AZS MTB Cup - Wrocław, Kilimandżaro
Niedziela, 20 maja 2012 | dodano: 29.05.2012 | Rower:Giant XTC | temp 28.0˚
dst20.00/15.00km
wh avgkmh
vmax0.00kmh HR /
W ramach rozjazdu po wczorajszym maratonie, wymyśliliśmy sobie z Magdą start w XC z cyklu AZS MTB Cup we Wrocławiu. Magdzie przydadzą się punkty do generalki, a ja pojadę treningowo. Rano nogi ciężkie, ale zdecydowaliśmy ostatecznie, że jedziemy. Do Wrocławia dojechaliśmy z małymi problemami i nie było odpowiednio dużo czasu na zapoznanie się z trasą, szczególnie, że trwał wyścig juniorów i sędziowie pilnowali, żeby nie jeździć po trasie.
W końcu wyścig się skończył i mieliśmy pół godziny na zapoznanie się z trasą. Z filmów, które promowały zawody wiedziałem, że trasa jest bardzo wąska, kręta i interwałowa. Nie spodziewałem się jednak, aż tak ciężkiej trasy. Większość podjazdów w zasadzie do zrobienia z naprawdę dużym wysiłkiem, do tego kręta z licznymi belkami, które sprawiają, że naprawdę ciężko podjechać wszystko. Zjazdy proste, twarde, ale bardzo strome. Jeden z nich za pierwszym razem odpuściliśmy. Zatrzymaliśmy się na kolejnym zjeździe na kilka chwil. Banalny w zasadzie zjazd, jakieś 3 m różnicy poziomów. Niestety Magda nadużyła przedniego hamulca i przeleciała przez kierownicę. Wyglądało to naprawdę niedobrze. Skończyło się na szczęście tylko na otarciach i stłuczeniach, ale Magda nie chciała startować - wielka szkoda:( Runda jest stosunkowo krótka, a to oznacza, że bardzo szybko będą duble..
Wyścig kobiet obserwowaliśmy zatem oboje w roli kibica.W międzyczasie spotkaliśmy Ewę, która wspierała na trasie Joasię Kur. Koniec wyścigu kobiet, dostaliśmy od organizatora jeszcze 20 minut na ostatnie przejazdy po trasie. Banan i ustawiam się na starcie. W wyścigu wystartowało 60 zawodników.
Start, początek szeroką szutrówką, rozbiegówka, żeby nie było tłoku. Trochę to śmieszne, to rozbiegówka była płaska i krotka, a pierwszy podjazd ostry i wąski. Czekałem ponad minutę, żeby w ogóle móc podbiec, drugi podjazd to samo, podobnie na pierwszych zjazdach. No tak, czyli mamy pozamiatane... Słabo mi się kręci, nogi ciężkie, zabrakło rozjechania i porządnej rozgrzewki po wczorajszym maratonie. Od połowy rundy mogę w miarę swobodnie jechać, ale moje tempo jest fatalne. Kończę pierwszą rudnę i w zasadzie mam ochotę zejść z trasy. Z nieba leje się niemiłosierny żar, opróżniam bidon. Pierwsze podjazdy i zjazdy, daję z siebie wszystko. Przez moment robi mi się słabo, przechodzą mnie dreszcze, mimo, że jeszcze przed chwilą kląłem pod nosem na temperaturę, która oscyluje w granicach 26-28*c. Nie jest dobrze.. Na płaskim łączniku oddzielającym dwie interwałowe serię hopek dublują mnie zawodnicy KTM Racing Team, w międzyczasie wyprzedzają mnie też kolejni zawodnicy, nieliczni już jadący za moimi plecami. Na metę wpadam z ulgą. Dla mnie to koniec wyścigu.
Jednym słowem, chyba najbardziej nieudany wyścig w życiu. Treningowy start w XC na trasie o takim profilu to kiepski pomysł. Szkoda tylko punktów Magdy, które mogła zdobyć stając jedynie na starcie i przejeżdżając jedno okrążenie.
Open 57/61
Elita 32/33
AZS 32/33
Dystans: zawody + rozgrzewka na oko
Kategoria 000-050, Imprezy / Wyścigi, W towarzystwie, XTC