Merida Mazovia MTB - Ełk
Sobota, 11 sierpnia 2012 | dodano: 23.08.2012 | Rower:Mbike Ultimate Carbon | temp 24.0˚
dst88.00/70.00km
w03:22h avg26.14kmh
vmax0.00kmh HR /
Sezon bliża się powoli do końca, a ciągle brakuje mi startów do generalki w Mazovii. Dobrze, że organizator przygotował weekend na Mazurach - dwa starty w trakcie jednego wyjazdu. Nocleg rezerwujemy w Nowych Gutach nad jeziorem Śniardwy. Jedziemy w piątek po pracy z Magdą, Ulą i Tomkiem. W tym samym domu śpi również Michał z Cypisem, a w Nowych Gutach są jeszcze Damian i Gustaw z rodziną.
W dniu startu rano szykujemy rowery, do Ełku ruszamy po 9. Pogoda jest niepewna, sporo chmur. W nocy padało, więc na trasie może być mokro. Na miejscu jesteśmy stosunkowo wcześnie, ale dosyć długo się zbieraliśmy. W efekcie zanim zebraliśmy się na rozgrzewkę, zrobiło się późno. W sektorze znalazłem się w zasadzie bez rozgrzewki. Jechałem w Elku dwa lata temu i wiem, że początek jest bardzo szybki i zapłacę za brak rozgrzewki. Pogoda się wyklarowała - jest słonecznie i robi się ciepło. Startuję razem z Ulą, Łukaszem i Sławkiem z II sektora. Paweł i Michał będą gonić z III.
Start! Dosłownie po 5 metrach muszę się zatrzymać, przede mną była mała kraksa, ucierpiał Michał Osuch z Plannji. Nie mam wyjścia, muszę poczekać, aż zawodnicy się pozbierają, a cała reszta mija mnie bokiem. Michał jest wściekły, nie dziwię się.. Mnie to jakoś nie rusza. Pierwsze kilometry idą asfaltami. Szybko dostaję zadyszki i pomimo wysokiego tempa i tętna na poziomie 185, nie jestem w stanie utrzymać się w grupie. Po dwóch kilometrach jestem ostatni, a dystans do grupy stale się powiększa. Nieco lepiej jest po wjechaniu w teren, ale trasa nadal jest szeroka i szybka. Pierwsze lekkie podjazdy i dochodzi mnie czoło III sektora.. Nie jest najlepiej. Przed zjazdem z polnych dróg w las jest odcinek z błotem, najpierw kilka kałuż, już robi się ciekawie - dochodzę sporo osób, mają ogromne problemy. Dalej jest jeszcze lepiej - lekki podjazd po dosyć śliskiej glinie, wszyscy schodzą z rowerów. Bez problemów podjeżdżam, mimo, że mam z tyłu stosunkowo malo agresywny bieżnik - Maxis Ikon 2.2 - gigantyczny balon i odpowiednie ciśnienie robią jednak swoje! Wjeżdżamy w las. Tutaj trasa jest świetna. Zaliczamy znany mi sprzed dwóch lat świetny singielek wzdłuż brzegu jeziora. Momentami grupka przede mną mnie blokuje, ale nie ma co się szarpać, tempo nie jest najgorsze. Singielek odbija w górę, mijam Sławka z defektem koła, niestety nie mogę pomóc.
Zaczynamy charakterystyczne dla tych terenów długie szerokie szutrówki z licznymi podjazdami. Leśne "dukty" (ulubione określenie C.Z.) przeplatane są odcinkami po polach. Podoba mi się ta trasa. Caly czas jedziemy w grupce z zawodnikiem Sprint i innym w stroju Kellys - niestety tylko ten ostatni współpracuje i w efekcie ciągniemy grupkę przez większą część pętli. Na bufecie, który zlokalizowano na odcinku asfaltowym przy prędkości przelotowej 30-32kmh (brawo!) łapię tylko kubek picia, oblewając się - świetny pomysł, nie ma co... Znów jestesmy w terenie. Kolejne kilometry to bardzo fajne, interwałowe szutrówki, jest nawet podjazd z głazami (niestety tylko morenowymi) przy trasie. Jest naprawdę ciekawie i malowniczo. Caly czas jedziemy z zawodnikiem w stroju Kellys. Ostatnie kilometry przed rozjazdem jedziemy już tylko we dwóch. Najpierw po asfalcie, dalej po szybkich szutrach, gdzie dochodzimy kolejne osoby, a grupka z tyłu dochodzi z kolei do nas i siedzi na kole. Po rozjeździe podziękowałem zawodnikowi w stroju Kellys i z ironią rzuciłem do reszty "dzięki za współpracę".. Ciągnąłem całą pętlę, po rozjeździe zostałem sam.. Odwróciłem się, dostrzegłem kilkadziesiąt metrów z tyłu dwóch zawodników, lekko zwalniam, łykam żela, odwracam głowę jeszcze raz - to Gustaw i Michał. Super. Czekam na nich.
Dochodzą mnie szybko i jedziemy we trzech, pomarańczowo się zrobilo:) Zaraz za rozjazdem wjeżdżamy na pętlę na dosyć męczącego singla po polu. Jadę swoje i jak się okazało, szybko zostawiam chłopaków. Postanawiam jednak nie czekać, a jechać swoje, w zasięgu wzroku dostrzegłem bowiem dwóch zawodników. Szybko ich doszedłem na szutrówkach, tuż przed premią Autolandu. Różnica tempa dosyć znaczna, dlatego nie czekać. Jedzie mi się dobrze, dlatego staram się trzymać tempo, a nóż kogoś dojdę. Samotnie przejeżdżam jakieś 2/3 pętli. Na bufecie łapię żela - nutrend carbosnack w nowym opakowaniu (coś ala Enervit). Jadąc samotnie jednak tempo jest znacznie niższe. W końcu dochodzi mnie grupka z Gustawem na czele. Jest też Michał, Paweł Cieciera z Welodromu i dwóch - trzech innych zawodników. Tempo jest mocne, trzymam się raczej z tyłu, samotna (nieświadoma) ucieczka, jak się okazało, kosztowała mnie sporo sił. Dojeżdżamy do rozjazdu już tylko we czterech z Gustawem, Pawłem i jeszcze jednym zawodnikiem. Za rozjazdem nieznajomy wychodzi na zmianę... i szybko myli trasę, niepotrzebnie skręca z głównej drogi w boczną. Co ciekawe, nie czeka na nas po swoim błędzie, tylko szybko ucieka.. No to gonimy! Jedziemy we trzech i teoretycznie mamy przewagę, jednak długo nie możemy dojść tego zawodnika. Ostatecznie zabrakło mi sił i urwałem się z koła Gustawa i Pawła. Zostałem sam i dystans do chłopaków na szybkich szutrach w stronę Ełku rośnie. Wyjeżdżam na asfalt, wiem, że zostało około 5-6 km do mety. Jadę jednak sam, więc znów tracę w stosunku do Pawłów. Przed Ełkiem wjazd na wąskiego singla. Zapamiętałem ten odcinek z maratonu sprzed dwóch lat, jako dosyć wymagający - okazało się jednak, że pomimo, że malowniczy, po wytyczony tuż nad brzegiem jeziora - jest banalny. Jedyna trudność to jedno powalone drzewo. Szybko dojeżdżam do Ełku, przejazd mostem i ostatni kilometr ścieżką rowerową, na której ściga się ze mną.. lokales na szosówce.. Meta!
Fajna trasa, naprawdę mi się podobała i pomimo, że niewiele zmieniona względem tej sprzed dwóch lat, to dobrze się bawiłem. Oczywiście było szybko, mało technicznie (choć dla wielu małe błotko było za trudne..), a mimo to ciekawie. Dobrze pojechałem w sumie dwie godziny. Pierwsze dwa kwadransy fatalne, o starcie już nie wspomnę. Ostatnie 20-30 minut również bardzo słabe. Muszę się nauczyć robić porządną rozgrzewkę i koniecznie wcześniej przyjeżdżać na maraton, ewentualnie szybciej się ogarniać na miejscu;) Jutro dogrywka w Orzyszu.
Czas 3:22:51
Miejsce 46 Open / 15 M2
Kategoria 050-100, Imprezy / Wyścigi, Mbike, Teren, W towarzystwie