Wpisy archiwalne w kategorii

MTB Trophy

Dystans całkowity:852.65 km (w terenie 683.00 km; 80.10%)
Czas w ruchu:68:18
Średnia prędkość:12.48 km/h
Maksymalna prędkość:68.50 km/h
Suma podjazdów:9112 m
Maks. tętno maksymalne:188 (94 %)
Maks. tętno średnie:162 (81 %)
Suma kalorii:16073 kcal
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:71.05 km i 5h 41m
Więcej statystyk

Beskidy MTB Trophy - Etap II - Biely Kriz

Piątek, 24 czerwca 2011 | dodano: 28.06.2011 | Rower:Giant XTC | temp 18.0˚ dst89.65/75.00km w07:19h avg12.25kmh vmax68.50kmh HR /

W nocy znów padało, rano niebo zaciągnięte chmurami. Wszyscy w Pietraszonce jesteśmy jednak przekonani, że znów się przetrze;) Nikt nie czuje się świeżo po wczorajszym etapie. Wprowadziłem lekkie modyfikacje w rowerze na dzisiejszy etap - zdjąłem rogi, zmieniłem gripy - zależało mi na pewniejszym chwycie i lepszej kontroli na zjazdach, zdejmuję również tylny błotnik - wczoraj przeszkadzał. Grzegorz pomógł mi również wyregulować Rebe - wystarczyło zmniejszyć ciśnienie i widelec zaczął wybierać nierówności zdecydowanie lepiej. Kilka minut po 9 zjeżdżamy do Istebnej - dzisiejszy etap startuje w Czechach, o 9:30 zbiórka na wspólny dojazd na start. Jedzie z nami Magda kibicować nam na trasie. Dojazd pokonujemy lekkim tempem, głównie w dół.

Start spod wyciągu w Bukovcu, od razu asfaltowy podjazd, stawka się rozciąga. Szybko gubię Pawła i Grześka. Słabo się czuję, jak to zwykle bywa na początku. Jadę swoje. Pierwsze kilometry to polne drogi i szutrówki, za schroniskiem na Studenicney jest fajny zjazd na którym wyprzedzam Grześka - nie na długo, na podjazdach szybko mnie doszedł.

Na bufet wjeżdżamy razem. Planujemy razem gonić Pawła. Jedziemy czerwonym szlakiem po granicy czesko-słowackiej, trasa ma charakter sudecki, co zauważa kilka osób wokół. Bardzo podoba mi się trasa, ale jadę coraz słabiej. Odbijamy na szlak po słowackiej stronie granicy, mijamy Uhorke i wjeżdżamy na trudny szlak, jest sporo błota, wąsko, ciężko wyprzedzać, ale szlak jest piękny. W pewnym momencie czuję, że łańcuch zaciąga, niestety cofanie korby nie pomaga, zatrzymuję się. Dopiero po chwili doszedłem do tego, że winne jest wygięte ogniwo łańcucha. Bez zastanowienia wyciągam skuwacz - używam pierwszy raz w życiu. Niestety nie mam spinki. Z
pomocą przychodzi mi Paweł z Siedlec. Po uporaniu się z problemem ruszam w pogoń za Grzegorzem - nie wiem ile straciłem, ale ciężko będzie odrobić straty. Straciłem motywację i zupełnie opadłem z sił, nie pomagał upał. Zupełnie nie miałem frajdy z jazdy, co widać na poniższym zdjęciu.

Podjazdy to była prawdziwa walka, natomiast zjazdy wydawały mi się krótkie - miałem wrażenie, że ciągle jadę pod górę.
Odcinek do Bielego Kriza był najgorszy. Na bufecie zrobiłem długi odpoczynek - najadłem się, czescy serwisanci nasmarowali mi napęd. Miałem już odjeżdżać, kiedy na bufecie pojawił się Jarek. Poczekałem na niego i ruszyliśmy
razem. Trasa prowadzi malowniczym szlakiem na granicy czesko-słowackiej. Odżywam. Zaczynam na nowo czerpać radość z jazdy, a szybkie zjazdy karmią mnie zadowoleniem i satysfakcją. Na podjazdach nadal jest słabo, ale
skupiam się na widokach:) Nieco więcej uwagi kosztuje mnie jeden ze zjazdów po drodze - kawałek sprowadzam, nie czuję się zbyt pewnie. Przed ostatnim, trzecim bufetem jest kolejny trudny zjazd, tym razem jednak puszczam się
i zjeżdżam - na końcu przy bufecie hamulce aż piszczały z bólu, a w powietrzu unosił się swąd palonego metalu. Na bufecie wszyscy zawodnicy czują się podobnie jak ja - wyczerpani, ale z uśmiechem po zjeździe:) Jeden z
zawodników pali.

Na kolejnych kilometrach jest wiele ciekawych ścieżek, szybkich zjazdów i sztywnych podjazdów, jednak najbardziej w pamięci utknęły mi wspaniałe widoki. W kolejnych mijanych wsiach jesteśmy serdecznie dopingowani przez dzieci i starszych. Na jednym z asfaltowych łączników stoi Dorota i Robert (nie wystartował do dzisiejszego etapu po tym jak zwichnął palec w stopie po pierwszy etapie w trakcie kąpieli, pech). Ostatnie kilometry to szutrówki i asfalty. Na szybkim zjeździe, po którym trzeba nawrócić, dopingują mnie Magda i Asia - to naprawdę dodaje skrzydeł, bo od tego momentu wyprzedzam. Ostatni kilometr po łące i zjazd pod wyciągiem. Na metę wpadam tuż za Mateuszem z biketires.pl, chociaż w wynikach jestem przed nim.
1 1 M2 JANOWSKI BARTOSZ Dobre Sklepy Rowerowe - Author  04:33:39
150 75 M3 Ślązak Adam SCS OSOZ Racing Team  06:31:52
155 79 M3 Ostraszewski Arkadiusz Eclipse BikeTires.pl  06:33:25
171 85 M3 Wilk Paweł AGR Welodrom  06:40:45
200 36 M4 Czerwiński Grzegorz Damn Good Team  06:56:37
241 66 M2 Szymański Tomasz AGR Welodrom  07:19:21
242 119 M3 Wasielewski Mateusz Eclipse BikeTires.pl  07:19:22
272 9 M5 Wójcik Jarosław AGR Welodrom  07:31:52
311 64 M4 Kuczewski Tomek VTEAM  08:02:40
330 153 M3 Niedzielski Soley Albert AGR Welodrom  08:17:09

Był to dla mnie najdłuższy maraton w życiu, ponad 7 godzin na trasie. Trasa bardzo ładna, chociaż miała zupełnie innych charakter niż poprzedni etap - miałem wrażenie, że jeżdżę po Sudetach. Zupełnie nie jestem zadowolony z
jazdy - zerwany łańcuch wybił mnie z rytmy, straciłem motywację, później miałem poważny kryzys, który nie pozwolił mi cieszyć się z jazdy. Za bardzo skupiłem się na wyniku. Na mecie chcę możliwie najszybciej zapomnieć
o tym etapie. Ważne jednak, że jadę dalej. Powrót do Istebnej i do Pietraszonki już samochodem.


Kategoria MTB Trophy, 050-100, Imprezy / Wyścigi, Teren, W towarzystwie, XTC

Beskidy MTB Trophy - Etap I - Wielka Czantoria

Czwartek, 23 czerwca 2011 | dodano: 28.06.2011 | Rower:Giant XTC | temp 15.0˚ dst70.41/65.00km w05:15h avg13.41kmh vmax61.70kmh HR /

Beskidy MTB Trophy - impreza na którą czekałem od zimy, zdecydowanie najważniejszy wyścig w sezonie, a przede wszystkim wielkie wyzwanie i przygoda. Impreza kultowa, tegoroczna edycja jest zapowiadana jako najtrudniejsza w historii. Prognozy pogody nie nastrajają optymizmem - ma być mokro i zimno. Cel na wyścig jest dla mnie jasny - ukończyć, ale nie zamierzam jechać, żeby dojechać, liczę na walkę ze znajomymi:)

W Beskidy jedziemy z Jarkiem oraz Dorotą i Magdą. Na miejsce dojeżdżają również Albert z Asią, Paweł, Grzesiek i Robert. Śpimy w domu na górce w Pietraszonce. Na start mamy ok 8km w dół. Nie najlepsze warunki rekompensuje wspaniały widok z okna, pyszne jedzenie i świetna atmosfera. Na miejscu poznajemy również Pawła i Zygmunta z Siedlec.

W nocy pada, rano pogoda poprawia się tylko nieznacznie, jedynie Jarek jest dobrej myśli i przekonuje nas wszystkich, że niebo się "przetrze". Miał rację:) Zjeżdżamy do Istebnej i stajemy w sektorze. Spotykam wielu znajomych, Ulę i Tomka, Damiana, Arka, Michała z biketires.pl oraz Adama, Grześka i innych. Start pierwszego etapu wyjątkowo o 12. Ruszamy asfaltem, szybko wjeżdżamy na szutrówkę i wspinamy się na Wielki Stożek. Podjazd jest długi, jednak cały czas trzymamy się z Pawłem razem i gonimy Grześka. Szybko mijam Tomka K. Jest ciepło, słońce mocno grzeje. Na zjazdach atakuję i sporo wyprzedzam, czuję się nieźle, chociaż to dopiero rozgrzewka. Dalej jedziemy na najwyższy szczyt dzisiejszego etapu - Wielka Czantoria. Na podjeździe Grzesiek dojechał do nas i jedziemy we trzech z Pawłem.

Na jednym z szybkich zjazdów wyprzedzam Grześka w dosyć niebezpieczny sposób, niewiele brakowało do gleby. Mijamy Arka - pytam czy potrzebuje pomocy, ale nie słyszy. Mijamy Małą Czantorię i kierujemy się szybkimi zjazdami do Wisły na pierwszy bufet. Zatrzymujemy się z Pawłem, uzupełniamy bukłak i bidony i ruszamy razem. Zaczyna się długi podjazd pod Orłową. Paweł mi ucieka, ja wyraźnie słabnę. Nie czuję się mocno na podjazdach, natomiast zjazdy dają mi masę radochy:) Sporo jadę z Kasią Galewicz. W pewnym momencie wyprzedza mnie Paweł - co jest? Pomylił trasę i goni. Staram się trzymać jego tempo, ale nie jest łatwo. W końcu Paweł ucieka. Wg licznika zbliżamy się do mety, jednak mam przeczucie, że Grzegorz Golonko zaserwuje nam dziś atrakcję w postaci golonkometrów. Nie myliłem się;) Kilka ostatnich km prowadzi gęstym lasem, nie brakuje kałuż i gęstego błota. Cała trasa jest sucha, ale nie może być tak, że zawodnicy wjeżdżają na metę czyści;) Na jednym z kamienistych zjazdów tylny błotnik ociera o koło - muszę się zatrzymać i poprawić. Taka sytuacja powtarza się jeszcze dwuktronie, w końcu wyciąg klucz i dokręcam błotnik i do mety mam już spokój. Osttanie kilkaset metrów prowadzi przez totalne błoto, jednak na metę wpadam zadowolony:)

1 1 M2 JANOWSKI BARTOSZ Dobre Sklepy Rowerowe - Author  03:33:30
144 71 M3 Ślązak Adam SCS OSOZ Racing Team  05:03:32
162 28 M4 Serwatka Robert Goggle Pro Active Eyewear  05:08:35
171 85 M3 Wilk Paweł AGR Welodrom  05:12:30
190 55 M2 Szymański Tomasz AGR Welodrom  05:15:12
220 107 M3 Ostraszewski Arkadiusz Eclipse BikeTires.pl  05:27:57
234 45 M4 Czerwiński Grzegorz Damn Good Team  05:32:41
245 116 M3 Wasielewski Mateusz Eclipse BikeTires.pl  05:35:51
281 10 M5 Wójcik Jarosław AGR Welodrom  05:47:24
300 145 M3 Niedzielski Soley Albert AGR Welodrom  05:54:20
385 15 M5 Migała Zygmunt Leniwce.pl  06:46:03

Strata do Pawła niewielka, jestem pewien, że powalczymy w ciągu kolejnych trzech dni. Trasa bardzo ładna, widoki wspaniałe. Zabrakło moim zdaniem naprawdę trudnych zjazdów, a może ja za dużo się nasłuchałem o poziomie trudności beskidzkich szlaków? Natomiast podjazdy są strome, bardzo strome i długie. Pogoda nas oszczędziła, chociaż osobiście nie lubię upałów. Sprzęt sprawdził się bez zarzutu, opony trzymają, jedynie amortyzator wymaga dostrojenia - na zjazdach bolą mnie dłonie.


Kategoria MTB Trophy, 050-100, Imprezy / Wyścigi, XTC, Teren, W towarzystwie