Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2012

Dystans całkowity:874.48 km (w terenie 505.42 km; 57.80%)
Czas w ruchu:50:18
Średnia prędkość:17.39 km/h
Maksymalna prędkość:73.90 km/h
Maks. tętno maksymalne:200 (100 %)
Maks. tętno średnie:168 (84 %)
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:54.66 km i 3h 08m
Więcej statystyk

Czwartkowy KPN

Czwartek, 12 lipca 2012 | dodano: 13.07.2012 | Rower:Mbike Ultimate Carbon | temp 20.0˚ dst69.62/36.80km w02:58h avg23.47kmh vmax43.80kmh HR /

Wyjście z pracy 16:30 - o 18 umówiłem się z Jarkiem podb BD, więc mam trochę czasu. Jadę na Powiśle odwiedzić Kasię L., przy okazji oddać filmy dla Bartka. Posiedziałem tylko chwilę, czas na obiad. Porządny posiłek to podstawa, szczególnie przed mocnym treningiem. Zjadłem w Da Grasso pyszną sałatkę. Niestety pogoda się popsuła i zaczęło lać.. Do tego zrobiło się zimno, a ja nie mam nic na ręce. Mam 35 minut, żeby dojechać pod BD, więc ruszam w deszcz..

Szybko przestało padać i od razu przeschłem. Do Bielan dojeżdżam sprawnie, wybieram wariant przez Encyklopedyczną i lasem do Dąbrowy. Niestety na Encyklopedycznej budowlańczy montują kanalizację, droga jest rozkopana, a po deszczu jest sporo błotka. Momentalnie jestem cały brudny.. W międzyczasie dzwoni Jarek, patrzę na zegarek - ups, jest już po 18. Umówiliśmy się na parkingu w Dąbrowie. Jestem na miejscu 15 po.

Z Jarkiem jest też Robert - super! Jedziemy, jak zwykle, do Roztoki. Wybieramy jednak inny wariant - jedziemy niebieskim przez Górę Ojca, omijamy lasem Sieraków i dojeżdżamy w końcu do singla do Pociechy, dalej już standardowo, czyli czerwony szlak aż do Roztoki. Chłopaki narzucili mocne tempo i tylko momentami miałem chwilę wytchnienia, prędkość wtedy oscylowała w okolicach 25kmh, a tak przez większość czasu było sporo szybciej. W końcu dojechaliśmy do Roztoki. Bar niestety zamknięty, jest po 19.. Postaliśmy chwilę rozmawiając i dojechałem do nas Tadek Trochan, miłe spotkanie:) Czas wracać, jedziemy zielonym przez Ławską. Z Trochanem było już spokojniej, Jarek chyba nie chciał się narażać i nie wyprzedzał;) Rozstajemy się przy Ławskiej Górze.

Do Zaborowa jadę swoim tempem, ale znacznie lepiej niż jeszcze we wtorek pomimo, że dystans w nogach mam podobny. W Zaborowie na asfalty i szybko cisnę do domu, bo mam mało czasu przed przyjazdem Magdy. Do Płochocina na stację PKP docieram dosłownie 3 minuty przed przyjazdem pociągu. Mam fart;)

Trasa nieco inna niż we wtorek, ale dystans i czas treningu bardzo podobny. Świenta droga do Roztoki w maratonowym tempie - potrzeba mi takich treningów! Dzięki Panowie!


Kategoria W towarzystwie, Teren, Mbike, KPN, 050-100

Popołudniowy przelot przez KPN

Wtorek, 10 lipca 2012 | dodano: 10.07.2012 | Rower:Mbike Ultimate Carbon | temp 26.0˚ dst70.43/22.50km w02:58h avg23.74kmh vmax58.20kmh HR /

Rano do pracy Mbike'iem. Przyjemna temperatura, ale słońce mocno grzeje i na Żoliborzu jest już gorąco. Po wejściu do biura mała niespodzianka;)

Punktualnie o 16 wskakuję w lycrę i gnam co sił na Młociny. Zjadam obiadowy kebab na Przy Agorze i kieruję się do KPN. Szybko dojeżdżam do czarnego szlaku i jadę standardową trasą tzn czarnym do Sierakowa, asfaltem do zielonego, dalej Pociecha i cały czas zielonym. Robię interwały, tzn staram się, bo jest nadal gorąco i nie bardzo mi to wychodzi;) Odbijam na Truskaw.

Tylko jeden krótki postój na zdjęcie - komary jeszcze nie zniknęły, tną jak szalone, nie chciałbym złapać gumy;) Z Truskawia żółtym do Zaborowa Leśnego i przez bagienka. Piękny jest ten szlak o każdej porze roku. Teraz wygląda, jak tropikalna dżugnla - krzaki gęsto zarastają ścieżkę, ptaki trelują, krwiożercze komary, jest naprawdę ładnie. W dwóch miejscach trzeba zejść z roweru, no chyba, że ktoś lubi brodzić po osie;) Dalej do Zaborowa bez awangardy - regularnie niebieskim szlakiem. Z Zaborowa do domu mocno, ale pustka w bidonie sprawiła, że po dojechaniu wypiłem 1,5l napoju..


Kategoria 050-100, KPN, Mbike, Teren

Poniedziałkowy rozruch

Poniedziałek, 9 lipca 2012 | dodano: 10.07.2012 | Rower:Mbike Ultimate Carbon | temp 23.0˚ dst19.93/2.00km w00:45h avg26.57kmh vmax40.00kmh HR /

Wieczorny rozruch. Podjechałem do Brwinowa do Jakuba z hamulcem - może chłopaki go zreanimują.. Powrót mocny i lekkie dokręcenie po okolicy.


Kategoria Mbike, 000-050

Merida Mazovia MTB - Kozienice

Sobota, 7 lipca 2012 | dodano: 10.07.2012 | Rower:Mbike Ultimate Carbon | temp 32.0˚ dst101.00/80.00km w04:20h avg23.31kmh vmax0.00kmh HR 165/190

Kolejny start w Mazovii. Pogoda w ostatnich dniach jest bezlitosna - upały ponad 30*, wieczorami burze. W dniu maratonu ma nie być lepiej. Sporo zostało napisane o trasie, że szybka, płaska, nudna i piaszczysta - co sprawiło, że niechętnie jadę na ten maraton. Nie wychodzą mi starty na takich trasach, jazda na kole itd, a do tego zupełny brak frajdy z trasy. Tym bardziej, że równolegle rozgrywany jest maraton GG w Stroniu Śląskim z podjazdem na Śnieżnik.. Nic to, jak się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma;) Jedziemy z Magdą i Pawłem. W nocy padało, podobno mocno i na trasie jest sporo wody. Z powodu podtopień fragmentów trasy, org zrobił objazdy i na GIGA czeka na nas 104 km:) Lekko nie będzie.

Robimy z Pawłem rozgrzewkę na trasie HOBBY. Po pierwszym kilometrze po asfalcie wjazd w teren, jest szybko, ale pojawia się fragment po dziurawej łące z kałużami, dalej jest asfalt i odbijamy na trasę HOBBY poprowadzoną po polach. Już teraz robi się upalnie. Wracamy na start. Start z II sektora, obok Paweł, za nami poznany dzisiaj Łukasz z teamu. Mało ludzi w sektorach - chyba część odpuściła ze względu na upał, nadal jednak nie rozumiem marudzenia na forum o skracanie maratonu itd..

Początek jak zwykle szybki, przesuwam się jednak do przodu, nie chcę przespać początku. Z drugiej strony nie chcę się spalić. Po pierwszych kilometrach kształtuje się grupka, w której jadę. Odcinki asfaltu przeplatają szybkie szutrówki. Do rozjazdu jest bardzo szybko. Część ludzi mi odjechała, ale w zasadzie jestem w dobrym miejscu i czuję się dobrze. Zdziwiłem się nieco tempem Łukasza - jest mocny! Za rozjazdem gonię i chwilę później jadę z dwoma zawodnikami, jeden z Kliwer Bike. Daję zmiany z Kliwerem, trzeci się wozi. Dojeżdża do nas Michał z Plannji - miał defekt i wyraźnie chce gonić, ledwo łapię koło, ale chwilę później jest już lepiej. Michał ciągnie nas dosyć długo, nasze zmiany są krótkie. W końcu Michał znów się zatrzymuje - kolejne problemy z rowerem. Dojeżdża do nas kilku zawodników, jednak na przodzie nadal tylko Kliwer i ja. Po kilku minutach za nami ciągnie się peleton kilkunastu zawodników. Nikt nie daje zmiany nawet na długim odcinku asfaltowym. Wkurzam się, bo pewnie wszyscy pojadą MEGA, a nikt nie chce współpracować..

Po ponownym wjechaniu w teren jest kilka kałuż, grupka się rwie. Kilka chwil później muszę się zatrzymać - problemy z zaciskiem tylnego koła. Po dosłownie kilku sekundach postoju ruszam, ale okazuje się, że regulacji wymaga hamulec - w zasadzie to wymaga on serwisu. Długo walczę z zaciskiem, zalewam się potem, okulary całe mokre, podobnie ręce. Mijają mnie kolejne osoby, najpierw Paweł, a później nawet Renata z Welodromu (która nota bene pojechała świetnie). W końcu ruszam. Jestem wściekły. Strata kilku minut, szacuję około 5, na takiej trasie to przepaść.. Kolejne kilometry jadę z osobami wyraźnie słabszymi, nie tylko kondycyjnie, ale również technicznie, co widać na piaszczystych odcinkach (mało) i kałużach, których zrobiło się sporo. Jadę jednak swoje i próbuję dogonić Gustawa. Jest nawet kilka podjazdów, na pierwszych dwóch mijam w sumie jakiej 15 osób, budujące;) Na trzecim, dłuższym podjeździe, mijam Renatę i widzę Gustawa. Kilka minut jednak mi jeszcze zajęło, zanim go dogoniłem. Tutaj mieliśmy do pokonania bardzo fajny odcinek singielkiem po wydmie. W zasadzie to ten fragment trasy w całości zasługuje na słowa uznania. Razem pokonujemy ostatnie kilometry pętli. Gustaw jest w kiepskim stanie, szczerze mówiąc, to sam również mam dosyć jazdy. Czekam na Pawła, kiedy zostaje z tyłu. Upał sprawia, że słabo się czuję, momentami bardzo słabo. Staram się dużo pić i jeść ile "wlezie", ale to nie daje wymiernego efektu.

Na rozjeździe odbijamy na GIGA, decyzja zapadła, nie ma mięknięcia! Paweł odżył i narzuca dobre tempo. Teraz ja mam gorsze chwile i przez kolejne kilometry siedzę mu na kole, momentami ledwo co.. Minęliśmy razem kilka osób. Dojechał do nas zawodnik SK Bank po defekcie i dyktuje mocne tempo. Staramy się trzymać, ale kilka szybkich kilometrów przed rozjazdem urywa nas. Gustaw ma kolejny kryzys przed ostatnim bufetem, na odcinku po tłuczniu. Czekam na niego, w końcu dojeżdżamy do bufetu, na którym zatrzymujemy się. Dojeżdżają do nas wszyscy, których wyprzedziliśmy na dodatkowej pętli. Próbujemy z Gustawem trzymać koło, ale po kilku kilometrach urywamy się. Szkoda, bo do mety zostało niewiele, a jazda we dwóch to ewidentna strata. Strata jest tym większa, że na kolejnych kilometrach po szybkich szutrówkach w zasadzie obaj umarliśmy. Upał był tak potwornie nie do zniesienia, że marzyłem tylko o zimnej coca coli i kąpieli w jeziorze. Nie jest dobrze. Z szutrówki odbijamy w las, mamy świetny kawałek singielkiem - bardzo fajny odcinek. Dalej odcinek przez pola trasą dystansu HOBBY. Jest jedno bagno, przejazd przez płytką rzeczkę i szybkie odcinki polami / lasem do mety. Ostatnie 2 km po znanych z początku i rozgrzewki drogach. Ciekawy był "przejazd" przez płot i ostatnie otaśmowane kilkaset metrów wokół stadionu, na którym zlokalizowany był finish. Na metę wjeżdżamy z Pawłem.

W ramach podsumowania napiszę tylko, że mogło być nieźle, pomimo straty kilku minut na postoju. Daliśmy ciała z Gustawem na ostatnich kilometrach, gdzie straciliśmy około 10 pozycji. Sportowo jeden z gorszych maratonów w życiu. Muszę jednak uczciwie przyznać, że na mecie byłem totalnie ujechany. Wielokrotnie już jechałem dłuższy maraton, ale upalna pogoda i właściwie brak możliwości odpoczęcia na całej trasie zrobił swoje. Górskie maratony mają ten element, który nawet w trudnych warunkach ratuje - na zjazdach można chociaż nieco odsapnąć. Trasa naprawdę ciekawa. Spodziewałem się powtórki z Lublina, tyle, że bez nawet symbolicznych przewyższeń. Dzięki burzy w nocy, a co za tym idzie kałużom, oraz krótkim odcinkom, jak ten po wydmie, było naprawdę ciekawie.

Czas: 4:20:09
Open 44/64
M2 12/13


Kategoria 100-?, Imprezy / Wyścigi, Mbike, Teren, W towarzystwie

Z Magdą na zakupy

Czwartek, 5 lipca 2012 | dodano: 08.07.2012 | Rower:Mbike Ultimate Carbon | temp 26.0˚ dst40.11/0.00km w01:46h avg22.70kmh vmax44.00kmh HR /

Po pracy szybko pojechałem do centrum, gdzie umówiłem się z Magdą. Podjechaliśmy razem na Czerniakowską róg Śniegockiej do Kasi L. Po kilku chwilach rozmowy z Kasią i Mariuszem kupiliśmy łańcuch i klocki dla Magdy. Kolejna sprawa, którą mieliśmy w planach, to poczta - wysłałem pedały do naprawy gwarancyjnej (wymiana zatartego łożyska).

Pojechaliśmy w stronę mostu Poniatowskiego , po drodze zahaczając o "wodopój" przy Królewskiej. Przy moście zjedliśmy obiad - sałatkę z kurczakiem w Da Grasso. Po tym miłym akcencie nudny powrót do domu przez Ursus i Pruszków.


Kategoria 000-050, Mbike, W towarzystwie

"Służbowo" po centrum i zupełnie już towarzysko na Grochów

Środa, 4 lipca 2012 | dodano: 08.07.2012 | Rower:Mbike Ultimate Carbon | temp 24.0˚ dst48.56/0.00km w01:55h avg25.34kmh vmax62.70kmh HR /

Po pracy pomiary przy Emili Plater i Koszykowej..

Zeszło mi się do 17:30. Szkoda, bo na 18 byłem umówiony z Jarkiem pod BD.. Wcześniej miałem jeszcze podjechać do Gustawa. BD innym razem. Pojechałem na Grochów, po drodze obiad na Francuskiej. U Gustawa byłem ok 18:30. Pogadaliśmy i zrobiło się późno. Zebrałem się w końcu w drogę do domu. Pojechałem najprościej, jak mogłem, czyli przez centrum, Alejami, przez Włochy i wyremontowaną Dźwigową do Poznańskiej. Towarzyszyło mi zachodzące słońce i przyjemna temperatura:)


Kategoria 000-050, Mbike