Wpisy archiwalne w kategorii

XTC

Dystans całkowity:14235.23 km (w terenie 5578.16 km; 39.19%)
Czas w ruchu:702:52
Średnia prędkość:19.63 km/h
Maksymalna prędkość:75.20 km/h
Suma podjazdów:4079 m
Maks. tętno maksymalne:207 (104 %)
Maks. tętno średnie:181 (90 %)
Suma kalorii:132759 kcal
Liczba aktywności:309
Średnio na aktywność:46.07 km i 2h 28m
Więcej statystyk

Sejny - dzień 5

Niedziela, 17 lipca 2011 | dodano: 23.07.2011 | Rower:Giant XTC | temp ˚ dst26.91/0.00km w01:10h avg23.07kmh vmax39.00kmh HR /

Pomiary przepływu na rzecze Marycha w Sejnach i we wsi Aleksiejówka.


Kategoria 000-050, W towarzystwie, XTC

Sejny - dzień 4

Sobota, 16 lipca 2011 | dodano: 23.07.2011 | Rower:Giant XTC | temp ˚ dst64.67/0.00km w03:25h avg18.93kmh vmax38.00kmh HR /

Olszanka, Zaruby, Bosse i Krejwińce.


Kategoria 050-100, W towarzystwie, XTC

Sejny - dzień 2

Czwartek, 14 lipca 2011 | dodano: 23.07.2011 | Rower:Giant XTC | temp ˚ dst53.29/0.00km w03:02h avg17.57kmh vmax57.90kmh HR /

Drugi dzień pomiarów, tym razem południowe okolice Sejn - Posejnele, Pomorze, Degucie. Pogoda dopisuje, nawet za bardzo:)


Kategoria 050-100, W towarzystwie, XTC

Sejny - dzień 1

Środa, 13 lipca 2011 | dodano: 23.07.2011 | Rower:Giant XTC | temp ˚ dst55.00/0.00km w03:00h avg18.33kmh vmax39.40kmh HR /

Pierwszy dzień na Pojezierzu Wschodniosuwalskim. Przede mną kilka dni badań do pracy magisterskiej, a przy okazji wspaniałe widoki, liczne jeziora i pofalowany teren:) Pierwszy dzień to wschodnie okolice Sejn - Zaleskie, Żegary, Sztabinki.


Kategoria 050-100, W towarzystwie, XTC

Praca

Poniedziałek, 11 lipca 2011 | dodano: 11.07.2011 | Rower:Giant XTC | temp 18.0˚ dst24.97/0.00km w00:55h avg27.24kmh vmax59.00kmh HR /


Wyjazd o 4:40, pola zaciągnięte gęstą mgłą, po kilku chwilach byłem cały mokry, sytuację ratowała przyjemna temperatura 14*.
Powrót o 8 w słońcu, ale ruch mały.


Kategoria 000-050, XTC

Z Magdą na ciacho i grilla

Sobota, 9 lipca 2011 | dodano: 10.07.2011 | Rower:Giant XTC | temp 24.0˚ dst91.71/24.50km w04:07h avg22.28kmh vmax42.10kmh HR /

W planach mamy z Magdą rodzinnego grilla o 15. Wcześniej chcemy odwiedzić cukiernię w Złotokłosie - najlepsze ciastka w okolicy:) Wyruszamy ok 11 i jedziemy do Podkowy Leśnej. Zaproponowałem, żeby jechać cały czas czerwonym szlakiem - bo ładny i przyjemniej niż asfaltami, szczególnie, że jest bardzo ciepło i słonecznie. Z Podkowy tniemy szybko do Nadarzyna.

Zatrzymujemy się na chwilkę przy stawie, bo wypatrzyłem czaplę siwą. Niestety szybko uciekła i nie zdążyłem zrobić zdjęć. Dalej jedziemy przez lasy Sękocińskie, ostrożnie, bo ostatnim razem, kiedy tam byliśmy - Magda zgięła hak przerzutki;) Mijamy kilka malowniczych miejsc, szlak jest bardzo ładny, choć miejscami dość "dziki".

Dojeżdżamy w końcu do Magdalenki, na chwilę gubimy szlak, ale chwilę później jesteśmy spowrotem na czerwonym. Wszystkie drogi prowadzą do Złotokłosu;) Po wjechaniu do lasu odbijamy tylko na chwilkę ze szlaku - chcę pokazać Magdzie wydmę, na której zginął motocyklista.

Jedziemy dalej, szlak prowadzi kawałeczek skrajem lasu, wyjeżdżamy przy Cmentarzu Południowym. Spory kawałek asfaltami, dalej kilka km szutrówkami i dojeżdżamy do Wólki Prackiej, skąd jest już tylko kawałek do Złotokłosu. Magda nie ukrywa, że jest już zmęczona i z ogromną przyjemnością zrobi sobie przerwę na ciastko, ja zresztą też:) Jemy trzy tarty (najlepsze!), zjadamy wielkie lody i po dłuższej chwili odpoczynku ruszamy w stronę Raszyna, na grilla. Wybieramy wariant po asfaltach ze względu na ograniczony czas. Jedziemy przez Lesznowolę i Falenty. Na miejscu jesteśmy kilka minut przed czasem:)

Wieczorkiem po kilku godzinach objadania się, powrót przy zachodzącym słońcu. Temperatura niższa, jedzie się naprawdę przyjemnie. powrót przez Raszyn, Michałowice, Piastów, Pruszków.


Kategoria XTC, W towarzystwie, 050-100

Po Magdę i nieudany powrót

Piątek, 8 lipca 2011 | dodano: 10.07.2011 | Rower:Giant XTC | temp 20.0˚ dst28.26/0.00km w01:09h avg24.57kmh vmax52.30kmh HR /

Umówiłem się z Magdą, że pojedzie do pracy jak człowiek, wyjadę po nią i razem przyjedziemy po mnie. Droga do Warszawy bez niespodzianek. Niestety tuż przed moim wyjściem padało i drogi były mokre - nic to, odrobina błota na twarzy jeszcze nikomu nie zaszkodziła;) Spotkaliśmy się przy Polu Mokotowskim i ruszyliśmy w stronę domu. Przy Rondzie Zesłańców Syberyjskich zdecydowaliśmy, że wracamy pociągiem - na niebie snuły się ciemne chmury, zresztą kilka minut później lunęło..


Kategoria 000-050, XTC

Do Podkowy na drugie Śniadanie;)

Czwartek, 30 czerwca 2011 | dodano: 04.07.2011 | Rower:Giant XTC | temp 22.0˚ dst30.30/7.51km w01:20h avg22.73kmh vmax38.60kmh HR 123/157

Wybrałem się przed południem do Podkowy na ciastko.

Powrót czerwonym szlakiem, sprawdzić ten odcinek WOTu. Krótki odcinek z Brwinowa do Kotowic prowadzi po drodze wykorzystywanej w tej chwili przez ciężki sprzęt przy budowie autostrady - jest błotko.
Noga ciągle boli, rana nie chce się goić:(


Kategoria 000-050, XTC

Beskidy MTB Trophy - Etap IV - Klimczok

Niedziela, 26 czerwca 2011 | dodano: 28.06.2011 | Rower:Giant XTC | temp 12.0˚ dst71.67/55.00km w06:20h avg11.32kmh vmax54.20kmh HR /

Czwarty, ostatni etap. Początkowo w planach był wjazd na Skrzyczne, jednak Grzegorz zmienił trasę i głównym punktem dzisiejszego etapu ma być podjazd na Klimczok. Pogoda tym razem była ładna od rana:) Nogi bolą, ręce mają dość, ale ostatni etap to już "z górki" ;) Kilka minut przed 10 jesteśmy na starcie.

Początek tradycyjnie po asfaltach, odbijamy na szutrówki i wspinamy się na Przełęcz Szarcula. Kolejny etap to podjazd na Kubalonkę, po drodze Magda dopinguje, oczywiście od razu przyspieszyłem;)


Na zjazdach niestety jest korek, za krótki rozjazd. Mimo to jadę mocno. Przekraczamy Wisłę.

Zaczynamy mocny asfaltowy podjazd, chwilę później jedziemy już po płytach. Obniżone siodło sprawdza się, jadę swoje. W pewnym momencie widzę przy trasie zawodnika Torq Superior - myślałem, że to Adam Biewald, kolega Jarka. Pytam czego potrzebuje - spinkę - ok. Zatrzymuję się, daje skuwacz, czekam aż rozkuje łańcuch i daję spinkę. Okazało się, że to nie Adam, a Jarek Paszczyński. Ruszam dalej, nie straciłem dużo i szybko odrabiam. Spory kawałek jadę z Luckiem Maślaną. Przejeżdżamy obok skalek na szczycie Czupel, dalej kapitalny szlak przez Smerkowiec i Jawierzny, szybkie zjazdy, na których po raz kolejny w ciągu ostatnich dni doświadczam piękna tego sportu - wspaniałe widoki, szybkość i walka z kamieniami pod przednim kołem:) Zatrzymuję się na bufecie, ledwo wyhamowuję przed fotografem;)

Ruszam z bufetu i zaczynam podjazd na Grabową wąskim singlem, jest dużo śliskich korzeni, kamieni. Grzegorz stoi przy ścieżce z kamerą w ręce:) Po krótkich zjazdach wspinamy się na Kotarz. Dochodzę Pawła i od tej pory jedziemy razem. Paweł kiepsko się czuje, ale pod górę jedzie mocno, na zjazdach też nie blokuje;) Po drodze mamy świetny zjazd po kamieniach i trawers z bardzo śliskimi korzeniami - miód! Na deser śliski i dosyć stromy zjazd do wsi Świniorki, zakończony półmetrowym uskokiem. Wiem, że trzeba sprowadzić, zatrzymuję się, ale nie jestem w stanie podeprzeć się stopą i ląduję na plecach, dużo śmiechu:D Mamy dodatkowy bufet - dojeżdża Grzesiek, chwilę później Albert.

Zaczynamy podjazd pod Klimczok. Początek jest stromy, wszyscy podprowadzamy, Albert jedzie! Jestem w szoku, ani przez chwilę nie myślę, żeby gonić:) Albert przed tym etapem obiecał, ze da czadu:D Kawałek dalej droga wypłaszcza się i jedziemy, staram się trzymać blisko Pawła. Podjazd jest długi, po dotarciu na szczyt nie kryję, że mam dość. Zaczynamy kolejne świetny odcinek dzisiejszego maratonu - szybkie zjazdy po kamieniach na przemian z krótkimi podjazdami przez pasmo Klimczoka do Błtani. Ostatni fragment jadę z Robertem, który dogonił mnie na podjeździe, jednak na zjazdach trzymam się blisko, a nawet wyprzedzam. Przed schroniskiem pod Wielką Cisową odbijamy na zjazdy do Brennej. Nie spodziewałem się tego, co doświadczyłem - długi, stromy zjazd po kamieniach wielkości kasku, bajka! Już po chwili bolą ręce, nogi z trudem amortyzują kolejne uderzenia, kamienie walą po ramie, a opony aż piszczą. Niestety w pewnym momencie dobijam tył:( Przymusowy zjazd na pobocze i szybka wymiana dętki. Szkoda, bo wyprzedziłem kilka osób, a widziałem już koniec zjazdu. Przy okazji zmiany dętki miałem możliwość obserwować wielu zawodników na zjeździe - poziom podejmowanego ryzyka, bo tak to trzeba nazwać, jest bardzo różny, a Paweł minął mnie bardzo
szybko:)

Ruszam w dół, Brenna jest już blisko, ostatnia szutrówka, dogania mnie zawodnik, krzyczy "left", jadę lewą i nie wiem dlaczego, ale staram się zrobić mu miejsce, w tym samym czasie zawodnik mija mnie z prawej i lekko potrąca.. tracę kontrolę i ląduję na ziemii, uderzam głową i zbieram szlif na prawym boku. Przez chwilę jestem w szoku, ale szybko dochodzi do mnie, że muszę uciekać z trasy, bo miejsce jest bardzo szybkie. Jechałem na oko 40kmh. Zawodnik, który mnie potrącił (Czech), zatrzymał się i udzielił mi pomocy, upewnił się, że jestem przytomny, sprawdziliśmy, że kask jest cały i kawałem mu jechać dalej. Wypadek, zdarza się. Chwilę potrwało zanim sam zebrałem się w drogę. Otarty bok piecze, ale najgorsze, że głowa boli. Prostuję kierownicę i bardzo powoli zjeżdżam. Na szczęście w Brennej stoi ambulans, zatrzymuję się, ponieważ głowa boli, lekko mnie skołowało. Ratownicy dokładnie mnie "sprawdzili" i odradzili dalszą walkę. "Panowie, zostało 30km, dam radę - ok, wygląda na to, że jest ok, ale jak tylko źle się poczujesz, schodź z roweru! - jasne!".

Zupełnie przybity ruszam dalej. Pierwszy poważny upadek z górach i w ogóle na rowerze. Najgorsze, że nie z mojej winy, a może z mojej? Może nie powinienem w ogóle próbować ustąpić? Następnym razem jadę swoje, a inni niech się gimnastykują. Zupełnie straciłem wolę walki, opadłem z sił.

Asfaltowy podjazd jadę bardzo powoli, dalej jest krótkie podejście, na którym mija mnie Lucek. Kolejne kilometry po malowniczych szutrówkach i wąskim singlu jadę bardzo powoli, zjazdy pokonuję chyba najwolniej ze wszystkich zawodników. Jestem przekonany, że dzisiejszy etap ukończę jako ostatni. Spory kawałek do ostatniego bufetu jadę ze sporą grupką Duńczyków - ci ludzie mają dobrą zabawę, jadą razem i śpiewają:)

Na bufecie postanowiłem odłączyć się od Duńczyków i zjazdy jadę zachowawczo, ale ciut szybciej. Mijam Malinkę i zaczynam podjazd na Cieńkow, tzn podejście. Po drodze dzwonię do Magdy, wiem, że miała w planach kibicować nam na podjeździe na Zameczek, proszę ją, żeby przyjechała po mnie na tamę przy J. Czerniańskim. Spotykamy się na tamie i od tej pory jedziemy powolutku razem. Na asfaltach w Andziołówce Magda odbija do Istebnej, a ja dokręcam na metę, końcówka oczywiście po błotku;)

1 1 M3 Šíbl Radek 4EVER CYKLOBULIS MTBS  03:50:06
2 1 M2 JANOWSKI BARTOSZ Dobre Sklepy Rowerowe - Author 03:50:18
107 50 M3 Ostraszewski Arkadiusz Eclipse BikeTires.pl 05:03:29
165 75 M3 Niedzielski Soley Albert AGR Welodrom  05:24:12
172 33 M4 Czerwiński Grzegorz Damn Good Team  05:27:05
184 36 M4 Serwatka Robert Goggle Pro Active Eyewear  05:34:39
209 99 M3 Ślązak Adam SCS OSOZ Racing Team  05:41:22
216 104 M3 Wasielewski Mateusz Eclipse BikeTires.pl  05:44:02
220 107 M3 Wilk Paweł AGR Welodrom  05:45:16
244 9 M5 Wójcik Jarosław AGR Welodrom  05:55:58
295 69 M2 Szymański Tomasz AGR Welodrom  06:20:40
304 12 M5 Migała Zygmunt Leniwce.pl  06:31:45

Na mecie dziewczyny i chłopaki witają mnie brawami, prowadzący daje koszulkę
finiszera, złość i żal ustępuje miejsca ogromnej satysfakcji, wspaniałe
uczucie:) Etap był piękny, chyba najbardziej wymagający technicznie, widoczki
tradycyjnie epickie. Pogoda dopisała, było chłodno, chmurzyło się, nawet przez
moment pokropiło - pasują mi takie warunki.

1 1 M2 JANOWSKI BARTOSZ Dobre Sklepy Rowerowe - Author  15:52:37
126 63 M3 Ostraszewski Arkadiusz Eclipse BikeTires.pl  22:12:29
155 76 M3 Ślązak Adam SCS OSOZ Racing Team  22:51:44
168 81 M3 Wilk Paweł AGR Welodrom  23:17:21
192 39 M4 Czerwiński Grzegorz Damn Good Team  24:07:00
205 99 M3 Wasielewski Mateusz Eclipse BikeTires.pl  24:37:14
215 58 M2 Szymański Tomasz AGR Welodrom  24:52:19
237 8 M5 Wójcik Jarosław AGR Welodrom  25:26:49
243 118 M3 Niedzielski Soley Albert AGR Welodrom  25:36:44

W ramach podsumowania napiszę tylko, że Beskidy MTB Trophy to impreza kultowa, olbrzymie wyzwanie, prawdziwa przygoda. Miałem wiele przygód, ale szczęśliwie jestem na mecie i czuję wielką satysfakcję. W sumie prawie 300km i ponad 10km w pionie. Słaby wynik i kiepska dyspozycja, szczególnie drugie dnia, nie wpływają w najmniejszy sposób na wspaniałe wspomnienia, a jedynie motywują do dalszych treninigów i podjęcia wyzwania ponownie, za rok:)


Kategoria 050-100, Imprezy / Wyścigi, Teren, W towarzystwie, XTC, MTB Trophy

Beskidy MTB Trophy - Etap IV - dojazd

Niedziela, 26 czerwca 2011 | dodano: 28.06.2011 | Rower:Giant XTC | temp ˚ dst10.00/0.00km wh avgkmh vmax0.00kmh HR /


Kategoria 000-050, W towarzystwie, XTC