kubalonkę, po drodze Magda dopinguje, oczywiście od razu przyspieszyłem;)


Na zjazdach niestety jest korek, za krótki rozjazd. Mimo to jadę mocno. Przekraczamy Wisłę.

Zaczynamy mocny asfaltowy podjazd, chwilę później jedziemy już po płytach. Obniżone siodło sprawdza się, jadę swoje. W pewnym momencie widzę przy trasie zawodnika Torq Superior - myślałem, że to Adam Biewald, kolega Jarka. Pytam czego potrzebuje - spinkę - ok. Zatrzymuję się, daje skuwacz, czekam aż rozkuje łańcuch i daję spinkę. Okazało się, że to nie Adam, a Jarek Paszczyński. Ruszam dalej, nie straciłem dużo i szybko odrabiam. Spory kawałek jadę z Luckiem Maślaną. Przejeżdżamy obok skalek na szczycie Czupel, dalej kapitalny szlak przez Smerkowiec i Jawierzny, szybkie zjazdy, na których po raz kolejny w ciągu ostatnich dni doświadczam piękna tego sportu - wspaniałe widoki, szybkość i walka z kamieniami pod przednim kołem:) Zatrzymuję się na bufecie, ledwo wyhamowuję przed fotografem;)

Ruszam z bufetu i zaczynam podjazd na Grabową wąskim singlem, jest dużo śliskich korzeni, kamieni. Grzegorz stoi przy ścieżce z kamerą w ręce:) Po krótkich zjazdach wspinamy się na Kotarz. Dochodzę Pawła i od tej pory jedziemy razem. Paweł kiepsko się czuje, ale pod górę jedzie mocno, na zjazdach też nie blokuje;) Po drodze mamy świetny zjazd po kamieniach i trawers z bardzo śliskimi korzeniami - miód! Na deser śliski i dosyć stromy zjazd do wsi Świniorki, zakończony półmetrowym uskokiem. Wiem, że trzeba sprowadzić, zatrzymuję się, ale nie jestem w stanie podeprzeć się stopą i ląduję na plecach, dużo śmiechu:D Mamy dodatkowy bufet - dojeżdża Grzesiek, chwilę później Albert.

Zaczynamy podjazd pod Klimczok. Początek jest stromy, wszyscy podprowadzamy, Albert jedzie! Jestem w szoku, ani przez chwilę nie myślę, żeby gonić:) Albert przed tym etapem obiecał, ze da czadu:D Kawałek dalej droga wypłaszcza się i jedziemy, staram się trzymać blisko Pawła. Podjazd jest długi, po dotarciu na szczyt nie kryję, że mam dość. Zaczynamy kolejne świetny odcinek dzisiejszego maratonu - szybkie zjazdy po kamieniach na przemian z krótkimi podjazdami przez pasmo Klimczoka do Błtani. Ostatni fragment jadę z Robertem, który dogonił mnie na podjeździe, jednak na zjazdach trzymam się blisko, a nawet wyprzedzam. Przed schroniskiem pod Wielką Cisową odbijamy na zjazdy do Brennej. Nie spodziewałem się tego, co doświadczyłem - długi, stromy zjazd po kamieniach wielkości kasku, bajka! Już po chwili bolą ręce, nogi z trudem amortyzują kolejne uderzenia, kamienie walą po ramie, a opony aż piszczą. Niestety w pewnym momencie dobijam tył:( Przymusowy zjazd na pobocze i szybka wymiana dętki. Szkoda, bo wyprzedziłem kilka osób, a widziałem już koniec zjazdu. Przy okazji zmiany dętki miałem możliwość obserwować wielu zawodników na zjeździe - poziom podejmowanego ryzyka, bo tak to trzeba nazwać, jest bardzo różny, a Paweł minął mnie bardzo
szybko:)

Ruszam w dół, Brenna jest już blisko, ostatnia szutrówka, dogania mnie zawodnik, krzyczy "left", jadę lewą i nie wiem dlaczego, ale staram się zrobić mu miejsce, w tym samym czasie zawodnik mija mnie z prawej i lekko potrąca.. tracę kontrolę i ląduję na ziemii, uderzam głową i zbieram szlif na prawym boku. Przez chwilę jestem w szoku, ale szybko dochodzi do mnie, że muszę uciekać z trasy, bo miejsce jest bardzo szybkie. Jechałem na oko 40kmh. Zawodnik, który mnie potrącił (Czech), zatrzymał się i udzielił mi pomocy, upewnił się, że jestem przytomny, sprawdziliśmy, że kask jest cały i kawałem mu jechać dalej. Wypadek, zdarza się. Chwilę potrwało zanim sam zebrałem się w drogę. Otarty bok piecze, ale najgorsze, że głowa boli. Prostuję kierownicę i bardzo powoli zjeżdżam. Na szczęście w Brennej stoi ambulans, zatrzymuję się, ponieważ głowa boli, lekko mnie skołowało. Ratownicy dokładnie mnie "sprawdzili" i odradzili dalszą walkę. "Panowie, zostało 30km, dam radę - ok, wygląda na to, że jest ok, ale jak tylko źle się poczujesz, schodź z roweru! - jasne!".

Zupełnie przybity ruszam dalej. Pierwszy poważny upadek z górach i w ogóle na rowerze. Najgorsze, że nie z mojej winy, a może z mojej? Może nie powinienem w ogóle próbować ustąpić? Następnym razem jadę swoje, a inni niech się gimnastykują. Zupełnie straciłem wolę walki, opadłem z sił.

Asfaltowy podjazd jadę bardzo powoli, dalej jest krótkie podejście, na którym mija mnie Lucek. Kolejne kilometry po malowniczych szutrówkach i wąskim singlu jadę bardzo powoli, zjazdy pokonuję chyba najwolniej ze wszystkich zawodników. Jestem przekonany, że dzisiejszy etap ukończę jako ostatni. Spory kawałek do ostatniego bufetu jadę ze sporą grupką Duńczyków - ci ludzie mają dobrą zabawę, jadą razem i śpiewają:)

Na bufecie postanowiłem odłączyć się od Duńczyków i zjazdy jadę zachowawczo, ale ciut szybciej. Mijam Malinkę i zaczynam podjazd na Cieńkow, tzn podejście. Po drodze dzwonię do Magdy, wiem, że miała w planach kibicować nam na podjeździe na Zameczek, proszę ją, żeby przyjechała po mnie na tamę przy J. Czerniańskim. Spotykamy się na tamie i od tej pory jedziemy powolutku razem. Na asfaltach w Andziołówce Magda odbija do Istebnej, a ja dokręcam na metę, końcówka oczywiście po błotku;)

1 1 M3 Šíbl Radek 4EVER CYKLOBULIS MTBS  03:50:06
2 1 M2 JANOWSKI BARTOSZ Dobre Sklepy Rowerowe - Author 03:50:18
107 50 M3 Ostraszewski Arkadiusz Eclipse BikeTires.pl 05:03:29
165 75 M3 Niedzielski Soley Albert AGR Welodrom  05:24:12
172 33 M4 Czerwiński Grzegorz Damn Good Team  05:27:05
184 36 M4 Serwatka Robert Goggle Pro Active Eyewear  05:34:39
209 99 M3 Ślązak Adam SCS OSOZ Racing Team  05:41:22
216 104 M3 Wasielewski Mateusz Eclipse BikeTires.pl  05:44:02
220 107 M3 Wilk Paweł AGR Welodrom  05:45:16
244 9 M5 Wójcik Jarosław AGR Welodrom  05:55:58
295 69 M2 Szymański Tomasz AGR Welodrom  06:20:40
304 12 M5 Migała Zygmunt Leniwce.pl  06:31:45

Na mecie dziewczyny i chłopaki witają mnie brawami, prowadzący daje koszulkę
finiszera, złość i żal ustępuje miejsca ogromnej satysfakcji, wspaniałe
uczucie:) Etap był piękny, chyba najbardziej wymagający technicznie, widoczki
tradycyjnie epickie. Pogoda dopisała, było chłodno, chmurzyło się, nawet przez
moment pokropiło - pasują mi takie warunki.

1 1 M2 JANOWSKI BARTOSZ Dobre Sklepy Rowerowe - Author  15:52:37
126 63 M3 Ostraszewski Arkadiusz Eclipse BikeTires.pl  22:12:29
155 76 M3 Ślązak Adam SCS OSOZ Racing Team  22:51:44
168 81 M3 Wilk Paweł AGR Welodrom  23:17:21
192 39 M4 Czerwiński Grzegorz Damn Good Team  24:07:00
205 99 M3 Wasielewski Mateusz Eclipse BikeTires.pl  24:37:14
215 58 M2 Szymański Tomasz AGR Welodrom  24:52:19
237 8 M5 Wójcik Jarosław AGR Welodrom  25:26:49
243 118 M3 Niedzielski Soley Albert AGR Welodrom  25:36:44

W ramach podsumowania napiszę tylko, że Beskidy MTB Trophy to impreza kultowa, olbrzymie wyzwanie, prawdziwa przygoda. Miałem wiele przygód, ale szczęśliwie jestem na mecie i czuję wielką satysfakcję. W sumie prawie 300km i ponad 10km w pionie. Słaby wynik i kiepska dyspozycja, szczególnie drugie dnia, nie wpływają w najmniejszy sposób na wspaniałe wspomnienia, a jedynie motywują do dalszych treninigów i podjęcia wyzwania ponownie, za rok:)


Kategoria 050-100, Imprezy / Wyścigi, Teren, W towarzystwie, XTC, MTB Trophy

Beskidy MTB Trophy - Etap IV - dojazd

Niedziela, 26 czerwca 2011 | dodano: 28.06.2011 | Rower:Giant XTC | temp ˚ dst10.00/0.00km wh avgkmh vmax0.00kmh HR /


Kategoria 000-050, W towarzystwie, XTC

Beskidy MTB Trophy - Etap III - dojazd

Sobota, 25 czerwca 2011 | dodano: 28.06.2011 | Rower:Giant XTC | temp ˚ dst10.00/0.00km wh avgkmh vmax0.00kmh HR /


Kategoria 000-050, W towarzystwie, XTC

Beskidy MTB Trophy - Etap III - Wielka Racza

Sobota, 25 czerwca 2011 | dodano: 28.06.2011 | Rower:Giant XTC | temp 12.0˚ dst73.00/62.00km w05:57h avg12.27kmh vmax0.00kmh HR /

Trzeci dzień, w nocy znów pada. Pada również rano. Przestaje tuż przed naszym wyjściem. Przed wyjściem zmieniam pozycję siodła - obniżam sztycę i przesuwam siodło w tył - wracam do pozycji sprzed maratonu w Karpaczu. Odziani w kurtki, kamizelki i długie rękawiczki zjeżdżamy do Istebnej. Na starcie robi się ciepło, a niebo się rozpogadza. Organizatorzy informują, że dzisiejszy etap zostanie rozegrany na skróconej trasie, przygotowanej na złe warunki. Mimo to etap nie należy do łatwych - podjazd pod Wielką Raczę cieszy się opinią jednego z najtrudniejszych.

Ruszamy asfaltami w stronę Pietraszonki, odbijamy na szutry. Polnymi drogami i asfaltami mijamy Brzestowski Groń i podjeżdżamy do Koniakowa. Jadę tuż za Grzegorzem, Paweł jest kilkadziesiąt metrów z przodu. Na wypłaszczeniu chcę wrzucić z przodu na środek, koła się blokują i staję. Myślałem że młynkuję i wrzuciłem blat. Po wczorajszym skróceniu - łańcuch okazał się za krótki na takie przekosy. Niewiele brakowało, a skosiłbym przerzutkę. Kilka minut szarpałem się z napędem, łańcuch był tak napięty, że nic nie mogłem zrobić. W końcu jednak się udało i ruszyłem. Nie byłem szczególnie zły - głupi błąd. Przy okazji widzę, że licznik mi nie działa.

Nastawiony byłem na czerpanie radości z jazdy, odsunąlem rywalizację na dalszy plan dzięki czemu nie miałem problemów z motywacją przez kolejne godziny jazdy. Podjeżdżam pod Ochodzitą, końcówka po płytach ciężka, ale wjeżdżam. Zaczyna się bardzo fajny zjazd - kilka osób blokuje, ale wyprzedzam. Na końcu zjazdu doganiam Jarka.

Zaczynamy podjazd na Przełęcz Rupienka - bardzo podoba mi się szlak, mimo, że jest wąsko i nie mogę wyprzedzać. Ciągle przesuwam się do przodu, szybko dojeżdżam do Grzegorza i chwilę później popełniam drugi raz ten sam błąd.. Tym razem jednak tracę tylko kilkanaście sekund, przerzutka nie ucierpiała i jadę dalej. Dojeżdżamy razem do zjazdów do Rycerki - zjazdy są szybkie i gubię Grześka. Kawałek po asfalcie i bufet przed podjazdem na Raczę. Rozmawiam z Marcinem z Alumex, ma problemy z rowerem i czeka, aż Czesi pomogą. Grzesiek mnie mija.

Zaczynam podjazd. Jest stromo, ale twardo i szeroko. Jadę swoim rytmem mijam szybko Grześka, natomiast mnie mija Mateusz z biketires.pl, akurat kiedy odpuściłem i kawałek podprowadzam. Podjazd jest długi, podjechałem prawie cały, jedynie przez krótki moment musiałem odpuścić. Ostatnie metry po kamieniach, jadę mocno dopingowany przez fotografa. Na szczycie wita mnie niesamowity widok i lekka mżawka. Zaczynają się zjazdy. Mniej spektakularne niż się spodziewałem, jednak wymagające. Mijam kolejne szczyty "tysięczniki" i zjeżdżam świetnym singlem w gęstym lesie. Po drodze krótka wymiana zdań z kobietą, której nie podobało się, że kolarze straszą jej pieska na wąskim szlaku.. Wjeżdżamy na teren Słowacji.Na zjeździe do III bufetu daję ognia, zjeżdżam znacznie powyżej granicy bezpieczeństwa, mimo to mam wielką radochę.

Niestety dobijam tylne koło. Na bufecie sprawdzam - powietrze jest - jadę dalej. Niestety około kilometra dalej na podjeździe wiem, że w tylnym kole nie ma powietrza. Zatrzymuję się i zmieniam gumę - pierwszy raz używam łyżek. Poszło mi bardzo sprawnie, ale Grzesiek szybko mnie minął. Wsiadam na rower i gonię. Kilka minut później mijam go - guma.Dalej trasa jest znacznie mniej wymagająca technicznie, jest kilka krótkich podjazdów i szybkich zjazdów. Pamiętam jednak świetny krotki, lecz stromy i trudny zjazd przy barierce. Mijam słowackie wsie i przekraczam czeską granicę bardzo blisko trójstyku. Po sztywnym asfaltowym podjeździe zatrzymuję się na ostatnim, IV bufecie. Do mety zostało 8km. Mija mnie Michał Osuch - postanawiam utrzymać się za nim. Jest sporo asfaltu i szutrów. Dojeżdżamy do Polski i atakuję na podjeździe, zostawiam Michała i gonię kolejnych zawodników. W Istebnej dzieciaki mocno dopingują. Zjeżdżamy wokół góry Żor i odbijamy na bagienny szlak do mety znany z pierwszego etapu. Tym razem jedna z błotnych kałuż mnie pokonała - wpadłem nogą prawie po kolano:D

1 1 M2 JANOWSKI BARTOSZ Dobre Sklepy Rowerowe - Author  03:56:10
103 45 M3 Ostraszewski Arkadiusz Eclipse BikeTires.pl  05:07:38
165 78 M3 Ślązak Adam SCS OSOZ Racing Team  05:34:58
174 84 M3 Wilk Paweł AGR Welodrom  05:38:50
218 63 M2 Szymański Tomasz AGR Welodrom  05:57:06
220 108 M3 Wasielewski Mateusz Eclipse BikeTires.pl  05:57:59
227 110 M3 Niedzielski Soley Albert AGR Welodrom  06:01:03
241 49 M4 Czerwiński Grzegorz Damn Good Team  06:10:37
243 6 M5 Wójcik Jarosław AGR Welodrom  06:11:35

Jestem zadowolony. Nie pozwoliłem, aby cokolwiek przysłoniło mi to, co jest najważniejsze - czerpać radość z jazdy. Trasa piękna, widoki niesamowite, zdecydowanie najładniejszy etap. Czułem się dobrze zarówno na podjazdach (wpływ zmiany ustawień siodła?) i szczególnie na zjazdach. Głupie błędy i problemy z przerzutką oraz kapeć postawiają trochę żalu, co by było gdyby, może ścigałbym się z Pawłem? Nie wiem, nie lubię gdybać, wynik nie jest najważniejszy. Pogoda znów dopisała, momentami było mi za ciepło, ale dobrze, że nie padało mocno.


Kategoria MTB Trophy, 050-100, Imprezy / Wyścigi, Teren, W towarzystwie, XTC

Beskidy MTB Trophy - Etap II - dojazd

Piątek, 24 czerwca 2011 | dodano: 28.06.2011 | Rower:Giant XTC | temp ˚ dst15.00/0.00km wh avgkmh vmax0.00kmh HR /


Kategoria 000-050, W towarzystwie, XTC

Beskidy MTB Trophy - Etap II - Biely Kriz

Piątek, 24 czerwca 2011 | dodano: 28.06.2011 | Rower:Giant XTC | temp 18.0˚ dst89.65/75.00km w07:19h avg12.25kmh vmax68.50kmh HR /

W nocy znów padało, rano niebo zaciągnięte chmurami. Wszyscy w Pietraszonce jesteśmy jednak przekonani, że znów się przetrze;) Nikt nie czuje się świeżo po wczorajszym etapie. Wprowadziłem lekkie modyfikacje w rowerze na dzisiejszy etap - zdjąłem rogi, zmieniłem gripy - zależało mi na pewniejszym chwycie i lepszej kontroli na zjazdach, zdejmuję również tylny błotnik - wczoraj przeszkadzał. Grzegorz pomógł mi również wyregulować Rebe - wystarczyło zmniejszyć ciśnienie i widelec zaczął wybierać nierówności zdecydowanie lepiej. Kilka minut po 9 zjeżdżamy do Istebnej - dzisiejszy etap startuje w Czechach, o 9:30 zbiórka na wspólny dojazd na start. Jedzie z nami Magda kibicować nam na trasie. Dojazd pokonujemy lekkim tempem, głównie w dół.

Start spod wyciągu w Bukovcu, od razu asfaltowy podjazd, stawka się rozciąga. Szybko gubię Pawła i Grześka. Słabo się czuję, jak to zwykle bywa na początku. Jadę swoje. Pierwsze kilometry to polne drogi i szutrówki, za schroniskiem na Studenicney jest fajny zjazd na którym wyprzedzam Grześka - nie na długo, na podjazdach szybko mnie doszedł.

Na bufet wjeżdżamy razem. Planujemy razem gonić Pawła. Jedziemy czerwonym szlakiem po granicy czesko-słowackiej, trasa ma charakter sudecki, co zauważa kilka osób wokół. Bardzo podoba mi się trasa, ale jadę coraz słabiej. Odbijamy na szlak po słowackiej stronie granicy, mijamy Uhorke i wjeżdżamy na trudny szlak, jest sporo błota, wąsko, ciężko wyprzedzać, ale szlak jest piękny. W pewnym momencie czuję, że łańcuch zaciąga, niestety cofanie korby nie pomaga, zatrzymuję się. Dopiero po chwili doszedłem do tego, że winne jest wygięte ogniwo łańcucha. Bez zastanowienia wyciągam skuwacz - używam pierwszy raz w życiu. Niestety nie mam spinki. Z
pomocą przychodzi mi Paweł z Siedlec. Po uporaniu się z problemem ruszam w pogoń za Grzegorzem - nie wiem ile straciłem, ale ciężko będzie odrobić straty. Straciłem motywację i zupełnie opadłem z sił, nie pomagał upał. Zupełnie nie miałem frajdy z jazdy, co widać na poniższym zdjęciu.

Podjazdy to była prawdziwa walka, natomiast zjazdy wydawały mi się krótkie - miałem wrażenie, że ciągle jadę pod górę.
Odcinek do Bielego Kriza był najgorszy. Na bufecie zrobiłem długi odpoczynek - najadłem się, czescy serwisanci nasmarowali mi napęd. Miałem już odjeżdżać, kiedy na bufecie pojawił się Jarek. Poczekałem na niego i ruszyliśmy
razem. Trasa prowadzi malowniczym szlakiem na granicy czesko-słowackiej. Odżywam. Zaczynam na nowo czerpać radość z jazdy, a szybkie zjazdy karmią mnie zadowoleniem i satysfakcją. Na podjazdach nadal jest słabo, ale
skupiam się na widokach:) Nieco więcej uwagi kosztuje mnie jeden ze zjazdów po drodze - kawałek sprowadzam, nie czuję się zbyt pewnie. Przed ostatnim, trzecim bufetem jest kolejny trudny zjazd, tym razem jednak puszczam się
i zjeżdżam - na końcu przy bufecie hamulce aż piszczały z bólu, a w powietrzu unosił się swąd palonego metalu. Na bufecie wszyscy zawodnicy czują się podobnie jak ja - wyczerpani, ale z uśmiechem po zjeździe:) Jeden z
zawodników pali.

Na kolejnych kilometrach jest wiele ciekawych ścieżek, szybkich zjazdów i sztywnych podjazdów, jednak najbardziej w pamięci utknęły mi wspaniałe widoki. W kolejnych mijanych wsiach jesteśmy serdecznie dopingowani przez dzieci i starszych. Na jednym z asfaltowych łączników stoi Dorota i Robert (nie wystartował do dzisiejszego etapu po tym jak zwichnął palec w stopie po pierwszy etapie w trakcie kąpieli, pech). Ostatnie kilometry to szutrówki i asfalty. Na szybkim zjeździe, po którym trzeba nawrócić, dopingują mnie Magda i Asia - to naprawdę dodaje skrzydeł, bo od tego momentu wyprzedzam. Ostatni kilometr po łące i zjazd pod wyciągiem. Na metę wpadam tuż za Mateuszem z biketires.pl, chociaż w wynikach jestem przed nim.
1 1 M2 JANOWSKI BARTOSZ Dobre Sklepy Rowerowe - Author  04:33:39
150 75 M3 Ślązak Adam SCS OSOZ Racing Team  06:31:52
155 79 M3 Ostraszewski Arkadiusz Eclipse BikeTires.pl  06:33:25
171 85 M3 Wilk Paweł AGR Welodrom  06:40:45
200 36 M4 Czerwiński Grzegorz Damn Good Team  06:56:37
241 66 M2 Szymański Tomasz AGR Welodrom  07:19:21
242 119 M3 Wasielewski Mateusz Eclipse BikeTires.pl  07:19:22
272 9 M5 Wójcik Jarosław AGR Welodrom  07:31:52
311 64 M4 Kuczewski Tomek VTEAM  08:02:40
330 153 M3 Niedzielski Soley Albert AGR Welodrom  08:17:09

Był to dla mnie najdłuższy maraton w życiu, ponad 7 godzin na trasie. Trasa bardzo ładna, chociaż miała zupełnie innych charakter niż poprzedni etap - miałem wrażenie, że jeżdżę po Sudetach. Zupełnie nie jestem zadowolony z
jazdy - zerwany łańcuch wybił mnie z rytmy, straciłem motywację, później miałem poważny kryzys, który nie pozwolił mi cieszyć się z jazdy. Za bardzo skupiłem się na wyniku. Na mecie chcę możliwie najszybciej zapomnieć
o tym etapie. Ważne jednak, że jadę dalej. Powrót do Istebnej i do Pietraszonki już samochodem.


Kategoria MTB Trophy, 050-100, Imprezy / Wyścigi, Teren, W towarzystwie, XTC