Merida Mazovia MTB - Legionowo

Niedziela, 13 maja 2012 | dodano: 15.05.2012 | Rower:Giant XTC | temp 12.0˚ dst82.00/78.00km w03:14h avg25.36kmh vmax47.70kmh HR /

Po zeszłotygodniowej kontuzji kolana, siłą rzeczy odpuściłem treningi w tygodniu. Mimo to wiedziałem, że będzie bolało..

Na maraton Mazovii w Legionowie jedziemy z Magdą i Pawłem. Jesteśmy wcześnie. Na parkingu spotykamy Ulę i Tomka, chwilę później Damiana, Romka, Zdzicha, Michała z rodziną.. dużo nas pomarańczowych:) Spotykam też innych znajomych. Chwilę trwa, jak zwykle, zanim się wygrzebaliśmy z samochodu. Jest chłodno. Ruszamy na rozgrzewkę. Jedziemy z Damianem i Pawłem pierwsze kilometry i końcówkę. Początek szeroki i dziurawy, końcówka fajnym odcinkiem, ale jest wąsko. Przed startem zrzucam nogawki i bluzę - w lesie będzie ciepło. Stajemy w sektorze. Okazało się, że dzisiejsza edycja przyciągnęła na start rekordową ilość zawodników i w sektorach jest już dawno pełno ludzi. W górach nie ma tego problemu.. Stoimy prawie na samym końcu z Pawłem. Obok nas jest Paweł L. z Plannji, przed nami chłopaki z teamu i Bartek z Welodromu.

Ruszamy. Początek staram się jechać mocno, bo wiem, że co stracę na początku, ciężko będzie odrobić na kolejnych kilometrach. Na szybkiej szutrówce, gdzie prędkość oscyluje w granicach 40 km/h, ktoś zajeżdża mi drogę i muszę odbić w koleinę. Chwilę później przed kołami wyrasta kupa gruzu, muszę się zatrzymać i obejść, wjechać na ścieżkę nie ma szans.. Kilka metrów dalej w koleinie stoi zawodnik Airbike.. znów muszę się zatrzymać. W efekcie na pierwszym zakręcie jestem... ostatni z sektora. Dobry początek..

Wjeżdżam do lasu i staram się przedzierać do przodu. Na jednym ze zwężeń mijam Tomka Kuczewskiego, kątem oka widzę, że miał wypadek, ale wygląda na całego, nawet nie ma czasu zapytać, takie jest tempo. Bardzo niebezpiecznie się zrobiło. Później okazało się, że Tomek złamał obojczyk:( Trasa jest bardzo szybka, ale w większości szeroka i można spokojnie wyprzedzać. Jadę mocno i mijam kolejnych zawodników. O dziwo niewielu chce współpracować i pierwszą pętlę jadę praktycznie cały czas z przodu. Dobrze mi się współpracuje jedynie z jednym zawodnikiem w spodenkach VW. Cały czas 100m z przodu widzę Pawła. Trasa cały czas szybka, dwa podjazdy, kilka łach piachu, krótkie odcinki singlami. Na większych nierównościach, których nie brakuje, łańcuch spada z blatu na środkową zębatkę, strasznie irytuje i nie pomaga w kluczowych momentach. Przed premią Autoland długa bardzo dziurawa szutrówka, mijam Pawła z Plannji. Spodziewałem się, że premia rozegrana będzie na jakimś podjeździe, chociaż dwumetrowej wydmie, a nie po kilometrach szutrów..

Za premią jest wąski kręty odcinek, wygląda jakby organizatorzy przygotowali ten odcinek specjalnie na maraton. Dalej na jednym z podjazdów mijam Bartka. Dojeżdżamy do miejsca, w którym wjeżdżaliśmy do lasu i dokręcamy drugą część rundy po rozjeździe FIT/MEGA-GIGA. Po drodze dwa piaskowe podjazdy. Zawodnicy przede mną biegną, nie ma szans się sprawdzić, wierze, że jednak do podjechania, mimo, że Furious Fred założony na tylnym kole traci przyczepność na piaszczystych podjazdach. Na jednej z tych hopek stoi Marek i dopinguje.

Zaczynamy drugą pętlę. Na jednym ze zwężeń wpadam w koleinę, wyrzuca nie na pobocze i dosłownie o milimetry mijam spory pieniek. Musiało to śmiesznie wyglądać, bo tył roweru tańczył, jak na lodzie. Nie było mi to śmiechu, bo było szybko. Dlatego właśnie nie lubię jazdy na kole i takich szybkich tras. Trochę mnie to wybiło z rytmu. Dojeżdża Bartek i jedziemy razem grupką. Namawiam go na GIGA. Zaczynam odczuwać ból w kolanie. Niby nie jest najgorzej, ale z każdym kilometrem przy mocniejszym deptaniu w korby boli coraz bardziej. Mam siłę jechać mocniej, ale kiedy trzeba nacisnąć, nie mogę. Tracę dystans do grupki. Na bufecie jestem jeszcze obok Bartka. Przy trasie stoi Paweł Wilk i majstruje przy kole. Pytam czy pomóc, ale odpowiada, że wszystko ma. Później okazało się, że złapał gwóźdź w gumę, a zapas okazał się dziurawy.. Szkoda:( Pod koniec pętli tracę dystans do grupki. Ostatnią pętlę staram się gonić zawodników przede mną. Nie pomagają żele i motywowanie się na wszelkie sposoby. Kolano nie pozwala. Mijają mnie kolejni zawodnicy, za cel honoru postawiłem sobie dogonić Piotrka Całkę, którego od dłuższego czasu widzę przed sobą.

W końcu dojeżdżam Piotrka, ale szybko go mijam. Powoli dublujemy coraz większą ilość megowców, którzy jednak są niezwykle uprzejmi. Zupełnie nie mam problemów z mijaniem ich. W międzyczasie mija mnie kilku zawodników, próbuję złapać się na koło, ale nie mogę zdobyć się na szarpanie.. Dwie hopki piaszczyste niestety z buta, dzisiaj ich nie podjadę. Na około 7km przed metą dojeżdża mnie dwóch zawodników. Jeden z nich zagaduje i współpracujemy. Ostatnie kilometry są kręte, jadę ostatni, staram się zaatakować na ostatnim krótkim podjeździe... Kolano nie pozwala i na ostatnią prostą wpadam jako trzeci. 300m finishu i jestem drugi z grupki, zawodnik za mną odpuścił.

Szybko, trzy godziny i kwadrans. Na mecie czeka Magda i koledzy z teamu. Po kilku minutach rozmowy m.in. z Marcinem z Alumexu spotykam Jarka W. na dużych kołach i Pawła L. z Welodromu. Zjadamy makaron. Powoli zbieramy się do samochodu, bo szybko się ochładza. Zupełnie nie zwróciłem uwagi, że na trasie złapała nas mżawka. Czekamy jeszcze na dekorację - Magda staje na drugim stopniu podium, wchodzi również na podium K3 w imieniu Uli, która pojechała z Tomkiem do szpitala. Tomek wracaj do zdrowia!

Wrażenia z jazdy słabe. Nie czuję się pewnie na takich trasach, jazda na kole nie jest moją mocną stroną. Mimo to byłoby dobrze, gdyby nie spadający łańcuch, ale przede wszystkim niesmak pozostaje z powodu bólu kolana. Zupełnie nie mogłem jechać swojego, tętno średnio na poziomie 160bpm mówi samo za siebie. Miałem zapas. Mam nadzieję, że do następnego górskiego maratonu kolano jednak przestanie boleć. Mimo to wynik nie najgorszy, 12 miejsce M2 (9 było realnie w zasięgu) oraz niezły wskaźnik, ale to za sprawą banalnej, szybkiej trasy. Fatalny start pozostawię bez komentarza;)


Kategoria 050-100, Imprezy / Wyścigi, W towarzystwie, XTC


komentarze
ktone
| 20:01 czwartek, 17 maja 2012 | linkuj Dzięki! Kolano faktycznie nieprzyjemna sprawa, masz rezerwy, ale boli. Zobaczymy co będzie w sobotę w Wałbrzychu, szykuje się porządne wyzwanie;)
izka
| 06:42 środa, 16 maja 2012 | linkuj Za to mnie nie zdublowałeś :) Jechałam swoje pierwsze mega i bałam się , że czołówka giga mnie przegoni ha ha , na szczęście jednak tak się nie stało !!!
Wielki szacun, że mimo kolana się nie poddałeś i pojechałeś giga, Pozdrawiam
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa lisze
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]