XTC
Dystans całkowity: | 14235.23 km (w terenie 5578.16 km; 39.19%) |
Czas w ruchu: | 702:52 |
Średnia prędkość: | 19.63 km/h |
Maksymalna prędkość: | 75.20 km/h |
Suma podjazdów: | 4079 m |
Maks. tętno maksymalne: | 207 (104 %) |
Maks. tętno średnie: | 181 (90 %) |
Suma kalorii: | 132759 kcal |
Liczba aktywności: | 309 |
Średnio na aktywność: | 46.07 km i 2h 28m |
Więcej statystyk |
MTB Cross Maraton - Bieliny - rozgrzewka
Niedziela, 4 września 2011 | dodano: 05.09.2011 | Rower:Giant XTC | temp ˚
dst5.00/0.00km
wh avgkmh
vmax0.00kmh HR /
Kategoria 000-050, W towarzystwie, XTC
MTB Cross Maraton - Bieliny
Niedziela, 4 września 2011 | dodano: 05.09.2011 | Rower:Giant XTC | temp 25.0˚
dst72.89/62.00km
w04:54h avg14.88kmh
vmax53.40kmh HR 157/200
W Suchedniowie dostałem mocny wycisk, mimo to organizatorzy zapowiadali, że to był pikuś w stosunku do tego, co będzie w Bielinach. Ma być prawdziwie górska trasa, pure MTB. Kupuję to! Do Bielin jedziemy w stałym składzie Magda, Paweł i wyjątkowo Janusz. Na miejscu po załatwieniu formalności, złożeniu rowerów, nerwowej wymianie opony, w końcu ruszamy na krótką rozgrzewkę. Początek asfaltem, pod górę, później według zapowiedzi kilka km szutrówek, zanim wjedziemy w teren. Przed nami 72km z czego większość w lasach pasma Jeleniowskiego. Wiem, że będzie ciężko, szczególnie, że znów szykuje się upalny dzień.
W końcu stajemy na starcie i punktualnie o 11 ruszamy. Początek za samochodem policji bardzo leniwie - od razu część zawodników wykonuje dziwne zachowania i wyprzedza chodnikami, poboczem, robi się niebezpiecznie. W końcu radiowóz przyspiesza i peleton się rozciąga, szybko wjeżdżamy na szutrówkę i chwilę później w teren.. Od razu robi się tłok, wyprzedzanie bokiem po krzakach, niepotrzebne komentarze i zgrzyty :/ Wszystko po to, żeby za chwilę wyjechać na szutrówkę. Jest w miarę płasko, dużo piachu. Janusz jest z przodu, jadę z Pawłem, jednak systematycznie mi odjeżdża, do czego już się przyzwyczaiłem;) Około 10km zaczynamy MTB - miękki podjazd po trawie i wjazd do lasu. Jest później kilka łączników szutrówkami i asfaltem, ale zdecydowana większość trasy prowadzi leśnymi ścieżkami. Do pierwszego bufetu jest nieźle, mimo, że tracę kolejne pozycje. Przed bufetem przestrzeliłem skręt, ale nie tracę dużo.
Za bufetem zaczynamy podjazd pod Szczyglak. Długi podjazd, głębokie koleiny, trzeba cały czas kontrolować tor jazdy. Rozjazd (1:20) i ciąg dalszy podjazdu, po czym zaczynamy pierwszy konkretny dziś zjazd. Ciąg dalszy trasy to wąskie podjazdy na przemian z wymagającymi zjazdami. W większości nie są trudne, ale wymagają sporej uwagi ze względu na koleiny, wymyty przez wodę grunt czy luźne kamienie. Około 2:05 robię niepotrzebny ruch nogą i łapie mnie skurcz. Muszę się zatrzymać, naciągnąć, wsuwam żel i dużo piję. Upał daje się we znaki, pot zalewa mi twarz. Jadę dalej bez problemów z nogą, ale zaczyna szwankować sprzęt. Do zaciągającego młynka już się przyzwyczaiłem, chociaż ciągle mnie to zastanawia - błota było bardzo mało, albo wcale. Mimo to, kilka razy muszę się zatrzymać. Do tego dochodzą dziwne dźwięki z okolic mufy suportu. Jestem pewien, że rama pękła, zatrzymuję się i oglądam ramę - nic. Albo padnięte łożyska, albo rama - jadę dalej chociaż bez przekonia;) Dojeżdżam do drugiego bufetu.
Obsługa jak zwykle fantastyczna. Podobnie z dopingiem - trasa w całości poprowadzona lasami, nie mijamy tylu wiosek, co w Suchedniowie, mimo to na trasie nie brakuje dopingujących dzieciaków:) Kolejne podjazdy i kamieniste zjazdy. Trasa rewelacyjna, nieźle mnie wytrzęsło, podjazdy długie. Jadę coraz słabiej, ale mam ogromną przyjemność z każdego kilometra maratonu. Gdzieś przed ostatnim bufetem zaczynają się kolejne problemy ze sprzętem - łańcuch spada między kasetę, a szprychy. Dziwne, tym bardziej, że spada w momencie, kiedy jadę na trzeciej od góry koronce kasety. Sytuacja powtarza się jeszcze kilka razy do końca maratonu. Nie pomaga regulacja przerzutki. Na szczęście za każdym razem udaje mi się wyciągnąć zakleszczony łańcuch. Jest ostatni bufet. Łykam arbuza, smakuje mi:) Ostry podjazd, widzę przed sobą cztery osoby, chcę gonić. Wjazd do lasu i mamy kapitalny kawałek lasu - ścieżka zupełnie jak w Beskidach. Mijam dwie osoby tylko po to, żeby za chwilę męczyć się z zakleszczonym po raz kolejny łańcuchem. Jestem cholernie zły na rower, ale jadę dalej i szybko zapominam o problemach. Poirytowany jestem jeszcze dwa razy... W końcu dojeżdżamy do najlepszego zjazdu tego maratonu - szybki singiel z niespodziankami w postaci ostrych kamieni i głazów. Dalej krótki odcinek interwałowy z ostrym, ale krótkim zjazdem i wyjeżdżamy na asfalt. Jadę z dwoma innymi zawodnikami, jeden z nich proponuje współpracę. Oczywiście po tym, jak dałem zmianę, nie miałem siły utrzymać się na kole;) Chłopaki rozegrali finish między sobą, a ja wjechałem na metę kilka sekund za nimi.
Fantastyczna trasa, zdecydowanie najlepsza w ŚLR (nie jechałem Nowin) i ciekawsza niż np. Złoty stok - tutaj dużo się działo, co chwilę podjazd, zjazd, podjazd, zjazd. Tylko widoki nie te:) Problemy ze sprzętem strasznie demotywują, podobnie forma, która z każdym startem jest niższa.
Paweł około 30minut przede mną. Janusz został źle skierowany i przejechał trasę FAN. Magda zajęła trzecie miejsce, wygrała Agnieszka Zych.
Czas 5:02:38
Open 52/73 (wygrał Skarżyński Piotr /M1/ 3:49:09)
M1: 11 - ostatni
Kategoria 050-100, Imprezy / Wyścigi, Teren, W towarzystwie, XTC
Krótko:(
Piątek, 2 września 2011 | dodano: 05.09.2011 | Rower:Giant XTC | temp ˚
dst16.00/3.00km
w00:40h avg24.00kmh
vmax0.00kmh HR /
Miało być 1,5 godzinki, wyszło niewiele ponad 0,5:(
Kategoria 000-050, XTC
Pierwszy raz rowerem do nowej pracy
Środa, 31 sierpnia 2011 | dodano: 31.08.2011 | Rower:Giant XTC | temp 10.0˚
dst27.89/0.00km
w01:09h avg24.25kmh
vmax29.90kmh HR /
Tak jak w tytule. Wyjazd o 6:20, na miejscu byłem o 7:35. Wyszło niewiele dłużej niż pociągiem i metrem, a o ile przyjemniej:) Chociaż bez bicia przyznaję, rano nie było ciepło, szczególnie, że jechałem spokojnie, żeby się nie spocić.
Kategoria 000-050, XTC
Z pracy przez KPN
Środa, 31 sierpnia 2011 | dodano: 31.08.2011 | Rower:Giant XTC | temp 20.0˚
dst50.00/26.00km
w02:08h avg23.44kmh
vmax56.80kmh HR /
Powrót do domu zaplanowałem sobie przez KPN. Jarek wyraził chęć dołączenia, więc umówiliśmy się. Tym razem jednak miejsce spotkania to szpital w Dziekanowie - dla mnie dalej, więc nie będę musiał czekać, dla Jarka bliżej, więc wyrobi się. Dawno nie było w okolicach szpitala w Dziekanowie, mówiąc szczerze zapomniałem już o tych szlakach, a szkoda. Chwilę jednak na Jarka czekam.
Ruszamy zielonym do Pociechy i dalej standardowym wariantem przez Karczmisko
.. kilka górek, do żółtego przy Pomniku Powstańców. Jarek proponuje, żeby odbić w prawo - faktycznie dawno tam nie jechaliśmy, ale niestety czas ogranicza i odbijamy w stronę Ławskiej. Dobrze mi się dziś jedzie, pogoda sprzyja, bo nie ma upału, mimo to ciężko jest dotrzymać Jarkowi koła. Jednak większość czasu jedziemy spokojnie i gadamy. Przy Ławskiej żegnamy się i odbijam w stronę Zaborowa. Powoli widać w lesie, że zbliża się koniec lata.
Nie szkodzi - jesień w KPN jest piękna! Do Zaborowa szybko, a dalej asfaltami do domu bardzo szybko.
Pierwszy dzień "rowerem do pracy" - super! Oby częściej!
Kategoria 000-050, KPN, Teren, W towarzystwie, XTC
Odprowadzenie Magdy
Wtorek, 30 sierpnia 2011 | dodano: 31.08.2011 | Rower:Giant XTC | temp 17.0˚
dst43.38/0.00km
w01:48h avg24.10kmh
vmax34.00kmh HR /
W weekend Magda zostawiła u mnie rower, dziś umówiliśmy się na odbiór. Wyjechaliśmy ode mnie po 18, odprowadziłem ją do Zachodniego i sam wróciłem chodnikami wzdłuż trasy Poznańskiej, bo jazda tylko z tylną lampką inną drogą byłaby niebezpieczna.
Kategoria XTC, 000-050, W towarzystwie
Niedziela na lenia
Niedziela, 28 sierpnia 2011 | dodano: 29.08.2011 | Rower:Giant XTC | temp 21.0˚
dst34.26/0.00km
w01:30h avg22.84kmh
vmax44.70kmh HR /
Mieliśmy z Magdą w planach jakąś dłuższą wycieczkę, plany nam pokrzyżowała rodzinna impreza, więc musieliśmy wcześnie wstać. Zamiast tego w końcu się wyspałem;) wyjechaliśmy dopiero po 11. Nie było czasu na jazdę na około, więc pojechaliśmy bez kombinowania przez Piastów. Nie mogliśmy przepuścić takiej okazji;)
Z Piastowa przez Pruszków do mnie. Szkoda, że nie zebraliśmy się, tak jak planowaliśmy, wcześnie rano.
Kategoria 000-050, W towarzystwie, XTC
Iluminacja Stadionu Narodowego
Sobota, 27 sierpnia 2011 | dodano: 29.08.2011 | Rower:Giant XTC | temp 18.0˚
dst30.31/0.00km
w01:26h avg21.15kmh
vmax40.20kmh HR /
Wieczorkiem pojechałem do Magdy, mieliśmy oglądać filmy... ale wsiedliśmy na rowery:) Po 21 przez miasto na most Poniatowskiego, gdzie umówiliśmy się z Gustawem oglądać iluminację Stadionu Narodowego.
Pełno ludzi, pogoda idealna - przyjemny chłodek po upalnym dniu - powrót na Kabaty super! Szkoda tylko, że bez lampek;)
Kategoria 000-050, W towarzystwie, XTC
Trening KPN z Pawlem i żar z nieba
Sobota, 27 sierpnia 2011 | dodano: 27.08.2011 | Rower:Giant XTC | temp 26.0˚
dst89.87/43.80km
w04:03h avg22.19kmh
vmax39.50kmh HR 149/193
Po czwartkowym nieudanym treningu - umówiliśmy się z Pawłem na sobotę. Paweł w południe musi być w pracy, więc mamy dwa wyjścia - pokręcić krótko, albo krótko spać;) Wygrała druga opcja. Umówiliśmy się o 7:30 w Lipkowie. Wyjechałem z domu 6:40, wiatr w plecy, więc na miejscu byłem szybko, sporo przed czasem.
Ruszamy w kierunku Roztoki, ale omijamy prawdopodobne błoto na niebieskim przez Izabelin do Sierakowa, singlem do Pociechy, przez bunkier pod Ćwikową dalej przez górki do zielonego, skrótem do Ławskiej i dalej szlakiem do Roztoki. W ostatnich dniach pogoda była letnie, czyli niestabilna. Dziś mimo wczesnej pory, było upalnie, słonecznie i duszno. W Roztoce kupiliśmy zimne picie, jemy banany i batony.
Ruszamy w stronę Karpat, proponuję górki Damiana, kilka dodatkowych wydm i powrót do Roztoki przez zjazd po korzeniach - nie daje już takiej satysfakcji, jak ostatnio;) W Roztoce znów zimne picie i lody, robi się coraz goręcej. Czas mija, Paweł musi wracać, więc jedziemy w stronę Lipkowa, początkowo zielonym, ale przy Dębowej Górze odbijamy na żółty i dalej czerwonym. Paweł odzyskał werwę, ja natomiast powoli zacząłem opadać z sił i musiałem ciągle gonić. Upał wyjątkowo mi nie służy. Przed Karczmiskiem spotkaliśmy Michała, Pawła i Przemasa z Welodromu, pogadaliśmy kilka chwil.
Dalej już normalnie szlakiem, z mały urozmaiceniem, do Sierakowa. Robi się już późno i decydujemy się, że do Lipkowa tniemy asfaltami. W sumie zrobiliśmy jakieś 2,5 godzinki trening w dobrym tempie. Paweł ruszył do pracy Jeepem, a ja asfaltami do domu. Po drodze zahaczyłem o sklep w Koczargach - zimne picie.
Na 4h jazdy wypiłem prawie 3l picia i miałem wrażenie, że to dalej mało. Mimo, że nie lubię, nie znoszę wręcz takiej pogody, to dzisiejszy wypad był świetny, dawno nie miałem takiej radochy z kręcenia:) Przed południem byłem już w domu, prawie 90km w nogach. Niektórzy jeszcze twierdzili, że jest wcześnie;)
Kategoria 050-100, KPN, Teren, W towarzystwie, XTC
Nieudany wyjazd z Pawłem:(
Czwartek, 25 sierpnia 2011 | dodano: 26.08.2011 | Rower:Giant XTC | temp 18.0˚
dst33.23/0.00km
w01:30h avg22.15kmh
vmax46.00kmh HR /
Wczoraj zmokłem. Prognozy na dziś obiecujące - ciepło i bez deszczu. Umówiłem się z Pawłem na rundę po KPN. Z pracy wyszedłem wcześniej - miałem sprawę do załatwienia na wydziale. Pojechałem na Ochotę przez Mokotów. Po kilku kwadransach rozmowy z promotorem ruszyłem na Grochów do Pawła. Zanim pojedziemy, musieliśmy poczekać na Marlenę, żonę Pawła, żeby zaopiekowała się Olafem. Paweł przygotował pyszny obiad, a ja zabrałem się za grzebanie przy rowerze. W międzyczasie zaczęło lać:( Z jazdy po KPN nici. Zjedliśmy i wziąłem się za rower - gdzieś po drodze na Grochów przetarłem dętkę i powoli schodziło powietrze - wymiana. Jazda na poprzecieranej oponie ma swoje uroki. Wczoraj zauważyłem, że moje siodło pękło. Paweł zaproponował, że pożyczy mi swoje stare - przy okazji przetestuję na własnej skórze legendarną wręcz wygodę siodła SLR. Przed 18 ruszyliśmy... do sklepu po izotonik i żele. Dalej tramwajem do centrum. Postanowiłem, że skoro już wziąłem rower, to chociaż wrócę na nim do domu. Zaczęło mocniej padać. Lubię jeździć w deszczu, szczególnie jeśli jest ciepło. Deszcz jednak przybierał na sile i przy PKP Włochy lało już tak mocno, że w połączeniu z kałużami po kostki, zaczęło się robić bardzo niebezpiecznie - wsiadłem więc w pociąg. Jak na złość, po dojechaniu do domu, deszcz ustał, wyszło nawet słońce.
Wieczorem dokładne mycie, smarowanie i dopieszczanie roweru. Niestety ostatnie mokre jazdy doprowadziły tylną piastę do takie stanu, że koło kręci się, delikatnie mówiąc, nie kręci się..
Kategoria 000-050, XTC