W towarzystwie
Dystans całkowity: | 24266.98 km (w terenie 10790.19 km; 44.46%) |
Czas w ruchu: | 1285:47 |
Średnia prędkość: | 18.94 km/h |
Maksymalna prędkość: | 75.20 km/h |
Suma podjazdów: | 56640 m |
Maks. tętno maksymalne: | 207 (104 %) |
Maks. tętno średnie: | 186 (93 %) |
Suma kalorii: | 233181 kcal |
Liczba aktywności: | 423 |
Średnio na aktywność: | 59.92 km i 3h 10m |
Więcej statystyk |
Testowanie prezentu:)
Sobota, 17 lipca 2010 | dodano: 17.07.2010 | Rower:Giant XTC | temp 30.0˚
dst78.72/6.00km
w03:20h avg23.62kmh
vmax38.00kmh HR /
Planowałem udział w Memoriale Bercika, ale pogoda mnie zniechęciła, do tego cięzko było mi wstać po długiej nocy:)
Wyjechałem dopiero po zakończeniu relacji z TdF. Pojechałem do Magdy. Później razem przy zachodzącym słońcu do mnie, po drodze zatrzymaliśmy się przy Decathlonie - Magda kupiła sobie plecak. Dojechaliśmy po 22 - o tej godzinie jest już przyjemnie:)
testowałem dziś prezent od Magdy:)ubijaki:)
© ktone
Kategoria 050-100, W towarzystwie, XTC
Łomianki i ciacho w GK
Środa, 14 lipca 2010 | dodano: 15.07.2010 | Rower:Giant XTC | temp 30.0˚
dst101.31/27.00km
w04:25h avg22.94kmh
vmax63.10kmh HR /
W południe wyjechałem w stronę Łomianek, musiałem podjechać na chwilkę do znajomej - jazda oczywiście przez KPN. W lesie strasznie sucho, piaskownica nawet na zwykle ubitych singlach. Na miejscu byłem przed 14 - na szczęście znajoma wrzuciła butelkę wody do lodówki:) Później do Magdy na Kabaty, częściowo z braku czasu metrem. Po drodze podjechałem do airbike'a po łańcuch. U Magdy zjadłem obiadek i pojechaliśmy, tak jak zaplanowaliśmy wcześniej, na ciacho do Góry Kalwarii. Po drodze dołączył do nas Jacek z Welodromu. Na miejscu byliśmy przed 19 i cukiernia Karpatka była już zamknięta - znaleźliśmy inną. Po szybkim ciachu i uzupełnieniu bidonów powrót na Kabaty. Do domu metrem i pociągiem bo spieszyłem się na grilla u znajomego:)
Kategoria XTC, W towarzystwie, Teren, KPN, 100-?
WOT
Sobota, 10 lipca 2010 | dodano: 10.07.2010 | Rower:Giant XTC | temp 32.0˚
dst219.34/143.26km
w12:02h avg18.23kmh
vmax36.10kmh HR /
Podczas długich zimowych wieczorów rozmyślałem nad próbą pokonania Warszawskiej Obwodnicy Turystycznej aka Krwawej Pętli. Jakiś czas temu Jarek zaproponował wspólną jazdę i nie musiałem długo się zastanawiać - trasa jest długa, ale jeżeli mam podjąć wyzwanie, to w grupie będzie zdecydowanie łatwiej. Ostatecznie łącznie ze mną zadeklarowało się 5 osób: Jarek, Paweł W., Tomek Loko i Przemek G. Start zaplanowaliśmy z Modlina o wschodzie słońca - w efekcie z łóżka zwlokłem się tuż po 2.. Ruszyliśmy kilka minut po wschodzie słońca w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara. Pierwsze km po wale, buty mokre i pierwsze trudności z lokalizacją szlaku. Przy zjeździe na asfalt Przemek zrywa łańcuch, na szczęście mamy skuwacz. Ruszamy w las i niestety lokalizacja szlaku momentami jest niemożliwa - zastanawiam się, czy to efekt wczesnej pory? Dalej idzie już sprawnie, mimo to, przed dotarciem do Rembertowa, gdzie zaplanowaliśmy pierwszy bufet, tracimy sporo czasu na szukanie trasy, do tego Tomek zaliczył w okolicach Nieporętu nieprzyjemną glebę. W Rembertowie odbijamy od szlaku na śniadanie do mieszkania Tomka - Paweł przygotował pyszny makaron z kurczakiem i ten posiłek znacznie poprawił humor - wszyscy byliśmy głodni:) Niestety mamy spore opóźnienie w stosunku do planu, robi się naprawdę gorąco. Ruszamy w kierunku Otwocka, po drodze łapie nas ekipa telewizyjna, nagrywamy materiał do Kuriera. Po przekroczeniu Traktu Brzeskiego wpadamy w piaszczyste lasy Mazowieckiego Parku Krajobrazowego, mimo to jedzie się dobrze. W okolicach Góraszki kolejne spotkanie z ekipą TV i przerwa na pierogi:) Po postoju wpadamy na szlak wzdłuż rzeki Mienia i wszyscy zgodnie wpadamy w zachwyt - najpiękniejszy fragment terenu na Mazowszu! Do Otwocka docieramy ścieżkami znanymi doskonale z maratonów Mazovii. Gdzieś w międzyczasie Tomek zalicza drugą identyczną glebę, tym razem jednak ląduje na asfalcie i nie jest dobrze, puchnie mu przedramię, boli nadgarstek - robimy dłuższą przerwę, mimo to Tomek decyduje się na dalszą jazdę! W Okolicach Otwocka Wielkiego mamy lekki kryzys - upał bardzo szybko opróżnia bidony, a my mamy problem ze znalezieniem sklepu - na szczęście udaje się. Do Góry Kalwarii dojeżdżamy po 15 - sporo później niż planowaliśmy. Zatrzymujemy się na posiłek, pojawiają się pierwsze wątpliwości czy damy radę, Przemek jest nawet bliski rezygnacji z dalszej jazdy, na szczęście ostatecznie ruszamy w pełnym składzie dalej. Szlak do Magdalenki jest piaszczysty tylko przez kilka pierwszych km, dalej jedzie się znacznie sprawniej, jednak spory dystans i kilkanaście godzin w trasie zmuszają Przemka do kapitulacji - opuścił nas w Magdalence. Kolejne km przez lasy Sękocińskie są trudne - szlak jest miejscami zarośnięty, ale dość sprawnie docieramy do Nadarzyna i tutaj znajomość trasy pozwoliła nam jechać bardzo sprawnie - mimo ponad 10godzin w siodle mam sporo siły, praktycznie nie dolega mi nic, łącznie z siedzeniem. Niestety jest późno, słońce nieubłaganie zbliża się do linii horyzontu i podejmujemy trudną decyzję o zakończeniu walki w Brwinowie. Dojeżdżamy najkrótszą drogą do Rokitna, dalej odprowadzam chłopaków do Święcić, pokazuję drogę do Zaborowa skąd mają transport do Modlina i wracam do domu.
Nie starczyło czasu, za dużo straciliśmy na szukanie trasy i posiłki, jakby na pocieszenie trafiliśmy do telewizji. Trasa jest wymagająca, szlaki bardzo zróżnicowane, od jazdy po wale, bagna, szybkie single po piaszczyste drogi pożarowe. Na pewno kiedyś spróbujemy ponownie:)
Wielkie dzięki dla chłopaków za wspólną jazdę i wszystkim, którzy nas wsparli:)WOT 2010 - start z Modlina
© ktoneNowy sprzęt
© ktone
Kategoria 100-?, Teren, W towarzystwie, XTC
Mazovia MTB - Szydłowiec
Niedziela, 4 lipca 2010 | dodano: 08.07.2010 | Rower:Giant XTC | temp ˚
dst66.34/60.00km
w03:24h avg19.51kmh
vmax58.40kmh HR /
Pobudka ok 5, dojazd pociągiem do Lublina i dalej z Krzyśkiem i Czarkiem do Szydłowca. Na miejscu była już Magda i ekipa Welodromów:) Trasa tuż przed startem została wydłużona - dla mnie bomba:) Start i pierwsze km szybkie, jedziemy z Pawłem na czele sektora, ale szybko spuchłem i odpadam - nie szkodzi, maraton jest długi. Pierwsze km w lesie porażka - sporo osób schodzi z roweru przed kałużami :( Pierwsze podjazdy i pierwsze rozciąganie stawki - spotykam Jacka, ma jakiś defekt, ale ja też się zatrzymuję oczyścić kasetę z trawy. Po jakimś czasie mija mnie Cezar. Trasa jest urozmaicona, sporo jest podjazdów, co chwilę zmienia się nawierzchnia. Bardzo szybko dochodzę Dominikę i Renatę, chwilę później mijam Bartka - miał wypadek. W okolicach pierwszego pomiaru czasu dojeżdżam do Cezara i jedziemy razem spory kawałek - dopóki go nie zgubiłem:) Sporo jadę też z Jackiem. W międzyczasie pokonujemy kilka fajnych podjazdów i jeden mega zjazd - poczułem się jak w Górach! Kamienie, woda i strach dokręcać;) Gdzieś za drugim bufetem zaliczam śmieszną glebę - próbowałem wyjechać z głębokiej koleiny i przeleciałem przez kierownicę - na szczęście nic poważnego, prędkość nie było duża. Po jakimś czasie opadam z sił, tracę Jacka z oczu i dopada mnie mały kryzys, który potęguje wyboisty teren. Mimo to znajduję resztki sił na szybki przejazd na ostatnich 3-5 km, gdzie mijam sporo osób. Na metę wjeżdżam wykończony i szybko zgłaszam brak chipa, które chwilę później się znalazł:)
Czas: 3:24:10 (zwycięzca 2:40:30)
Miejsce M2: 38/99 Open: 109/407
Trasa bardzo urozmaicona i mimo, że przewyższeń nie było jakoś specjalnie dużo, to długość podjazdów robi swoje - bardzo mi się podobało:)
Wielkie dzięki dla Krzyśka, który pomógł mi dotrzeć na maraton.
Kategoria 050-100, Imprezy / Wyścigi, Teren, W towarzystwie, XTC
Złotokłos i Raszyn
Sobota, 26 czerwca 2010 | dodano: 26.06.2010 | Rower:Giant XTC | temp 23.0˚
dst78.01/4.00km
w03:15h avg24.00kmh
vmax41.60kmh HR /
Mieliśmy umówione spotkanie w gronie Welodromów na Polance, ale nie wyszło - namówiłem Magdę na wypad na ciacho - tym razem do Złotokłosu. Jechaliśmy asfaltami, bo mam slicki na kołach. Na miejscu wtrząchnęliśmy dobre ciacha i podjechaliśmy do Magdy rodziców na działeczkę, posiedzieliśmy parę minut. Kolejny cel to działka babci pod Raszynem - tutaj zjedliśmy obiad, kiełbaskę z grilla i ok 19 ruszyliśmy do domów - Magda na Ursynów, ja do siebie. Piękna pogoda, lekki wiaterek sprawia, że jest bardzo przyjemnie:)
Kategoria 050-100, W towarzystwie, XTC
Do GK na ciacho:)
Środa, 23 czerwca 2010 | dodano: 23.06.2010 | Rower:Giant XTC | temp 19.0˚
dst122.29/5.00km
w05:17h avg23.15kmh
vmax59.20kmh HR /
Przed południem pojechałem do Warszawy, gdzie umówiłem się z Jankiem, żeby oddać mu klucze, po drodze kupiłem spinke (2Koła) SRAMa - na starej łańcuch przeskakiwał po maratonie w Lublinie. Podjechałem do Magdy i wyciągnąłem ją na rower - zmotywowałem ją obiecując wizytę w osławionej wśród Welodromów cukierni w Górze Kalwarii:) Do GK jechaliśmy z lekkim wiatrem i tempo było bardzo fajne, droga powrotna pod wiatr, ale Magda trzymała mi się na kole i poszło sprawnie:) Powrót do domu normalną trasą, po drodze jeszcze umówiłem się z gościem od którego kupiłem ramę, zapomniał mi dać wcześniej małej pierdółki - okazało się, że pracuje w sklepie Gianta;) Pogoda się zmieniła i było już chłodniej - cieniutkie spodnie z długą nogawką w zapasie się przydały.W drodze do Góry Kalwarii
© ktoneCiacho:)
© ktone
Kategoria 100-?, W towarzystwie, XTC
Nauka SPD
Wtorek, 22 czerwca 2010 | dodano: 22.06.2010 | Rower:Giant XTC | temp 18.0˚
dst29.54/2.00km
w01:45h avg16.88kmh
vmax39.40kmh HR /
.. nie moja, a Magdy. Kupiła pedały jeszcze przed maratonem w Lublinie, ale dopiero dziś je zainstalowaliśmy i Magda uczyła się jeździć, a ja jej towarzyszyłem:)
Kategoria 000-050, W towarzystwie, XTC
Mazovia MTB - Lublin
Niedziela, 20 czerwca 2010 | dodano: 22.06.2010 | Rower:Giant XTC | temp 16.0˚
dst23.23/20.00km
w01:12h avg19.36kmh
vmax48.60kmh HR /
Prognozy nie pozostawiały złudzeń - będzie morko. Mimo to, jeszcze przed wyjazdem umówiliśmy się z Magdą, że ona jedzie mega, a ja giga. Do Lublina jechaliśmy z Anetą i Pawłem C, na miejscu kropiło, ale było całkiem ciepło. Stojąc w sektorze mam dylemat, czy zakładać kurtkę - ostatecznie tuż przed startem zaczyna mocniej padać i decyduję się na założenie kurtki. Cezary ostrzega o błocie na trasie. Pierwsze kilometry asfaltem, ale dość szybko wjeżdżamy do lasu i jest sporo błota - ciągle ucieka mi tył, za duże ciśnienie w oponie. Jadę ostrożnie, sporo osób się przewraca. Po pewnym czasie mija mnie Janek i przez jakiś czas jedziemy razem, zamieniamy się pozycjami. Niestety na jednym z zakrętów muszę się zatrzymać i wyczyścić kasetę z patyków i trawy. Mimo poprawy, napęd jest zapchany błotem, co chwilę łańcuch zaciąga się na korbie - wiedziałem, że rama na tym ucierpi:D Po wyjeździe z lasu jest jeszcze gorzej, próbując ominąć małe zamieszanie na drodze wjeżdżam w błoto po kostki, rower momentalnie oblepia się błotem w takim stopniu, że nie miałem nawet siły go podnieść, a o jeździe nie było mowy:D Następne kilka km szybsze, rozjazd na FIT, przed którym doganiam Dominikę - o dziwo zjeżdża. Kawałek za rozjazdem zaczyna się bardzo błotnisty fragment w polu. Niestety to miejsce okazało się dla mnie pechowe - zrywam łańcuch i nie pozostaje mi nic innego jak szukać drogi do miasteczka zawodów. Zrezygnowany idę przed siebie i miałem wielkie szczęście - dosłownie kilkaset metrów dalej był pierwszy bufet. W międzyczasie mija mnie Magda - byłem przekonany, że przez fatalne warunki pojedzie FIT - a jednak, ma twardy charakter:) Na bufecie czekamy we czterech jakąś godzinkę na transport do miasteczka, marznąc przy tym niesamowicie - na szczęście jest z nami Zbyszek Kowalski, który częstuje nas ciepłą kawą:) Do Lublina przywozi nas Cezary swoim Pickupem. Na miejscu spotykam kilka osób z Welodromu, na resztę przyjdzie poczekać. Spotykam również Krzyśka. Idąc do łazienki widzę Janka, który walczy na finiszu, dopinguję go:) Czekam na Magdę, która ostatecznie dociera na metę po ponad 4 godzinach - jestem pod wrażeniem jej jazdy, warunki na debiut na dystansie mmega nie były zachęcające:) Pobyt naszej grupy na maratonie wydłużył się wskutek zadziwiająco długiej jazdy Krzyśka - na szczęście dotarł na metę. W Warszawie byliśmy po 21.
Maraton mogę określić jednym słowem - porażka:( Strasznie żałuję, że miałem pecha. Inna sprawa, że jazda w takich warunkach to najzwyczajniej zarzynanie sprzętu:D Poza zapchanymi pancerzami, sporo śladów "walki" na ramie:DMokro na trasie
© ktoneOczekiwanie na pomoc:)
© ktone
Kategoria 000-050, Imprezy / Wyścigi, Teren, W towarzystwie, XTC
Ambitne plany:D
Czwartek, 17 czerwca 2010 | dodano: 17.06.2010 | Rower:Giant XTC | temp 24.0˚
dst84.24/14.00km
w03:32h avg23.84kmh
vmax39.90kmh HR /
Umówiliśmy się z Jankiem w Roztoce na kręcenie po KPN. Plany ambitne, ale wyszło z tego kręcenie po asfaltach:D
Kategoria 050-100, KPN, W towarzystwie, XTC
Z Jankiem po KPN
Niedziela, 13 czerwca 2010 | dodano: 13.06.2010 | Rower:Kross A6 | temp 20.0˚
dst96.07/41.40km
w04:36h avg20.88kmh
vmax41.60kmh HR /
Dzień przed dwoma egzaminami powinienem się uczyć, ale wolałem pokręcić:) Umówiliśmy się z Jankiem na kręcenie po KPN, konkretnie na Karpaty. Pojechaliśmy z Bemowa do Lasek, dalej Lipków, Ławska, Roztoka, górki (po drodze miałem mały problem z rowerem, ale na szczęście udało się szybko go rozwiązać i dalej jechaliśmy już bez przygód). Dalej Górki, single po wydmach wzdłuż drogi, na trasę, do Roztoki i ja dalej do domu asfaltami, a Janek lasem do Warszawy. Fajny wypad, pogoda przyjemniejsza do jazdy niż przez ostatnie dni, choć momentami było chłodno. Ja niestety jakoś bez mocy, ale nie było źle:)
Kategoria 050-100, KPN, Kross A6, Teren, W towarzystwie