Ciacho z Magdą i Grodzisk z Damianem
Piątek, 15 kwietnia 2011 | dodano: 15.04.2011 | Rower:Kross A6 | temp 12.0˚
dst124.56/5.00km
w04:53h avg25.51kmh
vmax55.00kmh HR 139/176
Już w środę umówiliśmy się z Magdą, że o ile pogoda pozwoli, to jedziemy w piątek do GK na pyszne ciastka. Pogoda ostatnio kapryśna, ale prognozy na dziś obiecujące. Szczęście nam sprzyja od samego początku - o ile rano było zimno, a niebo zaciągnięte szarymi chmurami, to po 10 przejaśniało się, a słoneczko zaczynało mocno grzać.
Pojechałem do Warszawy pociągiem, z zachodniego już na rower i w stronę Ursynowa. Po drodze walczyłem z pulsometrem, który znów się zawieszał - najdziwniejsze, że po kilkunastu minutach zaczął działa bez zarzutów. Umówiliśmy się pod Kodakiem u Włodka - liczyliśmy na towarzystwo, ale nikogo poza nami nie było. Pogadaliśmy kilka chwil z Włodkiem i ruszyliśmy. Niby z wiatrem.
Przez Kabacki i Konstancin, dalej standardową trasą, czyli przez Obory, Cieciszew i wzdłuż wału do Góry Kalwarii. Przed podjazdem na skarpę starałem się podpuścić Magdę na uphill-race - w końcu ma blisko 15kg mniej do dźwigania;) Nie chciała się ścigać. Podjechaliśmy do cukierni - tym razem nie było problemu z wyborem - Magda zarządziła, że jemy tartę. Dwie tarty i pączek na pół. Pycha!Największy łasuch w Welodromie;)
© ktone
Dobrze, że ta cukiernia nie jest bliżej, obawiam się, że ważyłbym minimum 10kg więcej :D Czas wracać. Wiatr o dziwo nie przeszkadza bardzo, niestety słoneczko zasłoniły znowu chmury i zrobiło się chłodniej:( Na szutrówce chciałem zrobić zdjęcie, ale słaby aparat w połączeniu z mocno nabitymi oponami i dziurami w drodze daje takie efekty:Troszkę trzęslo
© ktone
Wróciliśmy do Magdy przez Kabacki. Czas na obiad:) Zjedliśmy pyszny makaron z truskawkami. Magda do pracy, a ja dalej kręcić.
Umówiłem się z Damianem. Mieliśmy podjechać do Grodziska życzyć powodzenia Uli i reszcie teamu biketires.pl. Ruszyliśmy z Grójeckiej w stronę Ursusa, dalej przez Piastów, Pruszków, Parzniew i dojechaliśmy do Brwinowa. Dalej nie znałem krótkiej drogi, żeby jednocześnie unikać trasy. Troszkę improwizowaliśmy i udało się trafić do Milanówka - dalej znam już trasę. Pod stację w Grodzisku podjechaliśmy idealnie z pociągiem, którym przyjechała Ula i Tomek:) Kilkanaście minut później żegnaliśmy się i razem z Damianem ruszyliśmy z plecakami pełnymi różnych skarbów w stronę domów. W Rokitnie żegnamy się i rozjeżdżamy w swoje strony.
Wyjątkowo lekko przyszła ta setka, no ale byłem wypoczęty, jak już dawno nie byłem. Ten tydzień przebimbałem, mogę się tłumaczyć pogodą - która owszem nie rozpieszczała - ale mam trenażer! Liczę jednak, że trenażer zostanie do grudnia w pudełku, a pogoda się poprawi, bo dziś było bardzo przyjemnie.
Kategoria 100-?, Kross A6, W towarzystwie