AZS MTB Cup - Forty Bema

Sobota, 9 kwietnia 2011 | dodano: 09.04.2011 | Rower:Giant XTC | temp 8.0˚ dst19.78/19.50km w01:14h avg16.04kmh vmax42.20kmh HR 176/194

Od tygodnia pogoda nas nie rozpieszcza, silny wiatr, opady i niska temperatura. Meteorolodzy nie pozostawiali złudzeń również na dzisiaj. Od rana wiał megasilny wiatr, prognozy mówiły o przelotnych opadach...
Umówiłem się z Magdą przy Zachodnim, jednak byłem na miejscu wcześniej i wyjechałem po nią w stronę Banacha. Razem już pojechaliśmy w stronę Fortów Bema. Po drodze dwa razy złapał nas przelotny deszcz, zrobiło się naprawdę zimno i nieprzyjemnie. Na miejscu byliśmy po 12, zaraz po starcie kobiet. Zjazd, który od wczoraj nie dawał mi spokoju, dziewczyny pokonywały bez problemu. Szybka rejestracja w biurze zawodów, odbiór numeru i... schowaliśmy się w samochodzie z Grześkiem i Pawłem L.:) kilka minut później przyjechał Paweł W.
Pora wychodzić, krótki objazd trasy, tym razem zjazd bez problemu. Start przesunięty, dlatego robię długą rozgrzewkę. Kilka minut po 14 ustawiamy się na linii startu.
Start! Czołówka rusza bardzo mocno, ale rozjazd jest krótki i już na pierwszym krótki podjeździe robi się tłok.. Nie rozumiem, po co osoby, które nie potrafią podjechać 3 metrowego podjazdu, pchają się do przodu...Podobnie wygląda cała pierwsze runda. O dziwo Grzesiek jest za mną! Później jest już luźniej, można swobodnie jechać swoje.

Podjazd na "magazyn" © ktone

Na trzeciej rundzie Gregor jednak mnie wyprzedza, ale cały czas trzymam go w zasięgu wzroku. Tuż po przekroczeniu mety po raz trzeci mija mnie czołówka - myślałem, że zaliczę dubla wcześniej;) Przy trasie stoi Przemas, Magda, Krzysiek i Paweł i bardzo nas dopingują - miło! Czwarta i piąta runda to lekki kryzys, odzyskałem siły dopiero po zjedzeniu banana od Magdy. Po sześciu rundach dostaję drugiego dubla od zawodnika grupy Mróz. Grzesiek mi odjechał na 40 sekund, według tego, co powiedział mi Paweł. Trasa jest bardzo interwałowa, praktycznie nie ma prostych odcinków, na których można odpocząć. Większość podjazdów jest z gatunku tych, które lepiej atakować na stojąco ze środka niż młynkować, zjazdy są szybkie, ale od razu trzeba hamować i nawracać. Na ostatniej rundzie zbliżam się do Grześka, dostaję dubla od Pawła L. Grzesiek jest coraz bliżej, przez chwilę mam nawet nadzieję, że będzie okazja do ataku na ostatnim podjeździe. Niestety między nami znalazł się maruder z końca stawki - Grzesiek pojechał swoje, a ja musiałem poczekać. Szkoda, na metę wpadam kilka sekund za Gregorem.
Nie znam dokładnego wyniku, ale podwójny dubel to znacznie lepiej niż się spodziewałem. Trasa świetna, bardzo dynamiczna. Rywalizacja kapitalna. Doping - mistrzostwo świata! Organizacyjnie również bez zastrzeżeń: na mecie pyszne jedzenie bez ograniczeń. Organizatorzy wielkich cykli powinni się uczyć! Jestem zadowolony ze swojej jazdy, chociaż nie ukrywam, że ten start to porządna lekcja pokory - dublujący zawodnicy mijali mnie w takim tempie, że aż mi było głupio;) Fajnie, że pogoda dopisała w trakcie samego wyścigu i nie padało.
Poczekaliśmy z Magdą do końca dekoracji, losowanie nagród (niestety nie udało się nic wygrać) i szybka jazda z wiatrem do pociągu.
Zawody XC, nawet namiastka prawdziwego XC na Fortach Bema, to zupełnie inny wysiłek niż maraton. Godzina jazdy na 100% daje w kość. 92% czasu jechałem powyżej progu LT. Nie ukrywam, że nie mogę się już doczekać górskich maratonów - ten krótki techniczny zjazd daje więcej frajdy niż cała zeszłotygodniowa Mzovia - ja chcę więcej:)


Kategoria 000-050, Imprezy / Wyścigi, W towarzystwie, XTC


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa cichs
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]