Sudety MTB Challenge - etap III - Złoty Stok

Środa, 25 lipca 2012 | dodano: 05.08.2012 | Rower:Mbike Ultimate Carbon | temp ˚ dst62.40/55.00km w06:10h avg10.12kmh vmax51.30kmh HR 143/174

Po dwóch etapach i ponad 12 godzinach w siodle dosyć wyraźnie czuję zmęczenie, szczególnie, że nie wyspałem się tak, jakbym chciał. Na szczęście trzeci etap do Złotego Stoku jest najkrótszy i zapowiada się, że będziemy na mecie wcześniej. Jeszcze wczoraj wieczorem autor trasy ostrzegał, że trzeci etap jest najcięższy i trzeba się przygotować. Mam wrażenie, że to tylko takie gadanie..

Ruszamy ze Stronia Śląskiego, po zrobieniu krótkiej rundy honorowej przez miasto kierujemy się w stronę granicy. Od samego początku nie czuję się dobrze. Jadę wręcz fatalnie, boli mnie tyłek i nie czuję mocy w nogach. Po wjechaniu do lasu nawierzchnia zmienia się na żwirek, kamienie, jest jeszcze gorzej. Pierwszy podjazd jest długi i naprawdę mocno walczę, żeby nie stracić dużo. Po wjechaniu na asfalt z kolegami z Gomoli odzyskuję nieco wigor. Nagle zbaczamy z drogi mocno pod górę - podejście jest ciężkie, dobrze jest mieć lekki rower;) Okazuje się, że cały ten odcinek nie do podjechania był warty grzechu, po zdobyciu Czernicy przed nami świetny singielek z masą korzeni, borówek i wszystkiego, co najlepsze w tych okolicach, włącznie z widoczkami. Po minięciu kolejnego grzbietu wznoszącego się na ponad 1000m nad poziom morza zaczynamy bardzo techniczny zjazd. W jednym miejscu sam GG stoi i ostrzega przed skazanymi na porażkę próbami pokonania powalonego drzewa. Cały odcinek wymaga maksymalnego skupienia i techniki. Mi niestety w sprawdzeniu swoich umiejętności przeszkadza zawodniczka z Litwy, które po wielokrotnych prośbach z mojej strony i kilka glebach z własnej winy, nie przepuściła mnie.. Zjazd na asfalt, i za chwilę kolejny świetny, jednak łatwiejszy i szybszy zjazd. Na końcu wjeżdżamy na szutry i jedziemy do pierwszego bufetu, zlokalizowanego wcześniej niż pierwotnie planowano. Jak się dowiedzieliśmy od obsługi (jak zwykle kapitalnej), skala trudności etapu sprawiła, że na Przełęczy Gierałtowskiej będzie dodatkowy bufet, kolejne dwa na Przełęczy Lądeckiej i po zjeździe z Borówkowej, a przed Jawornikiem.

Za bufetem jedziemy ze Sławkiem szutrówkami. W końcu jednak odbijamy z szerokiej drogi i zaczynamy podróż szlakiem granicznym. Początek to wspinaczka na Przełęcz Trzech Granic i dalej na Smrek. Szlak jest wąski i wyboisty, ale płaski. W jednej z nielicznych kałuż pełnych błota Paweł wywinął przysłowiowego orła, szkoda, że nie mam kamerki na kasku;) Pośmialiśmy się, ale faktem jest, że moje tempo nie było za mocne, jechałem słabo. Dopiero po kilku kolejnych minutach, po minięciu krótkiego podejścia na skałki, odzyskałem wigor. Dalsze kilometry do bufetu na Przełęczy Gierałtowskiej mogę opisać krótko: było kapitalnie! 100% MTB, ostre podjazdy, miejscami podejścia, świetne wąskie i kręte zjazdy, masa korzeni, borówek, kamieni, świetne widoczki, czysta przyjemność. Kilka miejsca wymagało wzmożonej ostrożności, w jednym z nich Paweł zawstydził mnie zjeżdżając swobodnie odcinek, przed którym zszedłem z roweru. Były też niezwykle urokliwe skałki, naprawdę pięknie!

Na bufecie większość ludzi jest zachwycona, ale trzeba uczciwie przyznać, lekko nie jest. Średnia prędkość pokonywania szlaku granicznego oscyluje w granicach 9-10kmh! Ruszamy dalej! Kolejne bufet na Przełęczy Lądeckiej, za 9km. Szlak nieco zmienił charakter. Początek jest łatwy, ale szybko wjeżdżamy w dzikie odcinki, masa powalonych drzew, gałęzie, do tego strome podjazdy i jak zwykle świetne zjazdy. Jest sporo kamieni. Jedziemy z Pawłem nieźle, a co najważniejsze, mamy z tej jazdy masę frajdy. W około połowie odcinka dochodzimy na podejściu dwóch gości, jak się okazało chwilę później, jednym z nich był Mariusz. Jedziemy kawałek razem, ale w końcu odjeżdżamy. W końcu wyjeżdżamy z ciemnego lasu, krótki odcinek po łąkach i wyjeżdżamy na asfalt, gdzie zlokalizowany jest trzeci bufet. Odcinek od poprzedniego bufetu o długości około 9km jechaliśmy ponad godzinę!

Po kilku chwilach zajadania się owocami i popijania powerade czas ruszać. W międzyczasie lekko zachmurzyło się - wygląda na to, że na Borówkowej będzie mokro. Na szczęście Grzesiek odpuścił nam znienawidzony chyba przez wszystkich podjazd po trawie i na właściwą Przełęcz Lądecką wjeżdżamy asfaltem, dalej jedziemy znanym dobrze podjazdem na Borówkową Górę. Pamiętam, jak zaledwie dwa i pół miesiąca temu, przy okazji maratonu w Złotym Stoku, męczyłem się pchając rower po tym szlaku. Dzisiaj było inaczej, odnalazłem w sobie rezerwy i cały podjazd pojechałem mocno. Paweł nieco zwolnił, co w połączeniu z wyczerpaniem się jego zapasów jedzenia było niejako bodźcem do podjęcia działania w postaci dzielenia się żelami. Dopiero trzeciego dnia zaczęliśmy jechać jak partnerzy;) Podjazd minął szybko i w końcu dotarliśmy do wieży, za którą czekał na nas świetny, chociaż mocno przereklamowany w kontekscie tego, co dzisiaj już przejechaliśmy, zjazd. Odcinki po korzeniach pokonuję z uśmiechem na twarzy, który towarzyszy mi również podczas lawirowania między wielkimi głazami w dwóch miejscach. Całość bez schodzenia, tylko jednak podpórka, w dodatku w banalnym miejscu. Jest nieźle, trochę się podbudowałem. Po zjeździe, na Przełęczy Różaniec jest ostatni bufet, z którego po wspólnie podjętej decyzji, nie korzystamy. Chcemy z Pawłem możliwie najwięcej odrobić, bo nie da się ukryć, że na pierwszych kilometrach straciliśmy sporo przez moją słabą dyspozycję.

Zaczynamy, znany świetnie wszystkim, podjazd na Przełęcz Jawornicką. Podjazd jest krótki, ale stromy, a momentami bardzo stromy. Na majowym maratonie w tym miejscu dosłownie umierałem. Dzisiaj prawie całośc wjechałem, odpuściłem tylko w miejscu o największym nastromieniu. Zmęczenie trzeciego dnia jednak daje się we znaki. Niespodziewanie trasa odbija w prawo przed samym końcem podjazdu i wiedzie nas nowymi dla mnie ścieżkami. Spodziewaliśmy się szybkich zjazdów szutrówkami do Złotego Stoku, jak to ma miejsce zazwyczaj. W zamian dostaliśmy kawał ciężkiego MTB. Ostre podjazdy do tego sporo kamieni na odcinkach płaskich i świetne zjazdy, mocno techniczne. Dwa miejsca dla mnie zupełnie poza zasięgiem, a w zasadzie zjazd z nich to dla mnie abstrakcja. Niemniej świetnie się bawiłem na końcówce, jak widać okolice Złotego Stoku, pomimo opinii łatwych i przyjemnych, mają olbrzymi potencjał do ułożenia bardzo trudnej trasy. Na tym krótkim odcinku wyprzedzamy najpierw dwie osoby, a po chwili kolejne dwie - parę Czechów na fullach. Było jasne, że ci ostatni szybko nas wyprzedzą na zjazdach i tak też zrobili na dosłownie ostatnich technicznych metrach zjazdów. Ostatnie dwa kilometry szutrami i asfaltem do rynku w Złotym Stoku.

Ufff meta! Jestem totalnie zaskoczony. Nie spodziewałem się, że etap do Złotego Stoku będzie tak trudny, a jednocześnie da mi tyle frajdy. Było wszystko, co w jeździe rowerem po górach najlepsze. Bawiłem się kapitalnie i pomimo skrajnie różnych wrażeniach po etapie wśród zawodników, jestem w 100% za taką ideą wytyczania trasy. Gdyby zebrać szlak graniczny, Borówkową, odcinek z Przełęczy Jawornickiej do Złotego Stoku, mielibyśmy chyba najciekawszy po Karpaczu maraton w Polsce (choć mogę się mylić, wielu tras jeszcze nie jechałem!), a po takim maratonie ludzie mówiliby o kultowym borówkowym szlaku granicznym, a nie o Borówkowej Górze, która byłaby zaledwie kropką nad i. Grzegorz, wielkie wielki dzięki! Świetnie się bawiłem! Entuzjazm na mecie udzielał się wielu zawodnikom, wśród nich nie mogło zabraknąć Jarka, który bawił się tak dobrze, że do mety dojechał z urwaną szprychą w kole i pękniętym wózkiem przerzutki;) Na szczęście Czesi sprostali zadaniu i rower był gotowy do następnego etapu.

Złoty Stok poza, jak się dzisiaj okazało, świetnymi trasami MTB, oferuje również genialną knajpę, którą odwiedzamy przy każdej okazji. Zjedliśmy po olbrzymim obiedzie, a na kolację porcję makaronu, osobiście dołożyłem do tego szarlotkę z lodami:) To był świetny dzień!


Kategoria W towarzystwie, Mbike, Imprezy / Wyścigi, Góry, 050-100, MTB Challenge


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa wczes
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]