AMP Poznań - wyścig
Niedziela, 22 maja 2011 | dodano: 23.05.2011 | Rower:Giant XTC | temp 28.0˚
dst24.64/0.00km
w01:16h avg19.45kmh
vmax38.20kmh HR 170/191
Nadszedł dzień wyścigu. Start dziewczyn zaplanowano na 9:30, nasz na 12:00. Oczywiście zaplanowaliśmy, że kibicujemy dziewczynom, robimy mocną rozgrzewkę i walczymy od pierwszych metrów:) Po wyjściu z hotelu okazało się, że obaj z Grześkiem mocno czujemy w nogach wczorajsze kręcenie. Mocno dopingujemy dziewczyny, podajemy im bidony. Kasia pojechała świetny wyścig zajmując 11 miejsce. Ela sporo traciła na zjazdach, których się boi, mimo to poprawiła swój wynik z poprzedniego roku. Straty do faworytek ogromne – wygrała Kasia Solus przed Weroniką Rybarczyk, czyli tak jak się każdy spodziewał ; )
Czas leci, starty mężczyzn coraz bliżej, robimy rozgrzewkę. Temperatura rośnie, prognozy mówiły o 28*, do tego piekielne słońce. O 11:40 ustawiamy się w przygotowanych ze względów na frekwencję sektorach. Przypada nam drugi sektor z trzech. Stoję w trzeciej linii, tuż za mną Gregor, a obok niego zawodnik w koszulce WKK. Odliczanie i start.
Pierwsze kilkaset metrów rozjazdu po asfalcie, lekko w górę. Doskonale zdaję sobie sprawę, że im mniej stracę na starcie, tym mniej będę tracił w korkach w dalszej części wyścigu. Niestety świadomi są tego wszyscy zawodnicy, start jest bardzo szybki. Rozbieg został wydłużony o trzy agrafki na polance i dopiero po nich następuje wjazd na pętlę. Trzymam się Grześka, ale sporo osób nas mija.
Przy pierwszym zwężeniu robi się zator, kilka osób leży, bluzgi lecą na prawo i lewo. Frustrujące jest to, że zawodnicy nie potrafią jechać bardzo prostej trasy, wszystko stoi. Pierwsza pętla mija pod znakiem przepychania się, blokowania i walki i miejsce, a czołówka ucieka.. Piszę o tym, ponieważ wyścig kończy się w momencie dubla – patrząc realnie mam szansę zrobić cztery z zaplanowanych sześciu kółek. Zostawiam gdzieś na podjeździe Grześka, mijam sporo osób, jednak kosztuje mnie to sporo sił. Druga runda i jadę już swoje, nadal jest sporo osób, ale można z nimi konkurować. W pewnym momencie widzę przy trasie Grześka – co jest? Zerwał łańcuch, szkoda:( Mogliśmy mieć powtórkę z Fortów Bema, kiedy walczyliśmy przez całą trasę. W strefie bufetu wymieniam bidon – bardzo szybko skończyło się picie, dzięki Kasia! Przy największym podjeździe na całej trasie słyszę Elę – patrzę, czy podjedziesz! Podjadę:) Na pierwszych dwóch rundach zrobiłem ten podjazd ze środka, na trzeciej już młynkowałem i młynkowałem tylko w tym miejscu. Od połowy drugiej rundy jedzie mi się już bardzo dobrze – jak zwykle za słabo się rozgrzałem. Uformowała się mała grupka, w której jadę. Wszyscy walczymy, jednocześnie wyprzedzamy kolejne osoby. Jest naprawdę dobrze. Pod koniec trzeciej rundy na podjeździe mija mnie Marek Konwa, dopiero po chwili dotarło do mnie, że po dojechaniu do mety wyścig dla mnie się kończy. Było za późno, żeby nawet próbować złapać koło, co zresztą byłoby niemożliwe. Gdybym wiedział wcześniej, że Marek jest blisko – może wykrzesałbym jeszcze trochę, chociaż wydawało mi się, że jadę na 100% cały czas. Szkoda.
Wyścig zakończył się dla mnie po trzech rundach. Jestem jednak zadowolony ze swojej jazdy. XC to zupełnie inny wysiłek, a ja zdecydowanie bardziej preferuję długie dystanse, tym bardziej, że praktycznie na każdym maratonie zaczynam jechać swoje dopiero po jakimś czasie. Szybki start to mój największy problem. Start w AMP dał mi solidną lekcję pokory, zobaczyłem jaki jestem słaby i jak szybko można jechać. Poza tym impreza udana, świetnie spędzony czas i ciekawe doświadczenie.
Po obiedzie, prysznicu i pakowaniu, szybka droga na pociąg i do domu.
Kategoria 000-050, Imprezy / Wyścigi, XTC
komentarze