MTB Cross Maraton - Kielce

Niedziela, 18 września 2011 | dodano: 19.09.2011 | Rower:Giant XTC | temp 25.0˚ dst43.00/38.00km w02:43h avg15.83kmh vmax46.90kmh HR /

Kolejny, ostatni już w tym sezonie maraton z serii MTB Cross Maraton. Tym razem start w Kielcach, a sama forma maratonu niecodzienna - jazda indywidualna na czas. Dla mnie to coś nowego, nie wliczając krótkiej czasówki na AMP w Poznaniu, która bardzo mi się podobała. Taka forma rywalizacji teoretycznie wyklucza jazdę na kole, tłok i inne powszednie problemy, ma jednak jeden mankament - wyklucza bezpośrednią walkę na trasie.

Do Kielc jedziemy z Magdą, Januszem i Pawłem. Magda chce powalczyć dziś o awans w klasyfikacji generalnej - w zasięgu jest 4. miejsce. Przed wyjazdem okazało się, że zacisk sztycy pękł - Janusz poratował swoim. Na miejscu jesteśmy o 9:40, wizyta w biurze, przebieranie i na rozgrzewkę - ok. 11 mają być listy startowe. Spotykamy wielu znajomych - m.in. Izę, Łukasza, Michała W., Atlasa, Kacpra i wielu innych. Robimy rozgrzewkę na kilku pierwszych kilometrach trasy: jest płasko, dużo piachu i korzeni, zupełnie jak w podwarszawskich lasach. Mapa i profile tras nie pozostawiają jednak złudzeń, dalej będę góry - super! Organizatorzy zapowiadali ponad 1000m przewyższenia na zaledwie 41km dystansu Master. Ostatecznie listy startowej pojawiły się z półgodzinnym opóźnieniem. Mój start przypada na 12:30:30, Paweł startuje blisko pół godziny później, Magda jeszcze dalej. Starty obsunęły się o kolejne minuty.

Odliczanie sędziego i start. Początek jadę bardzo mocno, piach i korzenie szybko się kończą, wyprzedza mnie zawodnik startujący za mną, doganiam dwóch przede mną. Dojazd do trasy, przejście pod mostkiem i w góry. Pierwszy podjazd jest lekki, ale długi i wąski. Pierwsze zjazdy - nie jest dobrze, nie czuję roweru, nie pomaga za mocno nabite tylne koło, a może to po prostu brak wyjeżdżenia? Kolejny podjazd i zjazd ze Stokowej, tutaj trzeba było już nieco uważać. Podoba mi się:) Krótki asfaltowy łącznik i znów w lesie. Pierwszy mocny podjazd, sporo piachu, zawodnicy przede mną podprowadzają, ja nie mam wątpliwości, że jest do podjechania:) Chwilę później wyprzedzają mnie dwaj zawodnicy, jeden z nich stanie później na najwyższym stopniu podium M1.

Grzbietem niewysokiej góry kręcę, po prawej stronie widać kamieniołom Szczukowskie Górki, ładna okolica. Jedzie mi się dobrze, cały czas na dobrych obrotach, również rower czuję lepiej. Kolejne lekkiej podjazdy, zjazdy. Na jednym z podjazdów wyprzedza mnie zawodnik JBG2 - robi to bardzo szybko;) Krótki odcinek po łąkach, rzeczka, asfalt, szutry i kolejne podjazdy. Przewyższenia na trasie są bardzo skumulowane, nie ma długich wielokilometrowych podjazdów, pokonuję za to wiele krótkich, a nachylenie ich z każdym kilometrem trasy rośnie. Szybko dojeżdżam do pierwszego bufetu. Łykam dwa kubki, uzupełniam bidon i jem banany - jest gorąco, nie chcę się odwodnić.

Zaczynamy prawdziwe górskiej MTB w paśmie Zagórskim. Podjazdy robią dłuższe, ostrzejsze, mijam wielu zawodników. Zjazdy natomiast są strome, nie brakuje kamieni, szkoda, że są tak krótkie. Na jednym ze zjazdów przestrzelam zakręt, trasa odbijała w dość niepozorną ścieżkę. Na szczęście szybko się zorientowałem i straciłem tylko kilka sekund. Na kilku innych z kolei wyprzedzam wielu zawodników - te zjazdy dają wiele przyjemności, jednak muszę uważać, tył roweru tańczy przez zbyt wysokie ciśnienie. Z drugiej strony, więcej powietrza, to mniejsze ryzyko snake'a. Za ten odcinek wielkie brawa dla autorów trasy! W końcu dojeżdżam do drugiego bufetu.

Za bufetem kawałek wzdłuż torów po tłuczniu, o dziwo nikt nie złapał tu gumy. Zjazd w lewo i od razu pionowa ściana do wejścia. Nie byłoby nic trudnego w tym podejściu, gdyby nie głęboki piach. Momentami trzeba było wchodzić na raty - rower w górę, zaciskanie klamek i podejście. Dalej jest już lepiej, szybkie zjazdy i długie strome podjazdy/ podejścia. Na jednym ze zjazdów przestrzelam skręt w lewo o 90* w wąską ścieżkę. Szybko wracam i zaczynam podejście. Długie podejście... Kawałek dalej można jechać, mijam kolejne krótkie podjazdy i zjazdy przez grzbiet Biesak. W pewnym momencie przy próbie minięcia zawodnika z defektem łapie mnie mocny kurcz uda. Szybko puszcza, ale dalej jadę spokojnie. Bidon opóźniony, totalnie się wypompowałem na podejściach. Mija mnie Michał Wojciechowskie - jego jazda robi wrażenie! Zjazdam żel i siły wracją. Kolejne szybkie zjazdy, łagodne podjazdy, sporo piachu i kamyczków, na których niestety tył traci przyczepność. Rocket Rona trzeba traktować niskim ciśnieniem, wtedy sprawuje się zdecydowanie lepiej. Ostatni konkretny zjazd z Kamiennej - luźny piach i kamienie, adrenalina rośnie.

Zjazd jest krótki, ale mijam na nim 4 osoby. Co z tego, jeśli na podjazdach wyprzedza mnie znacznie więcej;) Ostatnie zjazdy do mety jadę z zawodnikiem w żółtym stroju. Prze większość czasu prowadzę, ale na ostatniej prostej przed wyjazdem na asfalt wyprzedza mnie i nie oddaje prowadzenia do mety, choć byłem blisko. Na mecie spotykam Janusza, przyjechał chwilę przede mną.

Trasa świetna. Tylko 43km, ale interwałowy charakter i mocne tempo nie pozwoliły się oszczędzać nawet przez chwilę. Fantastyczne tereny, zaledwie 180km od Warszawy. Kilkanaście minut po mnie na metę wpada Paweł, a kilka sekund po nim Magda. Magda zła - na 5km złapała kapcia, później ktoś w nią wjechał i całkowicie straciła motywację. 4 miejsce przepadło. Jemy, pijemy, myjemy się, mija sporo czasu, mimo to nie ma szans, a szybki powrót do domu - dekorację ostatecznie przeciągają się do 23. Ogromna wpadka organizacyjna. Dobrze, że miejsce przyjemne, a i pogoda dopisała. W domu jestem po 2.

Jechałem dobrze i poza kurczem na 5km przed metą, bez przygód. Mimo to wynik słaby, co nie jest dla mnie zaskoczeniem. Brak formy, dobrze, że sezon się kończy, będzie dużo czasu na szukanie przyczyn i wyciąganie wniosków. W przyszłym roku na pewno odwiedzę trasy w Górach Świętokrzyskich!

1./1.M2. Pierwocha Tomasz 2:07:05
4./4.M2. Wojecichowski Michał 2:11:36
9./3.M3 Dobrzyński Michał 2:18:41
13./1.M1 Ostachowski Piotr 2:25:05
37./21.M2 Wilk Paweł 2:40.01
45./6.M1 ktone 2:43:47
56/27.M2 Skalski Kacper 2:49:39
83./8.M4 Borowiec Janusz 3:05:45

Ps. znów przez przypadek skasowałem dane z pulsometru..


Kategoria 050-100, Imprezy / Wyścigi, Teren, W towarzystwie, XTC


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa mnami
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]