Mazovia MTB - Jabłonna - debiut:)
Niedziela, 4 października 2009 | dodano: 04.10.2009 | Rower:Kross A6 | temp 14.0˚
dst43.52/40.00km
w01:54h avg22.91kmh
vmax35.70kmh HR /
Postanowiłem wystartować jeszcze w tym roku w maratonie, padło dopiero na Jabłonną. Rano pociągiem do Warszawy, do Legionowa już w towarzystwie Magdy. Po przybyciu na miejsce startu zjadłem drugie śniadanie i szykowałem się do startu. Niesamowicie zaskoczyła mnie frekwencja - ponad 1200 osób. Tuż przed startem wyszło słońce, zdecydowałem zdjąć drugą bluzę. Po starcie spokojnie, było potworny tłok. Po wjeździe do lasu kilku zawodników zaliczyło glebe na piasku, po pierwszych dwóch pagórkach wyprzedzam sporo osób, niestety sporo fragmentów wąskich i nie ma jak wyprzedzać. Podłączam się coraz to do szybszych. Niesamowitą frajdę sprawia wyprzedzanie na podjazdach, które na tych terenach nie są wymagające, jest ich niewiele, mimo to na każdym zyskuję kilka pozycji. Po pierwszym bufecie super. Powerade w kieszeń, banan i ogień:) Ciągle wyprzedzam, mija mnie dosłownie kilka osób, miejscami niestety trzeba poczekać aż droga się poszerzy. Na jednym ze zjazdów spory zator, jakiś gość stoi, wyraźnie miał wypadek, jedziemy dalej. Na sporym podjeździe wszyscy podbiegają, nie ma nawet jak zaatakować górki - jedyny podjazd, który odpuściłem.. Po drodze spotkałem jeszcze jednego z Dampersów, zamieniłem dwa zdania i ogień:) Jakieś 12km przed metą łapię gościa, który ostro wyprzedza i staram się go utrzymać. Raz ja, raz on na prowadzeniu, po drodze wyprzedzamy kilka grupek, niestety po asfaltowych dojazdówkach gubię go, mija mnie kilka osób. Przy 35kmh odcina mi prąd:) Wolę górki, niż ogień na asfalcie. Na wale nie da się wyprzedzić i zaraz po zjeździe zaatakowałem resztką sił 3 osoby, udało się. Wjazd na metę po wertepach. Wjeżdżam z bólem pleców i na granicy skórczy łydki, ale niesamowicie zadowolony! Nie spodziewałem się, że będę tyle wyprzedzał. Teren mało wymagający, ale trasa bardzo ładna, jesienny las jest piękny. Do domku już samochodem z tatą. Organizacyjnie bardzo fajnie, brakowało tylko ciepłego posiłku, ale i tak było ok. Bufety na trasie super, atmosfera i wrażenia - rewelacja:) Następnym razem nie będzie tyle wyprzedzania - "awansowałem" do 4 sektora, wystartuję od razu z lepszymi i będę miał kogo gonić i przed kim się bronić:) Wynik w kategorii bardzo słaby, ale nie liczyłem na więcej.
mój czas 1:54:48
Open 401/715
M1 18/19 (czas zwycięzcy 1:27)
Kategoria W towarzystwie, 000-050, Imprezy / Wyścigi, Kross A6, Teren