Wpisy archiwalne w kategorii

Teren

Dystans całkowity:17863.98 km (w terenie 10869.95 km; 60.85%)
Czas w ruchu:953:28
Średnia prędkość:18.83 km/h
Maksymalna prędkość:72.00 km/h
Suma podjazdów:52819 m
Maks. tętno maksymalne:202 (101 %)
Maks. tętno średnie:175 (87 %)
Suma kalorii:181461 kcal
Liczba aktywności:280
Średnio na aktywność:64.72 km i 3h 25m
Więcej statystyk

Mazovia MTB - Skarżysko Kamienna

Niedziela, 25 lipca 2010 | dodano: 26.07.2010 | Rower:Giant XTC | temp 18.0˚ dst64.90/57.00km w02:45h avg23.60kmh vmax67.00kmh HR /

Od kilku dni prognozy straszyły opadami w niedzielę i tak naprawdę do ostatniej chwili nie wiadomo było, czy będzie padać. Do Skarżyska pojechaliśmy z Arturem i jego kumplem, na miejscu byliśmy tuż po 9, czyli dosyć wcześnie. Na miejscy spotykamy Damiana, później dojeżdża grupka Welodromów - Andzia, Andrzej, Włodek, Krzysiek, Paweł i drugi Paweł. Po krótkiej rozgrzewce z Magdą, stajemy w sektorach, start punktualny, równo o 11. Pierwsze kilkaset metrów jak zwykle szybkie, ale niewielki podjazd po bruku sprawia, że sporo osób "zdycha" - ja trzymam koło Pawła Wilka i taki mam plan na następne kilometry. Po krótkiej sekcji w lesie wyjeżdżamy na asfalt, przejeżdżamy wiaduktem nad trasą i w las szybkimi asfaltami / szutrówkami. Do rozjazdu FIT/MEGA jest bardzo szybko, jazda w grupie to podstawa, bo wieje. Po rozjeździe niewielki odcinek z kałużami, sporo ludzi tutaj sobie nie radzi, schodzą z rowerów, Cranki jednak bardziej odporne na błoto - później zaczyna się teren o krajobrazie typowym dla Gór Świętokrzyskim - delikatne podjazdy, szybkie zjazdy, troszkę kamieni, sucho i szybko. Miejscami łączniki asfaltowe, sporo po bruku. Na jednym ze zjazdów urywam Pawła. Podobał mi się fragment po czerwonych glinach, wśród liściastych drzew (tego na Mazowszu nie ma). Na jednym ze zjazdów zatrzymuję się, żeby pomóc zawodniczce z pierwszego sektora - chyba pękła sprężyna w przerzutce, przejeżdżający zawodnicy oczywiście z pretensjami, że stoimy, no nic, na krótkim podjeździe szybko ich wyprzedzam. Gdzieś w międzyczasie gubię bidon. Później bardzo szybki zjazd brudnym asfaltem (łapię koło i pobijam rekord prędkości) i wjazd na niewielki podjazd po grząskim piasku. Mimo, że powoli zaczynają mnie boleć plecy (na podjazdach muszę kręcić na stojąco - pomaga), dość szybko dojeżdżam do miejsca, gdzie trasa łączy się z FITem, jest bardzo szybko, jadę z jakimś starszym gościem i gonimy dwóch młodziaków przed nami - niestety czuję skurcz w udzie i muszę na chwilę odpuścić. Jeszcze szybki podjazd po trylince i krótki odcinek leśny z koleinami - na jednej z nich wypadam przed kierownice i zatrzymuję się na "bandzie" - jak się później okazuje, nie ja jeden;) Po wyjeździe z lasu zostaje już tylko końcówka po asfaltach, w między czasie dochodzi mnie dwóch zawodników i jedziemy razem. Ostatni kilometr w stylu torowym - czaimy się i w momencie, w którym zawodnik za mną ogląda się, ja atakuję i wjeżdżam na metę pierwszy.

Świetna trasa, bardzo szybka, ale ładna, brakowało mi tylko cięższych podjazdów - wszystko dało się przejechać nie zrzucając na młynek, pogoda na szczęście dopisała - zaczęło kropić niedługo po tym, jak dojechałem do mety. Jestem zadowolony z jazdy. Na bufetach załapałem się nawet na żele! Na mecie spotykam Krzyśka - rozmawiamy chwilę. Prysznic, czyszczenie roweru i szybko do samochodu - Artur czeka.

Magda znów na podium, ale nie jest zadowolona z trasy - fit był za szybki, za łatwy, poza krótkim odcinkiem z koleinami, trasa w całości po asfaltach i szutrówkach.

Czas: 2:45:41
M2: 40/94 Open: 123/400

finish © ktone


Kategoria 050-100, Imprezy / Wyścigi, Teren, XTC

Turystycznie nad Świdrem

Wtorek, 20 lipca 2010 | dodano: 20.07.2010 | Rower:Giant XTC | temp 26.0˚ dst61.88/35.58km w03:17h avg18.85kmh vmax30.70kmh HR /

Podczas próby pokonania WOT jechaliśmy z chłopakami szlakiem wzdłuż Mieni i bardzo mi się podobało - wiedziałem, że szlak kontynuuje się wzdłuż Świdra i postanowiłem dziś zaliczyć również Świderski odcinek. Dojechałem do Rembertowa pociągiem, troszkę pobłądziłem, ale udało się w końcu trafić do lasu. To nie było jednak koniec z błądzeniem - szlaki są oznaczone fatalnie, bardzo często trzeba jechać "na czuja" - mimo to, jakoś udało się dojechać do Góraszki, a tam już na szlak wzdłuż Mieni. Dalej jechałem już cały czas wzdłuż rzeki aż do miejsca, w którym Mienia wpada do Świdra. Znalazłem przejście po zwalonym drzewie i dalej wzdłuż Świdra. Ścieżka jest słabo przejezdna na odcinkach, na których nie pokrywa się z szlakiem PTTK. Dojechałem do Otwocka, zgłodniałem już, ale zanim znalazłem bankomat minęło trochę czasu, później ciężko było znaleźć jakiś bar - zjadłem w końcu w orientalnym. Po zjedzeniu próba ponownego wjazdu na szlak, ale zupełnie pogubiłem się w tym mieście. Jakoś dojechałem do rzeki, przejechałem szlakiem do końca, wyjechałem drogą na Karczew i skierowałem się w stronę Warszawy. Nie miałem jednak ochoty jechać do miasta, średnio się czułem i wsiadłem w pociąg. Bardzo fajny szlak, na pewno tu wrócę!

Mienia © ktone

Tam gdzie Mienia wpada do Świdra © ktone

Świderski meander © ktone

Tratwa © ktone


Kategoria 050-100, Teren, XTC

Łomianki i ciacho w GK

Środa, 14 lipca 2010 | dodano: 15.07.2010 | Rower:Giant XTC | temp 30.0˚ dst101.31/27.00km w04:25h avg22.94kmh vmax63.10kmh HR /

W południe wyjechałem w stronę Łomianek, musiałem podjechać na chwilkę do znajomej - jazda oczywiście przez KPN. W lesie strasznie sucho, piaskownica nawet na zwykle ubitych singlach. Na miejscu byłem przed 14 - na szczęście znajoma wrzuciła butelkę wody do lodówki:) Później do Magdy na Kabaty, częściowo z braku czasu metrem. Po drodze podjechałem do airbike'a po łańcuch. U Magdy zjadłem obiadek i pojechaliśmy, tak jak zaplanowaliśmy wcześniej, na ciacho do Góry Kalwarii. Po drodze dołączył do nas Jacek z Welodromu. Na miejscu byliśmy przed 19 i cukiernia Karpatka była już zamknięta - znaleźliśmy inną. Po szybkim ciachu i uzupełnieniu bidonów powrót na Kabaty. Do domu metrem i pociągiem bo spieszyłem się na grilla u znajomego:)


Kategoria XTC, W towarzystwie, Teren, KPN, 100-?

WOT

Sobota, 10 lipca 2010 | dodano: 10.07.2010 | Rower:Giant XTC | temp 32.0˚ dst219.34/143.26km w12:02h avg18.23kmh vmax36.10kmh HR /

Podczas długich zimowych wieczorów rozmyślałem nad próbą pokonania Warszawskiej Obwodnicy Turystycznej aka Krwawej Pętli. Jakiś czas temu Jarek zaproponował wspólną jazdę i nie musiałem długo się zastanawiać - trasa jest długa, ale jeżeli mam podjąć wyzwanie, to w grupie będzie zdecydowanie łatwiej. Ostatecznie łącznie ze mną zadeklarowało się 5 osób: Jarek, Paweł W., Tomek Loko i Przemek G. Start zaplanowaliśmy z Modlina o wschodzie słońca - w efekcie z łóżka zwlokłem się tuż po 2.. Ruszyliśmy kilka minut po wschodzie słońca w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara. Pierwsze km po wale, buty mokre i pierwsze trudności z lokalizacją szlaku. Przy zjeździe na asfalt Przemek zrywa łańcuch, na szczęście mamy skuwacz. Ruszamy w las i niestety lokalizacja szlaku momentami jest niemożliwa - zastanawiam się, czy to efekt wczesnej pory? Dalej idzie już sprawnie, mimo to, przed dotarciem do Rembertowa, gdzie zaplanowaliśmy pierwszy bufet, tracimy sporo czasu na szukanie trasy, do tego Tomek zaliczył w okolicach Nieporętu nieprzyjemną glebę. W Rembertowie odbijamy od szlaku na śniadanie do mieszkania Tomka - Paweł przygotował pyszny makaron z kurczakiem i ten posiłek znacznie poprawił humor - wszyscy byliśmy głodni:) Niestety mamy spore opóźnienie w stosunku do planu, robi się naprawdę gorąco. Ruszamy w kierunku Otwocka, po drodze łapie nas ekipa telewizyjna, nagrywamy materiał do Kuriera. Po przekroczeniu Traktu Brzeskiego wpadamy w piaszczyste lasy Mazowieckiego Parku Krajobrazowego, mimo to jedzie się dobrze. W okolicach Góraszki kolejne spotkanie z ekipą TV i przerwa na pierogi:) Po postoju wpadamy na szlak wzdłuż rzeki Mienia i wszyscy zgodnie wpadamy w zachwyt - najpiękniejszy fragment terenu na Mazowszu! Do Otwocka docieramy ścieżkami znanymi doskonale z maratonów Mazovii. Gdzieś w międzyczasie Tomek zalicza drugą identyczną glebę, tym razem jednak ląduje na asfalcie i nie jest dobrze, puchnie mu przedramię, boli nadgarstek - robimy dłuższą przerwę, mimo to Tomek decyduje się na dalszą jazdę! W Okolicach Otwocka Wielkiego mamy lekki kryzys - upał bardzo szybko opróżnia bidony, a my mamy problem ze znalezieniem sklepu - na szczęście udaje się. Do Góry Kalwarii dojeżdżamy po 15 - sporo później niż planowaliśmy. Zatrzymujemy się na posiłek, pojawiają się pierwsze wątpliwości czy damy radę, Przemek jest nawet bliski rezygnacji z dalszej jazdy, na szczęście ostatecznie ruszamy w pełnym składzie dalej. Szlak do Magdalenki jest piaszczysty tylko przez kilka pierwszych km, dalej jedzie się znacznie sprawniej, jednak spory dystans i kilkanaście godzin w trasie zmuszają Przemka do kapitulacji - opuścił nas w Magdalence. Kolejne km przez lasy Sękocińskie są trudne - szlak jest miejscami zarośnięty, ale dość sprawnie docieramy do Nadarzyna i tutaj znajomość trasy pozwoliła nam jechać bardzo sprawnie - mimo ponad 10godzin w siodle mam sporo siły, praktycznie nie dolega mi nic, łącznie z siedzeniem. Niestety jest późno, słońce nieubłaganie zbliża się do linii horyzontu i podejmujemy trudną decyzję o zakończeniu walki w Brwinowie. Dojeżdżamy najkrótszą drogą do Rokitna, dalej odprowadzam chłopaków do Święcić, pokazuję drogę do Zaborowa skąd mają transport do Modlina i wracam do domu.

Nie starczyło czasu, za dużo straciliśmy na szukanie trasy i posiłki, jakby na pocieszenie trafiliśmy do telewizji. Trasa jest wymagająca, szlaki bardzo zróżnicowane, od jazdy po wale, bagna, szybkie single po piaszczyste drogi pożarowe. Na pewno kiedyś spróbujemy ponownie:)

Wielkie dzięki dla chłopaków za wspólną jazdę i wszystkim, którzy nas wsparli:)

WOT 2010 - start z Modlina © ktone

Nowy sprzęt © ktone


Kategoria 100-?, Teren, W towarzystwie, XTC

Chełm - dzień 10

Środa, 7 lipca 2010 | dodano: 08.07.2010 | Rower:Giant XTC | temp ˚ dst46.67/21.48km w02:20h avg20.00kmh vmax60.00kmh HR /

Ostatnia okazja do jazdy po okolicach Chełma - postanowiłem eksplorować okoliczne lasy i znalazłem kilka kolejnych bardzo fajnych fragmentów - teren po niedzielnej burzy był znacznie bardziej wymagający - glina oblepiała napęd, a piach uciekał spod kół. Zachodnie i południowo-zachodnie okolice Chełma to świetny teren do organizacji maratonu i podejrzewam, że można tu zrobić znacznie ciekawszą trasę niż ta w Lublinie.

Po jeździe czyszczenie roweru pod prysznicem:D

Podjazd © ktone

Droga w Zawadówce © ktone


Kategoria 000-050, Teren, XTC

Mazovia MTB - Szydłowiec

Niedziela, 4 lipca 2010 | dodano: 08.07.2010 | Rower:Giant XTC | temp ˚ dst66.34/60.00km w03:24h avg19.51kmh vmax58.40kmh HR /

Pobudka ok 5, dojazd pociągiem do Lublina i dalej z Krzyśkiem i Czarkiem do Szydłowca. Na miejscu była już Magda i ekipa Welodromów:) Trasa tuż przed startem została wydłużona - dla mnie bomba:) Start i pierwsze km szybkie, jedziemy z Pawłem na czele sektora, ale szybko spuchłem i odpadam - nie szkodzi, maraton jest długi. Pierwsze km w lesie porażka - sporo osób schodzi z roweru przed kałużami :( Pierwsze podjazdy i pierwsze rozciąganie stawki - spotykam Jacka, ma jakiś defekt, ale ja też się zatrzymuję oczyścić kasetę z trawy. Po jakimś czasie mija mnie Cezar. Trasa jest urozmaicona, sporo jest podjazdów, co chwilę zmienia się nawierzchnia. Bardzo szybko dochodzę Dominikę i Renatę, chwilę później mijam Bartka - miał wypadek. W okolicach pierwszego pomiaru czasu dojeżdżam do Cezara i jedziemy razem spory kawałek - dopóki go nie zgubiłem:) Sporo jadę też z Jackiem. W międzyczasie pokonujemy kilka fajnych podjazdów i jeden mega zjazd - poczułem się jak w Górach! Kamienie, woda i strach dokręcać;) Gdzieś za drugim bufetem zaliczam śmieszną glebę - próbowałem wyjechać z głębokiej koleiny i przeleciałem przez kierownicę - na szczęście nic poważnego, prędkość nie było duża. Po jakimś czasie opadam z sił, tracę Jacka z oczu i dopada mnie mały kryzys, który potęguje wyboisty teren. Mimo to znajduję resztki sił na szybki przejazd na ostatnich 3-5 km, gdzie mijam sporo osób. Na metę wjeżdżam wykończony i szybko zgłaszam brak chipa, które chwilę później się znalazł:)

Czas: 3:24:10 (zwycięzca 2:40:30)
Miejsce M2: 38/99 Open: 109/407

Trasa bardzo urozmaicona i mimo, że przewyższeń nie było jakoś specjalnie dużo, to długość podjazdów robi swoje - bardzo mi się podobało:)

Wielkie dzięki dla Krzyśka, który pomógł mi dotrzeć na maraton.


Kategoria 050-100, Imprezy / Wyścigi, Teren, W towarzystwie, XTC

Mazovia MTB - Lublin

Niedziela, 20 czerwca 2010 | dodano: 22.06.2010 | Rower:Giant XTC | temp 16.0˚ dst23.23/20.00km w01:12h avg19.36kmh vmax48.60kmh HR /

Prognozy nie pozostawiały złudzeń - będzie morko. Mimo to, jeszcze przed wyjazdem umówiliśmy się z Magdą, że ona jedzie mega, a ja giga. Do Lublina jechaliśmy z Anetą i Pawłem C, na miejscu kropiło, ale było całkiem ciepło. Stojąc w sektorze mam dylemat, czy zakładać kurtkę - ostatecznie tuż przed startem zaczyna mocniej padać i decyduję się na założenie kurtki. Cezary ostrzega o błocie na trasie. Pierwsze kilometry asfaltem, ale dość szybko wjeżdżamy do lasu i jest sporo błota - ciągle ucieka mi tył, za duże ciśnienie w oponie. Jadę ostrożnie, sporo osób się przewraca. Po pewnym czasie mija mnie Janek i przez jakiś czas jedziemy razem, zamieniamy się pozycjami. Niestety na jednym z zakrętów muszę się zatrzymać i wyczyścić kasetę z patyków i trawy. Mimo poprawy, napęd jest zapchany błotem, co chwilę łańcuch zaciąga się na korbie - wiedziałem, że rama na tym ucierpi:D Po wyjeździe z lasu jest jeszcze gorzej, próbując ominąć małe zamieszanie na drodze wjeżdżam w błoto po kostki, rower momentalnie oblepia się błotem w takim stopniu, że nie miałem nawet siły go podnieść, a o jeździe nie było mowy:D Następne kilka km szybsze, rozjazd na FIT, przed którym doganiam Dominikę - o dziwo zjeżdża. Kawałek za rozjazdem zaczyna się bardzo błotnisty fragment w polu. Niestety to miejsce okazało się dla mnie pechowe - zrywam łańcuch i nie pozostaje mi nic innego jak szukać drogi do miasteczka zawodów. Zrezygnowany idę przed siebie i miałem wielkie szczęście - dosłownie kilkaset metrów dalej był pierwszy bufet. W międzyczasie mija mnie Magda - byłem przekonany, że przez fatalne warunki pojedzie FIT - a jednak, ma twardy charakter:) Na bufecie czekamy we czterech jakąś godzinkę na transport do miasteczka, marznąc przy tym niesamowicie - na szczęście jest z nami Zbyszek Kowalski, który częstuje nas ciepłą kawą:) Do Lublina przywozi nas Cezary swoim Pickupem. Na miejscu spotykam kilka osób z Welodromu, na resztę przyjdzie poczekać. Spotykam również Krzyśka. Idąc do łazienki widzę Janka, który walczy na finiszu, dopinguję go:) Czekam na Magdę, która ostatecznie dociera na metę po ponad 4 godzinach - jestem pod wrażeniem jej jazdy, warunki na debiut na dystansie mmega nie były zachęcające:) Pobyt naszej grupy na maratonie wydłużył się wskutek zadziwiająco długiej jazdy Krzyśka - na szczęście dotarł na metę. W Warszawie byliśmy po 21.
Maraton mogę określić jednym słowem - porażka:( Strasznie żałuję, że miałem pecha. Inna sprawa, że jazda w takich warunkach to najzwyczajniej zarzynanie sprzętu:D Poza zapchanymi pancerzami, sporo śladów "walki" na ramie:D

Mokro na trasie © ktone

Oczekiwanie na pomoc:) © ktone


Kategoria 000-050, Imprezy / Wyścigi, Teren, W towarzystwie, XTC

Z Jankiem po KPN

Niedziela, 13 czerwca 2010 | dodano: 13.06.2010 | Rower:Kross A6 | temp 20.0˚ dst96.07/41.40km w04:36h avg20.88kmh vmax41.60kmh HR /

Dzień przed dwoma egzaminami powinienem się uczyć, ale wolałem pokręcić:) Umówiliśmy się z Jankiem na kręcenie po KPN, konkretnie na Karpaty. Pojechaliśmy z Bemowa do Lasek, dalej Lipków, Ławska, Roztoka, górki (po drodze miałem mały problem z rowerem, ale na szczęście udało się szybko go rozwiązać i dalej jechaliśmy już bez przygód). Dalej Górki, single po wydmach wzdłuż drogi, na trasę, do Roztoki i ja dalej do domu asfaltami, a Janek lasem do Warszawy. Fajny wypad, pogoda przyjemniejsza do jazdy niż przez ostatnie dni, choć momentami było chłodno. Ja niestety jakoś bez mocy, ale nie było źle:)


Kategoria 050-100, KPN, Kross A6, Teren, W towarzystwie

Żabia Wola

Czwartek, 10 czerwca 2010 | dodano: 11.06.2010 | Rower:Kross A6 | temp 26.0˚ dst55.49/0.00km w02:03h avg27.07kmh vmax44.10kmh HR /

Poczekałem do wieczoru, aż temperatura ciut spadnie i pojechałem do Żabiej Woli. Wróciłem bezpośrednio, bo byłem umówiony jeszcze z Kondziem, ale wykręcił się - szkoda, bo miałem ochotę jeszcze pokręcić.

Dworek w Żabiej Woli © ktone


Kategoria 050-100, Teren

Upał w KPN

Niedziela, 6 czerwca 2010 | dodano: 06.06.2010 | Rower:Kross A6 | temp 26.0˚ dst69.30/31.50km w03:07h avg22.24kmh vmax39.30kmh HR /

Przed południem do pracy. Po wyjściu postanowiłem pokręcić po KPN - pogoda była idealna. Z Lipkowa do Łomianek przez Sieraków, podjechałem do sklepu, było potwornie gorąco. Z Łomianek zwykłą trasą w stronę Zaborowa, po drodze minąłem dwóch Welodromów - Pawła i Jarka. Mniej więcej na wysokości "Karczmiska" zaczyna brakować picia w bidonie, dopada mnie mały kryzys - upał robi swoje, jak na złość muchy i komary w ilościach niespotykanych do tej pory w tym roku skutecznie uniemożliwiały dłuższy postój i odpoczynek. Jak dotoczyłem się do Zaborowa, po zjedzeniu dwóch lodów od razu poczułem się lepiej i spokojnie wróciłem sobie do domku. Słońce mocno grzeje i w lesie unosi się woń sosny, którą bardzo lubię:)

Single w KPN © ktone


Połamałem już drugie okulary w tym roku i szybko muszę coś kupić - dlatego nie wyobrażam sobie kupna dobrych, drogich okularów, u mnie to kruchy towar:D


Kategoria 050-100, KPN, Kross A6, Teren