Maj, 2013
Dystans całkowity: | 1190.67 km (w terenie 488.00 km; 40.99%) |
Czas w ruchu: | 56:18 |
Średnia prędkość: | 20.34 km/h |
Maksymalna prędkość: | 60.20 km/h |
Suma podjazdów: | 13326 m |
Maks. tętno maksymalne: | 190 (95 %) |
Maks. tętno średnie: | 163 (81 %) |
Suma kalorii: | 40963 kcal |
Liczba aktywności: | 33 |
Średnio na aktywność: | 36.08 km i 1h 45m |
Więcej statystyk |
Nowy napęd w Treku
Poniedziałek, 13 maja 2013 | dodano: 14.05.2013 | Rower:Trek SLR | temp ˚
dst15.46/0.00km
w00:34h avg27.28kmh
vmax35.60kmh HR 129/162
Przyszły graty do Treka - po zeszłotygodniowych "przygodach" musiałem trochę szarpnąć z budżetu. Jest nowy napęd - ekonomicznie, kaseta i łańcuch z najniższej grupy 10s, blat jeszcze niższej klasy, ale do roweru treningowego powinno wystarczyć.
Po złożeniu i wyregulowaniu wyszedłem na krótki rozjazd po wczorajszym treningu i test nowego napędu.
Wszystko hula, a nowy blat z 50 zębami pozwoli mi chyba lepiej wykorzystać ten rower, na 53 jestem za słaby. W końcu też napęd w Treku jest czysty i postaram się, aby tak już zostało..
/2536608
Kategoria Trek, 000-050
Tour de West Kampinos lasem tubeless
Niedziela, 12 maja 2013 | dodano: 14.05.2013 | Rower:Mbike Ultimate Carbon | temp ˚
dst89.87/65.00km
w04:24h avg20.43kmh
vmax37.40kmh HR 138/173
W sobotę udało mi się w końcu pozbyć dętek z Mbike'u. Z pomocą Michała na sprawdzonym zestawie: taśma FRM, wentyle i mleko Trezado. Opony uszczelniłem bez najmniejszych problemów - każdy sobie poradzi.. Trzeba system przetestować.
Weekend wolny od startów, więc dobra okazja się nadarza do wspólnego kręcenie w KPN. Umawiamy się w Roztoce. Rano pada, więc przekładamy godzinę spotkania na południe. Wyjeżdżam nieco bez entuzjazmu, ale pozytywna muzyka w słuchawkach i poprawiająca się pogoda sprawiają, że szybko wracam do typowej dla mnie zajawki:) Do lasu wjeżdżam przy nutach Vavamuffin..
https://www.youtube.com/watch?v=wPCWSwsLQ6w
W lesie widać skutki nocnych i porannych opadów, ale tragedii nie ma - w zamian soczysta zieleń!
Szybko docieram do Roztoki. Na miejscu są już Albert, Jarek i Paweł. Jedziemy przez Roztoczańskie wydmy, dalej czerwonym przez Karpaty do Granicy. Nasz cel na dzisiaj to góra Św. Teresy, ale po drodze mamy nie mniej lubiany singielek z Granicy do Dębu Powstańców. Niestety niezliczone hordy komarów nie pozwalają nawet zrobić szybkiej fotki..
Góra Św. Teresy zaliczona, dalej super singielek, tym razem bez łosia;) i zjazd. Szybkie kilometr i jesteśmy z Farmułkach Brochowskich. Albert nieco słanie, ale od tego momenu kierujemy się już w stronę Roztoki.
Dalej czerwonym w stronę Górek, zaliczamy Dąb Kobendzy i Kozie Górki.
Do Górek dojeżdżamy już bez Alberta, komary nie pozwalały na niego czekać. Jest już późno, więc odpuszczamy górki, mkniemy asfaltami z postojem w Dąbrowie w sklepie. Pogoda fajna, bo nie jest gorąco, ale po kilku minutach postoju zacząłem marznąć.
Paweł postanowił wracać asfaltami przez Sowią Wolę, my z Jarkiem prujemy do Roztoki, też asfaltami. Rozdzielamy się - mocno spóźniony wybieram najszybszy wariant przez Łubiec i skrótem do Zaborowa Leśnego. Po drodze mijam Alberta, który postanowił wracać, nie tak jak my na łatwiznę, przez Karpaty:)
Tubeless na duży plus!
https://www.youtube.com/watch?v=54Ze8v_Dh1M
/2536608
Kategoria W towarzystwie, Teren, Mbike, KPN, 050-100
Obżartstwo..
Sobota, 11 maja 2013 | dodano: 14.05.2013 | Rower:Trek SLR | temp ˚
dst29.65/0.00km
w00:58h avg30.67kmh
vmax46.70kmh HR 148/173
Rano padało.. później już nie było czasu na trening, więc udało się wyjść dopiero wczesnym wieczorem. W planach mocny trening, nie jest to dobry pomysł po obiedzie i trzech dokładkach (tu nie ma pomyłki).. Nic nie poradzę, lubię jeść, a babcia dobrze gotuje, na deser trzy kawałki ciasta;) W efekcie na treningu kompletnie nie mogłem się wkręcić na odpowiednie obroty. Po dwóch z trzech zaplanowanych interwałach, odpuściłem..
/2536608
Kategoria Trek, 000-050
53/11
Czwartek, 9 maja 2013 | dodano: 12.05.2013 | Rower:Trek SLR | temp ˚
dst50.60/0.00km
w01:45h avg28.91kmh
vmax38.80kmh HR 141/162
Po wczorajszych przygodach z napędem podjąłem kroki - napęd zamówiony. Trochę się gryzłem, jakie przełożenie wybrać. Ostatecznie zdecydowałem się na kasetę 11-25 i blaty 50-39. Przełożenia 53-11 chyba nigdy nie używałem, a na pewno nie jest mi niezbędne, a dzięki koronce 50z będę mógł więcej kręcić z blatu.
Dzisiejszy trening nie zapowiadał się przyjemnie - tempówki na niskiej kadencji. Lekko nie było, a upał nie pomagał.. Mimo bocznego wiatru, momentami mocne przełożenia się przydały, a gdyby zdarzyło się jechać z wiatrem, to nawet 53/11 by nie starczyło. Trzeba się przenieść w rejony, gdzie takie treningi można robić na podjazdach..
/2536608
Kategoria 050-100, Trek
Upalne sprinty
Środa, 8 maja 2013 | dodano: 12.05.2013 | Rower:Trek SLR | temp ˚
dst45.30/0.00km
wh avgkmh
vmax43.20kmh HR 136/170
Dzisiejszy trening, podobnie jak wczoraj - luźne kręcenie, ale na koniec sprinty. Pogoda chyba jeszcze bardziej letnia, skwar lał się z nieba, najgorzej jest w mieście - na wioskach hulający po polach wiatr nieco poprawia sprawę. Najprzyjemniej za Zaborowem, gdzie drogę chronią korony drzew - szkoda, że cała trasa taka nie jest:)
Sprinty nieco nieudany - nie mogłem stanąć w korbach, bo po jednej próbie prawie straciłem zęby przez zużyty napęd, czekają mnie wydatki..
/2536608
Kategoria 000-050, Trek
Mamy lato..
Wtorek, 7 maja 2013 | dodano: 07.05.2013 | Rower:Trek SLR | temp 25.0˚
dst40.98/0.00km
w01:30h avg27.32kmh
vmax37.10kmh HR 126/139
Zaledwie miesiąc temu zima nie chciała ustąpić, dzisiaj można powiedzieć, mieliśmy lato. Ciężko w to uwierzyć. Osobiście nie lubię takiej pogody - słonecznie, mały wiatr i wysoka temperatura. Nie zdążyłem wyjechać z miasta, już byłem cały mokry. W Lipkowie zrobiłem sobie przerwę na zimną puszkę..
Na szczęście jutro już trening z mocniejszymi akcentami, a więc nie będę miał czasu myśleć o pierdołach;)
/2536608
Kategoria 000-050, Trek
Rozjazd
Poniedziałek, 6 maja 2013 | dodano: 07.05.2013 | Rower:Trek SLR | temp 20.0˚
dst15.14/0.00km
w00:39h avg23.29kmh
vmax29.70kmh HR 118/157
Bardzo spokojny rozjazd po wczorajszym maratonie. Pierwszy raz od nie pamiętam kiedy, nie założyłem kasku i szczerze obawiałem się o głowę, kochani kierowcy.. Za to powrót do domu przy ładnym zachodzie słońca:)
Po wczorajszym maratonie złapałem konkretną opaleniznę, spać nie mogłem, mocno grzało..
/2536608
Kategoria 000-050, Trek
MTB Cross Maraton - Sandomierz
Niedziela, 5 maja 2013 | dodano: 07.05.2013 | Rower:Mbike Ultimate Carbon | temp 25.0˚
dst77.94/70.00km
w04:04h avg19.17kmh
vmax52.50kmh HR 163/190
Po niezbyt udanym starcie w Murowanej Goślinie i totalnej klapie w Daleszycach, do Sandomierza jadę bez większych oczekiwań - co będzie to będzie. Lepiej być mile zaskoczonym niż po raz kolejny się rozczarować;)
Jedziemy rano z Magdą, Pawłem i Łukaszem. Podróż upływa dosyć szybko, pogoda zapowiada się piękna - jest ciepło i słonecznie. Nie wiemy czego spodziewać się po trasie - podobno jest szybka, ale zapowiadane 1300 m do pokonania w pionie to nie byle co. Boję się o błoto, okolice Sandomierza to wysoczyzna lessowa, a ostatnio jednak sporo padało. Miejscowi jednak obiecują, że będzie sucho - wierzę.
Miasteczko zawodów zlokalizowane jest na starym mieście. W Sandomierzu jestem pierwszy raz i miasto robi bardzo dobre wrażenie - ładna startówka ulokowana na wzgórzu, sporo knajpek, widok na Wisłę i kwitnące sady dookoła. Robimy krótką rozgrzewkę, podjazd na start. Ruszamy z runku. Niestety ruszamy z 15 minutowym poślizgiem i podobnie, jak w poprzednich startach, jesteśmy na końcu sporej grupy gigowców. Startuję obok Damiana, Jarka, Pawła i Łukasza.
Start, "honorowa" runda wokół rynku, czyli nerwowa walka o dobre miejsce i zjazd.. Bez sensu, bardzo niebezpiecznie, odpuszczam. Później na szczęście jest podjazd brukiem. Jak w poprzednich startach staram się trzymać koło Pawła. Po wjechaniu w teren, podjeżdżamy lessowym wąwozem, nie jest morko, czyli cała trasa będzie sucha, bo jeśli tu nie ma wody, to gdzie ma być? Pierwszy kilometry są mocno interwałowe, krótkie, ale miejscami mocne podjazdy, jedno podejście. Trasa jest poprowadzona tak, że doskonale widać, że jej autorzy starali się wykorzystać 100% potencjału tego terenu, co chwilę widać zawodników jadących sporo z przodu, kluczenie po sadach i zaliczanie każdego podjazdu:) Na jednym ze zjazdów widzę na poboczu Grześka - pytam, czy pomóc, pożyczam dętkę. Nie tracę dużo, ale Paweł ucieka mi z zasięgu wzroku. Szybko jednak znów go widzę.
Stawka powoli się rozciąga, pierwszy bufet, trasa robi się szybsza. Czuję się dobrze, w nogach jest moc, więc staram się podgonić kolejne osoby. Niestety od startu czuję, że muszę się zatrzymać i zaliczyć krzaczki. Tracę kilka pozycji. Dogania mnie Jarek i dalej jedziemy razem:) Mamy dobre tempo i doganiamy kolejne osoby. Szybko mijamy kolejny bufet - obsługa jak zwykle świetna:) Kolejne kilometry do początku drugiej pętli raczej szybkie i bardzo szybkie - Grzesiek po uporaniu się z defektem mija mnie z mocnym tempem. Próbuję złapać koło, ale na nic moje próby;) Po bardzo szybkim zjeździe, gdzie Jarek gubi bidon, mamy strome podejście, singielek, trochę asfaltu i wjeżdżamy na drugą pętlę. Przy zjechaniu z asfaltu stoi Zdzichu - dzisiaj niestety w roli kibica po wypadku w Murowanej Goślinie. Krzyczy, że Łukasz jest blisko. Wiem, bo widziałem go na długich prostych. Jakaś minuta przed nami.
Po zjechaniu z asfaltu mamy jedyny bardziej wymagający zjazd na trasie - wymagający w tym sensie, że środkiem pełnej gruzu drogi jest wąska ścieżka z rozmoczonego lessu. Ja gruzie podskakuje, niefortunnie zmieniam bieg i łańcuch ląduje na ośce.. Muszę zatrzymać, nie wiem o co chodzi. Przerzutka nie reaguje na ruchy manetką - okazało się, że w zmieniarce amerykańskiego potentata, w modelu przeznaczonym do ciężkiej jazdy w terenie, linka poprowadzona jest po ślizgu, z którego bardzo łatwo może spaść.. Straciłem jakieś półtorej do dwóch minut... Dobrze, bo akurat zatrzymałem się przed jednym z mocniejszych podjazdów. Nie jest on jednak bardzo długi, więc grupka z Jarkiem na czele mocno mi odjechała. Samotna pogoń trwała jakiś kwadrans, może dłużej. Po drodze doganiam i zostawiam Łukasza z teamu. Na bufecie i jednocześnie rozjeździe doganiam Jarka - został źle pokierowany i musiał się zatrzymać - to przez brak naklejki na numerze. Znowu więc jedziemy razem.
Powoli czuję, podobnie jak w Murowanej Goślinie, że słabną mi ręce. Trasa naprawdę mocno daje w kość, wertepy, doły, kępy traw, a przy tym spore prędkości. Zdecydowanie duże koło daje przewagę. Powoli zaczynam mieć problemy z utrzymanie koła. Wiem, że jak odpuszczę, to jestem w plecy podwójnie, przede mną szybki odcinek, na którym jadąc w pojedynkę sporo stracę. Niestety za bufetem Jarek mi odjeżdża. Kolejne kilometry jadę sam, mijając tylko zdefektowanych zawodników i ogon dystansu Fan. Pogoda jest prawdziwie letnia, słońce mocno grzeje. Staram się dużo pić, na bufetach łapię banany, ale mimo to czuję lekki ból w lewej nodze i spodziewam się kurczy. Przed końcem pętli, przed feralnym zjazdem i poprzedzającymi go asfaltami, wyprzedza mnie zawodnik w stroju Sikorskiego. Niestety nie utrzymuję koła. Mija mnie tez kolejny zawodnik, którego chwilę wcześniej mijałem, kiedy borykał się przy trasie z problemami ze sprzętem. Tym razem jednak daję radę utrzymać tempo.
Mijamy rozjazd i zarazem ostatni bufet - to już 5 dzisiaj, na pewno nikomu nie zabrakło picia:) Zawodnik daje dobre tempo i zagaduje. Trochę mnie to motywuje i odżywam, zaciskam zęby na zmęczone ręce i staram się współpracować. Daję krótsze zmiany, ale w gruncie rzeczy bardziej walczę o utrzymanie koła;) Dochodzimy kolejnego zawodnika, jest nas trzech. Mijamy jedyne naprawdę błotne miejsce, po śladach widać, że sporo osób musiało tu mieć problemy.
Do mety już tylko kilka km. Dwóch zawodników odchodzi mi na kilkanaście metrów, ale po dojechaniu do ostrego podejścia na kopiec z krzyżem, doganiam, tylko i wyłącznie dzięki technice schodzenia z roweru;) Prowadzący od rozjazdu zawodnik walczy z kurczami, drugi ucieka, a mnie na zjeździe blokuje zawodnik na Epicu.. Jeszcze tylko podjazd wykostkowanym wąwozem, szybkie zjazdy po bruku. Pełno ludzi, brak zabezpieczenia trasy, mało bezpiecznie. W końcu docieram do ostatniego brukowego podjazdu na rynek. Naciskam na 100%, mijam dwóch zawodników, trzeciego dochodzę tuż przed meta, ale ten zrywa się na mój widok i bardzo niebezpiecznie zajeżdża mi drogę dosłownie o włos od kreski - muszę hamować..
Na mecie niestety kolejny raz w tym sezonie niezadowolony. O ile jechało mi się dobrze i tempo było dobre, to przez postoje straciłem kilka pozycji. Najbardziej jednak martwią mnie słabe ręce - co będzie w górach? Jarek 2 minuty przede mną, Paweł 7. Wynik niespecjalny. Zadowolony jestem tylko z końcówki - ostatnie kilometry były dobre. Trasa ciekawa, interwałowa, szkoda tylko, że w całości poprowadzona w sadach, przez co w tak upalny dzień, łatwo się odwodnić. Udało mi się uniknąć takich problemów, chociaż zawsze miałem do tego predyspozycje. Największym pechowcem dnia jest jednak Magda, która tuż przed swoim startem złapała kapcia. Po zmianie dętki ruszyła osamotniona na trasę. Niestety chwilę później koło znowu było miękkie.. Szkoda, ale to się zdarza. Będzie lepiej. W Sandomierzu zostajemy do dekoracji - Jarek wykręcił 4 wynik. Ładne i przyjemne miasto, miasto, warto tu wrócić.
1 Open / 1 M2 Bartosz Banach 3:05:07
60 Open / 29 M2 ktone 4:04:09
Rating 75.8
/2536608
Kategoria Teren, Mbike, Imprezy / Wyścigi, 050-100
Wieczorny rozjazd
Sobota, 4 maja 2013 | dodano: 07.05.2013 | Rower:Trek SLR | temp 16.0˚
dst23.71/0.00km
w00:58h avg24.53kmh
vmax34.80kmh HR 124/149
Wieczorne lekkie kręcenie przed jutrzejszym maratonem w Sandomierzu. Mijałem kilku szosowców, ale udało się powstrzymać i jechałem swoim spokojnym tempem:)
Od zachodu nadchodziły ciemne deszczowe chmury, oby nie padało za mocno..
/2536608
Kategoria 000-050, Trek
Jak lider ;)
Piątek, 3 maja 2013 | dodano: 07.05.2013 | Rower:Trek SLR | temp 13.0˚
dst41.67/0.00km
w01:36h avg26.04kmh
vmax48.50kmh HR 135/171
W pełni zregenerowany po środowym starcie, mogę przystąpić do treningu. Pogoda nieco słabsza, bo od rana pada. Wybieram się dopiero przed 14, kiedy ulice nieco już przeschły. Luźne kręcenie + sprinty to fajny trening. Wybieram okoliczne asfalty. W Kotowicach sporo policji, pierwszy raz tu widzę policję.. w Żukowie Straż Miejska z Grodziska i trochę ludzi przy drodze. Na wiadukcie nawet biją mi brawo, na zjeździe z wiaduktu ludzie robią mi zdjęcia, jest nawet gość z kamerą - później okazało się, że na kilka minut za mną jechał jakiś wyścig szosowy, a kibice wzięli mnie za uciekiniera;)
Dokrętka po okolicy. Po zrobieniu pętli przez Milanówek, znów w Kotowicach natknąłem się już na ogon wyścigu, po przejechaniu którego, cała obstawa, policja i straż zwinęła się. Przez moment nawet myślalem, żeby zabrać się za zawodnikami, ale chyba byłoby to trzepackie.. Swoje sprinty zrobiłem samotnie:)
/2536608
Kategoria 000-050, Trek