Beskidy MTB Trophy 2013 - etap IV

Niedziela, 2 czerwca 2013 | dodano: 10.06.2013 | Rower:Mbike Ultimate Carbon | temp ˚ dst44.40/38.00km w03:34h avg12.45kmh vmax57.90kmh HR 145/

Ostatni etap tegorocznej wyrypy w Beskidach. Etap na papierze na pewno najcięższy, ale jeszcze w sobotę wieczorem pojawiła się informacja o jego skróceniu - zaledwie 46km i 1800m w pionie. Może to i lepiej na koniec? Prognozy pogody dobre - ma być cieplej i bez deszczu. Od rana jednak mam jakiś słaby nastrój do jazdy, kiepsko się czuję..

Na starcie zupełnie nie widać napięcia przedstartowego - jest wesoło:) Bartek zauważa, że wyglądam, jakbym imprezował do rana - coś w tym jest, nie czuję się najlepiej. Postanowiliśmy z Pawłem stanąć nieco bliżej środka niż ogona - na pewno na tym nie stracimy, a na poprzednich etapach musieliśmy się jednak przeciskać na pierwszych kilometrach.

Początek asfaltami, szybko odbijamy w lewo i podobnie jak we wrześniu wspinamy się na Szarculę. Noga zupełnie nie kręci, szybko się gotuję, jest słabo. Z Szarculi wjeżdżamy na Kubalonkę. Niestety robi się korek, a wyprzedzanie bokiem po kamieniach kosztuje dużo siły. Na moment wyprzedza mnie Artur:) Pierwsze zjazdy szybkie, trochę błotka, staram się nadrabiać, ale nie chcę też naciskać za mocno. Za Kozińcami trasa odbija i prowadzi mocno w dół wąską, kamienistą luźną ścieżką. No normalnie miód, gdyby nie to, że zrobił się korek. Staram się, póki mogę, jechać, nawet krzakami wyprzedzam kilka osób, oczywiście ku ich wielkiemu oburzeniu. Okazuje się, że sprawcą zamieszania jest siedmiokrotny uczestnik MTB Trophy, ale bez nazwisk. Mimo próśb o zrobienie miejsca, schodzi powolutku i blokuje. No szkoda. Jesteśmy w Wiśle, krótki odcinek wzdłuż Wisełki, most i zaczynamy ostry podjazd po płytach na Grapę. Szybko pojawia się bufet - super, bo jest gorąco. W locie tylko łapię kubek z izotonikiem.

Podjazd jest długi i wymagający, krótki odcinek w lesie daje nieco wytchnienia od słońca, które dzisiaj mocno grzeje, ale nachylenie szlaku wyciska siódme poty. Cały podjazd na Grapę i dalej na Smerkowiec daje mi ostro w kość. Po prostu się zagrzałem... Za Smerkowcem szybkie zjazdy, który daję wyjątkowo dużo radochy - chyba w końcu się przełamałem:) Przy trasie Bartek walczy z kołem, ale zapytany czy pomóc, motywuje tylko do jazdy "dawaj dawaj!". Dalej na szybkim odcinku pojawiła się spora kałuża, chcąc być cwanym szukam ścieżki z boku, co kończy się wizytą w półmetrowym bagnie, rower po osie w wodzie:) Sporo śmiechu było. Dalej znowu szybko, ale trochę kamieni tez jest - miodzio.Jeszcze jeden szczyt - Jawierzny i znowu ostro w dół. Zjazd jest szybki, pełno wymytych kamieni,a do tego na dokładkę przepusty, miejscami bardzo głębokie. Kilka osób nie minęło, ale i tak miałem wrażenie, że jechałem dość ryzykownie. Na końcu zjazdu ratownicy przy zamkniętym szlabanie. Nawrotka i ostro w górę.

Staram się jechać ambitnie, mimo, że szlak dość szybko zabiera procentów i nie jest lekko. W końcu poddaję się i idę grzecznie jak reszta. Wrażenie robi tempo, w jakim Bartek po uporaniu się z awarią, mija moją grupkę. Mijam Adama prowadzącego rower - mocna gleba i awaria hamulców. Wielka szkoda, ale motywuję go, żeby się nie wycofał. Później okazało się, że uderzenie było tak duże, że nie zdecydował się na kontynuowanie jazdy, a ratownicy na Przełęczy Salmopolskiej po rzuceniu okiem na obrażenia, kazali jechać do szpitala.. W końcu udało się pokonać Grabową - to był długi bardzo mocny podjazd. Znowu szybki i miejscami wymagający zjazd na Przełęcz Salmopolską. Wjeżdżamy na równiutką szutrówkę - zastanawia mnie znak zakazujący jazdy rowerem na tej drodze.. Jadę z zawodnikiem z Czech. Na zjazdach jest nieco szybszy, za to staram się nadrabiać na podjazdach. Droga jest szybka i równa, miejscami rzeczywiście mocno pnie się do góry, ale tempo jest dobre. Piękne widoki na Malinkę. W końcu trasa odbija mocno w prawo - a zjazdy aż do Malinki fundują nieograniczone pokłady adrenaliny Trasa początkowo łagodnie, opada w dół między kamieniami, nabiera tempa i w końcu wyciska ostatki tchu. Po prostu miodzio. Dłonie bolą niemiłosiernie, z hamulców wydobywa się swąd palnego metalu, ale o to tu chodzi;) Na końcówce zjazdu stoi Kamil - ile do Pawła - 2-3 minuty. Jest szansa. Bufet.

Łapię banany i w drogę. Dobre tempo narzuciła zawodniczka z spodenkach w barwach Włoch, którą wyprzedziłem na ostatnim zjeździe. Wspinamy się na Cienków Wyżni bardzo ciężkim szlakiem. Momentami jest bardzo stromo, nie wszystko udaje się wjechać, ale jadę ambitnie i kiedy tylko czuję, że mogę, to w siodle. Po ponad 20 minutach wspinaczki docieram do żółtego szlaku, który prowadzi nas prawie do samej zapory w Wiśle. Zjazd jest fenomenalny - początkowo szybki z sekcjami kamieni, później pojawia się kilka technicznych odcinków, by w końcu wyrzucić nas na hale, z których rozpościerają się fenomenalne widoki. Rewelacyjny odcinek. Wyprzedzam kilka osób, bo poprawia nastrój:) Mijam bar, gdzie z zimnym piwkiem w ręce idzie jakiś gość - zagaduję, że zazdroszczę, na co słyszę "mmmm jakie dobre" ;) Krótki podjazd na Cienków Niżni i ostre zjazdy do zapory. Puszczam Czech i jeszcze jednego zawodnika, bo wyraźnie lepiej się ode mnie czują, a nie chcę im psuć zabawy:) Znowu kapitalne zjazdy, znacznie jednak wolniejsze i wymagające większej uwagi. Ostatnie metry zjazdów, idiotycznie zaparkowany samochód na środku trasy, na który bez problemu można wjechać i zapora. Sporo ludzi dopinguje.

Przed nami podjazd na Szarculę przez Zameczek. Paweł przed startem powiedział, że jak już będzie w tym miejscu, to znaczy, że już jest na mecie. Podjazd zaczynam mocno, chcę podgonić zawodników przede mną, przede wszystkim Czecha:) Asfalt pod górę jest długi. Mijam Zameczek i w tym momencie wyprzedza mnie dziewczyna na Scottcie. Mija kilka osób, kilka osób mija mnie. Kilka mocnych skoków i trzymanie koła dogonionych osób sprawia, że podjazd pokonuję w mojej ocenie naprawdę w niezłym tempie. Na Przełęczy znowu ekipa Gomoli mocno dopinguje do pogoni za Czechem:) Zjazdy są szybkie szutrowe. Jeden zakręt mocno mnie wystraszył, w pogoni nieco odpuściłem hamowanie i mogło się skończyć nieciekawie;) Na ostatnich kilometrach utworzyła się kilkuosobowa grupka, razem doszliśmy kolejne dwie i ostatecznie było nas ośmioro. Na ostatnim podjeździe wzdłuż płotu mocno zaatakowałem i zyskałem kilka pozycji - zjazd do lasu, znowu asfalty - słyszę, że jesteśmy już bardzo blisko mety i adrenalina robi swoje - wkręcam się na najwyższe obroty. Czech nieco mi ucieka, w miejscu, gdzie przestrzeliłem zakręt, ale reszta stawki jest za mną i aż do mety nie oddaję pozycji, choć jazda na maxa na ostatnim zjeździe po tłuczniu nie należała do kontrolowanych. Meta!

Krótki, ale jednak ciężki etap. Kompletnie zawaliłem początek, kiedy po prostu się zagrzałem. Dopiero od ok. 1/3 dystansu jechałem swoje. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że trasa była ciężka, a jednocześnie świetna. Bardzo mało błota i dobra pogoda poprawiła chyba humor wszystkim, którzy do tej pory narzekali. Zjazdy dzisiaj były naprawdę świetne!

miejsce 132 Open / 53 M2

Przy myjce widzę Pawła - pytanie, czy udało się utrzymać wypracowaną wczoraj przewagę? Szybko rozwiewa moje wątpliwości - przegrałem. To nic, jestem bardzo zadowolony ze swojej jazdy, było dobrze w górę i coraz lepiej w dół. Paweł był po prostu lepszy. Wynik mimo to bardzo cieszy, jest spory progres, a przede wszystkim nie miałem problemów z wytrzymałością, czego obawiałem się po dość krótkich treningach, nie miałem kryzysów, problemów z kurczami. Zdecydowanie mogę powiedzieć, że to był udany wyścig. Trasa bajka - wymagająca, ciężka, bezlitosna selekcja i katusze dla sprzętu - mnie szczęśliwie awaria ominęły, a trudne warunku, to jest to co lubię, bawiłem się świetnie. Koszulka finishera cieszy jak nigdy:)

1 Open / 1 M2 Brzózka Piotr 13:23:02
81 Open / 39 M2 Bartek 18:47:25
109 Open / 44 M2 Jurek 19:48:20
116 Open / 45 M3 Gustaw 19:59:26
121 Open / 46 M2 ktone 20:05:08
126 Open / 48 M3 Kłosiu 20:17:39
139 Open / 5 M5 Jarek 20:50:35
155 Open / 28 M4 Grzesiek 21:18:10
/2536608


Kategoria 050-100, Góry, Imprezy / Wyścigi, Mbike, MTB Trophy


komentarze
MAMBA
| 19:36 wtorek, 11 czerwca 2013 | linkuj Oj będziesz długo czekał :)
ktone
| 19:30 wtorek, 11 czerwca 2013 | linkuj Może tak być, żeby to sprawdzić świetny jest zjazd ze Śnieżnika, nie te kamerdolce zaraz za schroniskiem, dalej te szutry z kamieniami - rok temu musiałem się tam zatrzymać, tak mnie dłonie bolały :( Jeśli będę pod schroniskiem pierwszy - poczekam:)
MAMBA
| 18:59 wtorek, 11 czerwca 2013 | linkuj A może środek ciężkości za bardzo z przodu?
Za mało nóg za dużo rąk :)
Ok na Challengu może jakiś wspólny zjazd zrobimy :)
ktone
| 15:34 wtorek, 11 czerwca 2013 | linkuj Hehe dzieki Dorota, ale waze chyba jednak sporo wiecej, bo ok. 70. Hamulce to r1, tarcza z przodu to jakis slaby avid 160, do tego miale slabe klocki i rzeczywiscie kilka razy na dlugich zjazdach czuc bylo, ze sie przegrzewaja. Na Challenge zainwestuje w dobre klocki i tarcze. Rece bola, bo za mocno sciskam klamki;)
MAMBA
| 12:18 wtorek, 11 czerwca 2013 | linkuj Gratki.
Ale męczy mnie jedno - co ty masz za hamulce? Przecież ważysz chyba tyle ile ja, a mnie nigdy nie zdarzyło się przepalić hampli i czuć smrodu klocków. No chyba że to taki zabieg stylistyczny?
Co więcej nawet nie wiem, jak to jest kiedy ręce bolą od hamowania.
Chyba przy vkach tak bylo :) Teraz jak mam nowe xtry to paluszek jeden i żyleta jest.
ktone
| 17:46 poniedziałek, 10 czerwca 2013 | linkuj Jeszcze raz dzięki i pewnie do zobaczenia na trasach:)
k4r3l
| 16:05 poniedziałek, 10 czerwca 2013 | linkuj No, tu już mi nie dużo brakło - jedynie 60 miejsc, hehe. Na ten samochód to tam kląłem jak szewc - idiota jakiś parkował! Podjazdowo-zjazdowo było dziś wręcz rewelacyjnie, miło wspominam też singielki nad Wisłą, ale jechałem tam dość płynnie - nikt nie blokował :) Brawo za tak wysoką generalkę!
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa iniem
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]